Podajcie dalej: 10 maja o 18.00 demonstracje CHCEMY PRAWDY
miesiac po katastrofie w centralnych punktach miast domagamy się wyjaśnienia przyczyny tragedii, ujawnienia informacji ze sledztwa, niezależnego od Rosji, międzynarodowego dochodzenia i skończenia z manipulacjami medialnymi.
Przykladowe hasła:
ŻĄDAMY PRAWDY - NIE CHCEMY CZEKAĆ 70 LAT
10.04- KTO JEST ODPOWIEDZIALNY?
KATYŃ 2 - PAMIĘTAMY
CO ROBI RZĄD?
RZĄD DO DYMISJI
ŚMIERC PREZYDENTA POLSKI POWINNI WYJAŚNIAĆ POLACY
NIE MA POJEDNANIA BEZ PRAWDY
KRAKOW - Rynek
W-WA - pod Sejmem
Wroclaw - k. papy Krasnala
"Przy tak wielkiej katastrofie zawsze jest bardzo dużo drobnych elementów. Z technicznego punktu widzenia te małe elementy nie mają znaczenia w ustaleniu przyczyn katastrofy - tłumaczył Edmund Klich. - Najważniejszy jest główny wrak samolotu."
Pierwszy przykład z brzegu: ostatnia katastrofa Concorda spowodowana była przez mały (kilka na kilkanaście centymetrów) kawałek blachy. Zdarzało się, że o poznaniu przyczyn katastrofy decydowało znalezienie kilku, kilkunastu właściwych fragmentów kilkucentymetrowej wielkości, CZUJNIK, KABEL, "ZMĘCZONY" KAWAŁEK BLECHY
Jest to oparta na częściowo błędnych założeniach mieszanina prawdy - i właśnie z błędnych założeń wynikającej nieprawdy.
Był tylko jeden samolot - ten,którym leciała delegacja. Nie było "samolotu bliźniaka".
Obserwacje dotyczące nietypowych uszkodzeń kadłuba od środka są trafne.
Uszkodzenia zostały celowo wykonane przez zamachowców przy użyciu specjalnej maszyny - równocześnie SZATKOWANE na strzępy były ciała - zabitych oraz niektórych żywych jeszcze ofiar.
Wycie na filmiku Andrieja Mendrieja to właśnie praca tej maszyny. Wykazało to odtworzenie przebiegu zdarzeń w-g analizy dźwięku:
Czy może być tak, że w dzisiejszej cywilizacji zaszczucie człowieka może być większe niż prawda? Już zaczynam się bać i modlić o zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego!!!! Boże!!!!!!!! Quo Vadis Polsko!!!!!!!!!!!!!
Dzisiejsza filozofia władzy niewiele się różni od tej z czasów Czyngis-Khana, Rzymskich czy jeszcze wcześniejszych. Najstraszniejsze jest to, jak wielu nie zdaje sobie z tego sprawy..
Ostatnio zmieniony przez ungen o pt., 07/05/2010 - 21:12.
Przypomniał zabójstwo kontrolera ruchu powietrznego, popełnione z zemsty przez ojca jednej z ofiar zderzenia samolotów nad Jeziorem Bodeńskim.
Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic
Klich podał dokładną godzinę katastrofy - 8.41.06, ale przypomniał, że do upubliczniania konkretnych ustaleń jest upoważniona strona rosyjska. "Wszystko będzie w projekcie raportu końcowego, który otrzyma strona polska. Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic" - zapewnił. Ocenił też, że liczba polskich ekspertów pracujących na miejscu jest wystarczająca. Poinformował, że ze strony rosyjskiej z polską komisją stale współpracuje 5-6 osób.
Dodał, że raport "będzie liczył kilkadziesiąt stron, może ponad sto", a jeżeli w ciągu roku od wypadku nie uda się sporządzić raportu końcowego, będzie raport pośredni. "Dwa-trzy lata to żaden wyjątek" - przypomniał.
Wyjaśnienia przyczyn na razie tylko wstępne
Powtórzył, że na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi, z których nie wynika by była ona zaniepokojona jakimiś problemem technicznym. Zaznaczył, że wyjaśnianie okoliczności katastrofy jest jeszcze na wstępnym etapie i "jeszcze nie jesteśmy na etapie hipotez". Przypomniał, że rejestratory parametrów zostały odczytane w pełni, także dodatkowy rejestrator polskiej firmy ATM został odczytany w Polsce, trwa badanie urządzeń amerykańskiego systemu ostrzegającego o nadmiernym zbliżeniu do ziemi.
Klich, który jest przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, wyraził przekonanie, że system lotnictwa wojskowego w Polsce trzeba zmieniać począwszy od prawa lotniczego, co jest zadaniem dla Sejmu. Zwrócił uwagę, że inne są uprawnienia i sposoby działania PKBWL badającej wypadki w lotnictwie cywilnym - której członków nie może usunąć minister, a raporty nie wymagają zatwierdzenia - i komisji badającej wypadki wojskowych statków powietrznych, której członkowie i końcowe raporty nie są niezależne od ministra. "Uważam, że w Polsce powinna być jedna, podlegająca Sejmowi komisja, w której może być wydzielona komórka badająca wypadki w wojsku" - powiedział.
- abym wkleiła jeden z ciekawszych komentarzy na "niezależna.pl" :
" POlityka dobrze wiecie, że nadszedł wasz kres, oto wasz "sznurek" i nocny koszmar,, bronicie sprawy która was ośmieszy raz na zawsze:
"Smoking gun", czyli dymiąca broń, to popularny skrót myślowy pojęcia poszlaki, czyli dowodu pośredniego, informacji która pozwala interpretować wydarzenie i sformułować o nim wstępną opinię. Poszlaka nie ma wagi dowodu bezpośredniego, a co za tym idzie interpretacje na niej oparte mogą, ale nie muszą być zgodne z rzeczywistym przebiegiem zdarzenia.
Jeśli policja wezwana przez sąsiadów, słyszących krzyki i strzały z broni palnej, przybywa na miejsce zdarzenia i zastaje tam trupa z ranami postrzałowymi i stojącego nad nim gościa trzymającego pistolet, który jeszcze dymi z lufy, to jakkolwiek nie jest to wystarczający dowód, by go oskarżyć przed sądem, że to on zastrzelił faceta leżącego na ziemi, to jest to istotna poszlaka, wystarczająca by go zamknąć do wyjaśnienia.
Stąd "smoking gun".
Naturalnie, poszlakę może potem potwierdzić sekcja zwłok, ekspertyza balistyczna broni i wydobytego z ciała ofiary pocisku, analiza odcisków palców na broni, testy chemiczne na obecność niedopalonego prochu na rękach podejrzanego etc. etc. - wtedy to już będą bezpośrednie dowody czynu.
Podejrzany na podstawie poszlaki może też oszczędzić wszystkim czasu i zachodu i po prostu przyznać się do zabójstwa lub morderstwa, choć nawet wtedy wymagana będzie opinia biegłego, że jest zdrów na umyśle i wiedział co robi, gdy naciskał spust broni.
W sprawie katastrofy smoleńskiej nie mamy na razie dowodów, natomiast mamy dymiący nagan dużego kalibru.
