Roman Graczyk: To Krzysztof Kozłowski ingerował w teksty Kisiela, nie ja (Fronda)

avatar użytkownika Maryla

- Milczałem z powodu lojalności wobec Kozłowskiego. Milczałem 20 lat i wystarczy – pisze były sekretarz redakcji „Tygodnika Powszechnego” o kulisach odejścia Stefana Kisielewskiego z gazety. Jego zdaniem niesprawiedliwie obwinia się go o obrażenie felietonisty.

 

Stefan Kisielewski.Stefan Kisielewski.

- Z całą pewnością nie było tak, że gdyby nie moja osoba, to Kisiel po 1989 r. dalej by pisał dla „Tygodnika”. Tymczasem splot okoliczności sprawił, że już wtedy rozstanie Kisiela z „TP” zaczęto łączyć z moją osobą, a nawet wskazywać na mnie jako na głównego (a nawet jedynego) winowajcę tej historii – stwierdza publicysta na łamach „Rzeczpospolitej”.

Zdaniem obecnego pracownika Biura Edukacji Publicznej IPN w Krakowie i jednocześnie byłego dziennikarza „Gazety Wyborczej” już od dłuższego czasu między redakcją katolickiego wydawnictwa i Stefana Kisielewskiego powiększała się przepaść światopoglądowa. - Jak długo można powtarzać opinie o wyzwoleńczej roli zakładania budek ze smażonymi kiełbaskami w sytuacji, gdy „Solidarność” staje się partnerem, z którym rządząca ekipa zaczyna się już politycznie liczyć? - pyta Graczyk.

Zdaniem byłego sekretarza redakcji „TP” różnica zdań co do roli „Solidarności” w przemianach, a także taktyki wyborczej opozycji w 1989 roku doprowadziła do nieopublikowania jednego artykułu Stefana Kisielewskiego, a także polemiki między nim, a autorem „Sprzysiężenia”. Innym razem – co stanowi największy zarzut wobec Graczyka – redakcja wykreśliła kilka słów z felietonu Kisiela.

- Autor krytykował w nim skład „drużyny Wałęsy” z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że zbyt mało było w niej liberałów. Po drugie dlatego, że „drużyna Wałęsy” charakteryzuje się dziwacznym jego zdaniem pluralizmem, zawierając także kandydatury niepoważne. To drugie zostało z jego felietonu wykreślone, ale Kisiel przypomniał treść tego skreślenia dwa tygodnie później – pisze Graczyk.

Jego zdaniem w wykreśleniu fragmentu tekstu nie ma nic złego, „pozostaje tylko kwestia w stosunku do kogo oraz kwestia formy”. Dziennikarz twierdzi, że w tekstach Kisielewskiego zmian dokonywać mogli jedynie Jerzy Turowicz, Krzysztof Kozłowski i Mieczysław Pszon. - Pamiętam z całą pewnością, że decyzję o skreśleniu podjął Krzysztof Kozłowski, mówiąc mi: „skreśliłem Kisielowi” to i to. Pamiętam, choćby dlatego, że mi to zakomunikował jako sekretarzowi redakcji. Nie pytał mnie o zdanie, tylko wyjaśnił krótko swój motyw. Nie mam o to, zresztą, żalu. Był moim szefem, a w redakcji w pewnych sprawach musi być dyscyplina – twierdzi publicysta.

Graczyk nie rozumie, dlaczego mimo posiadania wiedzy w tym zakresie, jego redakcyjni koledzy i koleżanki milczeli. - Co do mnie, to milczałem z powodu lojalności wobec Kozłowskiego. Milczałem 20 lat i wystarczy – tłumaczy były dziennikarz „GW”.

 

sks/Rzeczpospolita

http://fronda.pl/news/czytaj/roman_graczyk_to_krzysztof_kozlowski_ingerowal_w_teksty_kisiela
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz