Pamięć a historia. Sprór o nazwę IPN.
chinaski, pon., 07/12/2009 - 07:18
Po kilkumiesięcznej przerwie powróciła w nowym formacie (nowi prowadzący: Jerzy Kisielewski i Jan Ordyński, dłuższy czas emisji) niedzielna publicystyczna audycja radiowej „Jedynki”- „W samo południe”. Premierowymi gośćmi programu byli: prof. Romanowski z Krakowa (zaklinał się, że jest konserwatystą, miłośnikiem marszałka Piłsudskiego) i prof. Winczorek, znany konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Panowie w przewidywalny sposób dyskutowali o ewentualnych zmianach Konstytucji i reformie/likwidacji IPN. Zwłaszcza ten drugi temat wzbudził uzasadnione (, bo jakże by inaczej) emocje. Romanowski zaczął pompatycznie, analizując samą nazwę instytucji: IPN- Instytut Pamięci Narodowej. Brzmiało to- mniej więcej-tak (w żadnym wypadku nie jest to cytat, raczej luźne przedstawienie sensu wypowiedzi):
Właściwie, o jaką pamięć tutaj chodzi? Pamięć to mamy: ja, Pan i Pan, Wałęsa coś tam pamięta (więcej nie pamięta), Kwaśniewski też, wielu ma luki w pamięci- jakież to ludzkie. Tymczasem poważna instytucja państwowa (w zamyśle IPN) powinna zajmować się historią, tylko i wyłącznie. Pamięć jest wybiórcza i subiektywna, historia- jako nauka-taką być nie może!
Później było jeszcze gorzej, smuty na temat pionu śledczego IPN, propozycje „reformy”, czego efektem finalnym byłoby powstanie „Instytut Najnowszej Historii Polski”.
Wieczorek to poparł. Podsumowując, obaj panowie stwierdzili, że zmiany zaproponowane przez PO są jak najbardziej słuszne, tylko niewystarczające. Czyli kalka stanowiska postkomunistycznego SLD. Taki jest głos elit.
Program przypominał „najlepsze” publicystyczne produkcje doby Roberta Kwiatkowskiego. Czyżby medialna koalicja SLD-PO/SLD-PIS podzieliła już łupy?
Jeśli tak dalej ma to wyglądać, to daruje sobie kolejne odcinki „W samo południe” na rzecz chociażby poobiedniej drzemki. Wolę podrzemać przy„PISowskim” programie „Boso przez świat”, niż dręczyć się wspomnieniami zbrodni „podjudzaczy” z Kurtyką na czele. Idąc tym tropem włączyłem Telewizję Publiczną.
Przełączając kanały, natknąłem się na debatę o zakazie palenia w miejscach publicznych (TVP1). Jedna prowadząca- pani Schymalla, 6 gości- dwie przeciwstawne ekipy po 3 ludzi (2 facetów+1 kobieta .) Wśród zwolenników „jarania” znaleźli się m.in.: redaktor Najsztub i prof. Hołówka- etyk. Ten ostatni, na argument, że fajki są rakotwórcze, rzucił coś w stylu: Eternit i tysiące innych rzeczy też! Fajnie, przynajmniej nie ściemniał- jak Najsztub- o łamaniu Konstytucji, naruszaniu swobody obyczajów, nałogów, chorowania, umierania…
Oprócz niedzielnych popołudni, które-zgodnie z misją -powinniśmy wykorzystać na kontakt z dziećmi, aktywny wypoczynek, wędkowanie, etc., media publiczne mają o stokroć lepszą ramówkę od „komerchy”. Powyższe przykłady to jedynie dowód, że z ich pluralizmem też nie jest najgorzej.
- chinaski - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
3 komentarze
1. i takim "bezpartyjnym fachowcom" POSLD chce oddać IPN
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Maryla
3. off topic