Dymiący nagan stanowią relacje z prowadzenia śledztwa przez stronę rosyjską. Śledztwo wydaje się forsować tylko jedną hipotezę, mianowicie taką, że ani Federacja Rosyjska, ani żaden jej obywatel, nie miały ze smoleńską katastrofą nic wspólnego, zaś polski prezydent zginął z woli Boga, Historii i nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Anglosasi zwięźle określaja takie spontaniczne, losowo występujące nieszczęścia słowami 'shit happens', nie wiem natomiast, jak to będzie po rosyjsku.
Ja mam naturalnie głęboką wiarę, że Rosja to jest całkiem normalne państwo. W związku z tym nie mam naturalnie żadnych wątpliwości, że kiedy we właściwym czasie opublikowany zostanie raport międzynarodowej komisji badającej przyczyny katastrofy samolotu Tu-154M nr 101, dn. 10 kwietnia 2010r. w okolicach lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, to ten dokument będzie wyglądał tak samo, albo bardzo podobnie, jak raport francuskiego Bureau d'Enquêtes et d'Analyses pour la Sécurité de l'Aviation Civile (BEA) w sprawie przyczyn katastrofy samolotu Concorde, rejestracja F-BTSC, dn. 25 lipca 2000 r. w Gonesse pod Paryżem.
To znaczy, rosyjski raport niechybnie będzie jasny i wyczerpujący, a miejscami wręcz drobiazgowy. Będzie miał co najmniej 12.5 megabajta jako plik .pdf, i dwanaście załączników; w sumie kilkaset stron, wszystkie zostaną opublikowane w internecie natychmiast po podpisaniu raportu przez komisję.
Być może ten rosyjski raport będzie nawet jeszcze większy i dokładniejszy od francuskiego, bo w końcu w katastrofie Concorde nie zginął prezydent Republiki Francuskiej z małżonką, elita życia politycznego Francji oraz dowództwo francuskich sił zbrojnych, tylko wycieczka
niemieckich biznesmenów.
Z raportu komisji smoleńskiej będzie naturalnie wynikało, że po usunięciu z miejsca katastrofy Tu-154M większych szczątków samolotu, zostało ono następnie kilkakrotnie przeszukane przez idącą ramię przy ramieniu tyralierę policjantów zaopatrzonych w pincety i torebki plastikowe, która starannie wyzbierała wszystkie szczątki większe niż pół paznokcia. To światowy standard takich dochodzeń, zastosowany po katastrofie Concorde, więc ja po prostu nie wyobrażam sobie, by Rosjanie mogli postąpić inaczej.
Pogłoski, że na miejscu katastrofy pozostawiono jakieś szczątki, to z pewnością potwarz.
W katastrofie Concorde jako jej pierwotną przyczynę zidentyfikowano pasek blachy tytanowej o wymiarach 43x4 cm, leżący w charakterze śmiecia na pasie startowym, który podczas startu Concorde przeciął jedną z opon samolotu. Ten kawałek blachy, rozmiarów szkolnej linijki, znaleziono na pasie startowym, zabezpieczono, skatalogowano, a następnie dopasowano po kilku miesiącach śledztwa do kształtu przecięcia w oponie Concorde zabezpieczonej na miejscu upadku samolotu.
W dochodzeniu w sprawie przyczyn katastrofy lotu PanAm 103, który rozbił się w szkockim miasteczku Lockerbie 21 grudnia 1988 r. w wyniku eksplozji bomby w ładowni bagażowej, koronnym dowodem rzeczowym stał się strzęp płytki obwodu drukowanego o wymiarach 0,8 x 1,25 cm, który był częścią elektronicznego zapalnika czasowego bomby i został wyjęty przez policyjnych techników pincetą ze znalezionego w lesie pod Lockerbie nadpalonego kawałka koszuli. Śledztwo trwało prawie trzy lata.
Faza zbierania szczątków w Lockerbie trwała pięć miesięcy. Znaleziono około 1200 fragmentów wraku. Ponad 1000 policjantow i żołnierzy ręcznie wyzbierało z powierzchni kilkunastu kilometrów kwadratowych ponad 10 tysięcy innych przedmiotów. Każdy znaleziony przedmiot opatrzono etykietką z miejscem i datą znalezienia, umieszczono w plastikowej torebce, a następnie po przewiezieniu do centralnego magazynu prześwietlono przy pomocy przemysłowej aparatury rentgenowskiej, oraz sprawdzono chromatografem gazowym na obecność śladow materiałów wybuchowych.
Naturalnie tak samo będzie w Smoleńsku, bo inaczej być nie może. A może nawet dokladniej, bo nie był to zwykły lot pasażerski.
Pogłoski, jakoby miejsce katastrofy pod Smoleńskiem zostało przeorane spychaczami w niecały miesiąc po wypadku, to z pewnością potwarz.
Załącznik medyczny do raportu o przyczynach katastrofy Tu-154M nr 101 omawiający wyniki sekcji zwłok ofiar będzie niezawodnie odpowiadał co najmniej takim standardom medycyny wojskowej jak te opisane w amerykańskich przepisach Medical Aspects of Army Aircraft Accident Investigation (Army Regulation 40-21, Headquarters Department of the Army Washington, DC 23 November 1976, Unclassified)
A zapewne nawet jeszcze ściślejszym, bo amerykańskie przepisy wojskowe sformułowano dla potrzeb rutynowych dochodzeń dotyczących śmierci członków załogi w wypadkach treningowych w lotnictwie wojskowym, a nie na potrzeby śledztwa nad przyczynami katastrofy o wadze ogólnopaństwowej, w której ginie głowa państwa i generalicja.
Zgodnie z art. 3 ust.7 tej instrukcji, w ciągu 96 godzin po zakończeniu ostatniej sekcji zwłok, wszystkie protokoły sekcji, preparaty mikroskopowe, próbki tkanek zakonserwowane w bloczkach parafinowych i innymi sposobami, zbiór fotografii ofiar przed i po przewiezieniu z miejsca wypadku oraz zdjęcia rentgenowskie mają zostać przekazane do dyspozycji wojskowego instytutu medycyny sądowej. Zgodnie z załącznikiem A, punkt 4, część E do instrukcji nr 40-21, każdy protokół sekcji każdej z osobna ofiary wypadku musi oprócz standardowego opisu medycznego zawierać następującą informację:
1. Szacunkowy czas przeżycia od momentu uderzenia o ziemię.
2. Datę i godzinę śmierci.
3. Ślady ognia na zwłokach powstałe przed i po uderzeniu samolotu o ziemię, oraz obecność na zwłokach błota, ziemi lub śladów paliwa.
4. Szacunkowy czas wystawienia zwłok na działanie ognia.
5. Położenie zwłok lub fragmentów zwłok na miejscu wypadku względem szczątków samolotu.
6. Obrażenia (osobno i szczegółowo opisane mają być obrażenia głowy, twarzy, szyi, krtani, barków, piersi, korpusu, miednicy, ramion, nóg, dłoni i stóp).
7. Przyczyny doznanych poparzeń (pożar, kontakt z paliwem, płynem hydraulicznym, innymi substancjami).
8. Przyczyny obrażeń mechanicznych (uderzenie o części samolotu - szczegółowy opis, lub o inne przedmioty - szczegółowy opis).
9. Kolejność doznanych obrażeń (opisać kolejno obrażenia odniesione przed wypadkiem, obrażenia spowodowane podczas pierwszego zderzenia z ziemią, podczas ew. kolejnych zderzeń z ziemią lub innymi obiektami, podczas ew. dalszego toku wypadku).
Pogłoski, jakoby w rosyjskich protokołach sekcji pisano po prostu "przyczyna śmierci: mnogie obrażenia", to z pewnością potwarz.
