Fachowiec o "Zdrowej paranoi"

avatar użytkownika Morsik
Poniższy artykuł napisał fachowiec – psycholog kliniczny, magister, określający siebie postmodernistą. Napisał ten artykuł wzburzony poglądami prezentowanymi przez prof. Krzysztofa Korzeniowskiego w artykule "Zdrowa paranoja" - opublikowanym w Newsweek Polska. Poprosił mnie o umieszczenie swoich przemyśleń na forum BM24, bo tylko nasz Portal zainteresował się artykułem prof. Korzeniowskiego. Warto – choć długi – przeczytać.
 

 
„Mówi się, że jest to choroba intelektu, bo osoby nią dotknięte prawidłowo odbierają to, co się wokół nich dzieje, ale wszystkie te wydarzenia interpretują na własny, szczególny sposób."
 
Psychoza czy paranoja? Paranoja prawdziwa czy psychoza odnośnie danego kontekstu? Choroba intelektu? Czy intelekt ma coś wspólnego ze stanami transowymi? Więc – psychoza czy paranoja, dlaczego nie schizofrenia?

Choroba intelektu dlatego, że można odbierać coś „prawidłowo” lecz interpretować coś na swój sposób? A odbiór danego komunikatu jest włączony w intelekt, prywatną analizę – jakąkolwiek prawidłowość?

Oto przykład kolejnego z psychologów, którzy próbując nadążyć za nauką pragną, by ich własna działka o nazwie „psychologia” stała się respektowana w dyskursach naukowych i publicznych. Niestety – psychologia nie była, nie jest i jeszcze długo nie będzie nauką. Będzie jedynie sztuką – do czasu, gdy zniknie tak zwana psychologia ludowa, psychologia prywatna. „Czyż nie dlatego tak trudne okazuje się zdefiniowanie choroby i zdrowia w sensie psychologicznym, że na próżno staramy się stosować do nich pojęcia używane również w medycynie somatycznej?” pytał Michel Foucault – do dziś przez większość psychologów zapomniany, krytykowany, będący zmorą wielkich psychologicznych myślicieli. Ten sam filozof (i zarazem psycholog) kwestionował współczesną psychologię, która wiedzę na temat osób „zdrowych” konstruowała na podstawie osób chorych psychicznie. Niestety, dla psychologii jako nauki, trudno znaleźć jakąkolwiek teorię, która nie byłaby podważalna, podatna na krytykę. Możemy się z tym nie zgadzać, drwić z tego, krzyżować wręcz adwersarzy, lecz żyjemy w czasach postmodernizmu i ponowoczesności. Postmodernizm kwestionując prawdziwość ‘prawdy’ spojrzał na psychologię a ona nie potrafiła się obronić.

Pracowałem z chorymi na schizofrenię, badałem ich język, prowadziłem z nimi otwarte wywiady. Poznałem różne schizofrenie, każda z nich była inna. Ich świat nie mógł być zbadany testami, liczbami, statystyką. Profesor Antoni Kępiński napisał kiedyś piękną książkę o chorych na schizofrenię – myślę, że mało kto ją jeszcze zna. Strach się bać, gdy nie poznał jej profesor Korzeniowski.

Kim więc jest profesor Korzeniowski?

W raportach ‘nauki polskiej’ jest doktorem habilitowanym. Zajmuje się ciekawym mutantem postkomunistycznej psychologii – która opierała się swego czasu na socjologii marksistowskiej – psychologii politycznej oraz psychologii społecznej. Swoją rozprawę habilitacyjną oparł na poczuciu alienacji i podmiotowości politycznej. Próbował zbadać uwarunkowania psychospołeczne.

Gdzie więc jest tutaj słowo „kliniczna”? „Z klinicznego punktu widzenia to psychoza, której głównym objawem są urojenia”…

„Przede wszystkim wszędzie węszą spiski – są przekonani, że są one główną, jeśli nie jedyną siłą, która rządzi światem. Podział społeczny wyznacza według nich prosty schemat: my i oni. „

Z klinicznego punktu widzenia, nazwać kogoś chorym na schizofrenię czy psychotykiem lub paranoikiem – to trudność i zarazem sztuka. Jest to zbyt mocny osąd psychiatry i psychologa klinicznego – coś, co może zniszczyć resztę życia, dać rentę, zaszufladkować, podać psychotropy, zamknąć w szpitalu. Aby zdiagnozować, trzeba być kimś wielkim, udowodnić to.

Za czasów komunizmu istniała ciekawa diagnoza – także bardzo prosto wysnuwana przez psychologów i psychiatrów – „schizofrenia bezobjawowa”, lub po prostu „schizofrenia” umieszczona w realiach politycznych – każdy będący przeciwko władzy był chory na umyśle. Z mieście, dziś zwanym Samara (kiedyś zwanych Stalingrad) umieszczano w barakach chorych właśnie na takową schizofrenię – miłość do Stalina i do partii była oznaką zdrowia psychicznego. Wszystko, co nie zgadzało się z tą miłością było szaleństwem. Diagnozę stawiano niezwykle prosto, niezwykle szybko – pstryknięcie palca okutego w sygnet władzy – diagnoza… moc psychiatry i psychologa klinicznego o II stopniu specjalizacji. Diagnoza.

Nie zdajecie sobie, drodzy czytelnicy sprawy, czym jest diagnoza. Opis przypadku w słowach kogoś, kto ma tytuł psychologa. To próba „robienia rzeczy za pomocą słów”. Nazwanie przez psychologa kogoś psychotykiem czy paranoikiem to prawie to samo, jak powiedzenie przy ołtarzu „tak”.

„Według tzw. obrońców krzyża oni nie pozwalają na godne uczczenie pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. To rzeczywiście myślenie urojone, nie chcę jednak przez to powiedzieć, że ludzie pilnujący krzyża są dotknięci psychozą. Takie stwierdzenie byłoby dla nich nie tylko krzywdzące, lecz także nadmiernie uproszczone. „

Społeczeństwo jest podzielone, zawsze takie było, na nas i ich. Na nas i „onych”. Za czasów komunizmu, byli ONI – komuniści i ONI – solidarnościowcy. Jedni dla drugich byli szmatami. Dla nas Rumuni sprzedający lewe piły spalinowe są „onymi”, a my jesteśmy MY. Sumieniem dobrego psychologa, świetnego terapeuty jest jednak nie powielanie podziału – pan profesor Korzeniowski chyba o tym zapomniał – sam stawia się na pozycji tego zdrowego psychicznie, tego, który nigdy nie dzielił społeczeństwa – a właśnie to robi, i mu to dobrze wychodzi. Sumieniem dobrego psychologa, świetnego psychoterapeuty jest uznanie czyjegoś zdania za dobrego dla niego samego. Intencja nigdy nie jest negatywna – zawsze jest In plus dla kogoś, kto ją wypowiada. Psycholog musi dążyć w stronę obiektywności – musi bo taki zawód wybrał. Więc… co musiałoby się stać, gdyby obiektywizm swój zatracił?

"Krzyż to symbol naszego rozdartego serca" – powiedziała przed kamerą jedna z uczestniczek manifestacji. I to krótkie stwierdzenie dobrze oddaje stan psychiczny całej tej grupy – to ludzie, którzy nie potrafią się odnaleźć w otaczającym ich świecie.”

Mamy do czynienia z generalizacją, o której przecież sam prof. Korzeniowski opowiada na swoich wykładach – musi opowiadać – to przecież generalizacja jest wielkim „odkryciem” psychologów. „Krótkie stwierdzenie” + „oddaje stan psychiczny” + „całej grupy” + „ludzie, którzy”… nic tylko generalizacja, operatory modalne. Lecz to wydaje się kulturowo ok., gdyż krzyż tak naprawdę jest dla części społeczeństwa symbolem, tak jak i gwiazda Dawida, sierp i młot, swastyka… Symbolika. To, jakie znaczenia nadajemy danym symbolom, to już indywidualna sprawa danej osoby. Według symboliki na krzyżu umarł pół-bóg. Rozdarto mu bok, ale sam cierpiał za innych – symbolika, baśń czy legenda, wiara czy przekonania - to jest moja sprawa, co widzę w krzyżu. Dziwię się, że psycholog, z tytułem profesora lecz jedynie zajmujący się czczą gadaniną jaką jest „polska” psychologia polityczna, nie widzi czegoś tak jasnego, jak słowo „SYMBOL”.

