Gdzie nadzieja?
tu.rybak, śr., 02/12/2009 - 12:13
Znowu premier został pokazany na tle mapy.
Tusk: Jesteśmy najlepsi w Europie, ale nie ogłoszę końca kryzysu.
- A mógłby.
Rostowski: Polska najlepsza w OECD.
- Tylko w OECD? A galaktyka?
Ponadto wskaźnik HSBC/Markit/PMI wzrósł optymistycznie (zakończył kryzys) i ponoć z tego powodu złotówka się umocniła. Panuje ostrożne oficjalne zadowolenie. Ostrożne, gdyż wzrosty oparte są głównie na wzrastającej sile złotówki. Oraz na dużym popycie wewnętrznym (To ostatnie wydaje mi się, nie może skończyć się dobrze. Mam wrażenie, że propaganda sukcesu spowodowała, że ludzie zaczęli tracić instynkt samozachowawczy. Ale można zaryzykować twierdzenie, że zostali oszukani).
Czyli dług nad nami wisi. I rośnie (FUS? emerytury?). Sądzę, że minister Vincent-Rostowski wykona ten sam manewr co w zeszłym roku. Będziemy obserwować przesunięcia budżetowe w ministerstwach na przyszły rok. Bo biedaczek znowu się pomylił i źle obliczył nowelizację budżetu. A przecież nowelizował, dla pewności w połowie roku... (Mam darmową radę: w przyszłym roku niech minister finansów planuje nowelizację na grudzień. Może uda mu się trafić.)
Ale to chwilowe, bo:
W 2015 roku Polska będzie miała jeden z najniższych długów publicznych - twierdzi Rostowski. [wszystkie tytuły z "Money.pl"]
- A będzie jeszcze coś miała?
W międzyczasie: rośnie bezrobocie, dorzucimy miliard do budżetu unijnego (nieprzewidziane przez naszych specjalistów koszty wzrostu PKB), zmieni się kurs złotówki (a jeszcze jak Eureko sprzeda swoje...), rośnie inflacja.
Jest wyjście. Eksperci doradzają:
Trzy długi zamiast jednego. Dzięki zmianie definicji długu publicznego nie zniszczymy reformy emerytalnej, a budżet państwa nie zostanie sparaliżowany przez przekroczenie 55-proc. progu ostrożnościowego. ["Dziennik GP", 2 XII 2009 r.]
Pomysł fantastyczny. Rozważano wcześniej numer z przesunięciem progów. Nie wyszło. Potem z zabraniem kasy z OFE. Nie wyszło. Teraz zmienimy definicję długu. Poprawi się.
Wystarczy nazwać zło dobrem i już jest dobrze. To się świetnie wpasowuje w lingwistyczną działalność rządu. Powiemy, że nie ma kryzysu. I kryzysu nie ma. To tyle do zrobienia w sferze językowej. Ale coś jeszcze można zrobić.
Jest kolejny pomysł.
Najlepiej zarabiający Polacy muszą się liczyć z podwyżką składki rentowej. By ratować finanse państwa, minister finansów może sięgnąć do ich kieszeni po 1,3 mld zł ["Gazeta Wyborcza", 2 XII 2009 r.]
Czy to wymyślił lewicowy rząd premiera Millera? Czy może premier Kaczyński z nienawiścią rzucił się na bogatych? Nie, to premier Tusk (TZW Liberał).
To gdzie nadzieja?
W tym, że może na niego drugi raz nie zagłosują.
Tusk: Jesteśmy najlepsi w Europie, ale nie ogłoszę końca kryzysu.
- A mógłby.
Rostowski: Polska najlepsza w OECD.
- Tylko w OECD? A galaktyka?
Ponadto wskaźnik HSBC/Markit/PMI wzrósł optymistycznie (zakończył kryzys) i ponoć z tego powodu złotówka się umocniła. Panuje ostrożne oficjalne zadowolenie. Ostrożne, gdyż wzrosty oparte są głównie na wzrastającej sile złotówki. Oraz na dużym popycie wewnętrznym (To ostatnie wydaje mi się, nie może skończyć się dobrze. Mam wrażenie, że propaganda sukcesu spowodowała, że ludzie zaczęli tracić instynkt samozachowawczy. Ale można zaryzykować twierdzenie, że zostali oszukani).
