Tusk idzie drogą Grecji i Węgier (Jerzy Bielewicz)
Czy jednak uprawnione są porównania do Grecji czy Węgier? Niestety tak. Choć zadłużenie Grecji przekroczy w tym roku aż 125% PKB, a Polski jedynie 55% - wielkości te jakże często zestawiają politycy PO i gadające głowy w mediach – to jednak nie przyrównanie długu do PKB stanowi główny element świadczący o zagrożeniu katastrofą finansową. Wiedzą o tym rynki finansowe.
W ciągu zeszłego tygodnia złoty osłabł o 8 do 10% w stosunku do głównych walut. Jakie są tego przyczyny (?) skoro wg wykładni Tuska i Rostowskiego „Polska jest zieloną wyspą”. Gdyby wziąć za dobrą monetę to co mówi Tusk i Rostowski złoty powinien się wzmacniać. Gadające głowy w mediach przebąkują coś o „worku wschodzących gospodarek” do którego nas jakoby wrzucono.
Prawda jest niestety inna. Polski złoty w minionym tygodniu był jedną z najsłabszych walut na świecie podczas gdy czeska korona umocniła się w stosunku do Euro.
Po krawędzi
O ryzyku wypłacalności danego kraju stanowią przede wszystkim czynniki krótko i średnio terminowe. Gdyby było inaczej Japonia z długiem publicznym (jednak niemal wyłącznie w stosunku do własnych obywateli) przekraczającym dobrze ponad 200% byłaby dawno bankrutem. Zwróćmy uwagę, że zagraniczne media w minionych tygodniach epatowały nas informacjami, ile to w ciągu tygodnia, czy miesiąca Grecja będzie musiała pożyczyć, by spłacić stare długi.
Podobnie, Tuska i Rostowskiego o ból głowy przyprawia pytanie czy na aukcji obligacji państwowych pojawią się inwestorzy i za jaką cenę. Gdyby z powodu zamieszania na rynkach finansowych, Polskę odcięto od kredytu po rozsądnej cenie natychmiast wpadniemy w pułapkę nadmiernego zadłużenia. Niestety płynność Skarbu Państwa uzależniona jest nadmiernie od rynków finansowych i instytucji zagranicznych. To z tego, a nie innych powodów na skutek kłopotów z płynnością Skarbu Państwa Rostowski zabiega o zgodę NBP na wznowienie elastycznej linii kredytowej w MFW.
Kolejnym ważnym czynnikiem wskazującym na zagrożenie niewypłacalnością kraju stanowi procent dochodów państwa przeznaczanych na regulowanie bieżących kosztów zadłużenia. Dług Wielkiej Brytanii sięga obecnie 1,3 biliona dolarów, jednak spłata kosztów długu publicznego to jedynie 16% dochodów państwa. W tej kategorii Polska ledwo zipie przy spadających dochodach i wzroście kosztów długu. A liczy się tu głównie trend, który źle wróży Tuskowi w spółce z Rostowskim. Otóż dochody i wydatki państwa powinny być dla nich polem do popisu. Czemu więc wykazują całkowitą bierność w tej dziedzinie? To karygodne!
Portugalia zadłużona jest niemal w całości za granicą (w przeciwieństwie do Japonii). W przypadku Polski około 50% zadłużenia jest w rękach zagranicy. Oceniając trend należy zwrócić uwagę na bilans płatniczy Polski oraz środki w walutach dostępne by spłacać bieżące zobowiązania całego kraju. I tu również tendencje są niekorzystne. Długi denominowane w obcych walutach narastają szybko zarówno w odniesieniu do sektora bankowego jak poza-finansowego. Zarówno banki jak i przedsiębiorcy będą z roku na rok rolować swoje zadłużenie. W przypadku zachwiania na rynkach koszt tych operacji znacznie wzrasta.
Uderzającą słabością i bezpośrednim zagrożeniem polskich finansów publicznych w przeciwieństwie do USA, WB, czy Japonii, jest to, że niemal wszystkie polskie długi, to długi krótkoterminowe. Aby je spłacać w sytuacji kryzysu, zaciągamy następne długi na jeszcze krótszy termin i po wyższej cenie. I z tego właśnie powodu jesteśmy łatwym celem dla spekulantów i mediów by epatowały opinie publiczną, ile to mamy do spłacenia w najbliższym tygodniu, miesiącu czy roku.
Ich strategia - "jakoś to będzie", byle do wyborów prezydenckich, kolejnych, później polskiej prezydencji i dalej do następnych wyborów - wpędzi nas szybko w poważne kłopoty i zapaść finansową państwa. Tak, naprawdę nie znamy prawdziwego zadłużenie publicznego, bo choć Rostowski po komunikacie Komisji Europejskiej przyznał do wykorzystania swapów walutowych, to zapomniał wskazać jaki wpływ miały te transakcje na poziom zadłużenia publicznego. 1, 2, a może 6% PKB? Czyż nie jest to podstawowa informacja należna nam biorąc pod uwagę konstytucyjne ograniczenie długu publicznego? Brak profesjonalizmu i bierność ekipy rządzącej poraża finansistów, ekonomistów i obserwatorów życia gospodarczego. Jedni mówią o tym wprost inni, choć wiedzą wolą, przemilczeć.
A prawda jest prosta: nie stać nas na ekipę Tusk, Rostowski, Bielecki, Komorowski bo nie reprezentują oni w sposób wiarygodny, profesjonalny i przede wszystkim godny naszego zaufania interesów Państwa Polskiego.
Grecja wg posłów w czasie trwania zamieszek w Atenach
W tym materiale znajdziecie również nietuzinkowy wywiad z Napieralskim, który twierdzi, że afery Rywina nie było! Cóż, zuch nauczył się od obecnej ekipy, co robić w przypadku afer - należy twierdzić, że ich nie ma.
Więcej na: Unicreditshareolders.com
http://jerzybielewicz.salon24.pl/179810,tusk-idzie-droga-grecji-i-wegier
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz