Notka jest dalszym rozwinięciem mojej hipotezy o fałszywym naprowadzaniu naszego samolotu. Poprzednie części są tutaj:http://rexturbo.salon24.pl/174427,katastrofa-realna-przyczyny-hipotetyczne

i tutaj:http://rexturbo.salon24.pl/176944,katastrofa-przyczyny-hipotetyczne-uzupelnienie

Do kontynuowania tego tematu poczułem się zobowiązany po dzisiejszych dalszych, nikczemnych przeciekach ze śledztwa oraz po obejrzeniu reportażu Panoramy TVP2, z domu Państwa Protasiuków, rodziców Ś.P. kapitana Arkadiusza Protasiuka. Jestem im to winien.

Dla lepszego zrozumienia przedmiotu rozważań, proszę zapoznać się z metodą naprowadzania samolotu do lądowania (na dwie radiolatarnie typu NDB), która stosowana jest w Smoleńsku, a wg której, kpt. Protasiuk lądował tam już po raz szósty. (Patrz Rys. 1)

Przy nalocie na każdą Radiolatarnię, pilot patrzy na Radiokompas i tak prowadzi samolot w poziomie, aby mieć prostą strzałkę w linii N-S. Jak widać na rysunku, lot obok linii osi pasa skutkuje wychyleniem Radiokompasu. Ustalanie ścieżki w pionie polega na tym, że pilot zna z katalogu wysokość posadowienia każdej Radiolatarni oraz jej odległość od progu pasa. Wie też, na jakiej wysokości powinien przelecieć nad każdą Radiolatarnią. Na podstawie ww. danych piloci już przed startem, mają przygotowane parametry ścieżki podejścia. Przy podchodzeniu tylko pilnują kierunku na Radiolatarnie i wysokości lotu w relacji do wysokości Radiolatarń i progu pasa.
Proszę sobie teraz przesunąć/zduplikować cały rysunek, o odpowiednik skali; 40 m w lewo oraz 1 km w dół a otrzymacie układ nowych radiolatarń i wirtualnego nowego pasa. Wg mojej hipotezy, piloci wykonywali podejście na ten przesunięty układ, a przygotowane parametry ścieżki także do niego pasują. Są pewne różnice w wysokościach, ale one tylko zmieniają nieco profil pionowy ścieżki, – co trudno byłoby zauważyć i rozpoznać jako zagrożenie przy locie we mgle.

Od początków narastania szumu medialnego, podnoszona jest fałszywa teza o gwałtownym obniżaniu się naszego Tu154 w ostatniej fazie podchodzenia do lądowania. Słowo "gwałtownie", jest bardzo dobre dla celów propagandowych, szczególnie dla tezy o błędzie pilotów.

Nie było gwałtownego obniżania. Od drugiego kilometra przed progiem pasa, samolot obniżał lot w sposób przyspieszony, ale nie gwałtowny. Na długości ok. 1 km zszedł z wysokości 100 m do przyziemienia na pasie którego nie było. Natomiast przy prawidłowym podejściu, schodzi na tym samym dystansie z wysokości ok. 70 m. To jest różnica zaledwie ok. 1.5 stopnia w kącie nachylenia toru schodzenia. Sytuację pokazuje poniższy Rys. 2. Jeśli może być słabo czytelny, to proszę sobie pobrać oryginał pełnowymiarowy z tego adresu:

http://i40.tinypic.com/jz7ds1.jpg

Gdy znalazł się nad drugą radiolatarnią (fałszywą) to wiedział, że jest na wysokości 100 m zamiast 70, a do pasa (fałszywego) ma 1100 m, więc rozpoczął normalne w tamtych warunkach schodzenie do przyziemienia.

 

http://rexturbo.salon24.pl/178327,przyczyny-cz-3-tu154-nie-obnizal-lotu-gwaltownie