„Czują się rozdarci wewnętrznie, pokrzywdzeni, bezradni. Ich myślenie jest napędzane emocjami. To taki stan ducha, w którym mogą się pojawiać symptomy paranoicznego myślenia.”

ONI czują się rozdarci, pokrzywdzeni, bezradni – kolejne generalizacje: „oni” + czytanie w myślach. Gratulacje panie profesorze za bycie jasnowidzem – skąd Pan profesor wie, na jakiej pan podstawie czyta w myślach? „Ich myślenie jest napędzane emocjami” – nie wie Pan o tym, Pan to jedynie przypuszcza. Następnie, łączy pan czytanie w myślach z czytaniem w duszy jak na pastora/księdza przystało: „stan ducha”. Następnie Pan profesor popada w zapętlenie swojej nieokiełznanej inteligencji – najpierw pan czyta w myślach („ich myślenie jest napędzane…”) następnie czyta pan w duszy („to taki stan ducha”) by na koniec zrobić z tego nominalizację (uwaga lingwistyka: zamiast czasownika używa się rzeczownika często w celu niedopowiedzenia, ukrycia bądź ułatwienia przekazu – „symptomy” + czego: „paranoicznego myślenia”).

„W wypadku ludzi pilnujących krzyża nie można powiedzieć, że ich skłonność do paranoicznego myślenia ma źródło wyłącznie w religii. Bronią przecież nie tylko symbolu religijnego, lecz także – czy może przede wszystkim – pamięci ofiar katastrofy smoleńskiej. „

Dziennikarz chyba nie chciał zadać tego niefortunnego pytania. Gdyż Pan profesor podaje komunikat, który kłóci się z poprzednim komunikatem: "Krzyż to symbol naszego rozdartego serca" – powiedziała przed kamerą jedna z uczestniczek manifestacji. I to krótkie stwierdzenie dobrze oddaje stan psychiczny całej tej grupy – to ludzie, którzy nie potrafią się odnaleźć w otaczającym ich świecie.” – najpierw nie widzi on symbolu, następnie zaczyna go dostrzegać (sic!).

Prywatnie jestem z zawody psychologiem klinicznym, zwolennikiem i propagatorem postmodernizmu. Propagatorem także Michela Foucault, Ludwiga Wittgensteina, Jaquesa Derridy i tym podobnych. Uwielbiam babrać się w analizie dyskursu, krytyce oraz psycholingwistyce. Lecz nie akceptuję, gdy jakiś profesor -  w tym przypadku jakiś Korzeniowski – pisze takie bzdury, łącząc bełkot intelektualny z ideologicznym ograniczeniem. Przypomina on niejakiego profesora Jana Hartmana, który chętnie spaliłby krzyż niczym członkowie KuKluxKlan lękając się zarazem gwiazdy Dawida. Przeraża mnie kondycja polskiej psychologii – właśnie takiej, z którą mamy teraz do czynienia. Wielkie prawdy sprawdzane statystycznie, generalizacje, czytanie w myślach, ukryte czasowniki i nominalizacje zamiast jasności przekazu. Rozmowa z takim psychologiem to jak rozmowa z kimś, kto przez przypadek dostał wielką liczbę literatury, lecz nie wie, jak składać słowa w pełne zdania. Przeraża mnie to, że ja, praktykując terapię, starając się być dla innych kimś, kto chce się dopasować, chce ich prowadzić, wspomóc dostaję w gazecie tekst jakiegoś „pana profesora”, i najgorsze, że z uczelni, którą z dumą kończyłem. Zawsze uważałem, i jeszcze nadal uważam wobec siebie i moich przyjaciół i kolegów po fachu, że możemy być obiektywni, stać obok w dysocjacji, znaleźć dobre intencje przykładowo obrońców krzyża oraz walczących z tym krzyżem. To przecież my jesteśmy psychologami, my uskuteczniamy psyche i logos!

Wierzę, czuję to, widzę i jestem w stanie to sobie wyobrazić, że istnieje taka część psychologów – większa część – która nigdy nie odważy się używać w dyskursie tych błędów, o których sami na wykładach z psychologii społecznej uczą.

Przypominam sobie jednak, że to nie jest pierwszy i zapewne nie będzie to ostatni psycholog, który jest hipokrytą.

„Generalnie zasada jest taka: im więcej demokracji, tym więcej paranoi wśród ludzi. Ta teza znajduje potwierdzenie w historii. Spiskowe teorie dziejów stały się elementem społecznej mentalności po rewolucji francuskiej. „

Nie chcę pisać o tym, że przecież sam profesor był biernie bądź czynnie włączony w walkę o tą demokrację. Nie jest to jednak teza – lecz jedynie hipoteza. Pan profesor powinien dobrze wiedzieć, czego uczył studentów – różnica między tezą a hipotezą jest niezwykle wielka. O ile wiem, było tylko paru historyków, którzy odważyli się pisać historię szaleństwa – Pan do nich jednak nigdy nie należał i nigdy należeć nie będzie – historia psychologii i psychiatrii to nie umieszczanie choroby czy symptomów choroby psychicznej w historię pojedynczych jednostek, tym bardziej w historię narodów. Przeskakuje Pan profesor z bycia tu i teraz w historię tam i wtedy. Nie wydaje to się Panu, z pozycji swojego własnego obserwatora, naginaniem hipotezy pod tezę?

Spiskowe teorie dziejów jednak Pan profesor nie ocenia. Ocenia Pan – jak można zauważyć w wywiadzie – jedynie prywatne opinie ludzi – członków narodu – nie ocenia pan czegoś historycznego – rewoluacja francuska była krokiem przeciw królowi… lecz mówi pan, że: „W czasach monarchii władza była jedna – król prawo stanowił, wprowadzał je w życie i egzekwował, był też ostateczną instancją w odbywających się procesach sądowych. Po rewolucji francuskiej nastąpił podział władzy na ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą. Pojawiła się też czwarta władza – prasa. Ludzie, którzy nie mogli się w tym wszystkim połapać, zaczynali rozumować w opaczny sposób – skoro kto inny rządzi, kto inny sądzi, a kto inny interpretuje to, co się dzieje w polityce, to musi istnieć jakieś jedno ukryte centrum władzy, niejawna siła, która o wszystkim decyduje”. I znów osądza Pan ludność, tą głupią, która „nie może się w tym wszystkim połapać”, która zaczyna „opacznie” rozumować. Te głupki, kmiecie, te spod krzyża?

Walczy Pan profesor mieczem, do którego nie zdobył Pan prawa – mieczem psychologii klinicznej. Lawiruje Pan pomiędzy możnością osądzania i diagnozowania a następnie dystansuje się od swoich słów. Umieszcza pan „tych spod krzyża” po stronie paranoików i zarazem w historii jako tych ciemnych, tępych, nieogarniętych kadłubków. Czy mogę się pobawić w bycie klinicystą o zamiłowaniach historycznych? Ależ proszę bardzo – są jeszcze tacy na tym świecie, którzy gdzieś w głębi serca, duszy, umysłu tęsknią (genetycznie?) za monarchią. Nad władzą wodza, króla, despoty – nad masą, tępą psychologią tłumu. Zdobył pan władzę nauczania, zdobył pan władzę prowadzenia…

„Podobne myślenie, które już w okresie oświecenia zaczęło przybierać formę zjawiska społecznego, utrzymuje się do dziś we wszystkich krajach demokratycznych. System wydaje się zbyt złożony, by wszyscy obywatele mogli go ogarnąć umysłem. Ci, którym się to nie udaje, węszą spiski, szukają ukrytych treści i upatrują wrogów. W Stanach Zjednoczonych, kraju o najdłuższej historii demokracji, powstaje najwięcej stron internetowych, na których ludzie snują teorie spiskowe.”

