Flagi
Na początku chciałbym przypomnieć sposoby działania prawicy, jakie w kwietniu 2007 nakreśliłem komentując działania ówczesnych uczestników parlamentarnej polityki po tej stronie sceny politycznej.
Przede wszystkim w wykonaniu trzech kluczowych osób (M. Jurka, R. Giertycha i J. Kaczyńskiego) mogliśmy zaobserwować trzy wizje prawicy.
1. Syndrom ZCHN z początku lat '90-tych. Pozbawione wątpliwości dążenie do zadekretowania swojego światopoglądu, nie biorące pod uwagę drobiazgu, że dekretujący stanowią skrajną mniejszość w społeczeństwie (w przypadku "frakcji M. Jurka" - również we własnej partii). Jakie są tego konsekwencje? Dość istotne. Na poziomie społeczno-politycznym jest to gwarancja reakcji większości nie podzielającej poglądów polityków dekretujących. Fanatyczne przekonanie o własnej nieomylności uniemożliwia jakikolwiek kompromis - czyli podstawę porządku demokratycznego. Przekłada się to na poziom praktyki politycznej. Podejście dekretujące jest świetnym pretekstem dla liberalizacji spornych przepisów, motywowanej zagrożeniem "fundamentalizmem" i "ofensywą zwolenników państwa wyznaniowego". Ci z nas, którzy myślą o sobie jako o prawicowcach, powinni odpowiedzieć sobie szczerze: czy w przypadku propozycji w stylu intronizacji Jezusa Chrystusa, czy dodatkowego opodatkowania bezdzietnych małżeństw to tylko "pretekst"? Moja odpowiedź brzmi: nie, niestety nie tylko.
2. "Polska odpowiedź na makiawelizm". O co chodzi z tą "polską opowiedzią"? Za komuny wśród moich znajomych popularny był żart sytuacyjny. W sferze muzycznej np. Krzysztof Krawczyk był "polską odpowiedzią" na Elvisa Presleya, na rynku finansowym natomiast bony PKO były "polską odpowiedzią" na - bardzo silnego wtedy - dolara. Przekładając to na politykę - pomysł na uprawianie polityki forsowany przez lidera LPR wygląda właśnie na "polską odpowiedź" na makiawelizm. Symbolem tego zjawiska była deklaracja Romana Giertycha na łamach "Gazety Wyborczej", że nie przyjąłby do LPR Romana Dmowskiego ze względu na jego antysemityzm. Bardzo przepraszam, ale - jak kiedyś pisałem - skąd założenie, że jeden z architektów polskiej niepodległości, odzyskanej w 1918 w ogóle zwróciłby uwagę na taki byt polityczny, jak LPR? Odważne.
3. Konserwatywny pragmatyzm zorientowany na strategiczne cele. Cały czas czeka na odpowiedź pytanie o skalę dopuszczalnych kompromisów, będących środkiem realizacji założonych celów. Moim zdaniem jest jeszcze za wcześnie na udzielenie na nie uczciwej odpowiedzi, jednak koniec bieżącego roku powinien być OK. W tej konkretnej sprawie (restrykcyjność prawa antyaborcyjnego) należy postawić sprawę jasno: celem braci Kaczyńskich nigdy nie była zmiana prawa opartego o kompromis z 1996.
Jak dzisiaj wiemy, w kwestii końca roku 2007 nieco się myliłem - chociaż kilka spraw się udało. Czy taki klucz można jednak zastosować do sytuacji aktualnej? Nie do końca, jednak upieram się, że bramka nr 3 stanowi jedyną możliwość osiągnięcia jakichkolwiek celów istotnych dla szeroko pojętego "obozu patriotycznego" (trudno przecież np. Solidarność Walczącą określać "prawicą"). I tu mamy problem. Otóż żaden z bytów politycznych wymieniony przeze mnie we wstępie nie deklaruje żadnych strategicznych celów - natomiast wszystkie za wszelką cenę starają się osłabić jedynego uczestnika sceny politycznej, który w jakimkolwiek stopniu jest bliski programowo - PiS z L. Kaczyńskim.
Pisząc tą notkę mam problem również z ww. partią. Nie spełnia ona moich oczekiwań - jako jej wyborcy - o prezydencie nie wspominając. Niestety, na dzisiaj głosowanie na nią jest jedyną możliwą próbą zmniejszenia tempa już nie restytucji, ale ofensywy postkomunizmu, jaką funduje nam aktualna ekipa rządząca. Rozbrajające w tym kontekście są deklaracje, że ktoś zagłosuje na "kanapę nr 6", bo deklaruje ona poglądy znacznie bliższe jego przekonaniom, niż PiS - no i nie była w koalicji z Samoobroną. Pewnie - być może dlatego, że osiągając 1% poparcia w wyborach na udział w misji tworzenia większości rządowej była narażona w stopniu nieco ograniczonym. Może warto zapytać - jaki strategiczny cel przyświeca stronnictwom, co do których braku wyborczych szans trudno mieć wątpliwość? Bo jaki jest efekt ich działań, wiadomo - osłabienie pozostałych.
