Durne lex, sed lex. „Tragedia tych chorych na raka pokazuje jak bardzo obywatele są bezradni wobec systemu”. Tak ktoś powiedział w czasie przedpołudniowego wywiadu z prof. Cezarym Szczylikiem w TVN24. Znacznie później Prezes NFOZ mówił, że lekarze robią niepotrzebną sensację, przecież sprawa nie dotyczy tysięcy ludzi, jak trąbią media. Rzecz dotyczy tylko trzydziestu paru osób.
Arogancja i głupota tego urzędasa sięga dna piekieł. Rzecz dotyczy trzydziestu paru osób skazanych na śmierć, powtarzam, trzydziestu paru osób skazanych na śmierć jednym machnięciem długopisu tego właśnie urzędnika państwowego III RP. A przecież w Polsce nie ma kary śmierci. Co za bzdura. Jeden czy drugi taki dygnitarz ma czelność powiedzieć, że to chodzi tylko o kilka osób.
- To powiedzcie mi państwo, od ilu osób w totalitarnym państwie zaczyna się morderstwo?
- Ile osób polski urzędnik państwowy może legalnie zabić?
To nie jest żadna histeria ani chora wyobraźnia. Prof. Cezary Szczylik, dyrektor Kliniki Onkologicznej Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie, beznamiętnie relacjonował, że nawet względnie krótka przerwa w leczeniu tych ludzi może spowodować dwu lub trzykrotny przyrost masy guza, co może najczęściej oznaczać, że ci pacjenci przestają się kwalifikować do programu leczenia. Trzeba być całkowicie wypranym z wyobraźni i wrażliwości morderczym koboldem, by nie rozumieć o co chodzi.
Powiedzmy sobie precyzyjnie, jaka jest konstrukcja tego horroru. Na początku jest doktryna pozytywizmu prawnego. Dura lex, sed lex. Przykład idiotyzmu zawartego w aferze niestandardowych procedur medycznych jest idealną ilustracją tego niebywale groźnego zjawiska. Urzędnicy państwowi piszą nieudolnie rozmaite teksty, które po przywaleniu urzędowej pieczęci stają się prawem. Nie jest istotne to, że są to dzieła na poziomie radosnej twórczości, niechlujstwa i nieodpowiedzialnego braku wyobraźni. Wystarczy zamaszysty podpis i to marne dzieło staje się prawem. Zarządzenie, rozporządzenie, carski ukaz, życie ludzi, a w konsekwencji ludzka krzywda i tragedia, ordynarna niesprawiedliwość i ludzkie nieszczęście.
Nikogo to nie obchodzi. Jest prawo.
Nawet durne lex, sed lex?
III Rzeczpospolita jest niespójnym, wewnętrznie sprzecznym systemem, jego części od Sasa do lasa skrzypią ciężko, zgrzytają, kiepsko ze sobą współpracują. Złe prawo, chora adwokatura, niewydolna służba zdrowia, idiotyczne systemy legislacyjne. Po prostu, wielki, źle działający, sypiący się, fatalnie skonstruowany zlepek pokracznych mechanizmów. Wszystko do naprawy, albo wszystko do zbudowania całkiem od nowa.
Ale! Ale! UWAGA!!!
Gdy zechcemy przeanalizować ten sam gmach państwowy z punktu widzenia interesów kleptokracji, to okazuje się, że ten sam mechanizm jest niezwykle sprawną i niezawodną maszynerią.
Ochrona korupcji i nieodpowiedzialności władzy, bezpieczeństwo mafii, troska o złodziejskie interesy, obrona nierzetelnej działalności gospodarczej. Rzeczywisty ustrój państwowy, "oligarchiczna kleptokracja", państwo antyobywatelskie jest sprawny jak cholera, jest doskonale zabezpieczony prawnie i konstytucyjnie, ma swoje świetne wojsko i niezwykle sprawną policję.