Kodycyl technologiczny:
Być może nie wszystko jest stracone na zawsze w smoleńskiej mgle, bo obecność w rękach prywatnych przedmiotów odnalezionych na miejscu katastrofy stwarza realną możliwość społecznego poszukiwania pełnoprawnych dowodów, by zastąpić nimi dymiący nagan.
Sceptycy, kórych nie obezwładniła dotychczasowa eksplozja braterstwa polsko-rosyjskiego, zastanawiają sie m.in. nad przyczynami całkowitej dezintegracji środkowej części samolotu, czyli kabiny pasażerskiej.
Odłamana część ogonowa i usterzenie zachowały się w stanie
podobnym, jak widoczny na zdjęciach z miejsc podobnych katastrof lotniczych
. Kabina pasażerska natomiast jest w kawałkach, rozmiarów, tak na oko, pół metra na pół metra.
Ciała są podobno zmasakrowane, pozrozrywane, poparzone, choć ani wybuchu, ani dużego pożaru paliwa na miejscu wypadku nie było - prawdopodobnie ze względu na brak kontaktu gorących silników, odłamanych razem z cześcią ogonową, ze zbiornikami paliwa w skrzydłach, odłamanych kilkadziesiąt metrów dalej, jak i ze względu na brak iskier przy uderzeniu metalowego kadłuba o podmokły grunt.
Nic nie wiadomo o stanie kabiny załogi. Kokpit, z natury rzeczy zawierający kluczowy materiał dowodowy, znikł z powierzchni planety. Ani jednego zdjęcia. Nie wiadomo, czy kabina pilotów odłamała się od reszty kadłuba tak samo jak część ogonowa, czyli mniej więcej w całości, poszła w drzazgi, czy magicznie wysublimowała w atmosferę.
Jako niepoprawny sceptyk, nihilista i oszołom uważam, że zarówno (niedostępne nam jeszcze na razie) szczątki samolotu jak i przedmioty znalezione na miejscu wypadku oraz zwłoki ofiar mogłyby potwierdzić lub wykluczyć hipotezę eksplozji wolumetrycznej w kabinie pasażerskiej, która jest zgodna z widocznym na zdjęciach stanem wraku oraz pogłoskami na temat stanu zwłok.
Osobom zainteresowanym fizyką takich eksplozji i sposobem ich przeprowadzania polecam kwerendę literatury tematu, z użyciem fraz kluczowych: UCVE (unconfined cloud vapour explosion), CCVE (confined cloud vapor explosion) oraz BLEVE (boling liquid expanding vapor explosion).
O ile analiza spektrometryczna znalazłaby na miejscu katastrofy, w szczątkach samolotu lub na zwłokach ofiar tlenek etylenu, tlenek propylenu, azotan izopropylu, aluminium, magnez lub cyrkon o wysokiej czystości, w postaci pyłów o innym składzie niż stopy użyte w konstrukcji samolotu, kompleksowe związki metaloorganiczne zawierające fluor i metale lekkie, niewytłumaczalnie wysokie stężenie fluoru, albo nanocząsteczki metali, to taka sygnatura wskazywałaby na eksplozję wolumetryczną, zwaną przez Rosjan termobaryczną.
Całkowicie przypadkowo tak się składa, że Rosjanie są pionierami użycia eksplozji termobarycznych w technice wojskowej. Około litr płynu w głowicy pocisku do ręcznej wyrzutni "РПО-А Шмель", eksplodującego jako aerozol wypełniający pomieszczenie w ostrzelanym "trzmielem" budynku, daje ten sam efekt, co pocisk haubicy 152mm - zawsze zabija wszystkich w pomieszczeniu i prawie wszystkich w budynku, a często burzy budynek, co Rosjanie praktycznie sprawdzili w Czeczenii.
Niczego to naturalnie nie dowodzi, do czasu zbadania spektroskopem masowym (MS) przedmiotów z katastrofy, znajdujących się obecnie w rękach prywatnych.
Kodycyl medyczny:
Czy te zwłoki, które przetrwały mniej więcej w całości, prześwietlono? Eksplozja termobaryczna zabija bardzo charakterystycznym mechanizmem 'blast injury' obejmującym m.in obrażenia płuc wywołane skokowym wzrostem ciśnienia w pomieszczeniu do ponad 3MPa. Te obrażenia płuc mają bardzo charakterystyczny obraz radiologiczny na zdjęciach rentgenowskich klatki piersiowej, zwany 'butterfly', czyli motylem. Najbardziej kompetentna w ocenie diagnostycznej takich zdjęć jest medycyna izraelska, z powodu dużego doświadczenia z ofiarami terrorystycznych zamachów bombowych w miejscach publicznych. Wystarczy wysłać zdjęcia rentgenowskie z prośbą o opinię. Czy oszacowano temperaturę, jaka działała na spalone zwłoki? Medycyna sądowa ma na to rozmaite sposoby. Pożar paliwa lotniczego osiąga 900-1100 stopni Celsjusza, eksplozja termobaryczna ma 2500-3000 stopni i bardzo wysoki gradient wzrostu temperatury.
Kodycyl ekonomiczny:
Czy i kiedy dostaniemy z powrotem od Rosjan wrak samolotu, a raczej jego części złożone luzem na kupę, której RP jest nadal pełnoprawnym właścicicielem, bo samolot był kupiony od Rosjan i całkowicie zapłacony? Czy też zgodzimy się z Rosjanami że to bez sensu, i wrak pojedzie prosto do rosyjskiej huty, a my wielkodusznie nie będziemy się domagać nawet zapłaty za złom?
Kodycyl archeologiczny:
Ewentualne zaoranie, przekopanie, zabetonowanie, (niepotrzebne skreślić) miejsca katastrofy nie pomoże jako antidotum na ewentualną komisję śledczą za 50 lat. Ślady podejrzanych substancji, jeśli się tam znajdują, bedą wykrywalne spektrometrycznie w praktyce do końca świata. To samo dotyczy ewentualnych ekshumacji ofiar przez pokolenie naszych wnuków.
Może natomiast pomóc w udaremnieniu przyszłego śledztwa zdjęcie z obszaru katastrofy całej wierzchniej warstwy gruntu, przynajmniej 1 m w głąb, i jej wywiezienie w jakieś nieujawnione miejsce. Nie zdziwi mnie zatem, jeśli miasto Smoleńsk nagle zacznie budować na tym terenie np. największy na świecie podziemny parking, centrum handlowe na trzy piętra w głąb, albo super-basen kąpielowy o powierzchni kilku hektarów."
To jest artykuł bardzo ważny i dający nadzieję na przedstawienie bezspornych dowodów w śledztwie. Czy można ten artykuł umieścić w osobnym wątku , bo tytuł tego ,w którym się znajduje jest o czym innym. Szkoda by było pominąć.
Po powrocie z Moskwy z dziennikarzami spotkał się też prokurator generalny Andrzej Seremet.
On nie chciał komentować informacji na temat godziny katastrofy.
Tłumaczył, że przekazanie Polsce czarnych skrzynek może nastąpić za kilka miesięcy, bo prace nad nimi opóźniają się z powodu słabej jakości zarejestrowanych zapisów. Zapewnił, że popiera upublicznienie zapisów.
Wcześniej Seremet przekonywał, że wstępna analiza zapisu rejestratorów mogłaby zostać przysłana przez stronę rosyjską w ciągu dwóch tygodni; ten termin upływałby pod koniec bieżącego tygodnia.