Ha! Poszalejmy dalej! Znów epoki dalej – znów nie możemy się połapać, tępi „oświeceniowcy”, system jest dla nas zbyt złożony, nie ogarniamy, znów mamy umysł Prosiaczka – więc węszymy, szukamy ukrytych treści, szukamy wrogów. Nie chcę tutaj pisać o tym, że nie ma związku między sobą kwestia „ogarnięcia umysłem systemu” a „poszukiwaniem wrogów” (sic!) – to jest demokracja, tak samo chora i wypalona jak w Stanach Zjednoczonych tak i u nas – monarchio wróć – i zatrudnij mnie – nadwornego psychologa ludu, konstruktora i jasnowidza, który czyta w myślach.

„W latach 30. XX wieku w demokratycznych wyborach NSDAP zdobyła na tyle duże poparcie, aby przejąć władzę i stworzyć III Rzeszę. Stało się tak dlatego, że do narodu niemieckiego zaczęły trafiać paranoiczne przesłanie Hitlera: Niemcy jako ofiara intrygi i spisku kierowanego przez Żydów przegrały I wojnę światową. Wszystkie systemy totalitarne były zresztą budowane na spiskowym, paranoicznym myśleniu.”

W Mein Kampf Adolfa Hitlera faktycznie można znaleźć kwestie lęku przed innością, innością rasy. Żydzi byli złem, i dla części Niemców było to oczywiste jak jasne, jak germańskie słońce. Jednakże ten tekst kulturowy nie ma się nijak do sytuacji, gdy symbol jakim jest krzyż, który znaczenia ma różne (przy pewnej drodze jest pewien krzyż, na którym wisi kask motocyklisty), ma za zadanie upamiętnić (dyskursywnie) katastrofę, tragedię, cierpienie. Sprytnie dla pana profesora, lecz głupio dla pana dziennikarza, że dał się wyprowadzić w pole historii totalitaryzmu. Niestety, władza NSDAP nie była spowodowana tylko i wyłącznie paranoją Niemców, ale też psychologicznymi sztuczkami doktora Goebbelsa, który swego czasu – podobnie jak Stalin – mówił o katolickiej religii, jako opium dla ludu. Opium to narkotyk, podobnie jak Piko – ciężka wersja meta amfetaminy, LSD i podobne, wpada się w stany transowe, stany schizofreniczne i paranoiczne. Czy stanie pod krzyżem nie jest wynikiem „opium”? Tak znany i szanowany quasi-klinicysta jak Pan Profesor powinien znać na to odpowiedź.

Kiedy ta granica może zostać przekroczona? Czy da się zmierzyć skłonność społeczeństwa do politycznych urojeń? 

Tak. Od lat 90. śledzimy skłonność Polaków do paranoicznego myślenia za pomocą specjalnie opracowanych psychologicznych skal pomiarowych.”

Jak można to zmierzyć? Na jakiej skali?

Bez komentarza…

„Pytamy w nich respondentów, czy zgadzają się na przykład z takimi stwierdzeniami: "W polityce wszystkie kluczowe decyzje podejmowane są w ukryciu", "Ci, którzy twierdzą, że w świecie istnieją potężne, ukryte siły spiskujące przeciw Polsce, mają wiele racji". „

Mamy np. odpowiedzi „tak” lub „nie”.

Generalizacja „wszystkie”… jak ja na to odpowiem? „NIE” nie wszystkie – tylko częściowe. „TAK” wszystkie – ale które? Nie ma to jak zadać pytanie zamknięte i uzyskać odpowiedź, którą można przewidzieć. Drugie pytanie – mam do odpowiedzi jedynie „tak” lub „nie”. Chcę być reprezentatywny – czy zapytam „kto twierdzi”, „w którym świecie”? To są te „specjalnie opracowane psychologiczne skale pomiarowe”? Proste pytania, zmanipulowane lingwistycznie z ograniczonymi odpowiedziami?

UWAGA DZIENNIKARZE.

Oto przykład debila:

Lekarze twierdzą, że paranoja nie poddaje się psychoterapii, skutkują tylko leki. Osoby mające skłonność do spiskowego, urojeniowego myślenia też nie dają się łatwo przekonać. Dlaczego? 

Dziennikarz w swojej przygodzie w stronę karierowiczostwa dziennikarskiego zadaje pytanie wierząc, że rozmówca jest z działki klinicznej – a nie jest. Mówi o lekarzach – niestety NIEKTÓRYCH, gdyż paranoja poddaje się psychoterapii – wystarczy poczytać.

„Kiedy dyskusja dotyczy ważnego dla nich tematu, jak np. krzyża, osoby takie reagują silnym pobudzeniem. Emocje, zwłaszcza negatywne, aktywują prawdopodobnie obronne funkcje mózgu, co skutkuje tym, że umysł zamyka się na argumenty. O ludziach takich mówi się, że są w stanie centracji – skupiają się tylko na jednym aspekcie rzeczywistości i uznają tylko jeden punkt widzenia. Przy tak silnym pobudzeniu perswazja nie działa”

Ok., silne pobudzenie jest. Emocje – nie ma emocji negatywnych ani pozytywnych panie profesorze psychologii – są przyjemne bądź nieprzyjemne – nie ma rzeczy negatywnych, gdyż nie ma sensu o nich mówić ale wróćmy do rzeczy – emocje aktywują „prawdopodobnie” obronne funkcje mózgu – nie ma takiego czegoś w naturze mózgu – panie profesorze – jak emocja – emocja jest nacechowana społeczne, oraz poprzez doświadczenie oraz kulturę… to ja wiem, a nie jestem profesorem? Dalej – umysł zyskuje tutaj rolę aktora – proszę zobaczyć jakie to ciekawe – umysł gra, następnie ludzie skupiają się – więc to nie jest już ich umysł ale oni!

„Przy tak silnym pobudzeniu perswazja nie działa” – niestety Panie Profesorze, ale perswazja ZAWSZE DZIAŁA – wystarczy tylko wyjść na ulicę i ćwiczyć. Do czego – niestety – się przyznaję…

Ominąłem wiele aspektów, o których warto by zapytać profesora Korzeniowskiego. Można spokojnie wziąć cały artykuł i przeanalizować pod kątem dyskursu i innych kwestii stawiających psychologa na równi z tymi, którzy są fanatykami. Miotanie się wschodzącej gwiazdy naukowej jest zwykle takie samo – trzeba coś powiedzieć, najlepiej wziąć worek jakim jest głupi dziennikarz i prosta prasa – wrzucić do niego różne, często kłócące się ze sobą teorie i teoryjki – wymieszać, posolić kontekstem (najlepiej społeczno-kulturowym) i – w imię Stalina – nie ważne o mnie mówią, ważne, że mówią cokolwiek.

Proszę jednak pamiętać, że psycholog od polityki nie jest i nie będzie psychologiem klinicznym. Paranoje społeczne i polityczne nie można dawać do analizy psychiatrom ani terapeutom, paranoje społeczne są sztucznym tworem, na którym najczęściej zarabiają politycy – stają się terapeutami narodu, części elektoratu – wielkimi psychiatrami państwa. Dzięki takim konstruktorom jak profesor Korzeniowski, coś naturalnego jak fanatyzm czy zwykła religia staje się płaszczyzną dyskursu medycznego – nadanie diagnozy a potem tylko leczenie, a to leczenie będzie mógł zrobić jedynie polityk – to będzie swego rodzaju interwencja kryzysowa.

Szkoda tylko, że pan profesor-psycholog nie jest już psychologiem – gdyż zapomniał o drugiej stronie. Stronie szczających na znicze, wymiotujących piwem i wódą, kopiących starsze osoby – robiących to, co jest dla niego widocznie ZDROWE, NORMALNE, NATURALNE. Przemoc jest przecież zdrowsza od paranoi…

Zabijmy więc paranoików – społeczeństwo będzie zdrowsze. W imię Aktion T-4!