Czyli dług nad nami wisi. I rośnie (FUS? emerytury?). Sądzę, że minister Vincent-Rostowski wykona ten sam manewr co w zeszłym roku. Będziemy obserwować przesunięcia budżetowe w ministerstwach na przyszły rok. Bo biedaczek znowu się pomylił i źle obliczył nowelizację budżetu. A przecież nowelizował, dla pewności w połowie roku... (Mam darmową radę: w przyszłym roku niech minister finansów planuje nowelizację na grudzień. Może uda mu się trafić.)
Ale to chwilowe, bo:
W 2015 roku Polska będzie miała jeden z najniższych długów publicznych - twierdzi Rostowski. [wszystkie tytuły z "Money.pl"]
- A będzie jeszcze coś miała?
W międzyczasie: rośnie bezrobocie, dorzucimy miliard do budżetu unijnego (nieprzewidziane przez naszych specjalistów koszty wzrostu PKB), zmieni się kurs złotówki (a jeszcze jak Eureko sprzeda swoje...), rośnie inflacja.
Jest wyjście. Eksperci doradzają:
Trzy długi zamiast jednego. Dzięki zmianie definicji długu publicznego nie zniszczymy reformy emerytalnej, a budżet państwa nie zostanie sparaliżowany przez przekroczenie 55-proc. progu ostrożnościowego. ["Dziennik GP", 2 XII 2009 r.]
Pomysł fantastyczny. Rozważano wcześniej numer z przesunięciem progów. Nie wyszło. Potem z zabraniem kasy z OFE. Nie wyszło. Teraz zmienimy definicję długu. Poprawi się.
Wystarczy nazwać zło dobrem i już jest dobrze. To się świetnie wpasowuje w lingwistyczną działalność rządu. Powiemy, że nie ma kryzysu. I kryzysu nie ma. To tyle do zrobienia w sferze językowej. Ale coś jeszcze można zrobić.
Jest kolejny pomysł.
Najlepiej zarabiający Polacy muszą się liczyć z podwyżką składki rentowej. By ratować finanse państwa, minister finansów może sięgnąć do ich kieszeni po 1,3 mld zł ["Gazeta Wyborcza", 2 XII 2009 r.]
Czy to wymyślił lewicowy rząd premiera Millera? Czy może premier Kaczyński z nienawiścią rzucił się na bogatych? Nie, to premier Tusk (TZW Liberał).
To gdzie nadzieja?
W tym, że może na niego drugi raz nie zagłosują.
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
5 komentarzy
1. To gdzie nadzieja?
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. he, he znów zmiana warunków reformy emerytalnej
kolejny balon próbny, a nóż się uda?
http://biznes.onet.pl/zabrac-bogatemu,18543,3063417,1,news-detal
To jeden z wariantów "Planu rozwoju i konsolidacji finansów publicznych", który przygotowuje wiceminister finansów Ludwik Kotecki. Plan ma być gotowy w grudniu.
Pomysł jest taki, by pracownicy płacili składkę rentową cały rok, bez względu na to, ile zarobią.
Dziś najbardziej zamożni Polacy, gdy ich dochód przekroczy 30-krotność średnich rocznych zarobków (ok. 95 tys. zł), przestają płacić składki rentową i emerytalną. Dotyczy to osób, które zarabiają ponad 8 tys. zł miesięcznie. Najlepiej opłacani przekraczają próg już w styczniu i od lutego nie płacą tych składek w ogóle.
Sprawdź także: emerytury.onet.pl
Teraz rząd rozważa pomysł podwyżki składki rentowej. Według szacunków rządu zniesienie limitu dotknęłoby 290 tys. osób.
FUS zyskałby na tym dodatkowe 1,3 mld zł - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Nic nie pisza, co z wysokoscią emerytury w takim razie. Bo składki zostały tak ustalone, aby emerytura z ZUS nie przekraczała 2,5 krotnosci średniej płacy krajowej.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Balon probny
4. znów nie chwyciło, ciekawe, ile jeszcze bedzie sondowania?
Nie będzie podwyżki składki rentowej Audio
Minister finansów Jacek Rostowski zdementował informacje, że najlepiej zarabiający Polacy muszą się liczyć z podwyżką składki rentowej. Napisała o tym dzisiejsza "Gazeta Wyborcza" powołując się na nieoficjalne informacje. Nie ma... »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Nie chwyciło,