Nie wysłuchałem pana do końca, bo nie lubię jak takie NIC obraża moją inteligencję swoimi wypowiedziami jako oficer powinien pan......zresztą zna pan kodeks honorowy. TZW Polskie Wojsko jest armią bez honoru i godności jak wszystko wychowane przez komunistów.
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
RPO-A Trzmiel
RPO-A Trzmiel (РПО-А Шмель) - radziecki / rosyjski rakietowy miotacz ognia .
Spis treści
[ukryj]
• 1 Historia broni
• 2 Zastosowanie bojowe
• 3 Opis techniczny
• 4 Wersje
• 5 Dane taktyczno-techniczne
Historia broni
W 1975 roku Armia Radziecka przyjęła do uzbrojenia rakietowy miotacz ognia RPO Ryś . Wprowadzenie go do uzbrojenia nie zakończyło prac nad tego typu bronią w Związku Radzieckim.
W 1976 roku zaprojektowano nowy rakietowy miotacz ognia. W odróżnieniu od Rysia pocisk zapalający był wystrzeliwany z jednorazowej wyrzutni o uproszczonej konstrukcji. Wewnątrz wyrzutni były umieszczone pociski o konstrukcji identycznej jak w Rysiu (zapalające Z i dymne D).
W latach 1984-88 powstała wersja RPO-A z głowicą termobaryczną (paliwowo-powietrzną). Głowica tego typu po trafieniu rozpyla swoją zawartość w aerozolowy obłok, podsłuchy a następnie detonuje tak powstałą mieszaninę łatwopalnej substancji i powietrza.
W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, działki w szczawnicy a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termobaryczna. Tego rodzaju pociski są szczególnie skuteczne w użyciu przeciwko umocnionym punktom oporu w czasie walk w mieście.
Zastosowanie bojowe
Trzmiele po raz pierwszy zastosowano w czasie walk w Afganistanie w latach osiemdziesiątych. Standardowo były dostarczane w przenośnych, szkoły policealne plecakowych zestawach. Każdy zawierał dwa pociski (jeden dymny i jeden zapalający).
Pociski z głowicami termobarycznymi zostały użyte po raz pierwszy w czasie wojny w Czeczenii (lata 1994-96).
"Trzmiele" używane były także podczas II wojny czeczeńskiej (lata 1999-2009).
We wrześniu 2005 roku, sypialnie po akcji odbijania zakładników ze szkoły w Biesłanie mieszkańcy Biesłanu zdążyli schować przed śledczymi z Federalnej Służby Bezpieczeństwa pozostałości po łuskach z dział czołgowych i miotaczy ognia "Trzmiel".
Zużyte wyrzutnie "Trzmieli" znaleziono między innymi na dachu budynku leżącego dokładnie naprzeciwko szkoły, depilacja laserowa na którym pozycje zajmowali komandosi z oddziału " Alfa ". Mieszkańcy Biesłanu są wzburzeni faktem, suknie ślubne że użyto miotaczy ognia do ostrzeliwania budynku, pozycjonowanie i optymalizacja w którym znajdowało się 1200 zakładników i tylko 32 porywaczy. W lipcu 2005 roku zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Szepel przyznał, fotele z masażem że " Specnaz strzelał w czasie ataku z miotaczy Szmel", monitoring zaraz jednak dodał, stoły że "pociski nie były zapalające" i nie mogły spowodować pożaru. W czasie walk wielu zakładników zginęło po tym jak zapalił się, sypialnie a następnie zawalił dach sali gimnastycznej, szczawnica w której byli przetrzymywani. Rosyjskie władze federalne twierdzą, kamery że pożar spowodowały wybuchy bomb, szczawnica które rozmieścili w szkole terroryści. Pytania krewnych ofiar, soczewki kontaktowe dlaczego nie spłonęła także podłoga sali gimnastycznej, łóżka pozostają na razie bez odpowiedzi.
Opis techniczny
Rakietowy miotacz ognia Trzmiel jest bronią jednostrzałową. Składa się z prostej wyrzutni, 436xayyal8 będącej jednocześnie pojemnikiem transportowym, Zakopane apartamenty i pocisku rakietowego o kalibrze 93 mm. Do wyrzutni mocowane są przyrządy celownicze (celownik przeziernikowy, możliwość zamocowania celownika optycznego OPO-1) i mechanizm spustowo-odpalający. Po naciśnięciu spustu następuje uruchomienie silnika rakietowego pocisku. Silnik kończy pracę zanim pocisk opuści wyrzutnię.
Wersje
• RPO-Z - wersja z głowicą zapalającą zawierającą 2, 1 litra napalmu
• RPO-D - wersja z głowicą dymną zawierającą 2, 3 litra substancji dymotwórczej
• RPO-A - wersja z głowicą termobaryczną
• RPO-? - wersja z głowicą tandemową kumulacyjno-termobaryczną.
Dane taktyczno-techniczne
Wzór RPO Trzmiel
Kaliber (mm) 93
Długość wyrzutni (mm) 920
Masa (kg) ~11
Masa ładunku bojowego (kg) 2, 1 (RPO-Z)
2, 3 (RPO-D)
2, 1 (RPO-A)
Prędkość początkowa (m/s) 125
Zasięg skuteczny (m) ~600 (cele powierzchniowe)
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
dotyczących wykrycia przyczyny katastrofy w Lesie Katyńskim wygląda na to, że najbardziej polskiemu rządowi chodzi o niedopuszczenie do ujawnienia prawdy.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
21 komentarzy
1. co się z człowieka zrobiło, taki malutki...
dywanik i juz nie chce znać prawdy, a celowa dezinformacja płynie http://www.wprost.pl/ar/194592/Swiadek-katastrofy-potwierdza-W-kabinie-p...
http://tvp.info/informacje/polska/piaty-glos-glosem-kazany/1753053
. ŻĄDAMY PRAWDY - NIE CHCEMY CZEKAĆ 70 LAT
Podajcie dalej: 10 maja o 18.00 demonstracje CHCEMY PRAWDY
miesiac po katastrofie w centralnych punktach miast domagamy się wyjaśnienia przyczyny tragedii, ujawnienia informacji ze sledztwa, niezależnego od Rosji, międzynarodowego dochodzenia i skończenia z manipulacjami medialnymi.
Przykladowe hasła:
ŻĄDAMY PRAWDY - NIE CHCEMY CZEKAĆ 70 LAT
10.04- KTO JEST ODPOWIEDZIALNY?
KATYŃ 2 - PAMIĘTAMY
CO ROBI RZĄD?
RZĄD DO DYMISJI
ŚMIERC PREZYDENTA POLSKI POWINNI WYJAŚNIAĆ POLACY
NIE MA POJEDNANIA BEZ PRAWDY
KRAKOW - Rynek
W-WA - pod Sejmem
Wroclaw - k. papy Krasnala
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Co ten człowiek wygaduje?
"Przy tak wielkiej katastrofie zawsze jest bardzo dużo drobnych elementów. Z technicznego punktu widzenia te małe elementy nie mają znaczenia w ustaleniu przyczyn katastrofy - tłumaczył Edmund Klich. - Najważniejszy jest główny wrak samolotu."
http://wiadomosci.onet.pl/2166618,11,posel_dzwonil__ze_rodziny_chcialy_m...
Pierwszy przykład z brzegu: ostatnia katastrofa Concorda spowodowana była przez mały (kilka na kilkanaście centymetrów) kawałek blachy. Zdarzało się, że o poznaniu przyczyn katastrofy decydowało znalezienie kilku, kilkunastu właściwych fragmentów kilkucentymetrowej wielkości, CZUJNIK, KABEL, "ZMĘCZONY" KAWAŁEK BLECHY
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. jerzy gloss, pt., 07/05/2010 - 16:38
A jednak ustosunkuję się tu do Pańskiego wpisu.
Jest to oparta na częściowo błędnych założeniach mieszanina prawdy - i właśnie z błędnych założeń wynikającej nieprawdy.
Był tylko jeden samolot - ten,którym leciała delegacja. Nie było "samolotu bliźniaka".
Obserwacje dotyczące nietypowych uszkodzeń kadłuba od środka są trafne.
Uszkodzenia zostały celowo wykonane przez zamachowców przy użyciu specjalnej maszyny - równocześnie SZATKOWANE na strzępy były ciała - zabitych oraz niektórych żywych jeszcze ofiar.
Wycie na filmiku Andrieja Mendrieja to właśnie praca tej maszyny. Wykazało to odtworzenie przebiegu zdarzeń w-g analizy dźwięku:
http://zezorro.blogspot.com/
filmik Andrieja Mendrieja
4. ungen
;) przepraszam, ale wykasowałam przed chwilą, nie ma spamowania na portalu.
Nowi uzytkownicy musza sie do tego dostosować.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Szok!!!!!!!!!!Co Oni z tym człowiekiem zrobili??????????
Że tak się boi prawdy????? Może powtórka z 10 IV? Teraz mam większe wątpliwości niż przedtem!
6. @ penelka
Nie on jeden się boi.
Nie prawdy ale tych lansujących nieprawdę.
Montażysta Wiśniewski też już zmienił płytę.
Wyperswadowali...
7. ungern?
Czy może być tak, że w dzisiejszej cywilizacji zaszczucie człowieka może być większe niż prawda? Już zaczynam się bać i modlić o zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego!!!! Boże!!!!!!!! Quo Vadis Polsko!!!!!!!!!!!!!
8. @ penelka
ungen U N G E N :)
Dzisiejsza filozofia władzy niewiele się różni od tej z czasów Czyngis-Khana, Rzymskich czy jeszcze wcześniejszych.
Najstraszniejsze jest to, jak wielu nie zdaje sobie z tego sprawy..
9. Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic
Przypomniał zabójstwo kontrolera ruchu powietrznego, popełnione z zemsty przez ojca jednej z ofiar zderzenia samolotów nad Jeziorem Bodeńskim.
Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic
Klich podał dokładną godzinę katastrofy - 8.41.06, ale przypomniał, że do upubliczniania konkretnych ustaleń jest upoważniona strona rosyjska. "Wszystko będzie w projekcie raportu końcowego, który otrzyma strona polska. Rosjanie nie mają przed nami żadnych tajemnic" - zapewnił. Ocenił też, że liczba polskich ekspertów pracujących na miejscu jest wystarczająca. Poinformował, że ze strony rosyjskiej z polską komisją stale współpracuje 5-6 osób.
Dodał, że raport "będzie liczył kilkadziesiąt stron, może ponad sto", a jeżeli w ciągu roku od wypadku nie uda się sporządzić raportu końcowego, będzie raport pośredni. "Dwa-trzy lata to żaden wyjątek" - przypomniał.
Wyjaśnienia przyczyn na razie tylko wstępne
Powtórzył, że na obecnym etapie badań wiadomo, że nie zawiodła technika, o czym świadczą zapisy z rejestratorów parametrów lotu i odsłuchane rozmowy załogi, z których nie wynika by była ona zaniepokojona jakimiś problemem technicznym. Zaznaczył, że wyjaśnianie okoliczności katastrofy jest jeszcze na wstępnym etapie i "jeszcze nie jesteśmy na etapie hipotez". Przypomniał, że rejestratory parametrów zostały odczytane w pełni, także dodatkowy rejestrator polskiej firmy ATM został odczytany w Polsce, trwa badanie urządzeń amerykańskiego systemu ostrzegającego o nadmiernym zbliżeniu do ziemi.
Klich, który jest przewodniczącym Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych, wyraził przekonanie, że system lotnictwa wojskowego w Polsce trzeba zmieniać począwszy od prawa lotniczego, co jest zadaniem dla Sejmu. Zwrócił uwagę, że inne są uprawnienia i sposoby działania PKBWL badającej wypadki w lotnictwie cywilnym - której członków nie może usunąć minister, a raporty nie wymagają zatwierdzenia - i komisji badającej wypadki wojskowych statków powietrznych, której członkowie i końcowe raporty nie są niezależne od ministra. "Uważam, że w Polsce powinna być jedna, podlegająca Sejmowi komisja, w której może być wydzielona komórka badająca wypadki w wojsku" - powiedział.
http://www.wprost.pl/ar/194597/Dokladny-czas-katastrofy-6-sekund-po-841/
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. @All - To świeży i dobry wątek,
- abym wkleiła jeden z ciekawszych komentarzy na "niezależna.pl" :
" POlityka dobrze wiecie, że nadszedł wasz kres, oto wasz "sznurek" i nocny koszmar,, bronicie sprawy która was ośmieszy raz na zawsze:
"Smoking gun", czyli dymiąca broń, to popularny skrót myślowy pojęcia poszlaki, czyli dowodu pośredniego, informacji która pozwala interpretować wydarzenie i sformułować o nim wstępną opinię. Poszlaka nie ma wagi dowodu bezpośredniego, a co za tym idzie interpretacje na niej oparte mogą, ale nie muszą być zgodne z rzeczywistym przebiegiem zdarzenia.
Jeśli policja wezwana przez sąsiadów, słyszących krzyki i strzały z broni palnej, przybywa na miejsce zdarzenia i zastaje tam trupa z ranami postrzałowymi i stojącego nad nim gościa trzymającego pistolet, który jeszcze dymi z lufy, to jakkolwiek nie jest to wystarczający dowód, by go oskarżyć przed sądem, że to on zastrzelił faceta leżącego na ziemi, to jest to istotna poszlaka, wystarczająca by go zamknąć do wyjaśnienia.
Stąd "smoking gun".
Naturalnie, poszlakę może potem potwierdzić sekcja zwłok, ekspertyza balistyczna broni i wydobytego z ciała ofiary pocisku, analiza odcisków palców na broni, testy chemiczne na obecność niedopalonego prochu na rękach podejrzanego etc. etc. - wtedy to już będą bezpośrednie dowody czynu.
Podejrzany na podstawie poszlaki może też oszczędzić wszystkim czasu i zachodu i po prostu przyznać się do zabójstwa lub morderstwa, choć nawet wtedy wymagana będzie opinia biegłego, że jest zdrów na umyśle i wiedział co robi, gdy naciskał spust broni.
W sprawie katastrofy smoleńskiej nie mamy na razie dowodów, natomiast mamy dymiący nagan dużego kalibru.
Dymiący nagan stanowią relacje z prowadzenia śledztwa przez stronę rosyjską. Śledztwo wydaje się forsować tylko jedną hipotezę, mianowicie taką, że ani Federacja Rosyjska, ani żaden jej obywatel, nie miały ze smoleńską katastrofą nic wspólnego, zaś polski prezydent zginął z woli Boga, Historii i nieszczęśliwego zbiegu okoliczności. Anglosasi zwięźle określaja takie spontaniczne, losowo występujące nieszczęścia słowami 'shit happens', nie wiem natomiast, jak to będzie po rosyjsku.