 

 

Etykietowanie:

31 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. Morsiku

nie tylko czytali, ale juz omówili, i zareagowali :)

Prosze czytać co dzieje się na BM24

http://blogmedia24.pl/node/35694

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. Morsiku

Prosze podziękować, to pierwsza opinia, o jaka prosimy w naszym liście fachowców.

Pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Tamka

3. Morsik

Juz czytam [choc artylulu wyjsciowego od wczoraj nie udalo mi sie strawic]. Dzieki. T

PS. Przeczytalam. Rewelacja! Jak ja uwielbiam takie demaskowanie ignorantow-prefesorow! To jest rzeczowe, naukowe, analityczne podejscie specjalisty. Brawo!

Ostatnio zmieniony przez Tamka o ndz., 29/08/2010 - 00:23.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika Selka

4. @Morsik

Serdeczne podziękowania dla NORMALNEGO CZŁOWIEKA, zawodowca, któremu bliski jest zarówno zawód, który uprawia, jak i podmiot, któremu poświęca swe siły i wiedzę!
Chapeau bas!

Ja mam nadzieję, że ten wykwit "psychologii politycznej", jaki został popełniony w Newsweeku (sprawia wrażenie, ze przez wynajętego "cyngla" ;) - będzie przedmiotem niejednej dyskusji w środowisku psychologów - ale i psychiatrów również, niezaleznie od poglądow i sympatii politycznych tychże. Ufam w to, ze w Polsce są jeszcze ludzie MYŚLĄCY i RZETELNI i UCZCIWI w swych sądach.

Jak napisałam w swoim komentarzu dotyczącym tego art., publikacja na Onecie musiała wywołać "zagotowanie" komentatorów: totalna przerwa w publikacji ich komentarzy trwała od 20.42  -do jedynego, zamieszczonego komentarza o 23.53 (będącego listą zacnych "paranoików" z tytułami, opowiadających się za pomnikiem ofiar katastrofy!).


Dodam jeszcze, że dziękuję Autorowi polemiki za świetne określenie, które "chodziło mi po głowie" od początku: 

      "
Zajmuje się ciekawym mutantem postkomunistycznej psychologii – która opierała
się swego czasu na socjologii marksistowskiej – psychologii politycznej
oraz psychologii społecznej."

Otóż to. 
Sądzę, że wiele to wyjaśnia.

P.S. Mam szczęście należeć do tych, którzy czytali "Schizofrenię" prof. Antoniego Kępińskiego i nie tylko to dzieło Wielkiego Autora.

Ostatnio zmieniony przez Selka o ndz., 29/08/2010 - 02:21.

Selka

avatar użytkownika circ

5. @autor

"psycholog kliniczny, magister, określający siebie postmodernistą"

proszę dokładnie dowiedzieć się czym jest modernizm( nie z wiki).

Korzeniowski to głupek i psychopata, ktory dostał pieniądze za to co napisał. Zajmuje się sprzedawaniem tytułu, ktory na pewno kupił za jakiś rodzaj waluty.
Nie warto nim się zajmować, jak u Rudecką-Kalinowską na Salonie, bo to karmienie demonów. O to chodzi jego sponsorom, by zwrócić uwagę na bzdety i wywołać jazgot i zamieszanie w umysłach. Rudeckiej nikt nie pobije, bo weszła na poziom, gdzie nie liczy się prawda, ale racje i podobnie jest z psychologią. Ona nie jest nauką, ale zbiorem subiektywnych modeli badania uczuć nie opartym na Prawdzie, ponieważ ta cywilizacja rozstała się 400 lat temu z Prawdą, odkąd zlikwidowano teologię na uniwersytetach.
Rozmowa na tym poziomie i za pomocą fikcyjnych pojęć stworzonych przez paranaukę, jest kompletnie jałowa. Autor chyba sam widzi, że jego argumenty są argumentami sumienia i doświadczenia, nie nauki.

Radzę zmienić zawód, bo ten nie ma żadnej przyszłości. Ta dziedzina jest zwyczajnie nieuczciwa. Wyczerpujących odpowiedzi, na poruszone tu problemy, potwierdzonych doświadczeniem, udziela teologia.

Schizofrenia, jak i wszystkie problemy z psychiką mają żródło w duchu. Już starożytni Chińczycy to wiedzieli, dzięki badaniu natury. Objawienie wyjaśniło resztę.

avatar użytkownika Tamka

6. circ

"ale racje i podobnie jest z psychologią. Ona nie jest nauką, ale zbiorem
subiektywnych modeli badania uczuć nie opartym na Prawdzie"

"Schizofrenia, jak i wszystkie problemy z psychiką mają żródło w duchu"

Nie jestem ani psycholgiem. Ok, to nie nauka. Jednak psychiatria jest dziedzina nauki - medycyny i scisle powiazana z psychologia wlasnie. W tym kontekscie nie moge sie z toba zgodzic. T.

Ostatnio zmieniony przez Tamka o ndz., 29/08/2010 - 03:55.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika circ

7. @Tamka

Psychiatria nie leczy chorób, ale objawy. Działa na poziomie chemii organizmu. Jej działanie oparte jest na błędnym założeniu, np; jeśli jakiś hormon mózgu, powoduje smutek, podaje się blokker tego hormonu i objaw znika natychmiast. Nie obchodzi ich wcale łańcuch przyczyn, który wyzwolił dany hormon. Po jakims czasie organizm sie przyzwyczaja i nie reaguje, albo uzależnia.
Tę samą nieskuteczną metodę widzimy przy "leczeniu" niedokwasoty żołądka. Podawany jest kwas zołądkowy, który po jakimś czasie jeszcze bardziej rozleniwia organ.

Psychiatria jest więc nauką, lecz opartą na błędnym paradygmacie zakładającym, że efekt jest mierzalny i powtarzalny. Nie jest jednak medycyną z samego założenia medycyny, że ta ma leczyć i nie szkodzić.

Zrodło żródeł tych błędów, leży w teologii. Zasadą teologii ewangelicznej jest miłość, a miłość nakazuje Dobro człowieka. Tego w psychiatrii nie ma.

I dlatego jedynym słusznym i funkcjonalnym ustrojem jest Państwo Boże, oparte na konstytucjach, ktorymi są Encykliki Kościoła.

Gdyby psychologia i psychiatria badały ducha, według prawdy Objawionej, miałyby doskonałe skutki, bo ducha leczy się duchem.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 04:21.
avatar użytkownika Morsik

8. @Circ,...

Nie znam się na żadnej z tych dziedzin. Jestem zwykłym technikiem od naprawiania maszyn. Ze swojego poziomu doświadczeń życiowych mogę się z Tobą zgodzić, co do tego, że wiele problemów ludzkich pochodzi z "ducha". Nawet zwykłe choróbska od stanu ducha mogą się rozwijać - tak sadzę. 

Nie zgodzę się z jednym: proponujesz mojemu Przyjacielowi zmianę zawodu, bo "bo ten nie ma żadnej przyszłości. Ta dziedzina jest zwyczajnie nieuczciwa. Wyczerpujących odpowiedzi, na poruszone tu problemy, potwierdzonych doświadczeniem, udziela teologia". Proponujesz zatem do wszystkich ludzi przykładanie teologii - do wszystkich? Znakiem tego odmawiasz pomocy ludziom, którzy nie wiedzą, co to teologia, którzy uważają się za ateistów, którzy nie wierzą w Objawienie?
To, co wykłada teologia (u Ciebie zapewne teologia chrześcijańska jedynie) dotrze do tych, którzy na tejże teologii budują swoje życie. A co z resztą? To bardzo niechrześcijańskie - Circ. Pomyśl, czy nie wchodzisz na podobną ścieżkę, co Korzeniowski. Przeczytaj ostatnie zdanie z artykułu mojego Przyjaciela.
PS. Nadgorliwość jest bardzo niebezpieczna. Znałem bardzo oddanego pożarnictwu strażaka. Niestety, znudzony profilaktyką, z braku pożarów do gaszenia, zaczął podpalać... (Uruchamiłaś moje myślenie, czy napewno teologia jest w swojej całości "uczciwa").

