"Hasło <żydokomuna> nie wzięło się z powietrza"

avatar użytkownika Unicorn

http://www.rp.pl/artykul/61991,426813_Recepta_na_prawdziwy_antysemityzm.html

"(...)

Jaki obraz wyłania się z pańskiej nowej książki ?

Przedstawiam w niej postawy Żydów, a także – w części zawierającej relacje – ich własne impresje z sowieckiego „raju”. Duża część z nich nie jest specjalnie budująca i każe się zastanowić, jak na Kresach wyglądała okupacyjna codzienność przeciętnego Polaka. On nie miał do czynienia z elitami sowieckimi, które opisałem w „Pierwszych po diable”. Często nawet nie wiedział, jak się nazywa pierwszy sekretarz partii w jego rejonie. Na co dzień stykał się z żydowskimi sąsiadami wysługującymi się okupantowi. Mógł na przykład doświadczyć wielu okrucieństw i poniżenia ze strony czerwonych milicji, w których skład weszło wielu Żydów.

Jak często ten obraz pojawia się w polskich relacjach?

Nagminnie. A przejrzałem kilkanaście tysięcy relacji, pamiętników i tym podobnych źródeł, w zbiorach krajowych i zagranicznych. I jeszcze jedno. W „Rzeczywistości” zmieniłem formę opisu. Ponieważ pisałem tylko o Żydach, nie widziałem potrzeby neutralizowania patologii, jakie były udziałem części tej społeczności, obszernymi przykładami niegodziwości ukraińskich bądź białoruskich. Co nie oznacza, że ich nie było. Pisząc w ten sposób, stworzyłbym jednak trzy opowieści w jednej książce. Uważam, że takie rozwadnianie i ukrywanie problemu jest zbędne.

Nie boi się pan, że zostanie okrzyknięty antysemitą?

Bardzo się boję. Podczas spotkania w Pen Clubie podszedł do mnie pewien znany autor i poprosił o przyjacielską radę. Powiedział, że pisze książkę i niestety nie uda mu się ominąć opisu relacji polsko-żydowskich na Kresach. I choć wcale nie wartościuje tego, co się działo, jedynie przedstawia suche fakty, wychodzi mu obraz dość ponury. „Boję się strasznie – mówił – co z tego wyniknie. Nie mam złych intencji, nie mam nic przeciwko Żydom, ale obawiam się, że zostanę posądzony o antysemityzm”. Powiem szczerze, nie umiałem mu nic poradzić. Uważam jednak, że książek nie powinno się dzielić na antysemickie i filosemickie, lecz na dobre i złe.

Dziś to kryterium nie obowiązuje?

Obecna sytuacja jest nienormalna. Jako historycy stajemy przed koniecznością ogromnych badań na temat tego, co się działo na Kresach, ale rozbijamy się o skałę. Nie ma bowiem chętnych do pisania na ten temat. W wielu wypadkach właśnie z obawy przed łatką antysemityzmu. Boją się takiego oskarżenia nawet poważni, utytułowani naukowcy. Być może przeraża ich namolność gorliwców głoszących na przykład konieczność wykastrowania „Lalki” Prusa z wątków żydowskich, bo rzekomo są antysemickie. Z tego samego powodu ktoś chciał nawet ocenzurować Pismo Święte!

W naukach historycznych to zjawisko też występuje?

Tak. Porażony jestem na przykład tym, co w wywiadzie udzielonym „Rz” powiedział prof. Anthony Polonsky z Londynu. Że „żydokomuna” jest antysemickim hasłem o bardzo starych korzeniach i doszukał się jego śladów w „Nie-Boskiej komedii”. Zamiast kolejnych impresji literackich pan profesor powinien pojechać do Moskwy i przeczytać choćby część dokumentów z tamtejszych archiwów. Wystarczy zresztą znać rosyjską literaturę przedmiotu. Wynika z niej, że między rokiem 1934 a 1937 aż 40 proc. kierowniczej kadry centralnego i terenowego NKWD – z Henrykiem Jagodą na czele – stanowili Żydzi. To tak gigantyczna nadreprezentacja, jakby personel Białego Domu w USA składał się w 90 proc. z Polaków. Takich przykładów można podać więcej. Hasło „żydokomuna” nie wzięło się z powietrza.

Mówi pan, że brakuje w Polsce książek o Kresach. Być może to wina PRL, w którym był to temat zakazany. Gdy pisano o Żydach, dotyczyło to tylko okupacji niemieckiej.

Zgoda. Podczas gdy w Polsce cenzura i polityka kadrowa partii regulowały życie naukowe, w USA, starej Unii czy w Izraelu dynamicznie rozwijały się badania na temat Holokaustu. I nie można się dziwić, że zajmowali się tym w dużej mierze badacze żydowscy. Plonem tych badań są tysiące publikacji i wiele zakładów na uniwersytetach, muzeów i innych ośrodków badających tę problematykę. Wypracowane przez te środowiska warsztat i aparat pojęciowy nie do końca są jednak dla nas do zaakceptowania."

Tak się składa, że mam obie książki profesora i tradycyjnie uszczęśliwię Was wklejką ;)

 Ps.

http://fronda.pl/unicorn/blog/gross_o_zydokomunie

http://blogmedia24.pl/node/23135

http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/index.php?itemid=466

http://fronda.pl/unicorn/blog/piata_kolumna_i_zemsta

Bramy triumfalne:

http://unicorn.ricoroco.com/nucleo/index.php?itemid=270&PAGE=101

Etykietowanie:

6 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. książek nie powinno się dzielić na antysemickie i filosemickie,

ale sie dzieli. Tak samo, jak każda wypowiedź z uzyciem słowa Zyd, zydowskie - podlega cenzurze. ps. kliknij w ten link - sam zobaczysz. http://bielinski.salon24.pl/153770,tryumf-folksdojcza co napisał takiego Autor, zeby Go ocenzurowac usunieciem wpisu? Mozna przeczytać.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

2. a jak dzielić raporty CIA?

Odtajniony
raport CIA: „Żydów w polskim rządzie jest tak wielu, że nie zezwala się
im na wyjazd, bo nie byłoby ich kim zastąpić” [RAPORT]

Odtajniony raport CIA z 1954 roku mówi o statusie Żydów w
PRL. Ukazuje on opinię nieujawnionego źródła na ten temat. Odtajniona
została niestety tylko jedna z dwóch stron, ale i na niej można znaleźć
ciekawe informacje.

„Żydów w polskim rządzie jest tak wielu, że nie zezwala się im na
wyjazd do Palestyny, bo nie byłoby ich kim zastąpić. Są wierni władzy
komunistycznej, bo broni ich interesów jako mniejszości” – tak wynika
z odtajnionej części.

Czytaj więcej: Wyciekły szokujące dokumenty! Żydzi domagają się od Polski nawet BILIONA ZŁOTYCH! Czas powiedzieć, że nie dostaną ani grosza

W raporcie możemy przeczytać dodatkowo, że:

  1. W Polsce żyje od 50 000 do 80 000 Żydów. Trudno jest podać
    przybliżoną liczbę, ponieważ wielu z nich zmieniło nazwiska i wyznanie w
    trakcie wojny. Obecnie najwięcej Żydów, około 25 000, żyje we
    Wrocławiu, a przed wojną Warszawa i Łódź były największymi skupiskami
    tej ludności. Śląskie miasta Dzierżoniów i Wałbrzych są obecnie
    największymi skupiskami Żydów.
  2. Po śmierci Stalina, najbardziej odważni Żydzi w Polsce zaczęli
    załatwiać sobie emigracje do Palestyny i od 1954 roku kilka grup po 5 do
    8 osób dostało zezwolenia na wyjazd przez Wiedeń-Rzym. Tym
    niemniej, polski rząd niechętnie udziela zezwoleń na emigrację, bo tak
    wielu z nich zajmuje wysokie stanowiska w rządzie, przemyśle i usługach
    zagranicznych, że nie byłoby możliwe zastąpić ich kompetentnym
    personelem.
     Co więcej, nie-komunistyczni Żydzi są uważani za
    bardziej lojalnych wobec władzy niż nie-komunistyczni Polacy. Lojalność
    bierze się z ich bardzo słabej pozycji jako mniejszość w Polsce.

Raport możecie przeczytać tutaj.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

3. Żydzi w strukturach władzy komunistycznej

https://justice4poland.com/2018/02/12/zydowskie-zbrodnie-na-narodzie-pol...

„Polska była w ciąży z Izraelem” – tak zaczyna się rozmowa Roberta
Mazurka z Szewachem Weissem. I choć połowa pierwszego Knesetu mówiła po
polsku, polsko-żydowskie relacje nie należą do najłatwiejszych.

Część Żydów po wojnie z ofiar zamieniła się w katów w UB.
To niesłychanie gorzka historia i tak łatwo tu, w wywiadzie nie da się
jej opowiedzieć – przekonuje były ambasador Izraela w Polsce, były
przewodniczący Knesetu, profesor nauk politycznych. Dalej: „I wtedy się
miarkuję, staram się być obiektywny – kontynuuje Szewach Weiss. – Ale
zaraz potem włączam telewizor i oglądam film dokumentalny o wojnie i
przypominam sobie, jaką tragedią była ona dla Polaków. A później czytam nazwiska żydowskich sędziów, prokuratorów czy ubeków, którzy mordowali Polaków w czasach stalinowskich. Myślę wtedy: „Czy ja mam prawo krytykować Polaków?” – dodaje (http://www.tvp.info/29743694/czesc-zydow-po-wojnie-z-ofiar-zamienila-sie-w-katow-w-ub). Cały wywiad ukazał się w „Dziennik Gazeta Prawna”, 30 marca 2017 r.

Żydzi byli już przy władzy w Polsce w latach 1944-1956.

Władze państwowe RP w 1947 r.: na prezydenta RP wybrano
dotychczasowego prezydenta KRN Bolesława Bieruta. Premierem został E.
Osóbka-Morawski. I-szym Wicepremierem i Ministrem Ziem Odzyskanych
został Władysław Gomułka, II-gim wicepremierem Antoni Korzycki (SL), ale
już 8.II.1947 roku, pod
naciskiem ŻSPRobot, „Poalej Syjon” (SO) Osóbka-Morawski składa
rezygnacje, a stanowisko to obejmuje Józef Cyrankiewicz.
Osóbce-Morawskiemu powierzono resort administracji publicznej, gdyż miał
za dużo obiekcji i pytań do żydowskich działaczy, na które nikt nie
zamierzał udzielać mu ścisłych odpowiedzi. Podobne wątpliwości wówczas
targały również Rolę-Żymierskiego i innych. Wiadomo co ich za to musiało
później spotkać.

Józef Cyrankiewicz i Józef Stalin. Fot. WikiComm

Pierwszy rząd Józefa Cyrankiewicza – rząd Rzeczypospolitej Polskiej, a
następnie PRL, pod kierownictwem premiera Józefa Cyrankiewicza,
desygnowanego przez Bolesława Bieruta, po dymisji Tymczasowego Rządu
Jedności Narodowej 5 lutego 1947 r.

Działacze żydowscy objęli kierownictwo następujących resortów: Stanisław Radkiewicz, minister bezpieczeństwa publicznego; Jan Rabanowski, komunikacja; Stanisław Skrzeszewski, oświata; Hilary Minc, wiceprezes rady ministrów, minister przemysłu i handlu; Konstanty Dąbrowski, minister finansów;
Henryk Świątkowski, minister sprawiedliwości; Zygmunt Modzelewski,
minister spraw zagranicznych; Ludwik Grosfeld, żegluga i handel
zagraniczny
(http://gazetawarszawska.net/pugnae/2200-judeopolonia-nieznane-karty-historii-prl-u-1-2?showall=&start=2).

Później, tj. 19.II.1947 r.
uchwalono tzw. Małą Konstytucję. Powrócono do tradycji jednoosobowej
głowy państwa (prezydent) i podziału władzy na ustawodawczą (Sejm),
wykonawczą (Prezydent, Rada Państwa i Rząd) i sądową.

W niespełna w dwa miesiące od powołania nowego rządu (27.III.1947)
przekształcono Ministerstwo Przemysłu w Ministerstwo Przemysłu i Handlu
a kierownictwo powierzono Hilaremu Mincowi, którego pozycja w rządzie
zaczęła coraz bardziej rosnąc. Natomiast L. Grosfeld został Ministrem
Żeglugi (do 16.IV.1947).

Podczas, gdy liczni wyżsi oficerowie sowieccy przybywali do Polski na
prośbę Bieruta, do wojska Polskiego napłynęła też z ZSRR duża grupa
średniej kadry oficerskiej pochodzenia żydowskiego. Bezpośrednim celem
tej grupy było przede wszystkim wyjechać z ZSRR, bądź pod pretekstem
polskości bądź pod pretekstem chęci służby w polskim wojsku. Rzeczywistym zamiarem tej grupy nie był zamiar obrony polskich interesów, lecz jak się później okazało służba obcym interesom.
Perfidia tych zamiarów widoczna stała się już w roku 1948, kiedy duża
ilość Żydów oficjalnie, ale potajemnie zmieniła nazwiska na polskie. Umożliwiał to im dekret z dnia 10 listopada 1945 roku, o zmianie i ustalaniu imion i nazwisk.
3 Artykuł 18 tego dekretu ma następujące brzmienie: „Dla osób, które
przybrały inne imię lub nazwisko w czasie pełnienia służby w Wojsku
Polskim w okresie od dnia 1 września 1939 r. do dnia 9 maja 1945 r., do
uznania zmiany imienia lub nazwiska za prawnie wystarczające jest
zaświadczenie o zmianie wydane przez Ministerstwo Obrony Narodowej (http://www.fronda.pl/blogi/ciekawostki-o-zydach/zmiany-nazwisk,23100.html).

Żydzi piastowali wysokie funkcje nie tylko w Wojsku Polskim, ale
przede wszystkim w Ministerstwie Bezpieczeństwa Publicznego (UB). Według
raportu, jaki w 1945 r. pułkownik Nikołaj Sieliwanowski (sowiecki
doradca przy MBP) pisał do Ławrientija Berii wiadomo, że Żydzi stanowili
18,7 proc. ogółu pracowników Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego
(UB). Ale aż 50 proc. wśród zajmujących kierownicze stanowiska. Odsetek
Żydów w MBP regularnie wzrastał przekraczając w późniejszym okresie 37
proc. ogółu. Biorąc pod uwagę, ze w okresie powojennym Żydzi w Polsce
stanowili mniej niż 1 proc. w społeczeństwie, ich udział w nowej władzy
komunistycznej i w systemie represji był bardzo wysoki (http://poznan.jewish.org.pl/index.php/historia-ZwPol/Okres-PRL-u.html).

Pełną kontrolę nad Ministerstwem Bezpieczeństwa Publicznego sprawował Jakub Berman.
Formalnie na czele Ministerstwa stał Stanisław Radkiewicz, podstawową
zaś kadrę resortu stanowili Żydzi, przeszkoleni w ośrodkach
szkoleniowych NKWD: Leon Andrzejewski, dyrektor Departamentu III,
prowadzącego akcje przeciwko ruchom podziemnym, a także wiceministrowie
Konrad Świetlik, Mieczysław Mietkowski i Roman Romkowski. I była jeszcze
znana od czasów lwowskich Luna Brystygierowa, szef Departamentu V,
która „miała robić rozeznanie nastrojów panujących w środowiskach
artystycznych i określać, kto z tych ludzi jest uczciwy, a kto nie”.
Szefem Departamentu X został płk, Anatol Fejgin, jego zaś zastępcą był
Józef Światło. Oto Żydzi w Ministerstwie Urzędu Bezpieczeństwa
Publicznego:

Na czele ministerstwa stał gen. Stanisław Radkiewicz, wspomagany
m.in. przez wiceministrów: Romana Romkowskiego (Menasze Grynszpana) i
Mieczysława Mietkowskiego (Mojżesza Bobrowickiego). W okrytej ponurą
sławą centrali „bezpieki” wyżsi oficerowie o żydowskich korzeniach
kierowali: kadrami – Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), śledztwami –
Józef Różański (Goldberg), finansami – Edward Kalecki (Ela Szymon
Tenenbaum), ochroną zdrowia – Kamil Warman, Leon (Lew) Gangel, Ludwik
(Salomon) Przysuski, cenzurą – Michał Rosner, Hanna Wierbłowska, Michał
(Mojżesz) Taboryski, Biurem Prawnym – Zygmunt Braude, Witold Gotman,
konsumami – Feliks (Fiszel) Goldsztajn, Centralnym Archiwum MBP –
Jadwiga Piasecka, Zygmunt (Nechemiasz) Okręt, Biurem Wojskowym – Roman
Garbowski (Rachamiel Garber) oraz Departamentami: I – Józef Czaplicki
(Izydor Kurc), Julian Konar (Jakub Julian Kohn), II – Leon (Lejba)
Rubinstein, Michał (Mojżesz) Taboryski, III – Józef Czaplicki (Izydor
Kurc), Leon Andrzejewski (Ajzen Lajb Wolf), IV – Aleksander Wolski
(Salomon Aleksander Dyszko), Józef Kratko, Bernard Konieczny
(Bernstein), V – Julia Brystiger, VI (więziennictwem) – Jerzy Dagobert
Łańcut, VII – Wacław Komar (Mendel Kossoj), Zygmunt (Nechemiasz) Okręt,
Marek Fink (Mark Finkienberg), X – Józef Światło (Izaak Fleischfarb),
Henryk Piasecki (Chaim Izrael Pesses) (https://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowiska).

W tym samym czasie, w rozbudowanym systemie więzień i obozów liczącym
179 więzień i 39 obozów pracy, stanowiska naczelników i komendantów
zajmowali: Salomon Morel – komendant obozów w
Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951), naczelnik
więzień m.in. w Opolu (1945-1946), Katowicach (1946-1948) i Jaworznie
(1951); oraz Mieczysław (Moszek) Flaum – komendant obozu we Włocławku (1945-1946) i Mielęcinie (1946); Beniamin Glatter – naczelnik więzienia w Goleniowie (1949); Franciszek (Efroim) Klitenik – naczelnik więzienia we Wrocławiu (1946-1947), Dzierżoniowie (1947-1951) i Łodzi (1951-1958), Henryk Markowicz – naczelnik więzienia przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu (1945-1946), Sewer Rosen – naczelnik więzienia w Barczewie (1947-1951), Oskar Rozenberg – naczelnik więzienia w Potulicach (1951-1954), Kazimierz Szymanowicz – naczelnik więzienia w Rawiczu (1945-1947) i Saul Wajntraub – naczelnik więzienia w Kłodzku (1948-1951) i więzienia nr III w Warszawie (1951-1954) (https://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowiska).

 

„Najważniejsze i materialnie najwięcej popłatne placówki
państwowe są obsadzone Żydami. W administracji państwowej, w
szkolnictwie średnim i wyższym, w sądownictwie i w wojsku tkwią Żydzi na
nadrzędnych stanowiskach”
(Sprawozdanie Zarządu Głównego WiN za czerwiec 1946. Za: http://polska1918-89.pl/pdf/zydzi-w-kierownictwie-ub.-stereotyp-czy-rzeczywistosc,6146.pdf).

 

Po wkroczeniu Armii Czerwonej do Polski – Żydzi komuniści,
oddając się w zupełności jako znawcy stosunków i terenu na usługi NKWD,
byli […] czynnikiem, który najwięcej przyczynił się do masowych
aresztowań, rozstrzeliwań, deportacji, zwłaszcza członków polskiego
ruchu niepodległościowego”
(„Twarze bezpieki w PRL w latach 1944 – 1956”, http://blogmedia24.pl/node/69842).

W styczniu 1945 r. komendant Okręgu AK Białystok w swoim raporcie do
Londynu pisał: „NKWD przy pomocy pozostałych Żydów urządza krwawe
orgie”.

 

Rok później kierownictwo WiN informowało: „Na każdym kroku
daje się odczuć ich [Żydów – K.S.] serdeczny stosunek do Sowietów i
odwrotnie oraz popieranie ich tak przez Sowietów i PPR, jak i przez
władze administracyjne i Bezpieczeństwa”; „Najważniejsze i materialnie
najwięcej popłatne placówki państwowe są obsadzone Żydami
(„Twarze bezpieki w PRL w latach 1944 – 1956”, http://blogmedia24.pl/node/69842).

 

W GZI (Główny Zarząd Informacji Wojska Polskiego) zasadnicze
stanowiska kierownicze zajmowało w latach 1945-1956 30 oficerów polskich
pochodzenia żydowskiego (16,9%). Stanowiska wyłącznie szefowskie
(łącznie z zastępcami szefów GZI) zajmowało 17 oficerów tego pochodzenia
(18,7%). Stanowiska kierownicze w GZI (z zastępcami włącznie) zajmowało
16 oficerów polskich pochodzenia żydowskiego (20,8%), zaś bez zastępców
(lecz z zastępcami szefów GZI) 9 oficerów tego pochodzenia (22,5%) (http://bazhum.muzhp.pl/media//files/Przeglad_Historyczny/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4-s463-485/Przeglad_Historyczny-r1993-t84-n4-s463-485.pdf).

Poważna koncentracja osób narodowości żydowskiej wystąpiła w
Departamencie Służby Sprawiedliwości Wojska Polskiego, Najwyższym Sądzie
Wojskowym, Naczelnej Prokuraturze Wojskowej oraz w sądach i
prokuraturach terenowych. Nazwiska zmieniały również osoby cywilne, i to
niektórzy po kilka razy.

Stanisław Mikołajczyk w książce „Gwałt na Polsce” pisze, że
tylko do jego ucieczki zaraz po sfałszowanych wyborach w 1947 roku: było
to sprowadzonych ok. 400 tys. sowieckich obywateli pochodzenia
żydowskiego.

Kiedy na przełomie kwietnia i maja 1946 r. opublikowano wstępne
wyniki Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności w I Zeszycie Specjalnym
Wiadomości Statystycznych okazało się, że w Polsce żyło 23 mln 911 tys. obywateli, w tym Polaków 20 mln 520 tys., Niemców
2 mln 288 tys., inne mniejszości 399 526 osób, i osoby co do których
toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne 417 431 osób.

O Żydach spis nic nie mówił, ale według CKŻP w końcu I półrocza 1946
r. w KŻ zarejestrowanych było 240 tys. 489 Żydów, z czego repatriantów z
ZSRR 157 tys. 420 osób. Wiele osób, które w czasie wojny
ukrywały się na „aryjskich papierach” z różnych względów po wojnie nie
ujawniało swej narodowości, często uchodząc w opinii polskiego otoczenia
za Polaków. Te osoby rzadko decydowały się na rejestrację w KŻ
(http://wolna-polska.pl/wp-content/uploads/2014/02/Leszek-Olejnik-Polityka-narodowo%C5%9Bciowa.pdf).

Przyjmuje się, że w latach 1949-1951 z Polski wyjechało około 30 tys.
Żydów. W latach 1956-1960 wyjechało do Izraela, według danych Biura
Paszportów i Dowodów Osobistych MSW, 47 tys. 770 osób. Według źródeł
izraelskich w 1958 r. w Polsce było około 41 tys. Żydów. Od 1956
r. podania o wyjazd z Polski składały masowo także osoby uważające się
jak dotąd (bądź uważane) za Polaków. Nie wiadomo ile takich osób żyje
wśród nas
. Po 1968 r. z Polski wyjechało około 20 tys. Żydów.

Łącznie więc wyjechało z Polski 97 tys. 770 Żydów. Jeżeli CKŻP w
końcu I półrocza 1946 r. podał, że w KŻ zarejestrowanych było 240 tys.
489 Żydów, to gdzie się podziało 142 tys. 719 Żydów.

Według Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności z 1946 r., jeżeli od
23 mln 911 tys. obywateli polskich odejmiemy 20 mln 520 tys. osób
narodowości polskiej, to wychodzi, że w Polsce powinno być 3 mln 391
tys. obywateli polskich należących do mniejszości narodowych, ale po
podliczeniu podanych w spisie mniejszości narodowych okazuje się, że
było 3 mln 105 tys. osób należących do mniejszości narodowych. Różnica wynosi 286 tys. osób należących do nieznanej mniejszości narodowej.

 

 

Postawili sobie za cel nie tylko fizycznie zlikwidować Obóz Narodowy, ale wymazać z pamięci historii jego istnienie.

 

Historia narodów jest pełna przykładów, że żaden naród nie
może utrzymać swej tożsamości, jeżeli zostanie zniszczona jego warstwa
przewodnia.
Inteligencja polska poniosła największą
ofiarę w czasie II wojny światowej, by wspomnieć Katyń, czy mordy
popełnione przez Niemców w ramach realizacji tzw. „Akcji Inteligencja”
(niem. Intelligenzaktion).
Łącznie, w wyniku „Akcji
Inteligencja”, zginęło ok. 100 tys. Polaków, spośród których 50 tys.
zamordowano w ramach tzw. „akcji bezpośredniej” (tj. rozstrzelano), a
kolejne 50 tys. wysłano do obozów koncentracyjnych, gdzie przeżył
jedynie znikomy procent.

Podczas II wojny światowej część inteligencji znalazła się na emigracji, po 1945 r. w większości bez prawa powrotu do Ojczyzny. Natomiast ci, co pozostali w Polsce i uniknęli pogromu hitlerowskiego i bolszewickiego, padli ofiarą komunizmu.

Represją towarzyszyła agresja propagandowa. Jej symbolem stał się
wydany przez resort informacji i propagandy PKWN jesienią 1944 r. plakat
„AK – zapluty karzeł reakcji”. Na plakacie przedstawiono biegnącego z
bronią gotową do strzału żołnierza LWP i opluwającego go karłowatego
człowieczka z zawieszoną na szyi tabliczką z napisem „AK”. Choć
komuniści w swoje walce z polskim podziemiem używali haniebnych metod,
to tym plakatem przekroczyli wszystkie granice podłości. Jak pisze w
swej książce „X Pawilon” Stanisław Krupa „plakat ten wyrządzał olbrzymią
krzywdę żołnierzom AK, pozostawił w psychice i tak dostatecznie
obolałych żołnierzy AK dodatkowy, dotkliwy uraz”. Żołnierzy AK, WiN, NSZ
i NOW nazywano „hitlerowskimi kolaborantami” i „polskimi faszystami”.

W szczególnie okrutny sposób torturowano i mordowano narodowców. Narodowcy byli najbardziej świadomą narodowo częścią Narodu Polskiego, dlatego zostali przez Żydów skazani na zagładę.

 

Lochy bezpieki stworzone przez Radkiewicza
pochłonęły ogromną ilość ofiar wśród narodowców, bo jak powiedział
jednemu z torturowanych działaczy narodowych osławiony kat Bezpieki –
Światło- postawili sobie za cel nie tylko fizycznie zlikwidować Obóz
Narodowy, ale wymazać z pamięci historii jego istnienie. I w tej próbie
zlikwidowania Obozu Narodowego, jako najniebezpieczniejszego
przeciwnika, działało niemieckie gestapo i stalinowskie UB”
(Jan Dziżyński, „Naród polski musi stać się suwerenem we własnym państwie”, Biuletyn Stronnictwa Narodowego, 1990).

 

Jednym z ofiar był Adam Doboszyński,
który przez wiele miesięcy w katowni ubeckiej był torturowany w
nieludzki, przekraczający wyobrażalne granice okrucieństwa, sposób. Śledztwo przeciw Adamowi Doboszyńskiemu prowadził Żyd płk Różański (ojciec Abraham Goldberg)
i podlegli mu oficerowie. Jeden z nich por. Laszkiewicz, stosował
specjalne, bardzo przemyślne chwyty, aby wymusić na Doboszyńskim
zeznania. Wsypywał mu do posiłków i do płynów proszki na rozwolnienie
żołądka. Doprowadził do tego, że Doboszyński chciał co chwilę wychodzić
do ustępu. Ale por. Laszkiewicz nie pozwalał na to, i przez kilka
długich tygodni trzymał go w takim stanie na przesłuchaniach bez
przerwy. A. Doboszyński, mimo ciężkich tortur do końca zachowywał się
godnie. Wyrok zamykający pokazowy proces, wydany 11 lipca 1949 roku w
imieniu komunistycznej władzy Polski Ludowej brzmiał: kara śmierci. Adam
Doboszyński w trakcie swej mowy obrończej powiedział:

„W tej chwili, w obliczu śmierci, której żąda dla mnie
prokurator, jako wierzący katolik podtrzymuję z całą mocą tę przysięgę,
którą złożyłem już na tej sali, najświętszą dla mnie przysięgę na rany
Chrystusa i – dodam w tej chwili – na zbawienie mej duszy, że nie byłem
nigdy w służbie niemieckiej ani w amerykańskiej ani w żadnej innej”
.

