Wystarczy, że Jarosław Kaczyński odpowie pozytywnie na wezwanie "PiS" do kandydowania w wyborach prezydenckich. Nic więcej nie musi i nie powinien robić.
Po pierwsze - rezygnacja z prowadzenia kampanii wyborczej, stworzy ogromny problem dla przeciwników, w tym przede wszystkim dla kandydata PO z którym Kaczyński spotkałby się w drugiej turze. W obliczu zeszłotygodniowej tragedii jak i choroby matki takie posunięcie byłoby całkowicie zrozumiałe i trudne do kwestionowania przez oponentów.
Ponad to atakowanie Kaczyńskiego z wykorzystaniem wypracowanych dotychczas sposobów obracałoby się przeciw atakującym i pogłębiało jedynie nieufność do mediów co choćby z czysto biznesowego punktu widzenia byłoby dla nich ryzykowne.
Po drugie - ewentualna kampania wyborcza "PiS" niszczyłaby tylko to co w ostatnim tygodniu zostało zbudowane a co przez nadchodzące uroczystości beatyfikacyjne ks. Jerzego Popiełuszki (6 czerwca) zostanie utrwalone i dodatkowo wzmocnione.
Po trzecie - wygrywając wybory prezydenckie Jarosław Kaczyński musiałby oddać władzę w partii, co byłoby z pewnością impulsem do rozwoju i reorganizacji. Wyrwaniem ugrupowania z marazmu. Stałoby się szansą dla polityków młodych z drugiego czy trzeciego obecnego szeregu.
Cztery - kandydowanie Jarosława Kaczyńskiego byłoby szansą na wystawienie przez ugrupowania niepodległościowe i patriotyczne wspólnego kandydata a to mogłoby stać się podstawą dla późniejszego szerokiego porozumienia w wyborach parlamentarnych.
Pięć - Jarosław Kaczyński miał duży elektorat negatywny to prawda, ale co z niego pozostało po kompromitacji mediów tzw. "niezależnych" tego nikt dzisiaj nie wie. W żaden logiczny sposób nie da się przecież wyjaśnić dlaczego do godziny 9:00 dnia 10 kwietnia Lech Kaczyński był synonimem zła, a od 9:30 stał się wzorem wszelkich cnót i to w dokłednie tych samych mediach!
Sześć - Jarosław Kaczyński byłby najlepszym kontynuatorem polityki Lecha, zna kulisy prezydentury brata. Zna ludzi i mógłby szybko zacząć działać.
Krótko mówiąc kandydatura Jarosława Kaczyńskiego jest po prostu potrzebna a ewentualna wygrana byłaby pożyteczna i dałyby szansę na poważne i dobre dla Polski zmiany w państwie. Szansę, którą rzecz jasna trzeba umieć wykorzystać.
Słuchałem właśnie przemówienia Bronisława Komorowskiego nad trumną śp. marszałka Krzysztofa Putry. W porównaniu z tym co zaprezentował w Krakowie widać ogromną różnicę - mowa bardzo osobista, prezentująca Komorowskiego skrajnie innym niż ten, którego widzieliśmy wcześniej.
Widać wykonaną przez sztabowców pracę - tak sztabowców, bo kampania prezydencka już trwa.
ps:
Prezydent Gruzji, Michał Saakaszwili z USA przez Włochy Turcję i Ukrainę dotarł do Polski - a to znaczy, że każdy włącznie z Obamą mógł to zrobić gdyby rzeczywiście chciał.
"Jak prezydent Gruzji leciał na pogrzeb do Krakowa", "Rzeczpospolita" [link]
Zdjęcia za blog: Małpa w czerwonym
http://boomcha.salon24.pl/172996,moj-kandydat-jaroslaw-kaczynski
napisz pierwszy komentarz