Grzech pierworodny, Tadeusz Mazowiecki
Tadeusz Mazowiecki, na zlecenie komunistycznych władz PRL, napisał haniebny artykuł oczerniający biskupa kieleckiego, Czesława Kaczmarka i kościół katolicki w Polsce.
KSIĘŻA - AGENCI IMPERIALIZMU
We wtorek, dnia 22 września br. [1953 red.] Wojskowy Sąd Rejonowy w Warszawie ogłosił wyrok w sprawie ks. bp. Kaczmarka oraz ks. J. Danilewicza, ks.Wł.Widłaka, ks. J. Dąbrowskiego i siostry W. Niklewskiej - oskarżonych o zorganizowanie ośrodka prowadzącego działalność dywersyjną, wymierzoną przeciwko państwu ludowemu, działalność godzącą w najżywotniejsze interesy naszego narodu.
Proces ten, którego szczegółowy przebieg znany jest z prasy codziennej i radia, wstrząsnął nami wszystkimi. (...) Każdy, kto jest wiernym Kościoła, a
zarazem uczciwym obywatelem ludowej ojczyzny rozumie, że religijna misja Kościoła trwająca przez wszystkie czasy może i powinna być pełniona w
ustroju socjalistycznym.
Równocześnie milionowe rzesze wierzących w naszym kraju dają codziennie ofiary, i twórczy wkład w nowe budownictwo gospodarczo-społeczne. I właśnie
ludowa ojczyzna przywróciła godność ludzką milionom prostych ludzi, w olbrzymiej większości wierzących, przekraczając raz na zawsze stosunki
społeczne, w których urodzenie czy majątek decydowały o wartości człowieka, otwarła dzieciom robotników i chłopów dostęp do nauki i kultury i buduje w
niezwykle trudnych warunkach powojennego życia podstawy lepszego bytu (...).
Na rozprawie sądowej zanalizowana została przestępcza działalność oskarżonych jak i jej skutki. Wychowanie nacechowane podejrzliwością i
wrogością wobec postępu społecznego, atmosfera środowiska społecznego rozniecająca lub choćby tylko podtrzymująca bezwzględną wrogość wobec
osiągnięć społecznych Polski Ludowej, wpływy polityczne przychodzące z zewnątrz i wyrosła na tym wszystkim błędna postawa polityczna ks. bp.
Kaczmarka, która doprowadziła go do kolizji z prawem - oto sumarycznie ujęte przyczyny działalności przestępczej oskarżonych. Doprowadziły one do czynów
skierowanych przeciwko interesom własnego narodu. Doprowadziły ks. bp. Kaczmarka do działalności wrogiej wobec interesu narodowego i postępu
społecznego w okresie przedwojennym, okupacyjnym i w Polsce Ludowej.
Doprowadziły w szczególności nie tylko do postawy przeciwnej nowej rzeczywistości naszego kraju, nie tylko do podrywania zaufania w trwałość
władzy ludowej i nowych stosunków społecznych w Polsce, ale i do uwikłania się we współpracę z ośrodkami wywiadu amerykańskiego, które pragnęłyby
posługiwać się przedstawicielami duchowieństwa, jako narzędziem realizacji
swych wrogich Polsce planów.
Należy z całą siłą zaznaczyć, że proces skierowany był wyłącznie przeciwko działalności społeczno-politycznej ks. biskupa i współ
oskarżonych, nie zaś przeciwko urzędowi biskupiemu i ich godności kapłańskiej (...).
(...) postawa polityczna biskupa czy kapłana podlega takiej samej ocenie, jak postawa każdego innego obywatela. Dlatego więc nie tylko
bolejemy, ale i odcinamy się od błędnych poglądów ks. bp. Kaczmarka, które doprowadziły go do akcji dywersyjnej wobec Polski Ludowej i kierowały w tej
działalności jego postawą.