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika dodam

9. Kolejny "profesor"!

Lemingi z tytułami naukowymi? Koszmar.
No i te postępowe kalki: oświecenie, rewolucja francuska (dawniej wymieniano jednym tchem jeszcze komunizm). XX wiek powinien wyleczyć z tej aberracji każdego nawet o średniej inteligencji. Nie przyszło wciąż wielu postępowym inteligentom do głowy, że istotą tych "iluminacji" były za każdym razem daleko idące uproszczenia. Uproszczenia małpy, która przypadkowo odkryła do czego prowadzi przewód elektryczny i już wie co to jest telewizor: koniec przewodu elektrycznego.

avatar użytkownika Selka

10. @circ

:))

Twój radykalizm (taki "totalitaryzm a rebour"? :) - płoszy ludzi...


      Wiele z Twoich cierpkich słów odnośnie "nauki" jaką jest  psychologia - jest do bólu prawdziwa - co zresztą napisał Autor polemiki expressis verbis. Niemniej - wrzucasz wszystko do jednego wora i potępiasz w czambuł w całości. Jak wynika z tekstu - wypowiadający się - jest terapeutą, pracującym bezpośrednio z ludźmi - i (co również wynika z tekstu) - w zdrowy sposób krytycznym wobec tego co robi, poszukującym, sceptycznym, ale równocześnie stawiającym podmiot swych działań- zaburzonego człowieka - wysoko. Zasadzie "primum non nocere" - jak sądzę,  stara się być wiernym.

      Psychologia - bez przyszłości? :)    Ależ, no przecież rozwija się dynamicznie! (w postaci setek/tysięcy "gabinetów terapeutycznych" na całym świecie! :) /w Polsce - też; tu nawet technik samochodowy, zgodnie z prawem(!) może zostać terapeutą!
:)
     Ale sorry - teraz zabrnęłam w marginesy tworzone przez postsowiecki system, nasz PRL-bis. A nie o tym chcę napisać moje votum separatum do Twego tekstu. Dodam tylko, by ukazać wyraźnie drugi biegun - że wiele lat współpracowałam z psychologami klinicznymi o specjalizacji neuropsychologia, będącymi niepodważalną pomocą w procesie diagnostycznym; (dziś w dobie  oszałamiających technik obrazowania ukł. nerwowego - tomografii, rezonansu, PET, /i dzięki Ci Boże mój za to!/, ich rola  jako diagnostów jest mniejsza. 
      Piszesz:
              "Autor chyba sam widzi, że jego argumenty są argumentami sumienia i doświadczenia, nie nauki."
A teologia? Toż odpowiedzią agnostyków może być,  iż teologia to również nie nauka a oparte na dogmacie argumenty sumienia i doświadczenia!
Zostawiam temat, bo najpierw musiałabym postudiować  teologię lat kilka, by głos zabierać :)
              "Schizofrenia, jak i wszystkie problemy z psychiką mają źródło w duchu.
Już starożytni Chińczycy to wiedzieli, dzięki badaniu natury."

Nieśmiało zapodam, że od czasów starożytnych Chińczyków co-nieco się zmieniło :)  Nie śniło się tym starożytnym jak  i niewielu dziś ma świadomość tego, co wiadomo o (stricte) chorobach psychicznych, nazwijmy to tu dla uproszczenia "schizofrenią". A już trochę wiadomo - na poziomie genetycznym i  molekularnym, czyli strukturalnych cech  układu nerwowego.
"Duch" nie jest tu bez znaczenia of course -  objawy wyzwalają zwykle większe przeżycia, trudne sytuacje, z którymi sobie taki umysł nie radzi - ale podłożem jest...mózg/układ nerwowy w sensie dosłownym,  organicznym.
Samo "leczenie ducha" - nic nie dało przez setki lat, wystarczy poczytać historię medycyny, zwłaszcza psychiatrii, obraz t.zw. "szpitali psychiatrycznych" przez wieki...i na nic te mądrości Chińczyków.
Dziś - nie znając w pełni podłoża organicznego i bez wiedzy, czy w ogóle da się to "złe" podłoże usunąć - leczy się farmakologicznie zmienione procesy metaboliczne mózgu, ograniczając objawy zewnętrzne psychoz. Terapia (ta niezwykle dla terapeuty trudna ścieżka zawodowa) - dopiero wówczas pozwala na pomoc w przywróceniu człowieka - choćby częściowym -  do funkcjonowania społecznego.  To w dużym uproszczeniu - problem psychoz,  jak to nazwaliśmy dla skrótu -"schizofrenii".
     Poza tym jest cała gama zaburzeń "psychicznych" - tak to nazwę "egzystencjalnych", nabytych, gdzie wyznawany system wartości ma niewątpliwie swe źródło.  Także te "zwykłe" choroby somatyczne, bywa, iż są skutkiem  stanu ducha, najczęściej jako reakcja na  trudne, bądź ekstremalne doświadczenia życiowe.
Tyle, ze  ocena różnych metod terapii, to już...domena nauki!  Tej w najczystszej postaci.

P.S.   Twoja ocena - w dalszym komentarzu - samej psychiatrii, jako "nie-nauki" i  proponowane remedium (jako jedyne) - z lekka...powala. Nie powinnaś dyskredytować idei, przez totalniackie jej manifestowanie.


Ostatnio zmieniony przez Selka o ndz., 29/08/2010 - 15:02.

Selka

avatar użytkownika circ

11. @ Morsiku.

Sęk w tym, że my mało wiemy o naszej cywilizacji, bo nas tego w szkołach nie uczyli, zamiast tego wpoili nam "postmodernizm", który jest niczym innym jak popłuczynami po Lutrze i wszystkim co zrodził, czyli Rewolucji Francuskiej, komunizmie, nazizmie i innych izmach.

Nasza cywilizacja powstała na katolickim dogmacie prawdy i do jakiegoś czasu nauka musiała być z nim niesprzeczna. Obowiązkowym przedmiotem na każdych studiach była teologia, a na początku był to jedyny wydział na pierwszych uniwersytetach.

I tak wszystko tu było spójne, a nauka z teologią niesprzeczna ( pomijam tu drobne błędy Kościoła, o które zahaczyli naukowcy, by odsunąć później Kościół od nauki) Od Lutra to się rozjechało, a nauki szczegółowe nie tylko nie odzwierciedlają Prawdy, ale jej przeczą. W naukach ścisłych nie da się robić naduzyć, ale takie dziedziny jak historia, medycyna, psychologia, filozofia i wszystkie zwane "humanistycznymi" są sprzeczne z Objawieniem, więc albo Objawienie nie ma racji, albo nauka.

To bardzo duzy temat i wymaga znajomości obydwu przedmiotów, tu;psychologii i teologii.
Kto jednak ma prawdziwą i głęboką wiarę, przyznaje, że psychologia bez duchowości nie ma żadnych narzędzi leczenia i bardziej szkodzi niż pomaga, ponadto służy mamonie i nowym ideologiom, nie człowiekowi.Twierdzą to największe nazwiska w psychologii praktycznej, nie tylko katolicy ( Albisetti), ale i ateiści. Czytałam to nawet u Eichelbergera, który z tego powodu został buddystą i stosuje buddyjskie metody terapii, ktore też są niedoskonałe, ale lepsze to, niż nic.

Każdemu psychologowi polecam przeczytanie książki watykańskiego egzorcysty G. Amortha. To doskonała praca dla psychologów. Psychologia jest tam pokazana jako dziedzina, która może być uzupełniającą w teologii i praktyce duchowości, ale nigdy wiodącą. Potrzebna tu szeroka współpraca psychologów z Kościołem, by od nowa zweryfikować błędy tej paranauki i wykształcić nowy wspólny język, ale z tymi władzami które mamy, jest to na razie niemożliwe.

http://lublin.republika.pl/egzorcysta8.html

Nawet psychologiczne poradnie zawodowe, które wykształciły sobie pewne narzędzia (pojęcia, testy, doświadczenia) i dość dobrze rozpoznają konstytucję wewnętrzną, są na nic, czego doświadczyłam na moich dzieciach, bo Bóg na słabości, lub braku potrafi wybudować piękny charakter i wykorzystać to do swojego Planu i żaden psycholog nie może tego wiedzieć.
Podam przykład. Mojej córce w badaniach wyszło, że ma zero egoizmu i 100% społecznej empatii. Pani psycholog powiedziała, że to rzadkość spotykana u świętych, ale że to nie jest dobre dla człowieka i wskaźnik winien być po środku. Powiedziała to mojej córce, by podwyższyła dla własnego dobra wskaźnik egoizmu, chodziła na tańce, stroiła się itd.
I ona wzięła to sobie do serca, bo jest w 100% posłuszna. Nie wiem, czy tym samym świat nie stracił jakiejś Faustyny, lub św. Teresy.
Podobnych absurdów widzę tam więcej.

