Donald Tusk okazał się politykiem słabym i nieudolnym. „Królem sondaży”, pozbawionym wszelako właściwości i charakteru męża stanu.

Pytanie, czy lider największego ugrupowania zrezygnował z ubiegania się o najwyższy urząd w państwie w obawie przed wynikami dochodzenia komisji śledczej badającej aferę hazardową, pozostanie zapewne nierozstrzygnięte. Stąd znacznie ciekawsze wydaje się obserwowanie reakcji zwolenników urzędującego premiera, konfrontowanych z zaskakującym przecież i niekonsekwentnym zachowaniem ich idola, lidera partii rządzącej. Człowieka od przeszło czterech lat, czyli od przegranych w 2005 roku wyborów, typowanego na najwyższy urząd w państwie. Typowanego zarówno przez samego siebie, jak i namaszczanego na to stanowisko przez grono fanów i totumfackich.

Ano, wyszło szydło z worka i elektorat Platformy Obywatelskiej w paluchy ukłuło, pokazując, jakże daleko niektórym ludziom do rozumności.

Na łamach „Rzeczpospolitej” Norbert Maliszewski pisał niedawno: „Premier Donald Tusk traci zaufanie, zmieniają się oczekiwania Polaków. Kolos wciąż stoi na swoich glinianych nogach, ale już zaczyna się chwiać. Utrzyma jednak równowagę, dopóki nie znajdzie się ktoś, kto zdołałby go popchnąć, aby się wywrócił”.

Niewiele czasu było trzeba, by słowo stało się ciałem. Od dłuższego czasu nagi król nareszcie sam siebie popchnął i upadł, upadek sprytnie maskując wodospadem słów pustych niczym wiatr. Był w tym przewidywalny do bólu sznurowadeł.

Cała reszta, wszystkie następstwa, to już tylko socjotechnika, pijarowskie sztuczki, innymi słowy zwyczajny dla tej formacji parasol medialny. A jaki przekaz otrzymaliśmy? Oto Donald Tusk zrezygnował z zaszczytów i splendoru, ponieważ własne ambicje polityczne postanowił poświęcić dla dobra współobywateli.

Prawda, jaka piękna narracja? Kto chce, niech wierzy – wszelako człowiekowi rozumnemu pozostaje uśmiech politowania. Albowiem polityk nie rezygnuje, polityk co najwyżej przegrywa.

Owszem, powtórzmy, swoją przegraną Donald Tusk potrafił starannie owinąć w uroczy celofan pustosłowia. Celofan na tyle urzekający, iż wielu czcicieli Platformy Obywatelskiej niczego poza owym celofanem w dalszym ciągu nie dostrzega.

No ale to ostatnie to już temat na zupełnie inną opowieść :)