Ja mam naturalnie głęboką wiarę, że Rosja to jest całkiem normalne państwo. W związku z tym nie mam naturalnie żadnych wątpliwości, że kiedy we właściwym czasie opublikowany zostanie raport międzynarodowej komisji badającej przyczyny katastrofy samolotu Tu-154M nr 101, dn. 10 kwietnia 2010r. w okolicach lotniska Smoleńsk-Siewiernyj, to ten dokument będzie wyglądał tak samo, albo bardzo podobnie, jak raport francuskiego Bureau d'Enquêtes et d'Analyses pour la Sécurité de l'Aviation Civile (BEA) w sprawie przyczyn katastrofy samolotu Concorde, rejestracja F-BTSC, dn. 25 lipca 2000 r. w Gonesse pod Paryżem.
http://www.bea.aero/docspa/2000/f-sc000725a/htm/f-sc000725a.html
To znaczy, rosyjski raport niechybnie będzie jasny i wyczerpujący, a miejscami wręcz drobiazgowy. Będzie miał co najmniej 12.5 megabajta jako plik .pdf, i dwanaście załączników; w sumie kilkaset stron, wszystkie zostaną opublikowane w internecie natychmiast po podpisaniu raportu przez komisję.
Być może ten rosyjski raport będzie nawet jeszcze większy i dokładniejszy od francuskiego, bo w końcu w katastrofie Concorde nie zginął prezydent Republiki Francuskiej z małżonką, elita życia politycznego Francji oraz dowództwo francuskich sił zbrojnych, tylko wycieczka
niemieckich biznesmenów.
Z raportu komisji smoleńskiej będzie naturalnie wynikało, że po usunięciu z miejsca katastrofy Tu-154M większych szczątków samolotu, zostało ono następnie kilkakrotnie przeszukane przez idącą ramię przy ramieniu tyralierę policjantów zaopatrzonych w pincety i torebki plastikowe, która starannie wyzbierała wszystkie szczątki większe niż pół paznokcia. To światowy standard takich dochodzeń, zastosowany po katastrofie Concorde, więc ja po prostu nie wyobrażam sobie, by Rosjanie mogli postąpić inaczej.
Pogłoski, że na miejscu katastrofy pozostawiono jakieś szczątki, to z pewnością potwarz.
W katastrofie Concorde jako jej pierwotną przyczynę zidentyfikowano pasek blachy tytanowej o wymiarach 43x4 cm, leżący w charakterze śmiecia na pasie startowym, który podczas startu Concorde przeciął jedną z opon samolotu. Ten kawałek blachy, rozmiarów szkolnej linijki, znaleziono na pasie startowym, zabezpieczono, skatalogowano, a następnie dopasowano po kilku miesiącach śledztwa do kształtu przecięcia w oponie Concorde zabezpieczonej na miejscu upadku samolotu.
W dochodzeniu w sprawie przyczyn katastrofy lotu PanAm 103, który rozbił się w szkockim miasteczku Lockerbie 21 grudnia 1988 r. w wyniku eksplozji bomby w ładowni bagażowej, koronnym dowodem rzeczowym stał się strzęp płytki obwodu drukowanego o wymiarach 0,8 x 1,25 cm, który był częścią elektronicznego zapalnika czasowego bomby i został wyjęty przez policyjnych techników pincetą ze znalezionego w lesie pod Lockerbie nadpalonego kawałka koszuli. Śledztwo trwało prawie trzy lata.
Faza zbierania szczątków w Lockerbie trwała pięć miesięcy. Znaleziono około 1200 fragmentów wraku. Ponad 1000 policjantow i żołnierzy ręcznie wyzbierało z powierzchni kilkunastu kilometrów kwadratowych ponad 10 tysięcy innych przedmiotów. Każdy znaleziony przedmiot opatrzono etykietką z miejscem i datą znalezienia, umieszczono w plastikowej torebce, a następnie po przewiezieniu do centralnego magazynu prześwietlono przy pomocy przemysłowej aparatury rentgenowskiej, oraz sprawdzono chromatografem gazowym na obecność śladow materiałów wybuchowych.
http://dnausers.d-n-a.net/dnetGOjg/Lockerbie.htm
Naturalnie tak samo będzie w Smoleńsku, bo inaczej być nie może. A może nawet dokladniej, bo nie był to zwykły lot pasażerski.
Pogłoski, jakoby miejsce katastrofy pod Smoleńskiem zostało przeorane spychaczami w niecały miesiąc po wypadku, to z pewnością potwarz.
Załącznik medyczny do raportu o przyczynach katastrofy Tu-154M nr 101 omawiający wyniki sekcji zwłok ofiar będzie niezawodnie odpowiadał co najmniej takim standardom medycyny wojskowej jak te opisane w amerykańskich przepisach Medical Aspects of Army Aircraft Accident Investigation (Army Regulation 40-21, Headquarters Department of the Army Washington, DC 23 November 1976, Unclassified)
http://www.army.mil/usapa/epubs/pdf/r40_21.pdf.
A zapewne nawet jeszcze ściślejszym, bo amerykańskie przepisy wojskowe sformułowano dla potrzeb rutynowych dochodzeń dotyczących śmierci członków załogi w wypadkach treningowych w lotnictwie wojskowym, a nie na potrzeby śledztwa nad przyczynami katastrofy o wadze ogólnopaństwowej, w której ginie głowa państwa i generalicja.
Zgodnie z art. 3 ust.7 tej instrukcji, w ciągu 96 godzin po zakończeniu ostatniej sekcji zwłok, wszystkie protokoły sekcji, preparaty mikroskopowe, próbki tkanek zakonserwowane w bloczkach parafinowych i innymi sposobami, zbiór fotografii ofiar przed i po przewiezieniu z miejsca wypadku oraz zdjęcia rentgenowskie mają zostać przekazane do dyspozycji wojskowego instytutu medycyny sądowej. Zgodnie z załącznikiem A, punkt 4, część E do instrukcji nr 40-21, każdy protokół sekcji każdej z osobna ofiary wypadku musi oprócz standardowego opisu medycznego zawierać następującą informację:
1. Szacunkowy czas przeżycia od momentu uderzenia o ziemię.
2. Datę i godzinę śmierci.
3. Ślady ognia na zwłokach powstałe przed i po uderzeniu samolotu o ziemię, oraz obecność na zwłokach błota, ziemi lub śladów paliwa.
4. Szacunkowy czas wystawienia zwłok na działanie ognia.
5. Położenie zwłok lub fragmentów zwłok na miejscu wypadku względem szczątków samolotu.
6. Obrażenia (osobno i szczegółowo opisane mają być obrażenia głowy, twarzy, szyi, krtani, barków, piersi, korpusu, miednicy, ramion, nóg, dłoni i stóp).
7. Przyczyny doznanych poparzeń (pożar, kontakt z paliwem, płynem hydraulicznym, innymi substancjami).
8. Przyczyny obrażeń mechanicznych (uderzenie o części samolotu - szczegółowy opis, lub o inne przedmioty - szczegółowy opis).
9. Kolejność doznanych obrażeń (opisać kolejno obrażenia odniesione przed wypadkiem, obrażenia spowodowane podczas pierwszego zderzenia z ziemią, podczas ew. kolejnych zderzeń z ziemią lub innymi obiektami, podczas ew. dalszego toku wypadku).
