Pułapki wybaczania
W mediach, zgodnie z linią polityki miłości, od czasu do czasu przetacza się sztucznie (no bo jakże inaczej) zainicjowana dyskusja na temat dialogu, wybaczenia, pojednania, zgody itd. Wskazują nam (autorytety rodem z Wygwizdowa), że "powinniśmy" i "musimy" wybaczać. Pomijając perswazję zawartą w słowach "musicie", "powinniście" warto zastanowić się nad sensem reprezentowania przez "tych" ludzi "tego" kraju. Jaką legitymację moralną mają dawni służalczy parobkowie systemu opartego na kłamstwie aby pouczać innych? Czy dawni kapusie i funkcjonariusze reżimu mogą nam coś narzucać, oprócz wizji opartych na swoim widzimisię? Nie sądzę. Jeżeli "oni" uważają Polskę za "ten kraj" nie mają żadnego prawa aby komukolwiek narzucać swój spaczony punkt widzenia. Być może kogoś jeszcze bawią medialne zabawy w wycieranie kimś swojej zapijaczonej czy zaćpanej mordy ale nie uważam, żeby takich ludzi było dużo. Wiem, że spora część z nas jest zmęczona, walczy z codziennością i ma po prostu dosyć przepychanek ale w końcu o to właśnie "im" chodzi. Jeżeli traktują nas jak bydło, sami dajemy sobą poniewierać, stajemy się ostatecznie właśnie bydłem. Bezwolną masą idącą na rzeź.
Osobiście nie czuję chęci aby wybaczyć "człowiekom honoru" czy bardziej zwykłego odoru...Nie mam ochoty na podawanie ręki kanaliom i zdrajcom. Nie czuję się też władny wybaczyć ludziom, którzy do tej pory nie poczuli w sobie potrzeby przeprosin za swoje lub kompanów winy. Jeżeli oni nadal uważają, że wszystko jest dobre, a wypaczenia owszem były ale wicie, rozumicie, taka epoka i takie realia to nie ma o czym mówić. Nie mogę wybaczać w imieniu ludzi, których rozstrzelano w piwnicach, pochowano w bezimiennych dołach pod śmietnikami, zrównano teren z ziemią i zasypano wapnem. Nie mogę wybaczyć ludziom, którzy mordowali "naszych" walczących zarówno z nazistowskimi Niemcami jak i bolszewicką Rosją, czy sługusami obydwu, obojętnie czy będą to Ukraińcy, Żydzi czy Polacy. I nie wierzę w żadne ewolucje postaw tychże siepaczy, nie widzę skruchy. Żadna wzmożona edukacja ani pójście "w Europę" niczego nie zmieni. Największymi zbrodniarzami ubiegłego wieku byli zwykle ludzie wykształceni, nie żaden proletariat, to był tylko "nawóz historii" a często element najbardziej oporny i "wsteczny"- np. chłopi, przywiązani do tradycji i religii a zatem skazani na śmierć przez szukających nowego ładu, wyśnionego przez socjalistycznych bajkopisarzy z Zachodu- raju. Czy ktoś będzie umierał za Unię, parafrazując slogan sprzed lat? Nie sądzę.
- Zaloguj się, by odpowiadać
napisz pierwszy komentarz