Myśli sobie, redaktor sobie
tu.rybak, śr., 03/03/2010 - 01:59
Zaczęło się normalnie. Gościem redaktora Igora Jankego w programie telewizyjnym "Minęła dwudziesta" był minister Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta. Pierwsza część rozmowy dotyczyła efektów posiedzenia Narodowej Rady Rozwoju.
- Nie ma pewności, czy prezydent Lech Kaczyński nie zawetuje ustaw reformujących finanse publiczne - zatroskał się po obradach minister finansów Vincent-Rostowski.
Co oczywiście wskazuje na intencje, z jakimi przedstawiał swoje pomysły prezydentowi. Wydaje się, że chciał z góry zgody na niewetowanie ustaw z kolejnego nowego otwarcia. I niespecjalnie dziwi, że obietnicy takiej nie dostał - kto o zdrowych zmysłach da zgodę w ciemno i to jeszcze tak światłym rządzącym?
Wracajmy do telewizora.
IJ: A w studio Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta. Pan tam był.
WS: W rzeczy samej byłem
IJ: To miało takie znamiona kampanii prezydenckiej, po jednej albo po drugiej stronie?
Piękne pierwsze pytanie. Od razu kieruje rozmowę na właściwe tory. Przecież, myśli sobie redaktor, nie może chodzić o nic innego. Redaktor, nawet jak kupuje kiełbasę w sklepie to wyłącznie wyborczą. I takąż w kiosku gazetę.
WS: To była bardzo ciekawa Rada, bardzo ciekawe spotkanie, przede wszystkim główny cel prezydenta został osiągnięty, czyli na posiedzeniu Rady rozmawiano o sprawach kluczowych dla państwa, w tym przypadku o finansach publicznych (...) Zaczyna się poważna rozmowa i będzie poważna rozmowa, kiedy zostaną przedstawione konkretne propozycje z wyliczeniami finansowymi, analizami i projekty ustaw.
Po małej szamotaninie, żeby nie wchodzić w szczegóły, redaktor przechodzi do sedna i pyta z troską:
IJ: Panie ministrze, spróbujmy przekazać naszym widzom jedną informację: czy jest cień szansy, że między sposobem myślenia ministra finansów i rządu Donalda Tuska, a myśleniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest jakieś pole wspólne?
Piękne kolejne pytanie. Przecież, znowu myśli redaktor, musimy coś dać naszym widzom! Redaktor oczywiście wie, co naszych widzów interesuje. Dali sobie po pysku? A może strzelili niedźwiedzia? Czy naszych widzów mogłoby zainteresować meritum? Oczywiście nie, nasi widzowie, myśli sobie redaktor, są głupsi niż on sam... Tylko ten beznadziejny minister Stasiak:
WS: Inaczej, panie redaktorze to nie jest...
IJ: ...jeśli tego pola wspólnego nie ma...
WS: ...to nie jest tak, że: minister, prezydent czy rząd. To ma być tak, że musi się pojawić kilka dobrych rozwiązań dla Polski i Narodowa Rada Rozwoju spełniła swoją rolę bo okazała się być forum, na którym krzyżują się - owszem - poglądy, to po pierwsze, a po drugie zaczynają wyłaniać się rozwiązania...
Ech, ten minister, uprze się jak osioł. Ciągle zbacza z tematu, myśli sobie redaktor. Trzeba konkretnie:
IJ: ...Panie ministrze, ale to jest tak, że rząd przygotowuje projekty, potem sejm je musi zaakceptować, a na końcu prezydent podpisać. Albo nie podpisać.
WS: ...Tylko, że jak zawsze w takiej sytuacji najpierw trzeba pokazać tą koncepcję, co się chce zrobić
Ponieważ czas leci, minister jest niereformowalny, a temat oczywiście zakończony, można rozpocząć inny wątek.
IJ: ...Niemcy wydali deklarację (...), że dostęp do Świnoujścia będzie bezpieczny. To dobra informacja?
Podchwytliwie pyta redaktor. Niestety minister po raz kolejny się stawia:
WS: No wie Pan, jeśli jest deklaracja tego rodzaju, że nie będzie blokady portów, to nie mówmy że odnieśliśmy sukces. Jeśli w ogóle pojawiła się rozmowa o czymś takim! Niech Pan sobie wyobrazi, że komuś by przyszło do głowy, żeby myśleć o inwestycji, która blokowałaby porty niemieckie, francuskie czy włoskie.
Co za krytykanctwo, myśli sobie redaktor, nawet w tak oczywistej sprawie. Trzeba mu przypomnieć:
IJ: Ale mówiliśmy w tym studio miesiąc temu, że takie niebezpieczeństwo istnieje...
WS: ...to byłby dramat, ale nie mówmy o sukcesach...
IJ: ...ale dobrze, że do tego nie dopuściliśmy...
Przydusza nieustępliwie redaktor. Już wita się z gąską, a tu masz ci los:
WS: ...no tak, że nie ma blokady polskich portów i że wejścia do polskich portów będą traktowane jak w innych krajach. To pokazuje pozycję naszego kraju. Niestety. Na dzisiaj...
Znowu swoje, myśli sobie redaktor, spróbujmy inaczej:
IJ: ...ale skoro było zagrożenie i zagrożenie to zostało wyeliminowane, to nie jest to zła wiadomość...
WS: ...no tak, ale niestety to jest na takim poziomie, że lepiej jest tak, że nie będzie blokady naszych portów...
Przecież, myśli sobie redaktor, musi być jakiś powód, dla którego nie chce przyznać się do porażki - bo wszak sukces rządu jest porażką opozycji - a tym powodem jest:
IJ: ...może to jest taki problem, że nie może pan przyznać, bo to Radosław Sikorski jest konkurentem pańnskiego szefa...
WS: ...Posłuchajmy się nawzajem, tak będzie lepiej, zdecydowanie lepiej (...) nie ma sensu dorabiania sukcesu w sprawie (...), która jest zupełnie oczywista. (...) Nie mówmy, na Miłość Boską, w kontekście gazociągu północnego o sukcesie!
["Minęła dwudziesta", TVP Info, 2 III 2010 r., spisywałem ja, Rybak]
Jak cytowany wyżej redaktor, myśląc o naszych czytelnikach, przedstawię pointę.
Prowadzący rozmowę próbował cały czas zejść do poziomu magla. Co prawda zaproszony gość starał się jak mógł, ale miał niewielkie szanse. I obraz magla pozostał. Redaktor był pełen optymizmu i zatroskany, a ten minister taki kłótliwy.
Stąd rada-analogia na przyszłość dla ministra: nie dyskutuj z głupim, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem.
Warto było napisać tyle słów o beznadziejnym programie telewizyjnym?
O ile wiadomo czego można się spodziewać po mediach i dziennikarzach prorządowych, o tyle telewizja publiczna i redaktor Janke stawiani byli z reguły nieznacznie wyżej. Uważałem, że niesłusznie. Pozorna bezstronność i obiektywizm są równie szkodliwe jak nachalna propaganda.
I to było do okazania.
- Nie ma pewności, czy prezydent Lech Kaczyński nie zawetuje ustaw reformujących finanse publiczne - zatroskał się po obradach minister finansów Vincent-Rostowski.
Co oczywiście wskazuje na intencje, z jakimi przedstawiał swoje pomysły prezydentowi. Wydaje się, że chciał z góry zgody na niewetowanie ustaw z kolejnego nowego otwarcia. I niespecjalnie dziwi, że obietnicy takiej nie dostał - kto o zdrowych zmysłach da zgodę w ciemno i to jeszcze tak światłym rządzącym?
Wracajmy do telewizora.
IJ: A w studio Władysław Stasiak, szef Kancelarii Prezydenta. Pan tam był.
WS: W rzeczy samej byłem
IJ: To miało takie znamiona kampanii prezydenckiej, po jednej albo po drugiej stronie?
Piękne pierwsze pytanie. Od razu kieruje rozmowę na właściwe tory. Przecież, myśli sobie redaktor, nie może chodzić o nic innego. Redaktor, nawet jak kupuje kiełbasę w sklepie to wyłącznie wyborczą. I takąż w kiosku gazetę.
WS: To była bardzo ciekawa Rada, bardzo ciekawe spotkanie, przede wszystkim główny cel prezydenta został osiągnięty, czyli na posiedzeniu Rady rozmawiano o sprawach kluczowych dla państwa, w tym przypadku o finansach publicznych (...) Zaczyna się poważna rozmowa i będzie poważna rozmowa, kiedy zostaną przedstawione konkretne propozycje z wyliczeniami finansowymi, analizami i projekty ustaw.
Po małej szamotaninie, żeby nie wchodzić w szczegóły, redaktor przechodzi do sedna i pyta z troską:
IJ: Panie ministrze, spróbujmy przekazać naszym widzom jedną informację: czy jest cień szansy, że między sposobem myślenia ministra finansów i rządu Donalda Tuska, a myśleniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego jest jakieś pole wspólne?
Piękne kolejne pytanie. Przecież, znowu myśli redaktor, musimy coś dać naszym widzom! Redaktor oczywiście wie, co naszych widzów interesuje. Dali sobie po pysku? A może strzelili niedźwiedzia? Czy naszych widzów mogłoby zainteresować meritum? Oczywiście nie, nasi widzowie, myśli sobie redaktor, są głupsi niż on sam... Tylko ten beznadziejny minister Stasiak:
WS: Inaczej, panie redaktorze to nie jest...
IJ: ...jeśli tego pola wspólnego nie ma...
WS: ...to nie jest tak, że: minister, prezydent czy rząd. To ma być tak, że musi się pojawić kilka dobrych rozwiązań dla Polski i Narodowa Rada Rozwoju spełniła swoją rolę bo okazała się być forum, na którym krzyżują się - owszem - poglądy, to po pierwsze, a po drugie zaczynają wyłaniać się rozwiązania...
Ech, ten minister, uprze się jak osioł. Ciągle zbacza z tematu, myśli sobie redaktor. Trzeba konkretnie:
IJ: ...Panie ministrze, ale to jest tak, że rząd przygotowuje projekty, potem sejm je musi zaakceptować, a na końcu prezydent podpisać. Albo nie podpisać.
WS: ...Tylko, że jak zawsze w takiej sytuacji najpierw trzeba pokazać tą koncepcję, co się chce zrobić
Ponieważ czas leci, minister jest niereformowalny, a temat oczywiście zakończony, można rozpocząć inny wątek.
IJ: ...Niemcy wydali deklarację (...), że dostęp do Świnoujścia będzie bezpieczny. To dobra informacja?
Podchwytliwie pyta redaktor. Niestety minister po raz kolejny się stawia:
WS: No wie Pan, jeśli jest deklaracja tego rodzaju, że nie będzie blokady portów, to nie mówmy że odnieśliśmy sukces. Jeśli w ogóle pojawiła się rozmowa o czymś takim! Niech Pan sobie wyobrazi, że komuś by przyszło do głowy, żeby myśleć o inwestycji, która blokowałaby porty niemieckie, francuskie czy włoskie.
Co za krytykanctwo, myśli sobie redaktor, nawet w tak oczywistej sprawie. Trzeba mu przypomnieć:
IJ: Ale mówiliśmy w tym studio miesiąc temu, że takie niebezpieczeństwo istnieje...
WS: ...to byłby dramat, ale nie mówmy o sukcesach...
IJ: ...ale dobrze, że do tego nie dopuściliśmy...
Przydusza nieustępliwie redaktor. Już wita się z gąską, a tu masz ci los:
WS: ...no tak, że nie ma blokady polskich portów i że wejścia do polskich portów będą traktowane jak w innych krajach. To pokazuje pozycję naszego kraju. Niestety. Na dzisiaj...
Znowu swoje, myśli sobie redaktor, spróbujmy inaczej:
IJ: ...ale skoro było zagrożenie i zagrożenie to zostało wyeliminowane, to nie jest to zła wiadomość...
WS: ...no tak, ale niestety to jest na takim poziomie, że lepiej jest tak, że nie będzie blokady naszych portów...
Przecież, myśli sobie redaktor, musi być jakiś powód, dla którego nie chce przyznać się do porażki - bo wszak sukces rządu jest porażką opozycji - a tym powodem jest:
IJ: ...może to jest taki problem, że nie może pan przyznać, bo to Radosław Sikorski jest konkurentem pańnskiego szefa...
WS: ...Posłuchajmy się nawzajem, tak będzie lepiej, zdecydowanie lepiej (...) nie ma sensu dorabiania sukcesu w sprawie (...), która jest zupełnie oczywista. (...) Nie mówmy, na Miłość Boską, w kontekście gazociągu północnego o sukcesie!
["Minęła dwudziesta", TVP Info, 2 III 2010 r., spisywałem ja, Rybak]
Jak cytowany wyżej redaktor, myśląc o naszych czytelnikach, przedstawię pointę.
Prowadzący rozmowę próbował cały czas zejść do poziomu magla. Co prawda zaproszony gość starał się jak mógł, ale miał niewielkie szanse. I obraz magla pozostał. Redaktor był pełen optymizmu i zatroskany, a ten minister taki kłótliwy.
Stąd rada-analogia na przyszłość dla ministra: nie dyskutuj z głupim, najpierw sprowadzi cię do swojego poziomu, a później pokona doświadczeniem.
Warto było napisać tyle słów o beznadziejnym programie telewizyjnym?
O ile wiadomo czego można się spodziewać po mediach i dziennikarzach prorządowych, o tyle telewizja publiczna i redaktor Janke stawiani byli z reguły nieznacznie wyżej. Uważałem, że niesłusznie. Pozorna bezstronność i obiektywizm są równie szkodliwe jak nachalna propaganda.
I to było do okazania.
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. "Pozorna bezstronność i
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Tak, to temat na oddzielne opracowanie
3. ;) taksówkarze
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. tu.rybak, świetnie to wychwyciłeś
www.powstanie-warszawskie-
5. circ
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. :)
7. @tu.rybak
Selka
8. A najlepsze jest to, że
9. tu.rybak
10. Oj, tak