Syndrom Smoleński (moraine)
Syndrom Smoleński - tak oto w przyszłości politolodzy będą określać sytuacje kiedy to politycy u władzy kompletnie utracą kontakt ze społeczeństwem i otaczającą ich rzeczywistością. Pierwszym premierem który zapadł na syndrom smoleński jest oczywiście Donald Tusk. Nie sprostał on zadaniu postawionemu przez historię. Zaraził on swoją niezdarnością cały swój gabinet polityczny. Utracił kontrole nad tym co dzieje się wokół tragedii w Smoleńsku. Media również się nie spisały, ale to na rządzących spoczywa największa odpowiedzialność za to co wydarzyło się po 10 kwietnia. Trudno w tej chwili oceniać przebieg śledztwa. Należy być cierpliwym, ale już dzisiaj można oceniać zachowanie rządu po tej tragedii. Niestety, ale sytuacja ich kompletnie przerosła.
Obywatele Rzeczpospolitej którzy stracili swojego prezydenta a także wielu znaczących polityków i urzędników domagali się wyjaśnień. Donald Tusk nie potrafił wyczuć nastrojów. Wydawało mu się, że będzie to następna katastrofa typu zawalenie się dachu hali targowej w Katowicach. Dokładnie taka była jego reakcja na to dramatyczne wydarzenie. Nie zrozumiał, że dla państwa jest to jednak coś bardziej poważniejszego. Normalne procedury nie sprawdzają się w takich sytuacjach. Należy używać niekonwencjonalnych metod informując społeczeństwo o przebiegu śledztwa i na bieżąco informować o nowych poszlakach. Tylko w taki sposób można zaspokoić głód informacji i zapobiec rozprzestrzenianiu się teorii spiskowych. Tym czasem obserwowaliśmy przemowy pogrzebowe i nic więcej. W tym samym czasie naród domagał się odpowiedzi na podstawowe pytania lub przynajmniej informacji o przebiegu śledztwa.
Z każdym dniem wokół tej tragedii narasta więcej pytań. Odpowiedzi brak. Jeszcze parę dni temu byłem w stanie zadawać pytania o Smoleńsk. Dziś tych pytań jest tak dużo, że właściwie zamiast spisywania ich w jednej notce na blogu należałoby postawić jeden wielki znak zapytania. Czuje bezradność i jest to spowodowane właśnie zachowaniem rządu. Do tej pory nie uzyskalismy właściwie żadnych informacji jak przebiega śledztwo. Dopiero po tak długim czasie dowiadujemy się, że godzina katastrofy była zupełnie inna. Żadnych przyczyn dlaczego tak późno się o tym dowiadujemy. Nie ma również nikogo kto da głowę że 8:41 to ta właściwa godzina katastrofy. Co jak co, ale ustalenie dokładnej godziny katastrofy jest przecież podstawową rzeczą i nie jest to chyba aż tak trudne?
Donald Tusk nie spełnił moich oczekiwań jako premier. Nie sprostał próbie w tych ciężkich dla wszystkich chwilach. Gdyby nie Internet właściwie nie dowiedzielibyśmy się niczego i najprawdopodobniej nie byłoby nawet konferencji prasowej premiera sprzed kilku dni. Doszło do niej tylko z powodu tego, że presja społeczna była ogromna. Gdyby nie Internet to właściwie nie dowiedzielibyśmy się o słynnej już wymianie żarówek na lotnisku w Smoleńsku. Najpierw zaalarmowali o tym blogerzy, a dopiero później media. Niektórych informacji po prostu nie można był już dłużej pomijać. Na początku wyśmiewane i pomijane informacje dziś stanowią podstawowe tropy w śledztwie.
Tragedia w Smoleńsku odbije się na notowaniach rządu. Spadnie zaufanie do premiera i jego ministrów. Wszystko to co wydarzyło się po 10 kwietnia 2010 roku uświadamia nas jak bardzo nasze państwo jest słabe i nieprzygotowane do tego typu niespodziewanych wydarzeń.
http://moraine.salon24.pl/176796,syndrom-smolenski
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz