Ostatnia droga. Wielkie słowa dostojników Kościoła. Pożegnanie "wielkiego syna Krakowa". Przeżywałem mszę żałobną daleko, znając swoje miejsce sąsiadowałem z bratem, bratową i bratankiem tuż przy krakowskich kwiaciarkach...
Potem daleka droga na Bielany. Parafialny cmentarz w obszarze dzisiejszego Zwierzyńca u stóp klasztoru ojców Kamedułów, który można podziwiać za każdym razem kiedy przybywa się do Krakowa od zachodniej strony, nieopodal wymarzonego własnego domu. Morze ludzi - tych znanych i tych zwykłych, którym zdążył pomóc, dać nadzieję... W morzu kwiatów spoczęła też i moja czerwona róża. Na jutro umówiłem się z córeczką. Ten wpis jest ostatnim ze wszystkich tutaj... Słowa ranią, mają okropną moc. Nie zawsze potrafiłem tego dochować. I nie chcę więcej ulegać żadnej pokusie. Żegnaj niezłomny dzielny człowieku!
http://murarski.salon24.pl/173050,zbigniew-wassermann-1949-2010-pogrzeb
napisz pierwszy komentarz