Wybory prezydenckie to trochę inna rzecz. W polskim ustroju i ogólnym przyzwoleniu na tuskizację prawa (naruszanie konstytucyjnych kompetencji prezydenta zgodnie z wolą rządu, o ile sprawuje go PO), ich znaczenie jest raczej symboliczne. W związku z tym, po rozczarowaniu L. Kaczyńskim poważnie rozważam absencję. Przecież nie zagłosuję na K. Morawieckiego, do którego żywię wielki szacunek, ale który jest zupełnie nieprzygotowany nie tylko do sprawowania podobnego urzędu, ale nawet do prowadzenia kampanii. Akurat w elekcji prezydenckiej aż się prosi o motyw "nie ma wroga na prawicy" i potraktowanie pierwszej tury jak "prawyborów", czy też wsparcie najsilniejszego kandydata poprzedzone wspólną deklaracją programową. Banałem jest stwierdzenie, że polska prawica jest organicznie niezdolna do pracy zespołowej różniących się środowisk. Krótkotrwała zmiana tego stanu rzeczy, jaką było PiS AD 2005 skończyła się, jak wiemy, z hukiem - w dużej mierze dzięki politykom uprawiającym politykę w sposób nr 1 z mojego przytoczonego wyżej "klucza". Ale te środowiska i ich wyborcy nie zniknęły - funkcjonują na marginesie głównego nurtu polityki bez szansy na realizację preferowanych przez siebie rozwiązań... ale zawsze przejawiając dużo chęci, by podkreślać, czym się różnią między sobą, często deklaracje takie opatrując wycieczkami ad personam pod adresem konkurencji. W nieco innej konfiguracji powtarza się więc motyw z drugiej połowy lat '90, gdy dzięki rozgęganym i zadowolonym z siebie prawicowym politykom, ponad 30% elektoratu zostało pozbawione swojej reprezentacji w parlamencie. Ale każdy z tych polityków oczywiście zrealizowałby akurat swoje cele... gdyby jego stronnictwo nie zostało zredukowane do roli planktonu politycznego.
Co możemy w takiej sytuacji zrobić jako wyborcy? Niewiele, ale na pewno warto kontestować akcje, których efektem zawsze będzie wzmocnienie strony "socjal-liberalnej" i euro-federastycznej. Powtarzam więc - moim zdaniem jedynym przytomnym wyjściem jest wskazanie strategicznych celów i podjęcie prób współpracy z innymi środowiskami z chęcią, jeżeli nie natychmiastowego ich osiągnięcia - co często deklarują politycy-gawędziarze - to rozpoczęcia ruchów w preferowanym kierunku. Myślę zresztą, że przykładem takiego podejścia jest "sojusz" PiS i Radia Maryja, który zwolenników obu środowisk przyprawił o niejeden zgrzyt zębów. Z perspektywy czasu widać, że - o ile towarzyszy mu zdrowy dystans - jest to wariant po prostu racjonalny.
Pierwszą rzeczą jest więc wymaganie od popieranych przez nas polityków szacunku do konkurencji "z tej samej strony barykady" - zaszłości historyczne być może są frapujące dla zainteresowanych, ale w kontekście tego, co się wyprawia dzisiaj w skali lokalnej, centralnej i unijnej - nie mają żadnego znaczenia. Politycy muszą więc wybrac, czy chcą po klubowych salkach opowiadać, czego to by dla Polski nie zrobili, czy może jednak w końcu zacząć to robić - przynajmniej w takiej części, w jakiej mogą się porozumieć z innymi podmiotami posiadającymi cele podobne, chociaż niekoniecznie identyczne.
Osoby z "obozu patriotycznego" lubią nawiązywać do chlubnych tradycji oręża, itp. To ładnie, tylko dzisiaj jest mniej ważne, czy rację miał Dmowski, czy Piłsudski. Dzisiaj próbuje się sparaliżować IPN, maksymalnie rozszerzać kompetencje służb, objąć orwellowską kontrolą każdą sferę życia, zdelegalizować krzyże w miejscach publicznych, uniemozliwić dywersyfikację energii, osłabić rolę Polski na arenie międzynarodowej (wyjątek: Peru).
Dość o lustracji z '92 - wszystko już zostało powiedziane. Do roboty. Jak nie można przy okazji wyborów prezydenckich, następne są samorządowe. Ciekawe, jakie na poziomie lokalnym sa różnice np. między PiS, a Polską Plus...
- Foxx - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
16 komentarzy
1. jakie na poziomie lokalnym sa różnice np. między PiS, a Polską +
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. :)
3. tu i ówdzie porozrzucani są ludzie, z którymi można coś konstruk
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Znowu powróciłem z długiej podróży, przeczytałem i potwierdzam.
michael
5. Teraz nie jestem w stanie do czegoś więcej, ledwo dyszę.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Michaelu
7. w oczekwiwaniu na tekst Michaela
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Bardzo dobry tekst
9. Dziwię się takim tekstom.
10. Nie wiem, czemu się dziwisz
11. To jest pragmatyzm:
12. Pragmatyzmem
13. światopogląd
14. Nurni :)
15. "Nie udawaj, że nie wiesz o co chodzi :)"
16. Myślę, że jednak nieco upraszczasz