Logika i wiara w wypadek

Gdy przeglądam wpisy na blogach, czytam komentarze na portalach i słucham ludzi wyczuwam absolutne zagubienie. Mało kto wierzy w wypadek ale dla odmiany spora część powątpiewa w zamach, argumentując teoretycznie zdroworozsądkowo, posługując się znaną brzytwą pewnego pana. Piszę teoretycznie bo zakładają oni, że wszystko jest proste, ustalone i można wrzucić w schemat. Nie ma żadnych spisków a przypadki chodzą po ludziach, akurat w tej wersji wszystko miałoby się odbyć równo z trawą, prościutko jak wyrysowane linijką. Pierwszy argument to:

1. Po co Rosja miałaby robić zamach, nic im to nie da? Oczywiście, że da. Za cenę czasowego (podkreślam, tylko czasowego!) szumu i pozorowania dobrej woli pozbywają się całej grupy problemów ludzkich. Nie ma człowieka= nie ma problemu. Zaraz po wojnie, zgodnie z ustaleniami "trójki" też miały być demokratyczne wybory, Stalin pokazywał swoją dobrą wolę...

Bez sensu rzekomo jest podbijanie nas. Tak, lepiej wykończyć gospodarczo lub podzielić się łupem z kimś innym jednocześnie pokazując swoją siłę. Ale pomimo bezsensowności- głupi argument skądinąd, wojny wybuchały i będą wybuchać. Często powody oficjalne wydawały się irracjonalne a mimo to wojny stawały się rzeczywistością. Wiele razy z punktu widzenia logiki czy potencjału atak wydawał się bezsensowny. A jednak się odbył. Ponieważ w tamtej chwili przyszłość mogła się zupełnie inaczej potoczyć. Warto o tym pamiętać w dyskusji nad sensem zamachu.

Pomimo drobiazgu, że jesteśmy buntownikami wielu wyrażało chęć nie tylko na podbicie kraju ale i na zniszczenie narodu, jedni fizycznie, drudzy duchowo.

2. W wyniku katastrofy rośnie poparcie dla PiS, może wygrać drugi "rusofob." To wszystko nie trzyma się kupy. Tak ale jednak istniała kiedyś Ochrana i Czeka, tworzono czy wspomagano opozycję a później w ramach operacji oczyszczającej teren- puszczano w ruch machinę grup pozorowanych, inscenizowano prowokacje (z uwagi na znajomość rzeczy i społeczny rezonans w "opinii świata"- powodzeniem cieszyły się wątki żydowskie). A może chodzi o konflikt? Wojny zaczynają się od epizodów, drobiazgów.