„Jarosław Kaczyński musi odejść”- zadecydował na łamach Gazety Wyborczej Wojciech Mazowiecki.

Tego samego zdania jest również Leszek Miller, większość polityków PO, nie mówiąc już o „młodych dobrze wykształconych z dużych miast”.

Nie mogę dociec czy to odwaga dzisiaj tak staniała czy może redaktor Mazowiecki przebił bohaterstwem swojego charyzmatycznego ojca?

 Tak się, bowiem składa, że Mazowiecki senior, jako premier pierwszego „niekomunistycznego rządu” z Czesławem Kiszczakiem i Florianem Siwickim w składzie, nie był tak radykalny, podobnie jak ówczesna plejada wiodących dziennikarzy stanowiąca i dzisiaj dziennikarskie kwiecie.

Zastanawiam się, dlaczego musi odejść lider jednej z partii politycznych, a najlepiej by odszedł wraz ze swoją formacją?

Panu Wojciechowi Mazowieckiemu radziłbym nie zaczynać leczenia polskiej demokracji od końca, lecz rozpocząć od naprawienia błędu swojego taty oraz jego środowiska i zaapelować na łamach Gazety Wyborczej, aby przed Jarosławem Kaczyńskim zniknął ze sceny politycznej Leszek Miller i całe to SLD, z którym w wielu kwestiach dotyczących PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego Mazowiecki junior ma identyczne poglądy.  

Pragnę przypomnieć panu Wojciechowi, że wśród polskich partii politycznych SLD to formacja, którą reanimowano pod nazwą SDRP w 1990 roku dzięki „moskiewskiej pożyczce” wyasygnowanej przez Komunistyczną Partię Związku Radzieckiego w wysokości 1,2 milionów dolarów amerykańskich pochodzących ze środków KGB. Jednym z koordynatorów tej operacji ze strony PZPR był właśnie Leszek Miller mówiący jednym głosem z „wybitnym publicystą” i synem słynnego premiera.

Minęło 20 lat od tamtych wydarzeń, a na polskiej scenie funkcjonuje w najlepsze partia polityczna zakładana dzięki pieniądzom służb specjalnych obcego państwa.

Odwagi Panie Wojciechu, lance w dłoń i bolszewika Millera goń, goń, goń.

Oczywiście wspólnie z przyjaciółmi z Czerskiej.