Pogłoski, jakoby w rosyjskich protokołach sekcji pisano po prostu "przyczyna śmierci: mnogie obrażenia", to z pewnością potwarz.
Kodycyl technologiczny:
Być może nie wszystko jest stracone na zawsze w smoleńskiej mgle, bo obecność w rękach prywatnych przedmiotów odnalezionych na miejscu katastrofy stwarza realną możliwość społecznego poszukiwania pełnoprawnych dowodów, by zastąpić nimi dymiący nagan.
Sceptycy, kórych nie obezwładniła dotychczasowa eksplozja braterstwa polsko-rosyjskiego, zastanawiają sie m.in. nad przyczynami całkowitej dezintegracji środkowej części samolotu, czyli kabiny pasażerskiej.
Odłamana część ogonowa i usterzenie zachowały się w stanie
podobnym, jak widoczny na zdjęciach z miejsc podobnych katastrof lotniczych
. Kabina pasażerska natomiast jest w kawałkach, rozmiarów, tak na oko, pół metra na pół metra.
Ciała są podobno zmasakrowane, pozrozrywane, poparzone, choć ani wybuchu, ani dużego pożaru paliwa na miejscu wypadku nie było - prawdopodobnie ze względu na brak kontaktu gorących silników, odłamanych razem z cześcią ogonową, ze zbiornikami paliwa w skrzydłach, odłamanych kilkadziesiąt metrów dalej, jak i ze względu na brak iskier przy uderzeniu metalowego kadłuba o podmokły grunt.
Nic nie wiadomo o stanie kabiny załogi. Kokpit, z natury rzeczy zawierający kluczowy materiał dowodowy, znikł z powierzchni planety. Ani jednego zdjęcia. Nie wiadomo, czy kabina pilotów odłamała się od reszty kadłuba tak samo jak część ogonowa, czyli mniej więcej w całości, poszła w drzazgi, czy magicznie wysublimowała w atmosferę.
Jako niepoprawny sceptyk, nihilista i oszołom uważam, że zarówno (niedostępne nam jeszcze na razie) szczątki samolotu jak i przedmioty znalezione na miejscu wypadku oraz zwłoki ofiar mogłyby potwierdzić lub wykluczyć hipotezę eksplozji wolumetrycznej w kabinie pasażerskiej, która jest zgodna z widocznym na zdjęciach stanem wraku oraz pogłoskami na temat stanu zwłok.
Osobom zainteresowanym fizyką takich eksplozji i sposobem ich przeprowadzania polecam kwerendę literatury tematu, z użyciem fraz kluczowych: UCVE (unconfined cloud vapour explosion), CCVE (confined cloud vapor explosion) oraz BLEVE (boling liquid expanding vapor explosion).
O ile analiza spektrometryczna znalazłaby na miejscu katastrofy, w szczątkach samolotu lub na zwłokach ofiar tlenek etylenu, tlenek propylenu, azotan izopropylu, aluminium, magnez lub cyrkon o wysokiej czystości, w postaci pyłów o innym składzie niż stopy użyte w konstrukcji samolotu, kompleksowe związki metaloorganiczne zawierające fluor i metale lekkie, niewytłumaczalnie wysokie stężenie fluoru, albo nanocząsteczki metali, to taka sygnatura wskazywałaby na eksplozję wolumetryczną, zwaną przez Rosjan termobaryczną.
Całkowicie przypadkowo tak się składa, że Rosjanie są pionierami użycia eksplozji termobarycznych w technice wojskowej. Około litr płynu w głowicy pocisku do ręcznej wyrzutni "РПО-А Шмель", eksplodującego jako aerozol wypełniający pomieszczenie w ostrzelanym "trzmielem" budynku, daje ten sam efekt, co pocisk haubicy 152mm - zawsze zabija wszystkich w pomieszczeniu i prawie wszystkich w budynku, a często burzy budynek, co Rosjanie praktycznie sprawdzili w Czeczenii.
Niczego to naturalnie nie dowodzi, do czasu zbadania spektroskopem masowym (MS) przedmiotów z katastrofy, znajdujących się obecnie w rękach prywatnych.
Kodycyl medyczny:
Czy te zwłoki, które przetrwały mniej więcej w całości, prześwietlono? Eksplozja termobaryczna zabija bardzo charakterystycznym mechanizmem 'blast injury' obejmującym m.in obrażenia płuc wywołane skokowym wzrostem ciśnienia w pomieszczeniu do ponad 3MPa. Te obrażenia płuc mają bardzo charakterystyczny obraz radiologiczny na zdjęciach rentgenowskich klatki piersiowej, zwany 'butterfly', czyli motylem. Najbardziej kompetentna w ocenie diagnostycznej takich zdjęć jest medycyna izraelska, z powodu dużego doświadczenia z ofiarami terrorystycznych zamachów bombowych w miejscach publicznych. Wystarczy wysłać zdjęcia rentgenowskie z prośbą o opinię. Czy oszacowano temperaturę, jaka działała na spalone zwłoki? Medycyna sądowa ma na to rozmaite sposoby. Pożar paliwa lotniczego osiąga 900-1100 stopni Celsjusza, eksplozja termobaryczna ma 2500-3000 stopni i bardzo wysoki gradient wzrostu temperatury.
Kodycyl ekonomiczny:
Czy i kiedy dostaniemy z powrotem od Rosjan wrak samolotu, a raczej jego części złożone luzem na kupę, której RP jest nadal pełnoprawnym właścicicielem, bo samolot był kupiony od Rosjan i całkowicie zapłacony? Czy też zgodzimy się z Rosjanami że to bez sensu, i wrak pojedzie prosto do rosyjskiej huty, a my wielkodusznie nie będziemy się domagać nawet zapłaty za złom?
Kodycyl archeologiczny:
Ewentualne zaoranie, przekopanie, zabetonowanie, (niepotrzebne skreślić) miejsca katastrofy nie pomoże jako antidotum na ewentualną komisję śledczą za 50 lat. Ślady podejrzanych substancji, jeśli się tam znajdują, bedą wykrywalne spektrometrycznie w praktyce do końca świata. To samo dotyczy ewentualnych ekshumacji ofiar przez pokolenie naszych wnuków.
Może natomiast pomóc w udaremnieniu przyszłego śledztwa zdjęcie z obszaru katastrofy całej wierzchniej warstwy gruntu, przynajmniej 1 m w głąb, i jej wywiezienie w jakieś nieujawnione miejsce. Nie zdziwi mnie zatem, jeśli miasto Smoleńsk nagle zacznie budować na tym terenie np. największy na świecie podziemny parking, centrum handlowe na trzy piętra w głąb, albo super-basen kąpielowy o powierzchni kilku hektarów."
No comment.
Selka
11. To jest artykuł bardzo
To jest artykuł bardzo ważny i dający nadzieję na przedstawienie bezspornych dowodów w śledztwie. Czy można ten artykuł umieścić w osobnym wątku , bo tytuł tego ,w którym się znajduje jest o czym innym. Szkoda by było pominąć.
12. Seremet a ZAWRÓCONY Klich
Po powrocie z Moskwy z dziennikarzami spotkał się też prokurator generalny Andrzej Seremet.
On nie chciał komentować informacji na temat godziny katastrofy.
Tłumaczył, że przekazanie Polsce czarnych skrzynek może nastąpić za kilka miesięcy, bo prace nad nimi opóźniają się z powodu słabej jakości zarejestrowanych zapisów. Zapewnił, że popiera upublicznienie zapisów.