Niech się oni lepiej wezmą za swoje dzieci, nie za formowanie innych, według rozdzielnika.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 16:11.
avatar użytkownika Maryla

12. Iza :))

nie bądź świętsza od Papieża.

ks Egzorcyści są nie tylko teologami, ale i psychologami.
Zanim zabiorą się za egzorcyzmy, oceniają, czy "opętanie" nie jest chorobą i jeżeli mają takie podejrzenie, kierują pacjenta do specjalisty .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Morsik

13. @Circ,...

...chyba do innych szkół chodziliśmy. Chociaż ja w czasach komunistycznego zamordyzmu, ale na lekcje religii chodziłem z własnej woli. Nauczycieli miałem różnych, ale opiekowali sie mną duchowo księża normalni. Grali w piłkę, organizowali biwaki, spływy, takze pielgrzymki. W tej właśnie kolejności. Oni młodzież przyciągali kolejnością podejmowanych działań. Ty odwracając hierarchię ważności - odpychasz...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika Polon210

14. "prof" Korzeniowski jest dobrym przykładem potwierdzającym tezę

popularną w światku naukowym, że PAN jest przechowalnią róznych beztalenci, które nie dały by sobie rady w jakby nie było środowisku, gdzie krytycyzm jest podstawą!!

"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley

avatar użytkownika circ

15. @Maryla.

Kiedy wgłębić się w Encykliki, widać jasno to pęknięcie pomiędzy nauką akademicką, a Kościołem i widać, że Kościół zdaje sobie z tego sprawę, ale mówi to oględnie, by nie wywołać burzy i dlatego szuka mostów i wspólnego języka.
Wychodzi tym pokornie do popsutego świata.
Mówi to też prof. Guz i wielu teologów.

Jak myślisz, skąd się wział ten jazgot różnych socjo- i psychologów w mediach?
Właśnie stąd, z tej niespójności. Tu nie ma mostów pomiędzy tymi światami i to przecież wszyscy widzimy. Musimy sobie uświadomić dlaczego ich nie ma. Dlatego, że nauka odeszła od Prawdy, a Prawdą jest Bóg. Wiem, że to odważna teza, ale nie ma innej, na którą mogłoby się zgodzić nasze sumienie. Nie ma tu drogi środka, jak idzie o fundament.

Jak tego nie zrozumiemy, nie będziemy całkiem świadomi, nie uleczymy świata.
Na starych, złych fundamentach nigdy nie zbuduje się zdrowego świata.
Ten stary świat, razem ze swoimi mentorami, zabawkami i językiem i tak runie i my musimy być gotowi do budowy nowego porządku, opartego na Prawdzie.
Jezus nas do tego zobowiązał. Nie da się wierzyć trochę i być trochę katolikiem.
Nie wyobrażamy sobie tego co będzie, ale przynajmniej bądźmy świadomi, gdzie są błędy.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 17:34.
avatar użytkownika circ

16. @Morsiku.

"Ty odwracając hierarchię ważności - odpychasz..."

A w którym miejscu ja tę hierarchię ważności odwracam?

Najwyżej jest poziom ducha, potem uczuć ( psychika), potem ciała.

Nie zgadzasz się z tym porządkiem?

Jeśli mówię, że psychologia nie liczy się w ogóle z duchem, to wiem co mówię.
Niech mi jakiś psycholog akademicki wykaże, że mówię nieprawdę.

Każdy ma pełno Boga i krzyża na ustach, ale jak przyjdzie do przełożenia tego na światopogląd i praktykę, to jesteśmy skonfundowani.
Lękamy się, nie rozumiemy, czy nie mamy wiary?

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 17:41.
avatar użytkownika Morsik

17. Nie zgadzam się,...

...dlatego, że "Każdy ma pełno Boga i krzyża na ustach", tylko nie potrafi w prostych słowach wytłumaczyc - dlaczego i do czego. Poza ty nie zgdzam się bo najpierw trzeba żyć o potem można wierzyć.

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika circ

18. @Selka.

Mam podstawy do tego, by tak mówić.
Moja szwagierka jest ordynatorem psychiatrii, sąsiad zza ściany pierwszym w Polsce psychoterapeutą z certyfikatem ukończenia wieloletniego kursu psychoterapii Freuda, znam wielu psychologów, ponadto to co przeczytałam w necie przez kilka lat wystarczyłoby na niejedne studia. Nie jest to wiedza całościowa, bo taka nie jest konieczna do tego, by widzieć fałszywy paradygmat tej "nauki".
Ponadto sama wybrałam się kiedyś do psychologa, by sprawdzić, czy nie mam bzika i powiem ci, że ten psycholog był chorszy ode mnie, szczerze mówiąc nie spotkałam całkiem zdrowego psychiatry i psychologa. Są bardziej odchyleni od normy od przeciętnej statystycznej.

//"wiele lat współpracowałam z psychologami klinicznymi o specjalizacji neuropsychologia, będącymi niepodważalną pomocą w procesie diagnostycznym; (dziś w dobie oszałamiających technik obrazowania ukł. nerwowego - tomografii, rezonansu, PET, /i dzięki Ci Boże mój za to!/, ich rola jako diagnostów jest mniejsza. "//

Powiem ci jedno na to. Kiedy moja córeczka miała pół roku skierowano ją, jako niemowlę podwyższonego ryzyka ( z powodu błędów lekarza przy porodzie) na badania mózgu metodą rezonansu i tomografii mózgu, na ulicę Skarbową, na klinikę.. Zebrało się konsylium trzech lekarzy neurologów, bo były jakieś wątpliwości i diagnoza brzmiała- atrofia mózgu, zanik echostruktury.

Nie wiedziałam wtedy co to jest i pytam na korytarzu lekarki, która wyszła za mną co znaczą te słowa, a ona mi na to, cytuję dokładnie;- "nie widzi Pani, że debila urodziła?"

Nie będę opisywać szczegółów i całej historii, ani tego co czułam ( mało nie zeszłam).
W każdym razie z trzęsącymi się nogami i płaczem pojechałam jeszcze tego samego dnia do Prokocimia by mi to potwierdzili i okazało się, że dziecko jest zdrowe. Dziś studiuje, a kartę z diagnozą zostawiłam na pamiątkę.

Dlaczego to opisuję? Ktoś powie-ale to wredna i głupia lekarka i nie będzie miał racji, bo ona tylko trochę jest sama winna. Tę lekarkę/rzy stworzył ten system, jego paradygmat prawdy, jego metody, narzędzia, itd.

Znam też lekarzy kulturalnych i uczciwych ( mniejszość), ale i oni na alergię, przepisują antybiotyki, co też mi się zdarzyło. Zyję ja i moje dzieci, bo moja dociekliwość uratowała nam życie i zdrowie wielokrotnie i nie jestem przypadkiem odosobnionym.

Psychologię potępiam w całości, bo przez całe swoje życie nie widziałam jednego przypadku, by psycholog kogoś uleczył, albo mu pomógł. Nawet, jak są jakieś początkowe sukcesy, choroba szybko wraca.
Ludzie leczą się po kilkanaście lat tam, gdzie wystarczy spowiedź, komunia i jedna rozmowa z kapłanem, a w trudniejszych przypadkach kierownik duchowy, lub egzorcysta, modlitwa za chorego i posty.

