Minister Miller jest kontent, że jakiś wójt gotów jest amfibią dowozić wyborców do urn wyborczych - w RMF FM.

Pięknie,  wszak do amfibii nie każdy wejść może – względy bezpieczeństwa i objętości, a także plakieta w klapie w odpowiednim kolorze. Akceptowalny amfibiant musi mieć książeczkę kandydata Komorowskiego  z pieczątką Komitetu Gminnego PO. Musi mieć peruwiańską czapeczkę w odpowiednim kolorze i penisa w teczce. Jeśli się do tych wymagań nie dostosuje, w balii do urny powiosłuje. Oczywiście jeśli będzie w stanie, boć wiosła gwoli bezpieczeństwa rybek zostaną mu zarekwirowane.

K. Krwaczyk proponuje (nie) rządowi pewną inowację tego PO(wy)mysłu:

http://www.youtube.com/watch?v=sYqHPJCEc1c

 

http://ksiundz.salon24.pl/191537,amfibiami-czy-baliami-do-urn-wyborczych