Wymiar… sprawiedliwości? (o prokuratorach twardych i miękkich) (rosemann)

avatar użytkownika Redakcja BM24
Jak wiadomo właściwość to coś, co w wielu przypadkach zależy od otoczenia, od warunków, jakie oddziaływają na coś, co bywa za pomocą owej właściwości opisywane. Taka woda na przykład. W zasadzie jest cieczą ale zdarza się jej zarówno zestalić w formie lodu jak i wyparować. Wystarczy, że zmienia się otoczenie. Z wieloma innymi rzeczami jest podobnie.
Skoro natura tak ten świat urządziła, że nic raczej nie jest tak do końca stałe, nawet przysłowiowa opoka, trudno oczekiwać aby z tego naturalnego porządku wyłamała się akurat istota tak pokraczna jak człowiek. Wszak miarą jego niedoskonałości jest to, że prawie w każdej dziedzinie jest w stanie przegrać z cała masa istot stojących w ziemskiej hierarchii znacznie niżej. W wodzie przegrywa z byle szprotką, na lądzie z takim choćby gepardem i masą innych a w powietrze co prawda wzleciał na swoim mózgu ale i tak gdzie mu tam choćby do sokoła…
Po tym wstępie czytający zastanawia się zapewne czemu tekst umieściłem w kategorii „polityka”. A temu, szanowny gościu, że nic równie skutecznie, jak właśnie polityka i jej wpływ na ludzi, nie jest w stanie sprawdzić pewnych ludzkich właściwości. Ten nieprzyjemny w użyciu filtr pokazuje, czy osobnik dany to okruch twardej skały czy też znakomita w modelowaniu plastelina.
Ot choćby taki prokurator. Jak wiadomo każdemu, prokuratura to spora cześć fundamentu państwa prawa. Fundamentu, na którym opiera się też zaufanie obywateli do państwa jako monstrualnej konstrukcji oddanej tymże obywatelom w służbę. W interesie zarówno państwa jak i obywateli jest to, by ten fundament składał się z cegiełek wystarczająco twardych. I niepodatnych na jakiekolwiek ściskanie. Bo jak będą podatne to wszystko się najpierw zdeformuje a następnie zawali. Cały wspomniany olbrzymi twór.
Ot choćby taka sytuacja. W jednej z prokuratur szefem zostaje właśnie prokurator ambitny. Są oczywiście jakieś podstawy ku temu, żeby akurat on został. I pewnie te jego ambicje i kompetencje zostały jakoś uzewnętrznione bo nagle, w sposób, którego nie potrafię zinterpretować choćby dlatego, że nie mam od jakiegoś czasu pojęcia jak ustala się właściwość ( w sensie nie potocznym lecz dotyczącym działania instytucji wymiaru sprawiedliwości) wedle której prokuratura położona 200 km od stolicy prowadzi postępowanie przeciwne stołecznym urzędnikom w sprawie, która miała miejsce też 200 km od stolicy, tyle, że w innym kierunku, szef- „świerzynek” dostaje w swoje ręce bardzo gorące śledztwo.   Bardzo gorące bo w sprawie z mocno i widocznie zarysowanym tłem. Dotyczy osoby jednoznacznie kojarzonej politycznie i o polityczne przesłanki w swych działaniach podejrzewanej. Sprawa jest na tyle skomplikowana, że nawet trzeba, jak wróble ćwierkają, odbywać jakieś prawie nocne posiedzenia u ministra, ale prokurator sprawia się przednio. Na tyle, że, mimo krótkiego stażu na stanowisku kroi mu się nieoczekiwanie ( dla kogo, kogo dla tego kogo…*) awansik w służbowej hierarchii.
A teraz druga historia. Sprawa prawie tak samo bulwersująca jak pierwsza. Prawie tylko z tego powodu, że jakoś tak szybciej media, a za nimi opinia publiczna, straciły do niej serce. Oto również mamy śledztwo w sprawie, w której pojawia się  nazwisko znane i mocno z polityką kojarzone. Nawet mocniej niż to pierwsze. W tej sprawie, inaczej niż wyżej, zarzut nie zostaje postawiony. Prokurator nie tylko nigdzie nie jeździ ale ma gdzieś sugestie swoich zwierzchników z Warszawy. Po prostu śledztwo zostaje umorzone a sugestia, by je dalej prowadzić, zignorowana.
Mamy więc prokuratora miękkiego, którego wystarczy wezwać do Warszawy oraz pomachać mu przed oczami nominacją i zarzuty są jak ta lala. Mamy też drugiego, co i Warszawę i stacjonujące tam szefostwo cznia, nic sobie z jego sugestii nie robiąc. Jeden jest więc skała a drugi plastelina. Co decyduje, że tak różnią się ci dwaj urzędnicy wymiaru sprawiedliwości, te cegiełki tworzące fundament państwa? Zapewne może to być ich wewnętrzna konstrukcja, często zwana charakterem. Ale może tez być cos zupełnie innego. Tak, jak napisałem na początku, jakiś bardzo istotny czynnik zewnętrzny.
Jak choćby taka drobna różnica w obu sprawach, że ten miękki, podatny na sugestie zwierzchników i łasy awansu prokurator miał do czynienia ze sprawą osoby politycznie kojarzonej z opozycją

 zaś ten drugi, co się postawił, symbolicznie pokazał „faka” i jest jak głaz, podjął decyzję w sprawie, w której pojawia się prominentna postać partii obecnie rządzącej. Z tego samego miasta zresztą co głaz.
 
 
O obu sprawach i obu prokuratorach pisze „Rzeczpospolita”
 
 
* za Wilq-iem :)
http://rosemann.salon24.pl/149578,wymiar-sprawiedliwosci-o-prokuratorach-twardych-i-miekkich
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz