Rząd osłabia pozycję parlamentu wobec instytucji UE
Sejm uchwalił ustawę kompetencyjną, która zdaniem posłów opozycji ogranicza parlamentowi m.in. możliwość uzyskania informacji na temat stanowiska Rady Ministrów wobec aktów prawnych Unii Europejskiej. Co ciekawe, opinię tę podziela Biuro Analiz Sejmowych. Ze sporządzonej przez nie ekspertyzy wynika, że poprawki Platformy Obywatelskiej naniesione do projektu uszczuplają rolę Sejmu i Senatu w stosunku do unijnych instytucji. Sceptyczni wobec ustawy są również prawnicy.
Poseł Marzena Wróbel (PiS) za skandaliczne uważa m.in. ograniczenie zakresu stosowania art. 7 ustawy kompetencyjnej. - Będzie ono osłabiało pozycję Sejmu i Senatu w ramach działań podejmowanych przez Polskę w UE - twierdzi Wróbel. Wyjaśnia, że chodzi o ograniczenie obowiązku przekazywania Sejmowi i Senatowi przez Radę Ministrów stanowiska RP w sprawie określonych aktów prawnych wyłącznie do stanowisk odnoszących się do projektów aktów ustawodawczych oraz projektów aktów stanowionych na podstawie tzw. klauzuli elastyczności, która pozwala na przyjmowanie przepisów nieprzewidzianych w traktatach. - Natomiast poza tym zakresem obowiązków informacyjnych rządu pozostałoby jedenaście podstaw prawnych. Oznacza to, że w tylu obszarach rząd nie musiałby informować o swoim stanowisku, jeżeli nie są to akty ustawodawcze. Dodam, że opinia Biura Analiz Sejmowych dla tej poprawki jest naprawdę druzgocąca. Mianowicie mamy do czynienia z ograniczeniem i osłabieniem pozycji Sejmu i Senatu w ramach działań podejmowanych przez Polskę na forum UE. Tak krytyczne opinie ze strony BAS zdarzają się naprawdę rzadko - zaznacza Wróbel.
Poseł Karol Karski (PiS) z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych wskazuje, że rząd polski ma ograniczone w stosunku do władz niemieckich poczucie suwerenności. - Mamy do czynienia z ustawą, która traktuje Polskę nierówno pod względem prawnym w stosunku do innych państw członkowskich. Przykładowo w Niemczech odbyła się daleko idąca debata i stwierdzono, że realizacja niektórych zapisów traktatu z Lizbony może oznaczać przeniesienie suwerennych kompetencji państwa niemieckiego na poziom międzynarodowy, więc na głosowanie za takimi decyzjami na forum UE organy tego państwa muszą otrzymać zgodę wyrażoną w formie ustawy - informuje Karski. Przypomina, że Niemcy "przyjęli katalog spraw, które stały się pewnym wyznacznikiem w europejskiej przestrzeni prawnej tego, co jest przeniesieniem suwerennych kompetencji państwa". - Co prawda są one zapisane w traktacie z Lizbony, ale do ich uruchomienia potrzeba otrzymania zgody przez przedstawiciela państwa członkowskiego w formie ustawy. W naszym przypadku okazuje się jednak, że według polskiego rządu i parlamentu zdominowanego przez koalicję wiele z kwestii, jakie Niemcy uważają za ograniczenie ich suwerenności, wcale czymś takim dla Polski nie jest - ocenia poseł Karski.
Tę opinię potwierdza prof. Krystyna Pawłowicz, prawnik z Uniwersytetu Warszawskiego. - Parlament niemiecki otrzymał rzeczywiste kompetencje do decydowania w niektórych wskazanych sprawach - uważa Pawłowicz. Zaznacza, że jeżeli ustawa ogranicza dostęp Sejmu do informacji na temat stanowiska rządu o projektowanych aktach UE, wtedy niższa izba polskiego parlamentu nie jest suwerenem. - Czyli nie decyduje w najważniejszych sprawach, do jakich została powołana. Dlatego że część spraw została przekazana do kompetencji Rady Ministrów oraz organów unijnych - wyjaśnia.
Jacek Dytkowski
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=106651
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz