Kandyd Komorowski czyli Kandydując Inaczej (karlin)
Bronisław Komorowski spóźnił się z kandydowaniem na publiczne stanowiska o jakieś dwadzieścia parę lub trzydzieści lat.
Poczucie humoru Jana Szydlaka, dobroduszność Edwarda Gierka, przywiązanie do demokracji w stylu ówczesnego, partyjnego intelektualisty Mieczysława Rakowskiego lub "dyskutującego z młodzieżą" w stołówce KC PZPR Leszka Millera, że o umiłowaniu naszego Braterskiego Sojusznika ze Wschodu nie wspomnę.
Horror, tragedia, kompromitacja, koszmarna pomyłka powiadacie?
A jak inaczej moglibyśmy sprawdzić, kim jesteśmy? Jaką drogę od lat 70-tych przeszliśmy i dokąd nas ona w końcu doprowadziła?
Czy tak jak u Woltera, optymizm to nadzieja łotrów, a może jednak ludzi sprawiedliwych? Czy większość z nas uwierzy, że żyjemy w najlepszym ze światów? Czy też może zaczniemy, każdy z osobna i we wspólnocie, walczyć o jego zmianę na lepsze?
Komorowski to wielki tester naszej spolegliwości, podatności na zmiany.
Dlatego z kampanii prezydenckiej wycofano produkt nowszej generacji - Tuska, już wtedy słusznie przewidując, że nawet w starciu z Lechem Kaczyńskim może on mieć poważne kłopoty, a warto go oszczędzić, nie zużywać przed wyborami parlamentarnymi.
Niestety, Bronka przygotowano na starcie z kandydatem, którego już nie ma.
Miał być - przedstawiany jako jowialny, dobroduszny i nieporadny - Lech, a te, dla wielu pozytywne cechy miał od niego przejąć Komorowski. Pojawił się przybrany kirem autentycznej tragedii i żałoby, charyzmatyczny Jarosław. Z gałązką oliwną.
Zaatakowano jego medialny fantom sprzed 10 kwietnia.
Pozwalając nam odpowiedzieć na pytanie, na ile się zmieniliśmy? Nie tylko po 10 kwietnia, bo tutaj odpowiedzi mogą być zbyt łatwe, zbyt oczywiste w ich powszechnie oczekiwanym kształcie, ale w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat.
I odpowiedź na pytanie, co się z nami stało w ciągu jednego czy dwóch pokoleń, może być dla nas - ludzi w ogromnej wiekszości, jeśli chodzi o pracę nad samym sobą, diabelnie leniwych - niezwykle kojąca.
Nie zmieniliśmy się zbytnio.
Tak, część z nas dla kariery lub z zawiści nadal jest zdolna do świństw czy skurwysyństwa. Owszem, wielu z nas uwielbia się zamykać w sobie, w swoich domach, markując aktywność w sprawach publicznych za pomocą pustych gestów. Lubimy odreagowywać, patrząc jak biją słabszych.
Ale nienawidzimy, kiedy się nam o tym próbuje przypominać, sugerując, że wszyscy z nas są właśnie tacy. Nielubiliśmy i nielubimy włażenia w tyłek rosyjskiej satrapii. Uwielbiamy robić na złość każdej, prezentującej się jako wszechwładna - władzy. Potrafimy wybaczać, ale mamy niezłą pamięć.
Dlatego, tylko gdyby Bronek był jedynym kandydatem w nadchodzących wyborach, mógłby spać spokojnie.
Jeśli wygra, cały urok lat 70-tych stanie przed nami otworem.
Jeśli przegra, być może znów będziemy mieli tylko kilkanaście miesięcy, aby tym razem tego nie spieprzyć.
I to będzie dla nas test najważniejszy.
http://karlin.salon24.pl/182731,kandyd-komorowski-czyli-kandydujac-inaczej
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. wojna domowa Wajdy czyli komuno wróć !wyborco spod budki z piwem
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Pani Marylo
Kandydat Komorowski, to kandydat "kartkowy" Nie potrafi nic powiedzieć bez kartki wydrukowanej z wikipedi .Mam nadzieję, że nie spieprzymy tego i nie wrócimy do lat siedemdziesiątych. To dopiero byłoby skurwysyństwo w wydaniu WSIOkowym. Wtedy tylko ewakuacja na "wychodżstwo" pozostaje.Ale co z tymi, którzy muszą pozostać? Myślę, że trzeba się bardziej organizować, żeby nie była potrzebna kolejna śmierć, żeby otworzyć oczy Polakom! NIECH NIKT JUŻ NIE UMIERA, ŻEBY INNI PRZETARLI OCZY NA PRAWDĘ!!!!!!!!!!!!!
3. Dlaczego Komorowski zrezygnował z plakatów wyborczych?
Bo mu się rodzina na nich nie mieści.
A teraz na poważnie: możemy się spodziewać sfałszowania wyborów - musimy patrzeć przeciwnikowi dokładnie na ręce, ponieważ stać go na wszystko.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
4. Napiszę to, bo mniemam.. że
Napiszę to, bo mniemam.. że coś w tym jest:-)
Wczoraj odbyłem "dyskusję" z moim kolegą po fachu/też inż/ zwolennikiem p. marszałka, na temat naszych wyborczych preferencji. Dyskusję w cudzysłowiu ponieważ jedynymi argumentami mojego serdecznego kolegi było
- Chcesz głosować na Kaczora??! - Andrzej! Czyś ty zwariował??!
To pytanie powtarzał wiele razy śmiejąc się i kręcąc głową z niedowierzaniem.
No cóż taka odpowiedź, śmiech i pyt. Czy ja już zwariowałem? Spowodowała, że uciąłem "dyskusję" zgrabnie przechodząc do paru spraw zawodowych.
W sprawach zawodowych chyba też mu w czymś podpadłem, bo
na pożegnanie z politowaniem popatrzył na mnie i powiedział - oj Andrzejku, Andrzejku na jakim ty świecie żyjesz? I...
zaproponował mi szybki "lewy" interes na osprzęcie elektr. w pewnej firmie.
Nie od razu zrozumiałem więc.. szczegółowo mi to wszystko wytłumaczył.
Tym razem ja zacząłem kręcić głową z uśmiechem i niedowierzaniem mówiąc -
sprytne to jak nie wiem co.. choroba.. nigdy bym na to nie wpadł.
No i co? - zapytał z zadowoleniem mój kolega.
Chwilę milczałem.
Wiesz co? Chyba... muszę się zapisać do PiS-u - odpowiedziałem i pomachałem mu na pożegnanie.
5. franko1
Witam,
tego typu rozmów jest w Polsce codziennie wiele.
I co własnie jest typowego - ze strony rozmówców , co "wybrali PO" nie ma zadnych argumentów, albo te ze Szkła Kontaktowego typu "irasiad", "bo kaczory kompromitują".
I co typowe - właśnie ci ludzie nie maja żadnych zahamowań , aby dac, czy przyjąć łapówke, zrobić "szybki geszeft" na boku.
Dzieci PRL-u i sowiecka szkoła propagandy zrobiła swoje.
Konsumpcja.
Przykre, ale prawdziwe.
Pozdrawiam
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl