PARALIZATORY (Aleksander Ścios)
„Odbierz ludziom pierwotny sens słów, a otrzymasz właśnie ten stopień paraliżu psychicznego, którego dziś jesteśmy świadkami. To jest w swej prostocie tak genialne, jak to zrobił Pan Bóg, gdy chciał sparaliżować akcję zbuntowanych ludzi, budujących wieżę Babel: pomieszał im języki" – napisał przed laty Józef Mackiewicz. I dodał: „Słowa mają w komunizmie znaczenie odwrotne albo nie mają żadnego”.
Łatwo zapominamy, że powrót do mechanizmów życia publicznego istniejących w czasach PRL-u, oznacza przede wszystkim wykorzystanie słów, jako podstawowego narzędzia nadzoru nad społeczeństwem i najbardziej funkcjonalnego paralizatora.
Komuniści mieli swoje słowa – klucze, pozwalające na zafałszowanie rzeczywistości i narzucenie Polakom semantycznego kłamstwa. „Działalność antysocjalistyczna”, „ekstremizm”, „wrogowie ludu”, „podważanie zasad ustrojowych”, „seanse nienawiści”, „trwałość sojuszy” – należały do określeń, za pomocą których zwalczano każdy objaw nieposłuszeństwa i przejawy wolnej myśli. Używano ich nie tylko w oficjalnej propagandzie, ale również jako norm prawa, definiując przy pomocy wielu tego typu określeń zagrożenia dla partyjnego monopolu. W komunistycznej strategii fałszowania rzeczywistości stosowane były powszechnie, jako kwantyfikatory postaw niewygodnych dla reżimu i etykiety definiujące „wrogów”.
Z tych samych metod korzystał przez lata układ III RP, oparty przecież na ciągłości personalnej i „ideowej” z okresem komunizmu. Miano prekursora przysługuje Adamowi Michnikowi, którego określenia: „polski szowinizm”, „tępy, zoologiczny antykomunizm” „wrodzony antysemityzm”, „rusofobia” i wiele innych, na trwałe zdominowały myślenie tzw. elit, mocno podzieliły polskie społeczeństwo i posłużyły jako wyznacznik wykluczenia lub przynależności do establishmentu III RP. Prowadziły do trwałego naznaczenia przeciwników „historycznego kompromisu”, służąc również jako podstawowe argumenty w dyskusji publicznej.
Były rodzajem semantycznego terroryzmu, stosowanego w obronie interesów grupy sprawującej władzę.
Istotą fałszu, tkwiącego w tych epitetach był fakt, że zachowania moralnie dobre (sprzeciw wobec komunizmu, mówienie prawdy, patriotyzm, pragnienie wolności) przedstawiano w nich jako rzeczy negatywne, nadając im tym samym znaczenie sprzeczne z elementarnymi normami etycznymi. To, co w każdej normalnej i zdrowej społeczności byłoby wyznacznikiem pożądanych, obywatelskich postaw i stanowiło zasadę budowania dobrego państwa – w III RP zostało sprowadzone do moralnego absurdu, stając się synonimem zagrożenia lub kompromitacji.
Dziwię się zatem, że tak wielu z nas nie chce dziś zrozumieć, że cały przekaz medialny związany z tragedią smoleńską, liczne publikacje dziennikarskie i wypowiedzi polityków z grupy rządzącej korzystają z tych samych mechanizmów fałszerstw, jakimi posługiwali się komuniści i ich sukcesorzy. Medialna histeria po wypowiedziach Jarosława Kaczyńskiego, rozpętana według wszelkich reguł nagonki z lat PRL-u powinna nam uświadomić, że ten prostacki schemat „słów – paralizatorów” jest również dziś wykorzystany w obronie interesów grupy, która na narodowej tragedii chce umocnić i zbudować swoją pozycję. Za tą histerią kryje się intelektualne i moralne niedołęstwo ludzi, którzy liczą, że społeczeństwo uwierzy im tylko dlatego, że najgłośniej krzyczą.
Nie ma dnia, byśmy nie słyszeli zgodnego chóru mędrków oceniających Jarosława Kaczyńskiego i jego partię. Dywaguje się o „błędnej, twardej retoryce”, „powrocie do wojny politycznej”, „fałszywej przemianie”, „zgubnych emocjach”, „pobudzaniu pierwotnych instynktów polskich” itp. Począwszy od towarzyszy Kwaśniewskiego i Oleksego, poprzez polityków Platformy, po dziennikarskich wyrobników i tzw. publicystów, rozbrzmiewa głos ludzi zatroskanych o przyszłość Polski i dobro ugrupowania opozycyjnego.