Mój sąsiad z certyfikatem zapytany ile przeciętnie trwa leczenie jego metodą, powiedział, że średnio 15 lat;- jedna wizyta w tygodniu razy 150 zł.
no.

Powiedziałam mu, że jest oszustem.

Trudno mnie lubić, wiem.
Prawda jest trudna. Dla mnie też. Dla każdego.
Wygodniej jest nie wiedzieć, nie rozumieć, nie dociekać, nie mieć odwagi.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 18:33.
avatar użytkownika circ

19. aha

Pewien pacjent mojej szwagierki po kilku latach zamkniętego leczenia psychiatrycznego został wypisany jako całkiem zdrowy i następnego dnia wydłubał sobie oko łyżeczką.
Myślę, że gdyby go posłać do dobrego, świętego kapłana z charyzmatem uzdrawiania, byłby zdrowy zupełnie.
Bywałam na mszach charyzmatyków wspólnoty Mamre pod kierownictwem charyzmatyka ks. Cyrana i widziałam na własne oczy nie takie uleczenia, natychmiastowe.
Nikt tam nie pytał o papiery od psychologa, ani psychiatry. Zgłaszał się chory i wychodził zdrowy. W ciężkich przypadkach opętań trzeba było wielu wizyt, ale skutek był zawsze pewny. Wystarczyło chodzić i pukać do drzwi, z wiarą.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 18:38.
avatar użytkownika Polon210

20. @Circ-"widać to pęknięcie pomiędzy nauką akademicką a Kościołem"

zawsze mnie ten konflikt nauki i wiary męczył. Jestem z natury sceptykiem i przyjmowanie prawd apriori w formie dogmatów było dla mnie wyzwaniem nie lada. Pomógł mi wielce pewien wykład w duszpasterstwie akademickim Dominikanów w Krk - ks. prof. Józef Maria Bocheński wyłożył expresis verbis, że taki konflikt jest niekonieczny. Wiele czasu od tamtych lat minęło, ale potwierdzam ze wszystko co ten wybitny filozof i sowietolog nam wtedy mówił wytrzymało próbę czasu. Dlaczego więc identyfikujesz tę przepaść poznawczą? po prostu psychologia i socjologia nie są żadnymi naukami, a co gorsza tymi "miekkimi" i nieweryfikowalnymi dyscyplinami zajmują się w znacznym % szalbierze, przeważnie lewacy. Ja jestem zdania że powiedzenie "na psychologie idą ludzie majacy problemy z samymi soba" nie jest daleka od prawdy. Pozdrawiam "zza miedzy" ;)

"Ludzie, którzy próbują uczynić ten świat gorszym, nie biorą sobie wolnego dnia"
Bob Marley

avatar użytkownika circ

21. @Polon.

Dokładnie tak jest.
Media przekonują, że trzeba się zwrócić pierwsze do lekarza, nie kapłana.
Niestety, ale jest odwrotnie, bo tam, gdzie choruje ciało, lub psychika, na pewno chory, lub słaby jest w pierwszej kolejności duch.
Stąd cudowne uzdrowienia, na które medycyna nie ma wytłumaczenia.

Gdyby każdy chory miał wiarę, jak ziarnko gorczycy...itd.

Adam i Ewa przed grzechem, byli zdrowi jak rydze. Bóg stworzył człowieka doskonałym.
Nawet, jak rodzą się chore niemowlęta, to jest to konsekwencją grzechu przodków.
Bog wybacza grzech, ale konsekwencjii nie cofa i te idą na pokolenia. Zawsze można ten łańcuch przerwać modlitwą i postem.

Ostatnio zmieniony przez circ o ndz., 29/08/2010 - 18:44.
avatar użytkownika Selka

22. Sorry, circ

- nie jestem w stanie z Tobą dyskutować.
Mam wrażenie, że - potępiasz wszystko wokół, podpierając się wybraną kazuistyką ad hoc, zmiotłaś w niebyt niemal całą naukę, genetykę, ba, całą medycynę...

Sorry, na tym poziomie nie potrafię.

I jeszcze jedno: w TEN SPOSÓB "załatwiłaś" główny temat :)

Ostatnio zmieniony przez Selka o ndz., 29/08/2010 - 22:20.

Selka

avatar użytkownika Maryla

23. w TEN SPOSÓB "załatwiłaś" główny temat :)

dokładnie, pisałam o tym wyżej.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika circ

24. Niczego nie zmiotłam.

Jasno powiedziałam, że nauka ma głosić wiedzę niesprzeczną z Objawieniem i nauką Kościoła.
Nie zgadzacie się z tym?
Dziwne.

A co w głownym temacie jest do dyskutowania?
Przecież widać, że Korzeniowski to sprzedajny głupek i dostał tytuł od lewaków.
Po co się zniżać do polemiki z głupim?
Autor mimo, że czuje prawdę, nazywa siebie postmodernistą.

Ludzie. Gdzie ja jestem, w cyrku?

avatar użytkownika circ

25. z taką pewną nieśmiałością, zacytuję, co dziś robi

psychologia postmodernistyczna i psycholodzy po studiach, do czego są wyszkoleni i co jest dla nich chlebem powszednim.


"Normalna rodzina, ojciec pracuje, matka prowadzi dom, jedno jedyne dziecko, kochane przez rodziców, własny pokój, zabawki…dziś pokój jest pusty, a zabawki przypominają, że ktoś tu kiedyś żył, a dziś jakby umarł.

Sąd rodzinny nagle, bez zdania racji, bez żadnych ku temu racjonalnuych powodów nakazał odebrać to dziecko rodzicom i zabrać je do pogotowia opiekuńczego!
Uzasadnienie owszem jest, jakieś opinie psychologiczne o nadmiernej troskliwości matki, a także o tym, ze matka podobno obnosiła się, że ma objawienia religijne. No i jeszcze jeden ciężki zarzut – w mieszkaniu znajduje się klęcznik do modlitwy, bo rodzice dziecka to ludzie pobożni.

Dziecko już drugi rok tuła się po placówkach opiekuńczych, a co cierpi - możemy sobie tylko wyobrażać. Widocznym tego objawem jest łysienie.

Tak, proszę państwa, jedenastoletni dziś chłopiec łysieje z rozpaczy!

...W sprawę zaangażował się Rzecznik Praw Dziecka, który opowiada się za natychmiastowym powrotem chłopca do rodziny. Są nowe diagnozy psychologiczne, które wskazują na tragiczne dla psychiki dziecka skutki oderwania go od rodziny. Nic to nie zmienia. Sąd wszechmogący zarządza kolejne badania psychologiczne. Najbliższe mają się odbyć w przyszłym roku wiosną. Chłopiec oczekuje na nie w domu dziecka.

"


http://januszwojciechowski.salon24.pl/223205,kara-za-wiare-i-milosc
Nie ma żadnych wątpliwości, że postmodernizm to dzieło Antychrysta.
Wkrada się wszędzie pod podszewką dobra.


Chrześcijanin wobec współczesnych wyzwań - "Nowa Lewica" awangardą postmodernizmu
http://www.zbawiciel.gda.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=3179&Itemid=43

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 30/08/2010 - 00:58.
avatar użytkownika Tamka

26. W naukach ścisłych nie da się

W naukach ścisłych nie da się robić naduzyć, ale takie dziedziny jak historia, medycyna, psychologia, filozofia i wszystkie zwane "humanistycznymi" są sprzeczne z Objawieniem, więc albo Objawienie nie ma racji, albo nauka.

Po twojej odp. i po tym, co nizej napisalam to juz kompletnie sie z toba nie zgadzam. Nie patrzysz na problem, a opisujesz slabosci ludzi, ktorzy zajmuja sie dziedzinami wskazanymi przez ciebie jako "sprzeczne z Objawieniem."

Co do leczenia nadkwasoty, to taktyka jest znana i sa odpowiedni nowej generacji leki, ktore na dodatek sa bezpieczne. Leczony tak pacjent, jesli nie bedzie stosowal zalecen lekarza [nadkwasota ma swoja przyczyne-bardzo doklanie opisana w medycynie], po odpowiedniej qracji, za jakis czas moze miec powrot. Tu juz jest kwestia odpowiedzialnosci pacjenta. Takie sa fakty i to jest prawda, udowodniona milonami wyleczonych pacjentow.

I teraz, skoro tak stawiasz sprawe - ja wyzej w cytacie, to nalezaloby zaczac od definicji choroby, czyli od pojec podstawowych. To nie jest takie proste. To tak, jak powiedziec, ze psychologia jest oparta na klamstwie. Nie widze takiego powiazania. Psychologia jest proba odpowiedzi na pytanie jaki jest czlowiek, probuje go zdefiniowac na podstawie dostepnych pojec, opartych na obserwacji, doswiadczeniu, badaniu, powtarzalnosci, schematycznosci, itd. Filozofia zas czesto w swych teoriach odwoluje sie do samego Boga.

Mysle, ze upraszczasz. Nie zgadzam sie z twoja opinia. pozdr. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika circ

27. @Tamka.

Pisałam o niedokwasocie. A dlatego, że nachodziłam się po lekarzach z moim dzieckiem i jedna lekarka w końcu mi powiedziała, że sama ma niedokwasotę i na to medycyna nie ma leku, a Citropepsin szkodzi, bo całkiem rozleniwia żołądek i potem jest gorzej. Po co więc większość lekarzy przepisuje dzieciom citropepsin, który wzmaga chorobę? Powiem ci po co. Bo ich tak nauczyli, że po nas choćby Potop. I to przeczy chrześcijańskiej nauce.
Nadkwasotę łatwiej wyleczyć.

Co do psychologii, powtarzasz ogólniki jak mantrę i jeszcze bierzesz to na wiarę.. Powtarzam ci, że psychologia, mimo, że opisała część procesów w człowieku, nie leczy jego uczuć, bo żródło chorób uczuć nie jest dla psychologii znane, bo ono jest zawsze w duchu. I te bzdety, które oni podają jako żródła, to bełkot.
Sama widzisz, do czego to prowadzi. Jak ktoś się modli, to odbierają mu dziecko, bo jakiś kretyn nazywa modlitwę fanatyzmem i paranoją i uczą tego ludzi na studiach.
Jak dziecko dostaje klapsa, to odbierają go rodzicom.
Nie myśl, że te wynalazki wzięły się znikąd. One są efektem poprzednich wynalazków i teorii, a te poprzednie, jeszcze poprzednich. To cały ciąg błędów, bo oni nic nie rozumieją, odkąd odrzucili Boga.
Na jakiej podstawie teoretycznej oni twierdzą, że modlitwa w rodzinie szkodzi dzieciom?
Na to pytanie mi odpowiedz. No, proszę.

Zobacz lepiej, co oni sobie za społeczeństwo wychowali, ci psychologowie.
Słyszałaś, by ci naukawcy protestowali przeciwko pornografii w mediach?
Siedzą po szkołach i nie widzą, że dzieci mają coraz więcej nerwic?
Z czego te nerwice? Mają na to lekarstwo? nie słyszałam, by mieli.
To są ich owoce.

Ostatnio zmieniony przez circ o pon., 30/08/2010 - 01:34.
avatar użytkownika Tamka

28. Circ, jedna jaskolka wiosny

Circ, jedna jaskolka wiosny nie czyni. Czesto zawodza ludzie, ale to nie oznacza, ze medycyna, czy psychologia jest zla, ze jest klamstwem.

Psychologia - to nie jest kwestia wiary, tylko badan, sprawdzonych doswiadczalnie i opisanych. Posluchaj, tak jak nauki scisle opieraja sie na udowodnionych tezach, tak psychologia musiala miec swoj poczatek, w obserwacji ludzi i otaczajacej rzeczywistosci. To nie jest kwestia wiary.

Teraz jeszcze mieszasz w to wszystko prawo. To LUDZIE wymyslaja i stanowia prawo. To slabosc ludzka jest w wieksosci opisywanych przez ciebie przypadkow zrodlem nieprawosci czy bezradnosci.

"Na jakiej podstawie teoretycznej oni twierdzą, że modlitwa w rodzinie szkodzi dzieciom?"
Ja moge tylko odpowiadac za swoje slowa i czyny. Nie odpowiadam za innych ludzi. To w ludziach jest zrodlo zla - ludzie tworza zle prawo, ktore potem odbija sie na innych ludziach.

Wsrod ludzi - kazdej profesji sa tacy, ktorzy sie znaja na swojej pracy i chca pomagac i robia to z korzyscia dla innych, sa tez tacy, ktorzy szkodza, ignoranci zapatrzeni glownie w mamone. Jednak to nie zalezy od medycyny, czy psychologii jako nauki, ze lekarze, czy psycholodzy szkodza swoim pacjentom. Warto o tym pamietac. T.

"Martwe dźwigi portowe nigdy nie będą Statuą Wolności".J.Ś.

LUBLIN moje miasto.

 

 

avatar użytkownika circ

29. Psychologia nie odróżnia prawdy od kłamstwa na poziomie

podstawowym.
i dlatego jest mieszanką prawdy i kłamstwa i jako taka jest całościowo zła.
Obserwacje natury nie wystarczą, bo trzeba poznać zródło zjawisk i go ocenić. Psychologia nie zajmuje się żródłami. Zródłami zajmuje się teologia.

Prosty przykład. Psychologia i psychiatria każde "słyszenie głosów" uważa za chorobę i "leczy" ją podając środki przytępiające. Teologia kwalifikuje to jako głos Boga, lub demonów i leczy tylko głosy demonów, czyli je skutecznie wypędza. [przykłada więc Prawdę na poziomie ducha, jako miarę]

Przedłużający się smutek i przytłumienie uczuć, psychologia traktuje jako depresję, czyli chorobę, teologia mówi, że to stan ducha spowodowany grzechem pychy, zniewoleniem demonicznym, lub etapem wewnętrznego rozwoju, kiedy dusza się oczyszcza by wejść na wyższy poziom.
Rozeznaje więc prawidłowo prawdę duszy i zaleca potrzebne lekarstwa, spowiedź, modlitwę, uzdrowienie kapłańskie, modlitwę Kościoła, lub zaleca pokorę i oddanie to Bogu jako krzyż.
Teologia zawsze leczy skutecznie i do końca.
Psychologia bełkocze i daje prochy.

avatar użytkownika Morsik

30. @Cirk,...

...można to chyba już zakończyć. Odniosłem wrażenie, że jesteś specjalistką w każdej dziedzinie. Czy budowa mostow tez musi byc zgodna z Objawieniem?

Moj ojciec powtarzal zawsze - we wszystkim niezbędny jest umiar...

 Niechlubny udział każdy ma: ten, który milczy, ten, który klaszcze...

avatar użytkownika circ

31. @Morsik.

Tak, budowa mostów też ma być czyniona na chwałę Boga, jak wszystko.
Bardzo ci to Morsiku przeszkadza? Chcesz być pierwszy, czy jak?


A tu jeszcze o psychologii i psychiatrii, którą macie za poważną sprawę.



Szpitale psychiatryczne wprowadzają programy wschodniej medytacji, jogi, transpersonalnej psychologii. Korporacje sponsorują swoim pracownikom warsztaty wizualizacji, hipnozy, psychicznego ozdrowienia pod kierunkiem duchowych przywódców, uczą różnych praktyk rozwijających świadomość. Nawet szkoły publiczne, finansowane przez rząd, wprowadzają praktyki uczące dzieci kontroli umysłu, unikania negatywnych emocji i wysokiej samooceny.
…Dziś widzimy wyraźnie, jak ludzkość jeszcze bardziej otworzyła się na „demoniczną pięćdziesiątnicę”, którą przewidział o. Serafim."

I widzisz Morsiku. Oni sami widzą, że są bezradni i nieskuteczni.
I szukają duchowości, ale czemuś nie w Kościele.
Jak myślisz, dlaczego? A dlatego, że nie prowadzi ich Bóg...a skoro Bóg ich nie prowadzi, to kto?
Natura nie znosi pustki.