Ta totalitarna konstrukcja państwa nieobywatelskiego, fizycznie zaczyna się od Konstytucji, w której ukryte są mechanizmy wręcz konstytuujące partyjno-gospodarcze oligarchie, konstytucyjną ochronę nieodpowiedzialności władzy. Nie darmo jeden ze współautorów tej Konstytucji, Aleksander Kwaśniewski wyraźnie stwierdzał, że tej Konstytucji należy bronić jak niepodległości.
Konstytucja jest faktem, zapisana jest na papierze, istnieje jako materialne dzieło ludzkiego zamysłu. Dzisiaj piszę o tym zamyśle, to on, ten zamysł jest źródłem całego zła. Zanim zabierzemy się do jakiejkolwiek naprawy Rzeczypospolitej, mamy obowiązek odpowiedzieć sobie na kilka kategorycznie postawionych pytań, które prowadzą do równie kategorycznych odpowiedzi, konkretnie definiujących ten zamysł. Jest to dziedzina doktryn, idei i konkretnego wyobrażenia państwa i prawa.
- Czy obywatele mają być podmiotem, czy przedmiotem państwa i prawa?
- Czy byle arogancki chłystek może mieć prawo do pomiatania życiem i zdrowiem, a także interesami obywateli?
Takich pytań można postawić wiele, pytań, które należą do dziedziny określającej kategorie jakości życia. Jest to myśl, zasada, idea i koncepcja budowania państwa jako instytucji. Czyja to jest instytucja, do czego Ona jest, komu ma służyć, jak ma to robić.
Mamy wtedy kryterium, które jest narzędziem do weryfikacji Konstytucji, systemów ustrojowych, wszystkich urządzeń państwa. Możemy wtedy sprawdzić, czy państwo jest instytucją odpowiedzialną za interes wspólny, czy jest narzędziem zniewolenia, służącym łajdakom.
Ale, aby ten zamysł zrealizować, musimy założyć, że żadne prawo, poczynając od konstytucyjnego, nie jest czymś pierwotnym, ale jest wtórne, jest skutkiem przyjęcia konkretnego zespołu wartości, jest wynikiem przyjęcia fundamentalnego założenia aksjologicznego.
Przykład afery z niestandardowymi procedurami medycznymi jest tylko jednym z setek materialnych faktów, które jasno świadczą gdzie jest miejsce polskich obywateli we własnym kraju.
Takich obywateli jak rodziny Głowackich i Moskalików z Nart koło Szczytna. Kiedyś, gdzieś urzędnicy polskiej administracji państwowej nie zarejestrowali w księgach wieczystych faktów, które kiedyś nastąpiły. I dzisiaj okazuje się, że fakty nie mają znaczenia. To, że kiedyś ci ludzie kupili albo dostali od Skarbu Państwa polskiego ziemię, która była ich miejscem, domem i własnościąprzez dziesiątki lat, ten fakt pozostał bez znaczenia. Proszę zwrócić uwagę. Fakt materialny, rzeczywistość, konkret, człowiek, jego prawo materialne jest bez znaczenia. Może dostać kopa w dupę, bo zabrakło parę miligramów boskiego płynu, urzędniczej posoki, atramentu we właściwym wpisie w boskiej księdze wieczystej.
Mikrokwaterka tego boskiego płynu, to życie setek ludzi, których nikt nie wie jak leczyć, bo chorują nieprzepisowo. Urzędnicy pozostają aroganccy i są spokojni, ich sumienia śpią. O życiu i śmierci Polaków decydują mroczne sny i owe oleum w urzędniczych łbach. Nasze życie i śmierć nie mają znaczenia. To tylko statystyka w świętych księgach pisanych nocami w hotelu poselskim. Statystyka i pomysły posła Karpiniuka.
Nie uważam, że mój wpis jest zbyt emocjonalny. Ja tylko pokazuję, gdzie jest początek realnej naprawy naszej Ojczyzny. Zamysł fundamentalny.
_____________________________________________________________________296.000 - 8 stycznia 2010 r.
napisz pierwszy komentarz