Zaatakowane tym jazgotem społeczeństwo ma nabrać przekonania, że samo mówienie o tragedii smoleńskiej jest przejawem politycznego szkodnictwa i awanturnictwa, a domaganie się od grupy rządzącej wyjaśnienia przyczyn tego zdarzenia, urasta do miana działalności sprzecznej z polskim interesem, godzącym w sojusze i idee pojednania.
Nikt oczywiście nie zapyta propagandowych mędrków: dlaczego stwierdzenie „zachowanie polskiego rządu w sprawie katastrofy smoleńskiej jest w najwyższym stopniu dziwne" – świadczy o „złych emocjach”, na jakiej zasadzie wezwanie, by Bronisław K. nie przenosił krzyża spod Pałacu Prezydenckiego, ma prowadzić do wywołania "totalnej wojny", dlaczego ocena zachowań grupy rządzącej po tragedii smoleńskiej ma kojarzyć się z „erupcją niebywałej frustracji i nienawiści polityka, który przegrał wybory”?
Nikt nie pyta - dlaczego słowa Kaczyńskiego - „"Jeśli Komorowski usunie krzyż, pokaże kim jest" mają nieść więcej złych treści od słów Donalda Tuska z 31 stycznia 2010 roku: „Wolałbym, żeby Kaczyński już nie był prezydentem, bo mi to przeszkadza w rządzeniu", czy deklaracji Bronisława K. „Póki jest ten prezydent, nie da się dobrze rządzić”? Czy znajdzie się kazuista gotów wyjaśnić: dlaczego wola wyjaśnienia największej tragedii w najnowszej historii Polski ma prowadzić do „wojny”, czemu ma być „błędną strategią” i „eskalować konflikty”? Jaka norma etyczna pozwala uznać, że domaganie się prawdy stwarza zagrożenia dla państwa lub jest przejawem „politycznych obsesji”?
Pytania można mnożyć, bez nadziei na uzyskanie choćby jednej, racjonalnej odpowiedzi.
Bo też nikt takich odpowiedzi nie oczekuje; ani od Bronisława K., z premedytacją wzniecającego spór wokół krzyża, ani od członków tej ekipy – oddających sprawę śmierci polskich obywateli w ręce reżimu wsławionego ludobójstwem i mordami politycznymi. Ci sami moraliści, którzy z takim zapałem tropią wypowiedzi Kaczyńskiego, nie mają cienia odwagi, by ocenić słowa chamów z Platformy, napiętnować aferzystów lub dostrzec prawdę o postaci prezydenta - elekta. Ośmieleni dyspozycją rządzących, ukryci w stadzie gęgaczy, rezonują te same brednie, według normy - „słów – paralizatorów”.
Ten ciasny, ograniczony sposób erystyki, tuszujący nienawiść do wszelkiej odmienności myślenia i różnicy poglądów, cechuje umysłowość tzw. elit III RP.
Każde z fałszywych określeń, jakie uknuto wobec intencji Jarosława Kaczyńskiego ma skutecznie sparaliżować ludzi domagających się wyjaśnienia przyczyn katastrofy i uciszyć głosy opozycji. Bez najmniejszych trudności wmówiono Polakom, jakoby prawda o śmierci naszych rodaków miała być groźna dla spokoju społecznego, zagrażać „debacie publicznej”, nieść zło i konflikty. Uprawnioną i konieczną w każdej demokracji krytykę rządzących, sprowadzono do „złych emocji”, „gry tragedią” lub przekraczania „cienkiej, czerwonej linii”. To, co w każdym państwie należy do zakresu niezbywalnych praw obywateli, nazwano „politycznym awanturnictwem” i okrzyknięto zagrożeniem dla spokoju społecznego. Szczególnie groźnie brzmią słowa „przyjaciół” Jarosława Kaczyńskiego, nie szczędzących mu dobrych rad i krytyki za „błędną strategię”. Dobrze, jeśli świadczą tylko o głupocie - gorzej, gdy za tą retoryką kryje się zamiar manipulacji i wykorzystania „prawicowych autorytetów”.
Ten sam semantyczny terroryzm, z którego komuniści uczynili narządzie swojej władzy, jest dziś użyty przeciwko słusznym dążeniom wielu milionów Polaków. Ma ich zastraszyć, podzielić i sklasyfikować, a gdy przyjdzie pora - posłużyć jako „norma prawna” w rozpętaniu represji i prześladowań. Tylko krok dzieli histerię medialnych kunktatorów, demagogicznie piętnujących każde dążenie do prawdy, od działań państwowych inkwizytorów, czyniących z kłamstwa smoleńskiego nadrzędną „rację stanu”.
Co zatem pozostaje? Jak obronić się przed neokomunistycznym terroryzmem, odwracającym podstawowe znaczenia słów i normy etyczne, gwałcącym nasze prawa i obowiązki?