Zadając sobie pytanie, jak się stało, że do tego dojść mogło, widzimy następujące wyjaśnienie. Ku działalności tej kierowało nastawienie wrogie
wobec postępu społecznego, wrogie wobec przemian społecznych i broniące dotychczasowego kapitalistycznego ustroju. Postawa ta wyrażała się też w
widzeniu przyszłości dla Kościoła i katolicyzmu jedynie w dawnych warunkach, co w skutkach oznaczało wyzbywanie się apostolskiego nastawienia wobec
nowych czasów i nowej epoki społecznej.
Wrogość wobec reformy rolnej, wrogość wobec unarodowienia przemysłu i wobec innych podstawowych osiągnięć społecznych Polski Ludowej doprowadziła
w wyniku tego nastawienia nie tylko do szkód dla ściśle pojętego interesu państwa, ale i do przeciwdziałania czy osłabienia możliwości układania się
poprawnych stosunków między Kościołem a Państwem, do traktowania Porozumienia z kwietnia 1950 r jako martwej litery, co godziło zarówno w
interes Państwa, jak i w dobro Kościoła i jego misję religijną w Polsce Ludowej.
Ku tej szkodliwej działalności kierowały ks. bp. Kaczmarka i współoskarżonych poglądy prowadzące do utożsamiania wiary ze wsteczną
postawą społeczną, a dobra Kościoła z trwałością i interesem ustroju kapitalistycznego. Z tego stanowiska wynikało wiązanie się z
imperialistyczną i nastawioną na wojnę polityką rządu Stanów Zjednoczonych (...).
Proces ks. bp. Kaczmarka udowodnił również naocznie, i to nie po raz pierwszy, jak dalece imperializm amerykański, pragnący przy pomocy nowej
wojny, a więc śmierci milionów ludzi, narzucić panowanie swe go ustroju wyzysku i krzywdy społecznej krajom, które obrały nową drogę dziejową,
usiłuje różnymi drogami oddziaływać na duchowieństwo oraz ludzi wierzących i kierować ich na drogę walki z własną ojczyzną, stanowiącą wspólne dobro
wszystkich obywateli.
Przedstawiając się jako obrońca cywilizacji chrześcijańskiej, imperializm amerykański dokonuje nadużycia, pragnąc oszukać katolików w
krajach demokracji ludowej, w szczególności Polsce, że nowa wojna, wojna dokonywana przy pomocy neohitlerowskiego Wehrmachtu ma pozostawać w zgodzie
z dobrem Kościoła. To nadużycie wymaga stanowczego odporu od nas, którzy wiemy że dobrem Kościoła nie jest wojna, a katolicyzm pełni swą misję przez
apostolstwo, a nie przez siłę polityczną i militarną. Stawiający na skłócenie wewnętrzne Polaków imperializm amerykański musi otrzymać stanowczą
odprawę od polskich katolików W szczególności ważne jest wyraźne i stanowcze odcięcie się od tych usiłowań przez władzę kościelną w Polsce - Episkopat,
na przeciwstawienie którego interesom naszego narodu i jego nowej drodze
rozwojowej liczy wciąż imperializm amerykański (...).
Bolesny dla sumień ludzi wierzących proces ks. bp. Kaczmarka dobiegł końca. Wyciągnięcie wniosków z jego przebiegu -jak już podkreślaliśmy -jest
konieczne, aby podobna sytuacja nie miała nigdy więcej miejsca (...).
Katolicy polscy co dnia pogłębiając swój wielki udział w pracy całego narodu, jednocząc się we wspólnym Froncie Narodowym, będą dalej pracować nad
tym, aby stwarzać perspektywę dla misji Kościoła w nowej epoce, usuwać istniejące trudności i nie dopuszczać do tragicznych konfliktów w sumieniach
wierzących, jak to miało miejsce w związku z procesem ks. bp. Kaczmarka.
Wierzymy bowiem najgłębiej, że nawet najbardziej bolesne i tragiczne pomyłki nie mogą zmienić faktu, że przyszłość należy do ustroju społecznego, w
którym żyjemy, i że w tej przyszłości Kościół znajdzie właściwe swojej misji religijnej miejsce, a ludzie wierzący na równi z ludźmi innych
światopoglądów będą tej przyszłości współtwórcami.