Wcześniej Seremet przekonywał, że wstępna analiza zapisu rejestratorów mogłaby zostać przysłana przez stronę rosyjską w ciągu dwóch tygodni; ten termin upływałby pod koniec bieżącego tygodnia.
http://www.rp.pl/artykul/459542,472386_Swiadek__W_rozbitej_kabinie_pilot...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. Najstraszniejszy
Jest sam strach panie Klich.
Nie wysłuchałem pana do końca, bo nie lubię jak takie NIC obraża moją inteligencję swoimi wypowiedziami jako oficer powinien pan......zresztą zna pan kodeks honorowy. TZW Polskie Wojsko jest armią bez honoru i godności jak wszystko wychowane przez komunistów.
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
14. Demonstracja
No nareszcie.
Tylko kiedy i gdzie, bo na s24 znalazłem inną datę, 10 maja 17 pod pałacem.
Czy ktoś może podać precyzyjnie jak ma być ?
15. >kontrrewolucjonista,
http://blogmedia24.pl/node/29324
Pzdr.
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
16. Natenczas
Dzięki.
Tylko za dużo tych imprez jednocześnie między 18 a 19.30
Na wszystko człowiek się nie wyrobi.
Ale na co się da tam będę.
17. Dla niezorientowanych
Służę informacją z czym możemy mieć do czynienia:
Miotacz ognia RPO Trzmiel
RPO-A Trzmiel
RPO-A Trzmiel (РПО-А Шмель) - radziecki / rosyjski rakietowy miotacz ognia .
Spis treści
[ukryj]
• 1 Historia broni
• 2 Zastosowanie bojowe
• 3 Opis techniczny
• 4 Wersje
• 5 Dane taktyczno-techniczne
Historia broni
W 1975 roku Armia Radziecka przyjęła do uzbrojenia rakietowy miotacz ognia RPO Ryś . Wprowadzenie go do uzbrojenia nie zakończyło prac nad tego typu bronią w Związku Radzieckim.
W 1976 roku zaprojektowano nowy rakietowy miotacz ognia. W odróżnieniu od Rysia pocisk zapalający był wystrzeliwany z jednorazowej wyrzutni o uproszczonej konstrukcji. Wewnątrz wyrzutni były umieszczone pociski o konstrukcji identycznej jak w Rysiu (zapalające Z i dymne D).
W latach 1984-88 powstała wersja RPO-A z głowicą termobaryczną (paliwowo-powietrzną). Głowica tego typu po trafieniu rozpyla swoją zawartość w aerozolowy obłok, podsłuchy a następnie detonuje tak powstałą mieszaninę łatwopalnej substancji i powietrza.
W latach dziewięćdziesiątych pojawiły się doniesienia o odmianie Trzmiela z głowicą dwustopniową kumulacyjno-paliwowo-powietrzną. Pierwszy wybucha ładunek kumulacyjny, działki w szczawnicy a przez otwór wytworzony tym wybuchem do wnętrza celu wnika głowica termobaryczna. Tego rodzaju pociski są szczególnie skuteczne w użyciu przeciwko umocnionym punktom oporu w czasie walk w mieście.
Zastosowanie bojowe
Trzmiele po raz pierwszy zastosowano w czasie walk w Afganistanie w latach osiemdziesiątych. Standardowo były dostarczane w przenośnych, szkoły policealne plecakowych zestawach. Każdy zawierał dwa pociski (jeden dymny i jeden zapalający).
Pociski z głowicami termobarycznymi zostały użyte po raz pierwszy w czasie wojny w Czeczenii (lata 1994-96).
"Trzmiele" używane były także podczas II wojny czeczeńskiej (lata 1999-2009).
We wrześniu 2005 roku, sypialnie po akcji odbijania zakładników ze szkoły w Biesłanie mieszkańcy Biesłanu zdążyli schować przed śledczymi z Federalnej Służby Bezpieczeństwa pozostałości po łuskach z dział czołgowych i miotaczy ognia "Trzmiel".
Zużyte wyrzutnie "Trzmieli" znaleziono między innymi na dachu budynku leżącego dokładnie naprzeciwko szkoły, depilacja laserowa na którym pozycje zajmowali komandosi z oddziału " Alfa ". Mieszkańcy Biesłanu są wzburzeni faktem, suknie ślubne że użyto miotaczy ognia do ostrzeliwania budynku, pozycjonowanie i optymalizacja w którym znajdowało się 1200 zakładników i tylko 32 porywaczy. W lipcu 2005 roku zastępca prokuratora generalnego Rosji Nikołaj Szepel przyznał, fotele z masażem że " Specnaz strzelał w czasie ataku z miotaczy Szmel", monitoring zaraz jednak dodał, stoły że "pociski nie były zapalające" i nie mogły spowodować pożaru. W czasie walk wielu zakładników zginęło po tym jak zapalił się, sypialnie a następnie zawalił dach sali gimnastycznej, szczawnica w której byli przetrzymywani. Rosyjskie władze federalne twierdzą, kamery że pożar spowodowały wybuchy bomb, szczawnica które rozmieścili w szkole terroryści. Pytania krewnych ofiar, soczewki kontaktowe dlaczego nie spłonęła także podłoga sali gimnastycznej, łóżka pozostają na razie bez odpowiedzi.
Opis techniczny
Rakietowy miotacz ognia Trzmiel jest bronią jednostrzałową. Składa się z prostej wyrzutni, 436xayyal8 będącej jednocześnie pojemnikiem transportowym, Zakopane apartamenty i pocisku rakietowego o kalibrze 93 mm. Do wyrzutni mocowane są przyrządy celownicze (celownik przeziernikowy, możliwość zamocowania celownika optycznego OPO-1) i mechanizm spustowo-odpalający. Po naciśnięciu spustu następuje uruchomienie silnika rakietowego pocisku. Silnik kończy pracę zanim pocisk opuści wyrzutnię.
Wersje
• RPO-Z - wersja z głowicą zapalającą zawierającą 2, 1 litra napalmu
• RPO-D - wersja z głowicą dymną zawierającą 2, 3 litra substancji dymotwórczej
• RPO-A - wersja z głowicą termobaryczną
• RPO-? - wersja z głowicą tandemową kumulacyjno-termobaryczną.
Dane taktyczno-techniczne
Wzór RPO Trzmiel
Kaliber (mm) 93
Długość wyrzutni (mm) 920
Masa (kg) ~11
Masa ładunku bojowego (kg) 2, 1 (RPO-Z)
2, 3 (RPO-D)
2, 1 (RPO-A)
Prędkość początkowa (m/s) 125
Zasięg skuteczny (m) ~600 (cele powierzchniowe)
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
18. A to rezultat wybuchu szmiela
W Biesłanie:
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
19. Lance
wszystko ok,ale to coś musiałoby przebić kabinę pasażerów i wybuchnąć od środka! rozrywając ją na strzępy jak granat
20. Sądząc po działalności i wypowiedziach rządu
dotyczących wykrycia przyczyny katastrofy w Lesie Katyńskim wygląda na to, że najbardziej polskiemu rządowi chodzi o niedopuszczenie do ujawnienia prawdy.
Pozdrawiam serdecznie
"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz
21. @ Lance
Właśnie "popełniłem" wpis na ten temat.
Bywają NIECO subtelniejsze, lecz wystarczająco skuteczne sposoby