Ulec mu nie wolno, bo sprowadzi nas do poziomu zakładników kilku pojęć – cepów – przyjętych jako dobrowolne ograniczenie dla słusznych dążeń i postulatów. Dyskutować z nim nie można, bo nie posiada żadnego potencjału racjonalności i operuje błędnymi schematami, sprowadzonymi do słów – wytrychów. Tłumaczyć się przed nim nie trzeba, bo nie ma przymusu wyjaśniania rzeczy oczywistych, wobec ludzi głuchych na prawdę, a jedynym skutkiem tłumaczeń będzie „pułapka winy” zastawiona przez wytrawnych manipulantów. Wreszcie - bać się nie można, ponieważ to właśnie lęk ma być głównym i obezwładniającym następstwem stosowania tej formy terroryzmu.
http://bezdekretu.blogspot.com/2010/07/paralizatory.html- Zaloguj się, by odpowiadać
15 komentarzy
1. "Bac sie nie mozna"
Pewnie, jechac rowno trzeba! budowac nastroj spolecznego niezadowolenia. Pomagac, a nie kfrepowac wlasna ostroznoscia. Im wiecej niecheci i nienawisci, tym lepiej. To nie pasujke do oficjalnej atmosfery milosci. Ja kocham tuska. Migalski sciska sie z Komoroskim. Co za obrzydliwosc. Lepiej kierowac sie normalna ludzka sympatia, choc i antypatia takoze samo!
2. ..."Ten sam semantyczny terroryzm,...
...z którego komuniści uczynili narzędzie swojej władzy, jest dziś użyty przeciwko słusznym dążeniom wielu milionów Polaków. Ma ich zastraszyć, podzielić i sklasyfikować, a gdy przyjdzie pora - posłużyć jako „norma prawna” w rozpętaniu represji i prześladowań..."
..."zastraszyć, podzielić i sklasyfikować..."
Dlatego, żeby osłabić siłę jedności, dlatego, żeby pokazać, że trzeba być POsłusznym.
Jeśli ktoś odważy się powiedzieć NIE... droga do Nieba...
Pozwolę sobie w tym miejscu podać link, /który podał @Lancelot w innej notce/ do też bardzo ciekawej analizy...:
http://ndb2010.salon24.pl/209148,zyski-zamachowcow-oraz-geneza-i-przebie...
Serd.Pzdr.
3. Hi, hi, hi ;)
Jakby zaśmiał się czorcik, wychodzi znowu na moje, że jedynym językiem w jakim można z czerwono-różową chołotą rozmawiać to język .....spustowy AK-47. Żadnego innego ONI nie znają i nie rozumieją a platforma rozmowy to 50 m2 ceglanego muru. Inaczej biada nam. Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
4. AK-47
pewnie, ze kazden jeden z nas, z zawiazanymi oczmi rozlozy i z powrotem zlozy PMKK.
A jak trzeb bedzie pociagnac za spust na haslo tusk? Jedziemyjak na Szzecin. Rekoma tymi tez bym udusil i nawet bym nie mial grzechu. Jedynie odpudt. A POTEM DALEJ BYM SOBIE PIOSZEDL.. NA PRZYKLAD BYM POJECHAL DO STOLICY, wARSZAWY.
5. bedetto
A domyślasz się kto jest tym trzecim ??? w tej grze dla ułatwienia podam komu rezydent elekt
pokazał ten znaczek z szachownicą z tutki:
To był znak, że sprawę Smoleńska mają pod kontrolą i był wysłany komu????
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
6. @Lancelot
Może się zdziwisz, /nie tylko TY/, ale to zdjęcie widzę pierwszy raz...
Nie oglądam regularnie TV, tylko to, co najważniejsze. U nas, w czytanych przeze mnie notkach tego nie widziałam, bo bym zareagowała...
Teraz zastanawiam się, czy to jest zrobione podczas jakiegoś sPOtkania przedwyborczego... Choć śmiem wątpić, bo coś takiego nie uszło by mojej/naszej uwadze. Nie sądzę jednak, żeby śmiał użyć szachownicy z tutki jako gadżetu przedwyborczego... Chociaż w jego przypadku po Godle i Konstytucji wszystko możliwe... Gdyby tak było to pomyślałabym, że mówi...:
Głosujcie na mnie, bo jak nie POsłuchacie to POlecicie...
Natomiast jeśli jest to użyte po wyborach... Wyciągnięte ręce POsłusznych, w aplauzie i aprobacie oraz jego radosna mina... może to być sygnał na wszchód, że wszystko jest na dobrej drodze...
Być może się kompromituję, ale proszę, powiedz skąd to zdjęcie, kiedy było zrobione?
7. Szachownica...
Ta biało-czerwona szachownica z tutki... może być też odczytana jako symbol wygranej...
Mat dla Polski... Król pobity...
Serd.Pzdr.
P.S. Będę wdzięczna za odp. na moje pytanie zadane w poprzednim komentarzu.
8. NOWOMOWA jako stary (stały) chwyt propagandy
komunistów i ich spadkobierców, tylko dziw bierze, iż nadal taki skuteczny.
Co do cytatu poniżej:
"Szczególnie groźnie brzmią słowa „przyjaciół” Jarosława Kaczyńskiego, nie szczędzących mu dobrych rad i krytyki za „błędną strategię”. Dobrze, jeśli świadczą tylko o głupocie - gorzej, gdy za tą retoryką kryje się zamiar manipulacji i wykorzystania „prawicowych autorytetów”. "
Zabij mnie, po co autor taki bzdet myślowy wpakował w całkiem sensowny artykuł? To co, JK nie ma swego rozumu i się miota od płota do płota - od Kluzik po Brudzińskiego? Przecież mówi rozsądnie, po ludzku, a od polityki nie da się tego rozdzielić. Jakie rzekomo fałszywe prawicowe autorytety miałyby go zepchnąć na złą ścieżkę? I czy ci, w końcu liczni i rozsądni, co zwracali uwagę na niepotrzebne wyciszanie sprawy smoleńskiej w okresie wyborów prezydenckich, to naprawdę głupcy? Oj, Panie "Cogito", coś to nie tak?
9. @Transfokator
:)) Nie wkurzaj się -
widać, że nie śledziłeś niedawnych wypowiedzi salonowych (24) "gwiazd" :))
Ten urywek tekstu Ściosa - jest odniesieniem do głupiego jak but z lewej nogi tekstu kataryny na S24 (coś, że J.Kaczyński strzelił sobie w kolano - po wywiadzie J.K.chyba w GP.).
Wówczas Ścios napisał jej krótko: że prawdą jest, aby dobry Bóg bronił nas przed "przyjaciółmi", bo z wrogami sobie sami poradzimy!
Mniej octu! Ścios to za mądry facet, żeby takie jak sądzisz insynuacje miał na myśli!
Selka
10. Szachownica... c.d
W ostatnim moim komentarzu podałam rozegranie jednej partii szachów...
Jaki będzie wynik następnej, gdzie głównymi figurami są Tusk, Komorowski i Schetyna...
11. ..."Jaki będzie wynik następnej,...
... gdzie głównymi figurami są Tusk, Komorowski i Schetyna..."
To są figury na szachownicy...
Kto rozgrywa tę partię szachów?...
Serd.Pzdr.
12. bedetta
Jest to zdj ęcie zrobione tuż po ogłoszeniu wstępnego wyniku wyborów w sztabie Komoruskiego. Wątpię aby to był przypadek, przypadków nie ma są znaki i to jest taki znak. Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
13. @Lancelot
Witam.
Bardzo dziękuję. Naprawdę nie widziałam...
Szkoda że z tym znakiem wystąpił dopiero po wyborach. Ujawnienie go przed może by miało wpływ na nasze losy...
Choć właściwie i tak zmanipulowali by te wybory. Oni musieli wygrać za wszelką cenę.
W tym celu przecież je "przyspieszyli"...
Serd.Pzdr.
14. bedetta
Dokładnie tak!!! Pzdr
Już wiesz kto jest ten trzeci??? NS po to biegał i krzyczał pan Hilary... ;) Pzdr
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
15. @Lancelot
:-)Witam ponownie.
Zastanawiam się nad jednym...
Napisałam 5 komentarzy.
W 4 lawiruję z Tobą w odpowiedzi na zadane mi pytanie..:-) A Ty drążysz i drążysz... Chcesz mnie posadzić na k......e g...o...?...:-) Dlaczego akurat ja mam to powiedzieć głośno, o czym wszyscy dobrze wiedzą?...:-)
Jeśli ktoś nie wie - dajmy mu okazję do pomyślenia...
Może właśnie tak? Może to jest metoda, której szukamy.
Zachęcajmy ludzi do myślenia. Chyba czas najwyższy...
Piszmy swoje, nie komentujmy i pozwólmy myśleć...
Albo komentujmy, bez narzucania własnej woli. Na zasadzie, ja myślę tak... może ktoś ma inne zdanie, może ktoś widzi problem inaczej...
Może wtedy zaczną się dyskusje, nie tylko u nas tutaj, ale również wokół nas...
Swoją drogą, tak naprawdę, polubiłam trochę "osę".
Intrygowała, ale ożywiała dyskusję... Może otworzymy okno...? Serd.Pzdr.