Wyrok wykonano 29 sierpnia 1949 roku. Adam Doboszyński został
zamordowany o godzinie 20:30 w więzieniu mokotowskim strzałem w tył
głowy, w piwnicy wykopanej pod placem.
Morderstwa dokonał
starszy sierżant Piotr Śmietański, kat z Ministerstwa Bezpieczeństwa
Publicznego. Miejsce złożenia ciała pozostaje nieznane. 26 kwietnia 1989 roku Adam Doboszyński został zrehabilitowany wyrokiem uniewinniającym Sądu Najwyższego.

Oto inni narodowcy torturowani i zamordowani przez oprawców z UB: Leon Dziubecki,
prezes konspiracyjnego Zarządu Głównego Stronnictwa Narodowego skazany
na karę śmierci zamienioną na dożywocie, zmarł w lochach UB na
Rakowieckiej; Leszek Hajdukiewicz, jeden z przywódców Młodzieży Wszechpolskiej, zginął na Rakowieckiej w lochach UB; Jan Kaim,
prezes Bratniaka Politechniki Lwowskiej, dowódca oddziału dywersyjnego
NOW, kurier rządu Rzeczypospolitej Polskiej w Londynie do Kraju,
torturowany w śledztwie, skazany najpierw na dożywotnie więzienie, ale
na skutek interwencji żydowskiego „sędziego” Wareckiego – Warenhausa
został rozstrzelany; Tadeusz Łabędzki, torturowany i ostatecznie zamęczony przez UB w śledztwie na Rakowieckiej; Stanisław Mierzwiński, student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Adam Mirecki, organizator NOW, pięć razy wyrywał się z rąk gestapo, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Jan Morawiec, student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Zdzisław Poradzki ps. „Kruszynka”, uczestnik Zamachu na Kutscherę (ustrzelił go), zginął z rąk UB na Rakowieckiej; Leszek Roszkowski, aplikant adwokacki, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej; Władysław Tarnawski, profesor Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie, zginął z rąk UB na Rakowieckiej; Tadeusz Zawodziński,
student, rozstrzelany przez UB na Rakowieckiej. Należy również
przypomnieć, że jednym z członków kolegium Najwyższego Sądu Wojskowego, który 3 maja 1948 r. zatwierdził wyrok śmierci na Pileckim,
wykonany 25 maja 1948 r., był sędzia Leo Hochberg, syn Saula Szoela
(T.M. Płużański, „Prawnicy II RP, komunistyczni zbrodniarze”, „Najwyższy
Czas”, 27 października 2001 r.).

Mecenas Leon Mirecki 1905-2000, członek Zarządu Głównego Stronnictwa
Narodowego, został aresztowany w 1945 r. Był brutalnie przesłuchiwany.
Doświadczył bicia i kloacznego karceru. Przewieziono go następnie do
Warszawy i tam przesłuchiwano dużo ostrzej. Przesłuchaniami
kierował płk Światło, a uczestniczyli w nich też Halicki i Humer. Bił go
też Łabanowski, o którym Światło mówił przez radio z USA, że ubierał
się w sutannę i proponował spowiedź skazanym na śmierć.

Śledztwo trwało ponad rok. Na zbiorowym procesie dostał 5 lat więzienia.
Odsiedział dwa – resztę objęła amnestia. Nie trwało to długo – po
siedmiu miesiącach aresztowano go ponownie. Osadzono go w X Pawilonie na
Mokotowie. Był to czas stosowania szczególnie brutalnych metod w
śledztwie. Stosowano różnego rodzaju bicia, stójki w wodzie, karcer i
inne tortury. Koszmar śledztwa trwał dwa lata. Przesłuchujący
interesowali się szczególnie kontaktami z Adamem Doboszyńskim, którego
oskarżali o kolaborację z Niemcami. Doboszyńskiego rozstrzelano po
sfingowanym procesie. Mirecki dostał wyrok 7 lat. Był jeszcze
kilkakrotnie aresztowany. Łącznie w więzieniach PRL przesiedział 10 lat.
Zmarł 21 lutego 2000 r. w Racławicach, w dniu swoich 95. urodzin.

 

 

Humer i Morel

 

Adam Humer. Fot. za: alchetron.com

Oto niektórzy zbrodniarze: Adam Humer (Adam Umer) funkcjonariusz
Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. W resorcie od 12 września 1944
(m.in. kierownik Sekcji Śledczej WUBP w Lublinie, od 15 lutego 1945
kierownik Sekcji VIII Wydziału I, od 31 sierpnia 1945 zastępca
kierownika Wydziału VII Departamentu I MBP, od 16 września 1945 zastępca
kierownika Wydziału IV Samodzielnego MBP, od 1 lipca 1947 wicedyrektor,
jednocześnie naczelnik Wydziału II Departamentu Śledczego MBP, od 1
września 1951 wicedyrektor Departamentu Śledczego MBP). W późniejszym czasie, mimo iż formalnie był poza resortem, faktycznie doradzał organom SB jako specjalista od ruchu narodowego.
Polskie podziemie wydało na niego wyrok śmierci, jednak nie zdążono go
wykonać. W 1994 skazany za wymuszanie zeznań torturami. Udowodniono mu
udział w wielu przesłuchaniach, upokarzanie, głodzenie i torturowanie
więźniów politycznych. Humer był także oskarżany o skrytobójcze
zamordowanie dziennikarza Tadeusza Łabędzkiego. Prowadził również
śledztwo w sprawie Adama Doboszyńskiego, skazanego na śmierć w 1949;

Salomon Morel – komendant obozów w Świętochłowicach-Zgodzie (1945) i Jaworznie (1948-1951). Fot. en.rightpedia.info

Salomon Morel (1919-2007)– funkcjonariusz aparatu bezpieczeństwa w PRL, oskarżony o zbrodnie przeciwko ludzkości. Pochodził
z rodziny żydowskiej. Od lutego 1945 r. był komendantem Obozu Zgoda w
Świętochłowicach. W lutym 1949 r. Morelowi powierzono stanowisko
komendanta Centralnego Obozu Pracy w Jaworznie, który po zakończeniu
Akcji „Wisła” został przekształcony w Więzienie Progresywne dla
Młodocianych Przestępców. W 1992 r. Główna Komisja Badań Zbrodni
przeciwko Narodowi Polskiemu wszczęła oficjalne śledztwo w sprawie Obozu
Pracy w Świętochłowicach – Zgodzie. W tym samym roku Morel wyjechał z
Polski do Izraela. 30 września 1996 r. Salomonowi Morelowi postawiono
dziewięć zarzutów, w tym ludobójstwa – pobicia, znęcania się fizycznego i
moralnego, sprowadzenia niebezpieczeństwa powszechnego dla życia i
zdrowia więźniów. Oskarżony m.in. o stosowanie wyszukanej metody tortur
tzw. „piramidy” (na polecenie Morela według świadków strażnicy mieli
rzucać więźniów jednego na drugiego, tworząc pięć, sześć warstw
złożonych z ludzi). Zarzuty wobec Morela oparto przede wszystkim na
zeznaniach ponad 100 świadków, spośród których pięćdziesięciu ośmiu było
więźniami obozu w Świętochłowicach Zgodzie. W lipcu 2005 r. Izrael
odmówił wydania Morela polskim władzom, gdyż prawo izraelskie nie
przewiduje ekstradycji swoich obywateli.

 

 

Dla wielu aresztowanych organizowano sfingowane procesy pokazowe

 

Adam Doboszyński, działacz narodowy w czasie procesu, czerwiec 1949 r. Fot. za narodowyjawor.com

Procesy pokazowe były elementem doktryny tzw. prewencji ogólnej w
komunistycznej teorii państwa i prawa, gdzie publiczna rozprawa sądowa
służyć miała przede wszystkim funkcjom propagandowym. Procesy pokazowe
miały na celu sterroryzowanie społeczeństwa, rozbijanie solidarności
poszczególnych grup społecznych, złamanie woli oporu. Ofiary procesów
niejednokrotnie poddawano torturom, często przyznawały się do
niepopełnionych czynów i obciążały inne osoby, co rozszerzało zakres
represji sądowej. Taki sfingowany proces urządzono między innymi
rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu i Adamowi Doboszyńskiemu.

Witold Pilecki na ławie oskarżonych Foto: rotmistrzpilecki.eu

 

Dla wielu skazanych na śmierć urządzano publiczne egzekucje

 

24 maja 1946 na stadionie sportowym w Sanoku powieszono dwóch
żołnierzy Samodzielnego Batalionu NSZ: Władysława Kudlika oraz
Władysława Skwarca. Publicznej egzekucji przyglądał się tłum gapiów, ale
UB-ekom to nie wystarczyło, dlatego na widowisko spędzili młodzież z
miejscowych szkół. Zwłoki obu straconych wrzucono do jednego grobu,
który przez dziesiątki lat pozostał bezimienny. Kilka dni później na
szubienicy stanął trzeci z uwięzionych: Stanisław Książek. W taki oto
barbarzyński sposób zamordowani zostali żołnierze z oddziału Narodowych
Sił Zbrojnych pod dowództwem legendarnego majora Antoniego Żubryda,
dowódcy Samodzielnego Batalionu NSZ.