Tadeusz Mazowiecki
źródło: "Wrocławski Tygodnik Katolicki", nr 5, 27 IX 1953 r. s. 3-4.
z
http://www.abcnet.com.pl/pl/artykul_zas.php?art_id=202&w=p&token
=
- Michał St. de Zieleśkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
8 komentarzy
1. Unia Wolności jak bumerang
Coraz więcej mówi się o ludziach, którzy będą tworzyć otoczenie nowego prezydenta Bronisława Komorowskiego. Obserwując kampanię wyborczą, skład komitetu poparcia dla kandydata PO, można dostrzec, że prezydent elekt wraca do osób, które poznał na początku swojej kariery politycznej, czyli do działaczy Unii Demokratycznej i następnie Unii Wolności.
Formalnie Unia Wolności już nie istnieje, w 2005 r. została przekształcona w Partię Demokratyczną - demokraci.pl., ale czy rzeczywiście zniknęła na dobre ze sceny politycznej? Czy ludzie wywodzący się z tego środowiska nie mają wpływu na aktualny kształt polskiej polityki? Czy nieboszczka Unia Wolności, jak nazywają ją niektórzy publicyści, nie odradza się na polskiej scenie politycznej w kolejnych wcieleniach?
Unia Wolności - geneza
Unia Wolności powstała 23 kwietnia 1994 r. na kongresie zjednoczeniowym w Warszawie w wyniku połączenia dwu ugrupowań: Unii Demokratycznej i Kongresu Liberalno-Demokratycznego. Partie składowe UW funkcjonowały już od 1990 roku. Pierwsza z nich - Unia Demokratyczna, została powołana jako jednolite ugrupowanie po wyborach prezydenckich w 1990 r. przez wywodzące się z "Solidarności" środowiska wspierające kandydaturę na urząd prezydenta ówczesnego premiera Tadeusza Mazowieckiego. Powstanie UD było odpowiedzią na utworzenie latem tego roku Porozumienia Centrum. Partia była dość oryginalnym tworem, który grupował ludzi o różnych poglądach politycznych: od lewicowo-socjaldemokratycznych, przez liberalne i chadeckie, po liberalno-chrześcijańskie i konserwatywne. W 1992 r. UD znalazła się w opozycji do rządu Jana Olszewskiego, w tym czasie rozpoczęła również bliską współpracę z Kongresem Liberalno-Demokratycznym wywodzącym się z gdańskiego środowiska młodych liberałów. Kongresowi przewodzili m.in. Donald Tusk, Jan Krzysztof Bielecki, Janusz Lewandowski. Krótko liberałowie wchodzili w skład kierowanego przez braci Kaczyńskich Porozumienia Centrum, które stanowiło wtedy luźną federację różnych nurtów politycznych. KLD, podobnie jak środowisko PC, poparł kandydaturę Lecha Wałęsy na prezydenta. Drogi Kongresu i PC rozeszły się w momencie przekształcenia tego ostatniego w jednolitą partię o chadeckiej orientacji. W Sejmie I kadencji liberałowie obsadzili 37 mandatów, stanęli w opozycji do gabinetu Jana Olszewskiego, zaś w rządzie Hanny Suchockiej otrzymali cztery teki ministerialne. W wyborach parlamentarnych w 1993 r. politycy KLD ponieśli klęskę, nie udało się im nawet przekroczyć 5-procentowego progu wyborczego i tym samym znaleźli się poza Sejmem. Obawiając się marginalizacji, przywódcy Kongresu zdecydowali się w kwietniu 1994 r. na zjednoczenie z Unią Demokratyczną. W wyniku fuzji powstała Unia Wolności. Na pierwszego jej przewodniczącego został wybrany dotychczasowy lider UD Tadeusz Mazowiecki, a jego zastępcą - szef KLD Donald Tusk.
Unia Wolności - dekompozycja
W styczniu 1997 r. UW opuściła grupa działaczy, m.in. Jan Maria Rokita i Bronisław Komorowski, którzy utworzyli następnie Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe. W wyniku wewnątrzpartyjnych wyborów w grudniu 2000 r. nowym przewodniczącym UW został Bronisław Geremek, który pokonał Donalda Tuska. Reakcją na to było odejście z partii części jej członków, wywodzących się głównie z dawnego KLD, a potem współtworzących Platformę Obywatelską. Rozpoczęto starania w celu powołania nowego ugrupowania. Inicjatorami przedsięwzięcia było trzech polityków - Donald Tusk, Maciej Płażyński oraz Andrzej Olechowski. W Hali Olivia w Gdańsku odbył się zjazd założycielski nowego ugrupowania - Platformy Obywatelskiej, łączącej część działaczy AWS skupionych wokół Płażyńskiego, ludzi zaangażowanych w kampanię wyborczą Olechowskiego oraz zwolenników Tuska z UW. Pomysłodawców nowej partii zaczęto określać mianem "trzech tenorów". Unia straciła większość działaczy młodzieżówki, która wypowiedziała umowę stowarzyszeniową z UW i zaangażowała się w organizowanie Platformy. Nowa partia, w założeniu jej liderów, miała być ugrupowaniem nowoczesnym, o nastawieniu proeuropejskim, pozbawionym "nadęcia" i "salonowości" Unii Wolności. Wielu polityków Platformy pamiętało metody rządzenia partią stosowane przez Bronisława Geremka. Pisano wtedy, że "zachował się on jak 'mały dyktatorek', który chciał Tuskowi i innym liberałom dobitnie pokazać, kto tu rządzi".
Unia Wolności - powrót
Tymczasem w ostatnich miesiącach coraz więcej ludzi z dawnej Unii Wolności czy funkcjonującej obecnie Partii Demokratycznej dołącza do ugrupowania Donalda Tuska. Naturalną skłonność do współpracy z ludźmi z UD i UW ma prezydent elekt Bronisław Komorowski, który sam wywodzi się z tego środowiska i w oparciu o dawnych znajomych będzie budował nowy obóz polityczny, być może konkurencyjny dla związanej z Tuskiem części Platformy. Przykładem tego jest mianowanie Jacka Michałowskiego szefem Kancelarii Prezydenta po śmierci Władysława Stasiaka w katastrofie pod Katyniem, a także symboliczne zwrócenie się Komorowskiego podczas wieczoru wyborczego ze szczególnymi podziękowaniami do Władysława Bartoszewskiego i Tadeusza Mazowieckiego. Tego ostatniego prezydent elekt uważa za swego politycznego nauczyciela.
Obserwując przebieg ostatniej kampanii prezydenckiej, a także powyborczy krajobraz ma się nieodparte wrażenie, że coraz częściej zamiast nowej, "postępowej" Platformy można dostrzec starą, ale nadal czynną Unię Wolności.
Dr Ewa Rzeczkowska
Dr Ewa Rzeczkowska jest historykiem, prawnikiem, pracownikiem Katedry Historii Najnowszej KUL Jana Pawła II
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=106230
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. uw
to dobrze,bo uw miała przynajmniej jakąś ideę w przeciwieństwie do po która powstala tylko dla władzy .
OSA
3. osa
nie rżnij głupa i n ie zaśmiecaj nam dyskusji - UW to PO - w innych mundurkach, po liftingu - zamiast Mazowieckiego Tusk, zamiast Kwaśniewskiego - Komorowski.
Jeden czort.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. o, ten artykuł z '53
brzmi prawie jak współczesne "mądre dysputy" w jedynie słusznych telewizjach
Katolicka Księgarnia Internetowa
powieść "Apologia pro vita sua" bł.J.H.Newman
5. Maryla
Zaprzeczasz swoim słowom przedstawionym wyżej. PO to aws,częśc uw,i olechowskie, to ci dla których władza była najważniejsza. !
OSA
6. osa
zapoznaj sie z historią po 1989 r. i nie zabieraj mi czasu na nauki, sam się dokształć i wróć mądrzejszy
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
7. oj ! oj !
Ja nie muszę się uczyć ,ja w tym czasie żyłem i w tym uczestniczyłem,i trochę pamiętam.
OSA
8. osa
widać pamiętasz wybiórczo, co widac po wpisach.
Sięgnij do życiorysów, to powinno pomóc.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl