SPRAWOZDANIE Z KOMISJI WYBORCZEJ (IZABELA BRODACKA-FALZMANN)
Sprawozdanie męża zaufania PIS
Wczoraj wieczorem około 12 cała Polska wstrzymała oddech. Po zebraniu danych z 50% komisji zdetonowani dziennikarze z grobowymi minami informowali o przewadze Jarosława Kaczyńskiego.
Do rana zdołano jak widać zapanować nad sytuacją.
Trudno będzie wiele osób odwieść od przeświadczenia o sfałszowaniu wyborów.
W Stanach Zjednoczonych w podobnej sytuacji ( wybory Busha juniora) zarządzono kiedyś ponowne przeliczenie głosów i wynik uległ zmianie.
Teraz o możliwości fałszerstwa na poziomie komisji.
Z całą odpowiedzialnością twierdzę, że przy liczeniu głosów możliwość fałszerstwa jest praktycznie nieograniczona. Liczenie głosów odbywa się zazwyczaj tak, że każdy z członków komisji rozkłada głosy wysypane z urny na kupki według nazwisk kandydatów, na kupce kładzie karteczkę z zapisaną liczbą głosów, następnie kupki się zbiera, a liczby z karteczek sumuje.
Powtórnie przelicza się głosy tylko wtedy, gdy nie zgadza się ogólna buchalteria – uwierzcie, że tak się to odbywa, pracowałam w niejednej komisji.
Każdy z członków ( zakładając złą wolę) może bez trudu podłożyć kupkę z przeliczonymi głosami jednego kandydata innemu i ma prawie gwarancję, że nie zostanie to wykryte, a w przypadku wykrycia zostanie uznane za pomyłkę.
Taki właśnie incydent miał miejsce w komisji 115 w Warszawie, w której byłam mężem zaufania w ostatnich wyborach. Pewna młoda osoba podłożyła kupkę, w której było kilkanaście głosów oddanych na Jarosława Kaczyńskiego pod większą, zawierającą głosy oddane na Komorowskiego i dopisała mu głosy Kaczyńskiego. Oczywiście mogła się pomylić, dlatego nie robiłam afery i nie zmuszałam przewodniczącego do opisywania tego incydentu w protokóle. Uświadomiłam jednak sobie, jakie możliwości fałszerstwa daje taka praktyka liczenia głosów.
Jeżeli liczenie trzeba sprawdzić, kupki przelicza się jak banknoty w banku, nie oglądając każdej kartki. Chyba, że głosów jest więcej niż wydanych kart i trzeba sprawdzić pieczęcie.
Pomyłkę lub oszustwo może praktycznie wychwycić tylko mąż zaufania. Członkowie komisji nie patrzą sobie na ręce. Mąż zaufania jest w sytuacji mało komfortowej. Nie ma prawa uczestniczyć w liczeniu, ani nawet usiąść przy stole gdzie rozkładane są głosy. Może tylko stać za plecami liczących i obserwować ich pracę.
Mówi się, że przepisy lotnicze pisane są krwią, a przepisy wyborcze łzami przegranych. Jeżeli nie doprowadzimy do zmiany regulaminu pracy komisji wyborczej, będziemy płakać również przy następnych wyborach.
http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/2851
SPRAWOZDANIE MĘZA ZAUFANIA- CIĄG DALSZY
Pewien bardzo młody znajomy, który wrócił z Gdańska opowiedział mi, że w noc przedwyborczą podczas plażowej zakrapianej imprezy rozmawiał z ludźmi pokazującymi całe pliki zaświadczeń z gminy opiewających na te same osoby i umawiającymi się na rajd wyborczy po sąsiednich miejscowościach. Jasne jest, że zaświadczenia zostały zręcznie skopiowane- tak zręcznie, że na pierwszy rzut oka były nieodróżnialne od oryginału.
Inny znajomy, bardzo biegły w poligrafii wydawca z czasów konspiry potwierdza, że jest to możliwe.
Młody odmówił stanowczo wizyty w prokuraturze. W jego wieku każdy dobrowolny kontakt z organami ścigania postrzegany jest jako hańba. Nie wiemy zresztą czy zaświadczenia te zostały wykorzystane i na czyją rzecz.
Wydawca dałby się zapewne namówić na wypowiedź. Czy ktoś zechce jednak z tego skorzystać?
Gdybym miała w PISie wpływ na cokolwiek ( a nie mam) zażądałabym sprawdzenia wyników wyborów w kilkunastu czy kilkudziesięciu wylosowanych komisjach. Zapewniam, że istnieją narzędzia statystyczne pozwalające uogólnić wyniki takiej próby na całą populację. Istnieją również narzędzia pozwalające wykryć błąd systematyczny w badaniach statystycznych. Za ich pomocą Maslov wypunktował swego czasu Kinseya, który prowadząc badania wśród przestępców seksualnych przeszacował udział różnych dewiacji w amerykańskiej populacji, co doprowadziło do uznania tych dewiacji za normę.
Obok specjalistów od wizerunku, sztab wyborczy PIS powinien mieć do dyspozycji dobrych matematyków, biegłych w badaniach statystycznych, którzy pomogliby ocenić różne, pozornie nieistotne posunięcia przeciwnika ( na przykład dopuszczenie głosowania w dowolnym miejscu na podstawie tej samej karty) i im przeciwdziałać.
To, że jak się wydaje PIS jest zadowolony z osiągniętego wyniku i ma inną strategię niż kwestionowanie wyniku wyborów prezydenckich nie zmienia faktu, że trzeba się zabezpieczyć przed fałszowaniem wyborów samorządowych i parlamentarnych.
http://www.niezalezna.pl/blog/show/id/2871
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. cuda nad urną
Jak można bez trudu głosować kilkakrotnie: wybierając się do szpitala 30.06 pobrałam ze swojej komisji zaświadczenie do głosowania. W szpitalu okazało sie,że nie jest potrzebne, bo pacjenci są ujęci na liście do głosowania. Mogłam bez trudu wziąć zaświadczenie i zagłosować w dowolnym miejscu poza szpitalem. Znajoma, będąca wkomisji wyborczej opowiadałami, jak głosował więzień zwolniony z więzienia,który w dowodzie miał miejsce zameldowania w tej komisji. Został dopisany. A kto sprawdził, czy nie zagłosował rówież w areszcie. Ten człowiek powiedział,że bardzo wielu więżnów wyszło z więzień przed samymi wyborami.
UważAM,ŻE powinno się wyrywkowo sprawdzić karty do głosowania np. w 5% obwodów.
2. aesculap
Witam,
zaświadczenia i listy, które były oddzielne dla I i II tury, bez mozliwości sprawdzenia podpisu z I tury.
Cuda nad urna bez zadnej kontroli. W miejscowościach "turystycznych" jak Sopot, Zakopane i Bieszczady winny być sprawdzone zaświadczenia z listami we wszystkich komisjach obwodowych, to by dało obraz tego, co działo sie w innych miejscowościach, w tym duzych miastach, jak Warszawa i Kraków.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Czy...
z niektórymi zarzutami dot. wyborów można wystąpić do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu? Ograniczenie możliwości głosowania powodzianom,
blokowanie Polonii itp....