 

 

Obozy NKWD

 

Na konferencji jałtańskiej odbytej w dniach 4-11 lutego 1945 r.
Churchill i Roosevelt uznali zgodność działań NKWD z konwencją dotyczącą
prowadzenia wojny na lądzie – w zakresie zapewnienia bezpieczeństwa,
spokoju i porządku na tyłach Armii Czerwonej na terytorium Polski. Sojusznicy
dali Stalinowi „carte blanche” na siłowe zniszczenie podziemia
zbrojnego, a mianowicie Armii Krajowej i Narodowych Sił Zbrojnych
(http://pl.wikipedia.org/wiki/Konferencja_jałtańska).

Konferencja
w Jałcie 4-11 II 1945. Od prawej: Józef Stalin, Franklin Delano
Roosevelt, W. Churchill. Fot. AP źródło: wikipedia.pl

Zakończenie II wojny światowej nie przyniosło Polakom tak upragnionej
wolności, gdyż do 1956 r. Polska dostała się pod okupację sowiecką. Jeszcze podczas trwania wojny Sowieci
traktowali zajęty przez siebie obszar Polski jako terytorium ZSRR, a
powstały przy pomocy Sowietów w Lublinie 22 lipca 1944 r. PKWN był ich
marionetką
. Dla wielu Polaków były to lata prześladowań,
więzień, tortur i śmierci. Represje dotknęły przede wszystkim środowisk,
które złożyły na Ołtarzu Wolności Ojczyzny najwyższą ofiarę. Kiedy
front wschodni przesuwał się przez ziemie polskie, wraz z nim wkraczały
jednostki NKWD. Ich celem było wyłapywanie, rozbrajanie, wywożenie na
Sybir, czy mordowanie żołnierzy związanych z AK, NSZ, NOW i WiN. Były to
organizacji wojskowe, które w ciągu pięciu lat wojny walczyły na
pierwszej linii frontu przeciwko niemieckiemu najeźdźcy. Lata 1944-1956 powinno się nazwać okupacją sowiecką.

W grudniu 1944 r. gen. Okulicki oceniał, że Armia Krajowa liczyła
około 120 tys. członków zorganizowanych w 2,5 tys. plutonach. Natomiast w
podziemiu pozostawało ponad 80 tys. żołnierzy NSZ.

Po wejściu Armii Czerwonej na terytorium Polski, szczególną rolę w
zwalczaniu Armii Krajowej i całego Polskiego Państwa Podziemnego
odegrały radzieckie organy bezpieczeństwa, którymi na ziemiach polskich
od 1944 r. kierował Iwan Aleksandrowicz Sierow (vel Iwanow). Na
komendantów wojskowych, a zwłaszcza na organy bezpieczeństwa, nałożono
zadanie likwidacji Polskiego Państwa Podziemnego – jego aparatu,
ugrupowań politycznych z nim związanych, jego siły zbrojnej. Służyć to
miało nowym celom, w tym także wspieraniu nowej władzy (Eugeniusz
Duraczyński, „Generał Iwanow zaprasza”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa
1989).

W wyłapywaniu i rozbrajaniu żołnierzy Oddziałów Armii Krajowej
istotną rolę odegrały organy Smiersza ze wspomagającymi go wojskami
wewnętrznymi NKWD. Grupy Operacyjne Smiersza działały według
wcześniej przygotowanych list na których znajdowały się dane osobowe i
adresy aktywnych uczestników AK. Wchodząc na te tereny Smiersz miał już
przygotowane zaplecze agenturalne i rozpoznawcze dzięki któremu
efektywnie zwalczał oddziały niepodległościowe. Już od 1942 r. roku
wywiad sowiecki interesował się Polskim Państwem Podziemnym i za wszelką
cenę, z pomocą polskich komunistów, starał się rozpoznawać jego
struktury, skład osobowy i lokalizację oddziałów, liczbę i miejsca
składów broni i amunicji itd.

Eugeniusz Duraczyński w książce „Generał Iwanow zaprasza” pisze:
„Poczynania represyjne organów NKWD lub wydzielonych pionów Armii
Czerwonej budziły nie tylko najgłębszy sprzeciw ze strony ogniw
rozpadającego się państwa podziemnego i przerażenie ludności. Pewne
praktyki beriowskiego aparatu represji musiały budzić wątpliwości
również w kręgach wojskowych. O jednym tylko aspekcie owych praktyk
sygnalizowało pismo naczelnego dowódcy Wojska Polskiego gen. Michała
Żymierskiego, skierowane 25 stycznia 1945 r. do ministra spraw
zagranicznych na ręce wiceministra Jakuba Bermana. Pisał on, że ramowe
ustalenia zasad jurysdykcji Armii Czerwonej w strefie działań wojennych w
artykule 7 omówionego już przez nas porozumienia z 26 lipca 1944 r.
wymagało, jego zdaniem, „dodatkowych umów lub porozumień
administracyjnych”. Generał informował, że sądy Armii Czerwonej ferują wyroki w stosunku do obywateli polskich w imieniu „swego państwa i na mocy prawa radzieckiego”,
podczas gdy konwencja haska z 1907 r. przewiduje możliwość stosowania
rodzimego prawa. Dalej pisał, że wykonywanie wyroków w trybunałach
wojennych Armii Czerwonej odbywa się bez jakiegokolwiek notyfikowania
władzom polskim. Wnosił więc o unormowanie tych spraw, „których liczba wzrośnie z chwilą przesunięcia się dalej linii frontu”.

Dalej autor pisze: „21 lutego 1945 r. gen. Okulicki informował Radę Jedności Narodowej, że na wschód od Wisły aresztowano przeszło 30 tys. oficerów i żołnierzy AK.
Rozpoczynały się represje na ziemiach położonych na zachód od Wisły. 21
lutego 1945 r. płk Jan Zientarski, dowódca okręgu kielecko-radomskiego
AK meldował gen. Okulickiemu, że na jego terenie „wszystkie więzienia są już zapełnione żołnierzami AK. Aresztowania trwają w dalszym ciągu.
Liczę się, że po pierwszej fali aresztowań indywidualnych i
rozpracowaniu nas może nastąpić masówka aresztowań” (Eugeniusz
Duraczyński, „Generał Iwanow zaprasza”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa
1989).

Poniżej dwa meldunki komendantów AK z Wilna i Lwowa o aresztowaniu, internowaniu i wywiezieniu Polaków przez NKWD:

Meldunek komendanta Podokręgu Nowogródek do dowódcy AK z 22 sierpnia 1944 r.: „Aresztowani
oficerowie dowództwa Wiana i Nowiu w więzieniu NKWD w Wilnie. Losy
„Wilka” (płk Aleksander Krzyżanowski – przyp. Aut) i Poleszuka (ppłk
Adam Szydłowski – przyp. autora) nieznana. Pięć do siedmiu tysięcy
internowano Polaków w Miednikach, w tym znaczną część rozbrojonych pod
Wilnem. Żołnierzy wywieziono kol. w kierunku Mińska, ponad 70 oficerów
wywieziono z Miednik samochodami w nieznanym kierunku
” (Stanisław Marat, Jacek Snopkiewicz, „Zbrodnia. Sprawa generała Fieldorfa-Nila”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989).

Meldunek komendanta Obszaru Lwowskiego do Centrali z 11 stycznia 1945 r.: „Władze
sowieckie systematycznie usuwają Polaków z Małopolski Wschodniej, a
szczególnie ze Lwowa. W początkach stycznia br. w ciągu jednego tygodnia
aresztowano we Lwowie ponad 6 tys. Polaków, w tym 20 profesorów
uniwersytetu, poza tym księży, studentów, pracowników gazowni,
elektrowni itp. Zwykle stosowany pretekst – współpraca z Niemcami.
Mienie aresztowanych rabują
” (Stanisław Marat, Jacek Snopkiewicz, „Zbrodnia. Sprawa generała Fieldorfa-Nila”, Wydawnictwo Alfa, Warszawa 1989).

 

 

Obława Augustowska

 

Na
zdjęciu, siedemnastoletni wówczas Milewski pozował razem z najbardziej
zaangażowanymi w obławę: sowieckim doradcą PUBP w Augustowie majorem
Wasilenką, szefem augustowskiej bezpieki Aleksandrem Kuczyńskim oraz
jego zastępcą Ryszardem Cabanem. fot. za 3obieg.pl

Od 10 do 25 lipca 1945 regularne oddziały Armii Czerwonej należące do
i jednostki 62 Dywizji Wojsk Wewnętrznych NKWD (w tym 385 Pułk
Strzelecki Wojsk Wewnętrznych NKWD), osłaniane i wspomagane przez UB i
110-osobowy pododdział 1 Praskiego Pułku Piechoty, przeprowadziły
szeroko zakrojoną akcję pacyfikacyjną obejmującą tereny Puszczy
Augustowskiej i jej okolic. Wśród żołnierzy polskich wspomagających
Rosjan szczególnie aktywny udział w pacyfikacji brał późniejszy szef MSW
Mirosław Milewski. Oddziały sowieckie otaczały tamtejsze wsie,
aresztując ich mieszkańców podejrzanych o kontakty z partyzantką
niepodległościową. Zatrzymano ponad 7 tys. osób, które więziono w ponad
pięćdziesięciu miejscach. Sowieci utworzyli obozy filtracyjne, gdzie
torturowano i przesłuchiwano zatrzymanych, przetrzymując ich
skrępowanych drutem kolczastym w dołach zalanych wodą pod gołym niebem.
Część z nich po przesłuchaniach wróciła do domu. Około 600 osób
narodowości polskiej zostało wywiezionych w nieznanym kierunku i wszelki
ślad po nich zaginął. Aresztowania tych osób dokonały organy Smiersz 3
Frontu Białoruskiego.

 

 

Likwidacja własności prywatnej

 

W Polsce w latach 1944-1956 komuniści w sposób radykalny przystąpili
do niszczenia stosunków własnościowych, zarówno własności prywatnej i
spółdzielczej. W ramach reformy rolnej wywłaszczono ziemian, właścicieli
fabryk i zakładów produkcyjnych, sklepikarzy, kupców. Polacy stali się
społeczeństwem bezklasowym, zostali wywłaszczeni i zmuszeni do
zatrudnienia się u jednego i tego samego, kolektywnego pracodawcy. Polacy zostali brutalnie pozbawieni własnej elity. Obok deprywacji ekonomicznej i terroru policyjnego, była indoktrynacja ideologiczna społeczeństwa.
Przeobrażenie narodu miało przynieść przekształcenie świadomości narodu
polskiego, a mianowicie ich światopoglądu, zasad moralnych, nawyków
estetycznych itp.

Jakub Berman i Bolesław Bierut w Tatrach. Około 1950 r.

Fot. Hoover Institution Archives

Jakub Berman (1901-1984), zbrodniarz komunistyczny
żydowskiego pochodzenia, należał do najściślejszego kierownictwa PZPR,
wicepremier Rady Ministrów.
W latach 1949–1954 był członkiem
Komisji Biura Politycznego KC PZPR ds. Bezpieczeństwa Publicznego,
nadzorującej aparat represji stalinowskich w Polsce, współodpowiedzialny
za zbrodniczą działalność Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego.
Koordynował przygotowywania licznych procesów politycznych,
prześladowania kilkusettysięcznej rzeszy członków AK, BCh i NSZ. Miał kierowniczy udział w morderstwach politycznych. W drugiej połowie lat 40. XX wieku tak umocnił swoją pozycję w Rzeczypospolitej Polskiej, że stanowił wraz z Bolesławem Bierutem, Hilarym Mincem i Zambrowskim
czwórkę stanowiącą najściślejsze kierownictwo PZPR. Bez zajmowania
eksponowanych stanowisk, kierował ideologią partii komunistycznej oraz
aparatem terroru. Jakub Berman 9 kwietnia 1946 w Wałbrzychu do 730
zebranych Żydów z Polski wygłosił referat. Oto jego fragment dotyczący
zmiany nazwisk: „Koniecznie zmieniać nazwiska na czysto polskie.
Jak trzeba to dwa razy zmieniać nazwiska. Zatajać swoje żydowskie
pochodzenia. Wytwarzać i szerzyć wśród społeczeństwa polskiego opinię i
utwierdzać go w przekonaniu, że rządzą Polacy, a Żydzi, nie odgrywają
żadnej roli w państwie – celem urobienia opinii społecznej i
światopoglądu narodu polskiego w pożądanym dla nas kierunku” (http://zygumntbialas.neon24.pl/post/109440,jakub-berman-uznac-antysemityzm-za-zdrade-glowna). Jakub Berman położył podwaliny pod budowę Judeopolonii (Polin).

W latach 1944-1956 w Polsce były podejmowane przez władze
komunistyczne różnorodne antypolskie przedsięwzięcia o charakterze
sowietyzacyjnym.

Roman Zambrowski. Fot. za kulturaliberalna.pl

Dekret PKWN wywłaszczał ze skutkiem natychmiastowym i bez
odszkodowania wszystkich właścicieli majątków ziemskich o powierzchni
powyżej 50 hektarów (w województwach zachodnich powyżej 100 hektarów),
odbierając im, oprócz ziemi, żywy inwentarz oraz budynki i ich
wyposażenie z dworem włącznie. Łącznie przejęto ok. 13 tys. majątków
ziemskich, w tym ok. 10 tys. na tzw. ziemiach dawnych (tereny należące
do Polski przed 1 września 1939 r.). Reforma rolna objęła nie tylko
grunty, ale również budynki mieszkalne i gospodarcze, obszary leśne,
inwentarz żywy i martwy, zakłady przemysłowe oraz „przedmioty o dużej
wartości artystycznej i historycznej. Ziemianie, którzy po 1945 r. nie
emigrowali, a zdecydowali się na pozostanie w Polsce, jako wrogowie
ustroju socjalistycznego byli represjonowani i inwigilowani przez aparat
bezpieczeństwa.

W ramach reformy rolnej przejętą ziemię podzielono między
chłopów, ale tylko chwilowo, gdyż już w 1948 r. rozpoczęto
kolektywizację rolnictwa.

Uchwała o obligatoryjnym ukolektywnieniu gospodarki rolnej w krajach
„demokracji ludowej” została podjęta na sesji Kominformu – Biura
Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych – która odbyła się w
stolicy Rumunii Bukareszcie 20 czerwca 1948 r. Polskę na tym
posiedzeniu reprezentowali Jakub Berman, tak zwana szara eminencja
polskiej powojennej sceny politycznej okresu stalinowskiego, oraz
Aleksander Zawadzki, którzy opowiedzieli się za wdrożeniem tej rezolucji
wbrew wyraźnemu stanowisku Władysława Gomułki – sekretarza generalnego
Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej (KC PPR) – który był
przeciwny kolektywizacji rolnictwa w Polsce w tym czasie. Inicjatorem
uchwalenia bukaresztańskiej rezolucji był komunistyczny dyktator Związku
Socjalistycznych Republik Radzieckich (ZSRR) – Józef Stalin. Władysław
Gomułka, „zdecydowany przeciwnik uspółdzielczenia wsi”, za niepokorną
postawę wobec żądań Stalina wprowadzenia w Polsce gospodarki
kołchozowej, zyskał sympatię i przychylność ludności polskiej wsi,
„zdobył sobie popularność i autorytet wśród chłopów” oraz miano „obrońcy
chłopskiego” i „obrońcy gospodarki indywidualnej”.

W pierwszym rzędzie usunięto ze stanowiska sekretarza generalnego KC PPR Władysława Gomułkę (I sekretarz KC PPR (1943-1948), przeciwnikiem kołchozacji wsi polskiej, a na jego miejsce wprowadzono Bolesława Bieruta – „podrzędnego agenta sowieckiego”, Władze
komunistyczne Polski Ludowej natychmiast podjęły działania mające na
celu wdrożenie w życie kominformowskiej uchwały o kolektywizacji
rolnictwa. W pierwszym rzędzie usunięto ze stanowiska sekretarza generalnego KC PPR Władysława Gomułkę (I sekretarz KC PPR (1943-1948), który był (od 1948 r. Sekretarz Generalny, a od 17 marca 1954 r. I Sekretarz KC), służalczego wobec J. Stalina.
Dlatego przyjmuje się, iż forsowną i brutalną kolektywizację wsi w
Polsce zapoczątkowało usunięcie Władysława Gomułki z KC PPR, a objęcie
przez niego władzy w 1956 r. zapoczątkował proces zahamowania brutalnej
kołchozacji. Kluczowe decyzje o „budowie” rolniczych spółdzielni
produkcyjnych – „polskiej odmiany radzieckich kołchozów”, zapadły na
plenach KC PPR, które odbyły się w dniach 6–7 lipca i 31 sierpnia–3
września 1948 r. Pierwsze odbyło się bez udziału sekretarza generalnego
KC PPR Władysława Gomułki, a na drugim pozbawiono go funkcji przywódcy
partii za tzw. prawicowo-nacjonalistyczne odchylenia. Roman Zambrowski, polityk żydowskiego pochodzenia, w latach 1949–1952, nadzorował politykę forsownej kolektywizacji.
Opornych represjonowano, kierując ich do obozów pracy i więzień, a
synów chłopskich – do specjalnych jednostek wojskowych. Polski rolnik po
raz kolejny dowiódł swojego patriotyzmu i umiłowania do ziemi ojczystej
oraz poszanowania odwiecznych tradycji narodu polskiego. Wieloletni i
zarazem stanowczy opór chłopów wobec kolektywizacji, który zakończył się
„zdobyczą w postaci rozbicia. Zdecydowana postawa antykolektywizacyjna polskich rolników okazała się dla komunistów zaporą nie do pokonania (https://journals.umcs.pl/sil/article/download/1048/832). Apogeum przymusowej kolektywizacji rolnictwa miało miejsce w 1953 r. Do początku lat 60. XX w. zrealizowano ją we wszystkich krajach bloku sowieckiego z wyjątkiem Polski.Właściwym celem reformy rolnej było zniszczenie polskiego ziemiaństwa, jako warstwy posiadającej.

Władysław Gomułka zaraz po objęciu władzy w 1956 r. zapoczątkował proces zahamowania brutalnej kołchozacji.

Hilary Minc, komunista żydowskiego pochodzenia. Fot. za FourWinds10.

W kwietniu 1947 roku, podczas posiedzenia plenum KC PPR,
minister przemysłu i handlu Hilary Minc, polityk żydowskiego
pochodzenia, od 1944 r. do 1956 r.
był osobą kierującą polityką gospodarczą państwa, w
ramach tzw. wojny o handel nakreślił gospodarczą wizję „polskiej
demokracji ludowej”. Jej realizacja doprowadziła do prześladowań i
praktycznej likwidacji własności prywatnej oraz spółdzielczej. Tylko w
latach 1947-1948 liczba przedsiębiorstw i sklepów prywatnych spadła o
ponad połowę.

Roman Zambrowski był faktycznym przywódcą frakcji „Puławian”,
opowiadającej się za ograniczonymi reformami i liberalizacją systemu.
Dziwne było jego zachowanie, gdyż wcześniej, w latach 1949–1952,
nadzorował politykę forsownej kolektywizacji wsi. Po 1956 r. przeszedł
na rewizjonizm (młody Marks). 6 lipca 1963 r. XIII plenum KC PZPR
oficjalnie przyjęło jego rezygnację z funkcji sekretarza KC i członka
Biura Politycznego „z powodu złego stanu zdrowia”. Złożył rezygnację,
gdyż wiedział, że będzie usunięty. Protesty 1968 r. odbywały się pod
hasłami powrotu Zambrowskiego do władzy.

 

W latach 1944-56 Polacy brutalnie zostali pozbawieni własnej
elity: arystokracja, ziemiaństwo, przemysłowcy i handlowcy. Narodowi
Polskiemu przetrącono kręgosłup. Tak tylko dla przykładu: obecnie
ziemiaństwo jest bardzo silną warstwą społeczną w Wielkiej Brytanii oraz
w znacznym stopniu w Europie Zachodniej (szczególnie we Francji,
Hiszpanii oraz Niemczech.

 

 

Powszechny Sumaryczny Spis Ludności z 14 lutego 1946 r.

 

W latach 1939-1945 mordy Polaków osiągnęły nieznany przedtem w
historii rozmiar. Kiedy na przełomie kwietnia i maja 1946 r.
opublikowano wstępne wyniki Powszechnego Sumarycznego Spisu Ludności w I
Zeszycie Specjalnym Wiadomości Statystycznych okazało się, że w Polsce żyło 23 mln 911 tys. obywateli, w tym Polaków 20 mln 520 tys., Niemców 2 mln 288 tys., inne mniejszości 399 526 osób, i osoby co do których toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne 417 431 osób (http://pl.scribd.com/doc/36839158/Powszechny-Sumaryczny-Spis-Ludno%C5%9Bci-z-dn-14-II-1946-roku-1).

W porównaniu z ludnością Rzeczypospolitej z 1939 roku, a w
podanym spisie ludności z 1946 r. różnica w ubytku ludności Polski
wynosi 11 mln 428 tys. osób, w tym podaną liczbę 3 mln 880 tys. osób
narodowości polskiej, nieznaną liczbę zaginionych Polaków na Kresach
oraz obywateli polskich różnej narodowości mieszkających na Kresach.
W
latach 1945-1989 nie można było mówić o stratach ludnościowych Polski
na naszych Kresach wschodnich. Dopiero po 1989 r. zaistniały warunki do
prowadzenia takich badań, ale też nie do końca. Jeżeli się coś na ten
temat mówi, to tylko o zbrodni katyńskiej.

Jeżeli weźmiemy liczbę mieszkańców Polski szacowaną na 35.8
mln, która została powtórzona przez profesora UJ, dr Andrzeja
Krzesinskiego (książka „Poland’s Right to Justice” wydana w 1946 r.), za
informacją przesłaną do Ligi Narodów w sierpniu 1939 r., to straty te
będą większe o 550 tys. osób, i wyniosą 11 mln 977 tys. osób.

Ciekawe, co ukrywało się w spisie pod dziwnym określeniem: „i osoby co do których toczyło się postępowanie rehabilitacyjne lub weryfikacyjne 417 431 osób”.

Z danych powszechnego spisu można wnosić, że tylko do 14
lutego 1946 r. (Powszechny Sumaryczny Spis Ludności) w więzieniach
przebywało 417 tys. 431 osób, a przecież represje trwały aż do 1956 r.

 

 

Katownie UB

 

Katownie UB były w wielu polskich miastach (ponad 100). Na początku
lat 90. XX w. w porze nocnej TVP2 wyemitowała film „Katownia UB w
Kłodzku”. Pokazano go tylko jeden raz.

Znaczący procent (13,7) oficerów pochodzenia żydowskiego znalazł się
także wśród szefów i zastępców szefów Wojewódzkich Urzędów
Bezpieczeństwa Publicznego/ Wojewódzkiego Urzędu do spraw Bezpieczeństwa
Publicznego. Najwięcej z nich znalazło zatrudnienie w wojewódzkim UB we
Wrocławiu, gdzie wśród osiemnastu zastępców szefów WUBP/ WUdsBP sześciu
(33 proc.) było Żydami: Władysław Wątorek (Adolf Eichenbaum), Jan Stesłowicz (Lemil Katz), Adam Nowak (Adaś Najman), Adam Kornecki (Dawid Kornhendler), Eliasz Koton i Karol Grad,
a w niektórych wydziałach i sekcjach urzędu przedstawiciele tej
narodowości stanowili niekiedy 1/3 ich całego stanu osobowego. Zjawisko
takie występowało np. w Wydziale ds. Funkcjonariuszy, Wydziale V, VIII i
Gospodarczym.

W latach 1945-1956 poszczególnymi wydziałami kierowali: personalnym – Leonarda Opałko (Lorka Nadler) (1945-1946); I – Roman Wysocki (Altajn) (1950-1951); V – Józef (Jefim) Gildiner (1951-1952); X – Józef (Jefim) Gildiner (1952-1954); “A” – Edward Last (1946); śledczym – Antoni Marczewski (1946-1947), Feliks Różycki (Rosenbaum) (1950-1952); Wydziałem ds. Funkcjonariuszy – Bronisław Romkowicz (Maks Bernkopf) (1946-1947); Sekcją Finansową – Stanisław Ligoń (Lemberger) (1949-1954); Służbą Mundurową – Arnold Mendel (1949-1950). Stanowili oni także trzon istniejącej przy WUBP komórki partyjnej PPR/PZPR (Jefim Gildiner, Karol Grad, Zygmunt Kopel, Henryk Lubiński, Grzegorz Rajman, Felicja Rubin) – 26 proc. w 1954 r. (https://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowisk).

Podobną, wynoszącą 30 proc. statystykę, można dostrzec w gronie kadry
kierowniczej powiatowego UB w Dzierżoniowie. Na jej wielkość wpływ
miało piastowanie urzędu szefa przez: Artura Górnego (1946-1947); Michała (Mojżesza) Wajsmana (1947-1948) i Adama Kulberga
(1951-1954). Jeszcze wyższy odsetek wystąpił na stanowiskach ich
zastępców, wśród których trzy z ośmiu etatów zajmowali oficerowie
żydowscy: Edward Last (1945-1946), Adam Kulberg (1950-1951) i Izaak Winnykamień (1952). Łącznie
w latach 1945-1956 we wszystkich komórkach tylko wojewódzkiego UB na
Dolnym Śląsku pracowało ponad 500 osób pochodzenia żydowskiego
(https://nsz.com.pl/index.php/artykuly-i-opracowania/1002-dr-hab-krzysztof-szwagrzyk-qw-komunistycznej-bezpiece-ydzi-zajmowali-niemal-poow-stanowisk).

Szacuje się, że w latach 1944-1956 w sumie zabitych i
zaginionych było do 160 tysięcy patriotów, a pewne źródła podają nawet
liczbę 320 tysięcy ofiar zbrodni komunistycznych.
Miejsca represji komunistycznych lat 1944-56 na portalu http://slady.ipn.gov.pl/sz/mapy/2,Miejsca-represji-komunistycznych-lat-1944-56.html/. „Tajemnice bolesławieckiego UB” na stronie http://fakty.interia.pl/prasa/odkrywca/news-tajemnice-boleslawieckiego-ub,nId,833490,nPack,2.

 

 

Antysemityzmem w Polaków

 

Witold Jedlicki w artykule „Chamy i Żydy (Paryska Kultura 1962)
pisał: „W kształtowaniu opinii publicznej Puławianom (w partii były
dwie zwalczające się frakcje: natolińczyków i puławian) udaje się
dokonać jeszcze jednej niebywale zręcznej wolty. Udaje im się
mianowicie wykorzystać sprawę żydowską do likwidacji tak bardzo
niewygodnego dla nich problemu odpowiedzialności osobistej za wyczyny z
okresu stalinowskiego
. Kto tę sprawę podnosi, zostaje natychmiast okrzyczany jako antysemitą.
Do akcji zmobilizowano prasę. Zaapelowano do różnych ludzi cieszących
się autorytetem, którzy zaczęli publikować artykuły na temat
antysemityzmu. Grupa Puławian ma wciąż w swoim ręku cenzurę,
prasę i posłusznych pisarzy. Cenzura i redakcje dostają jak najbardziej
liberalne wytyczne i w prasie zaczynają się pojawiać jeden po drugim
odważne, reformatorskie, konsekwentnie demokratyczne artykuły,

polemiki i felietony Jerzego Putramenta, Adama Schaffa, Stefana
Arskiego, Zbigniewa Mitznera, Edmunda Osmańczyka, Henryka Korotyńskiego i
wielu innych. Opinia publiczna zaczyna widzieć, że może liczyć na
intelektualistów partyjnych. Nawet jeżeli w przeszłości błądzili, to
dziś, gdy zrozumieli swoje błędy, odważnie i bez wahań piszą prawdę. Każdy
więc, kto domagał się ukarania winnych zbrodni popełnionych na Narodzie
Polskim przez Puławian, otrzymywał etykietę antysemity.

 

 

Zbrodniarze nie ukarani

 

Po dojściu Gomułki do władzy zakończył się w Polsce ponury okres stalinizmu. Były to lata bandyckiego terroru połączone z ludobójstwem.
W 1956 r. przyszła październikowa odwilż. Okres ten został nazwany
„przełomem październikowym”. Przełomowe znaczenie tej daty w historii
PRL było uznawane powszechnie.

Jedną
z ofiar Heleny Wolińskiej (w środku) był gen. August Emil Fieldorf
„Nil”, którego po sfingowanym procesie skazano na śmierć. Na zdjęciu
dwaj inni prokuratorzy PRL: Marian Frenkiel (z lewej) i Mieczysław
Dytry. źródło: Rzeczpospolita

Po 1956, podczas procesu destalinizacji za rządów Władysława Gomułki,
niektórzy żydowskiego pochodzenia funkcjonariusze Urzędu
Bezpieczeństwa, m.in. Roman Romkowski (właśc. Menasze Grynszpan), Józef
Różański (właśc. Józef Goldberg) czy Anatol Fejgin, zostali o sądzeni
pod zarzutami „nadużywania siły” i torturowania polskich patriotów
(m.in. Witolda Pileckiego). Kilku z nich trafiło do więzień. Zdecydowana większość pozostała bezkarna, zwłaszcza poza granicami Polski, m.in. Stefan Michnik, Helena Wolińska, Salomon Morel.
Funkcjonariusz Urzędu Bezpieczeństwa, Józef Światło (właśc. Izaak
Fleischfarb), po ucieczce na Zachód w 1953, za pośrednictwem Radia Wolna
Europa, ujawnił metody stosowane przez UB, co doprowadziło do jego
rozwiązania w 1954 r. (http://poznan.jewish.org.pl/index.php/historia-ZwPol/Okres-PRL-u.html). Na Zachodzie zbrodniarz stał się bohaterem.

Każdego roku 1 marca jest obchodzony Dzień Wyklętych, ale jak do tej
pory nikt ze zbrodniarzy nie został ukarany. Nie potępiono zbrodniarzy.
Zbrodnie rozmyto, bowiem uznano, że komunizm w Polsce był w latach
1944-1989.

 

 

Polacy o Żydach

 

Stefan Kisielewski o Żydach: (..) A swoją drogą ja
jestem prorokiem, tyle że nikt mnie nie słucha. Dwadzieścia dwa lata
temu powiedziałem Ważykowi, że to, co robią Żydzi, zemści się kiedyś na
nich srodze. Wprowadzili do Polski komunizm w okresie stalinowskim,
kiedy mało kto chciał się tego podjąć z „gojów”.

Dalej: (…) od paru miesięcy odbywa się ostateczna rozgrywka między
dwiema grupami ubeków: grupą żydów, która z łaski Rosji szarogęsiła się
tutaj w latach Stalina, oraz grupą „partyzancką”. Po wojnie grupa
przybyłych z Rosji Żydów-komunistów (Żydzi zawsze kochali komunizm)
otrzymała pełnię władzy w UB, sądownictwie, wojsku, dlatego że
komunistów nie-Żydów prawie tu nie było, a jeśli byli, to Rosja się ich
bała. Ci Żydzi robili terror, jak im Stalin kazał (zresztą prawdziwi
partyzanci też, tyle że byli raczej podwładnymi niż rozkazodawcami),
dopiero w roku 1956 wycofali się z tego, a żeby się ratować, zwalili
winę na tamtych (Zambrowski robiący Październik), oskarżając ich w
dodatku o antysemityzm. Tymczasem dorosło młode pokolenie
komunistycznych byczków i partyzanci rzucili ich na tamtych, szermując
przy tym doskonale pasującym argumentem „syjonizmu”. Marzec to była
prowokacja, aby Żydów dorżnąć – dwie grupy się walą, a między nimi
plącze się nic nie rozumiejący Wiesio, który dał się nabrać, a teraz,
gdy się nieco zorientował, jest trochę już późno, bo go robią na szaro, a
żona Żydówka też mu nie pomaga (Fronda).

Maria Dąbrowska w „Dziennikach” pod datą 22.05.1956
r. zapisała: „Ostatnimi tygodniami byłam w Nieborowie w towarzystwie
samych Żydów oprócz Anny i Bogusia. Częste ich rozmowy o wzrastaniu
antysemityzmu. Czemu dziś sami są częściowo winni – bo jak można było
dać sobą obsadzić wszystkie „kluczowe pozycje” życia Polski:
prokuratury, wydawnictwa, ministerstwa, władze partii, redakcje, film,
radio itp.” (Maria Dąbrowska, „Dzienniki”, T. 5, Czytelnik, Warszawa
1988).

 

Stanisław Bulza

  • Ilustracja tytułowa: Słuchacze Centralnej Szkoły MBP maszerują ze śpiewem ulicami Łodzi, marzec 1947 r. / File WUBP. 

=================================

Za :    http://www.polishclub.org/2018/02/09/zydowskie-zbrodnie-narodzie-polskim/?utm_source=feedburner&utm_medium=email&utm_campaign=Feed%3A+PolishClubOnline+%28Polish+Club+Online%29

 



Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

4. OŚWIADCZENIE : jeżeli ktoś


OŚWIADCZENIE : jeżeli ktoś myśli,że można było Polskim Patriotom wyrywać paznokcie,podłączać Ich do prądu,wybijać wszystkie zęby,nabijać na pal,strzelać w tył głowy...i ja NIE BĘDĘ o tym pisała TYLKO DLATEGO,że oprawca był Żydem...to się GRUBO MYLI. Dziękuję za uwagę .

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

5. Wiceszef IPN: Nie da się


Wiceszef IPN: Nie da się mówić o stalinizmie bez wspominania roli osób pochodzenia żydowskiego w strukturach komunistycznego…

W Polsce są ludzie, media i środowiska, którym Żołnierze Wyklęci
przeszkadzają. Szkoda, bo ci żołnierze stanowią ogromną wartość, wokół
której gromadzi się bardzo wielu Polaków

—powiedział na antenie Polskiego Radia 24 prof. Krzysztof Szwagrzyk, wiceprezes Instytutu Pamięci Narodowej.

CZYTAJ WIĘCEJ: W całym kraju Polacy oddają hołd Wyklętym! Pamięć o bohaterach uczcili prezydent i przedstawiciele rządu. WIDEO i ZDJĘCIA

Wiceprezes IPN podkreślił, że wciąż jest wiele do zrobienia w kwestii przypomnienia Polakom o historii Żołnierzy Wyklętych.

Mamy
niezliczoną liczba publikacji i opracowań naukowych dotyczących
struktur centralnych, a także pojedynczych oddziałów. Jednak problem
tutaj nie polega na braku rzetelnych źródeł wiedzy o Żołnierzach
Wyklętych. Są ludzie, media i środowiska, którym Żołnierze Wyklęci
przeszkadzają. A stanowią oni ogromną wartość, wokół której gromadzi się
bardzo wielu Polaków

—zauważył historyk.

Jako przykład opluwania Wyklętych Szwagrzyk podał jedną z ostatnich debat na Uniwersytecie Warszawskim.

Kilka
dni temu na Uniwersytecie Warszawskim odbył się wykład pt. „Zbrodnie
Żołnierzy Wyklętych”. Podawano cyfry, liczby, daty i fakty wzięte
z kosmosu. Tu więc nie chodzi o to, żeby brać udział w dyskusji
merytorycznej. Tu chodzi o to, żeby opluć Żołnierzy Wyklętych. Ale
to się nie uda

—zaznaczył.

Smutne jest to, że na polskich uczelniach pracują naukowcy, którzy nie mają podstawowej wiedzy na temat Żołnierzy Wyklętych

—dodał.

CZYTAJ TAKŻE:

W co ona
wierzy? Senyszyn pluje na Niezłomnych i zapowiada zniesienie ich
święta. Internauci: „A zbrodniarza Michnika ogłosisz bohaterem”

Czarzasty pluje na Niezłomnych. Internauci błyskawicznie odpowiadają: „Wstyd i hańba!”; „Precz z komuną!”

W rozmowie
padły również ważne słowa wiceszefa Instytutu Pamięci Narodowej
nt zaangażowania osób pochodzenia żydowskiego w komunistycznym
aparatu represji.

Nie da się mówić
o systemie komunistycznym i stalinizmie bez przywoływania pewnych
nazwisk i bez wspominania chociażby o roli osób pochodzenia żydowskiego
w strukturach komunistycznego aparatu represji

—podkreślił.

kk/Polskie Radio 24


Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika Maryla

6. „Żydzi w Urzędzie Bezpieczeństwa” – dyskusja na Przystanku Histo

https://ipn.gov.pl/pl/aktualnosci/69967,Zydzi-w-Urzedzie-Bezpieczenstwa-dyskusja-na-Przystanku-Historia.html

„Żydzi w Urzędzie Bezpieczeństwa” – dyskusja na Przystanku Historia

Uwaga: zmiana terminu




Szanowni Państwo,

z powodu choroby jednego z panelistów dyskusja „Żydzi w Urzędzie Bezpieczeństwa”, zapowiadana na 25 kwietnia,

odbędzie się w innym terminie. Za zmianę przepraszamy.

Przystanek Historia – Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki
zaprasza na dyskusję zatytułowaną „Żydzi w Urzędzie Bezpieczeństwa”.

W spotkaniu udział wezmą: prof. Krzysztof Szwagrzyk, dr hab. Sławomir Cenckiewicz oraz Igor Lendorf.

Zapraszamy na Przystanek Historia przy ul. Marszałkowskiej 21/25 w Warszawie.

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl