Już raz w historii „coś” w historii wydarzyło się wieczorem i nocą... Teraz po raz drugi jeden z bohaterów „zmiany nocnej” decyduje się na ruch wieczorny, bo łatwiej... nie trzeba się tłumaczyć.
Do afer przywykłem, jednak niebezpieczna wydaje mi się semantyka wydarzeń. Znaczenia słów nabierają pokrętnego sensu, aż pokusiłem się o lekki słownik:
Prowokacja – główne narzędzie służb specjalnych, wykorzystywane we wszystkich normalnych krajach. W rozwiniętych demokracjach prowokacji „zaplanowanej” podlega każdy wyższy urzędnik. A to po to, aby bał się „kręcić watę cukrową” (lody mi się znudziły). Nikt nie wciska wyborcom w „normalnych” krajach „uczciwości wrodzonej”. Wiadomo, że lukier waty kusi, więc powołuje się takie instytucje jak CBA.
Prowokacja jest zawsze kosztowna. Zakłada oszustwo, fałszerstwo, podszywanie się, zwodzenie (uwodzenie) - zatem ludzi organizujących prowokację nie można karać za swoje naturalne metody pracy. Cokolwiek by nie zrobili, a na celu mieli „sztuczne” skuszenie kogokolwiek, robią dobrze – nawet jak im się nie uda, bo obiekt akurat był uczciwy. (mamy przykład z literatury, pewnego Konrada, który podszywał się pod kogoś innego, w dobrym celu)
Prowokacja kierowana jest w ludzi wobec których nie ma żadnych podejrzeń – chodzi w tym o wyimaginowanie sztucznej sytuacji – jeśli są sygnały, że ktoś jest nieuczciwy, to już nie ma co sprawdzać, prowokacja jest niepotrzebna – delikwentem zajmuje się prokuratura, a nie CBA.
Prowokacja ma sprawdzić jak „obserwowany” poradzi sobie w sytuacji korupcjogennej – nawet jeśli nigdy nie miał takich zamiarów. Lepiej aby delikwenta sprawdziło wcześniej CBA, niż później w praktyce jakieś GRU. (nie mówiąc już o wywiadach gospodarczych państw i firm – biorąc średnio 100 krajów i 100 największych koncernów, w każdym kraju, w naszej Warszawie również, biega dziennie ponad 200 facetów, aby coś ugrać)
- zatem: nie można czegokolwiek zarzucać szefowi CBA, skoro robił jakąś fałszywkę w celu sztucznego kogoś skorumpowania. Na czym mogło by polegać „przekroczenie” uprawnień? Za dużą proponował łapówkę, bo tych do lub powyżej 5 tys. to ma nie łapać?
Podsłuch – metoda inwigilacji operacyjnej stosowana nagminnie przez wszystkich, którym jest to potrzebne, stosowana od czasu wynalezienia mikrofonu. (dla ubogich w zwoje: mikrofonu nie wynalazł Macierewicz).
Logika podpowiada, że skoro CBA (pro-pisowskie) podsłuchiwało PO, to inne służby (pro-PO) podsłuchuje PIS. Chyba, że ktoś wierzy, że CBŚ, ABW i Policja są na wskroś uczciwe i ich nominowani szefowie nie szukają czegoś na stronę przeciwną – takim polecam udać się już powoli w kierunku Jerozolimy – za wiarę w ludzi wniebowstąpienie gwarantowane.
Opinia – opinie wydaje się jedynie w kontrze lub zgodzie na czyjeś postanowienie, diagnozę itp. Jeśli w tezie nie ma uzasadnienia – opinii wydać nie można.
Honor – pewna ulotna cecha, która np. nie pozwala kłamać – jeśli wice-premier (3 osoba w państwie) mówi, że z kimś nie rozmawiał, a potem okazuje się, że jednak rozmawiał – to honor nakazuje „w milczeniu ze sceny zejść” – a nie przyjmować posady szefa klubu sejmowego. (przypominam: sejm – zbór ludzi zaufania społecznego wybranych przez społeczeństwo, (kurcze... musiałbym tłumaczyć „zaufanie”... )
Poseł – osoba wybrana przez społeczeństwo w wyborach powszechnych, reprezentuje ich poglądy i jest ich głosem w załatwieniu ich spraw – przypominam, bo wczoraj jednemu posłowi wyrwało się, że w polityce jest dla innego posła (akurat premiera) – uwiódł go, czy co?
Google – popularna wyszukiwarka internetowa. Jeśli w niej nie ma znanego „inwestora” stoczni – to znaczy, że takiego inwestora nie ma.
Wadium – wplata na poczet przetargu, wymagana od firmy w niej startującej. Jeśli wpłata jest z innego konta niż nazwa firmy, nie można jej zaksięgować. Przelewy od kolegów to można robić najwyżej na Allegro.
Marszałek sejmu – osoba wybrana do prezentowania sejmu, zarządza jego pracami – funkcja obejmuje wszystkich posłów, nie tylko tych, którzy na niego głosowali. Marszałek w większości przypadków działa ustami, więc jakby pracuje „ustnie” – co nie nadaje mu uprawnień, aby inni, w tym prezydent też tak czynili. (mimo tego, iż Marszalek pracuje „ustnie” siedzą przed nim kobiety i na takich maszynkach zapisują co mówi, wtedy to jest ważne – jak sobie coś powie pod nosem na stacji benzynowej, to ważne nie jest).
Demokracja– forma rządów np. w USA, gdzie dwie wielkie partie walczą o władzę i kontrolują swoje poczynania. Mówi się, że PIS walczy z PO i ją podkopuje – bo podkopywanie republikańskiej partii w USA nie ma dla PIS sensu. Nie ma się co obrażać, normalka – odrzuciliśmy już tezę, że tylko jedna partia ma rację, to się nazywa pluralizm. (wcześniej był komunizm i jeden program w telewizorze, TVN-u nie było). Pluralizmu nie mylić z sympatiami politycznymi – można być np. za PO to żaden wstyd, ani obciach).
Cmentarz – miejsce pochówku zmarłych – jeśli na cmentarzu spotyka się minister i gangster, a na tym cmentarzu nie mają akurat pochowanych krewnych – to jest to sprawa do prokuratury, a nie do gdybania. Skąd wiem? Czytałem parę książek...
Bananowa republika – nazwa dla krajów o demokracji tzw. fasadowej, wg. teorii demokracja jest np. w Rosji. Charakteryzuje się tym, że władze kraju stosują prawo dowolnie i wybiorczo – w imię obrony interesów własnych, bądź kolegów z hunty.
Kult jednostki - ślepe zapatrzenie – wiara w daną osobę (albo też czytali (tajne) stenogramy i nic tam nie ma, albo wiedzą o czym mówią).
Mafiozo – człowiek, który nie kieruje się prawem, postępuje ponad prawem, ba, ma prawo w garści, np. ktoś, kto nie boi się trybunału, bo ma większość sejmową, albo zna sędziów.
Odwracanie kota ogonem – idiom, przysłowie. Przykład: Nazywanie bandytów "biednymi podsłuchiwanymi ludźmi", uwiedzionymi itp., zob też: nazywanie wykrywania przestępstw nadużyciem i przekroczeniem uprawnień.
Sprawiedliwość – odrzucana forma porządku społecznego, literalnie: zjawisko, które nas wszystkich i tak dopada.
3 komentarze
1. Nocna Zmiana II czyli nieudany pucz
"Pucz" w TVP. Telewizja pokaże film o politycznej awanturze zorganizowanej przez opozycję
Telewizja Polska wyemituje film dokumentalny „Pucz”. Emisja w niedzielę o 14:55 na antenie TVP1.
Film autorstwa Ewy Świecińskiej opowiada o wydarzeniach, które miały
miejsce w Polsce po 16 grudnia 2016 r., gdy opozycja zablokowała mównicę
i rozpoczęła okupację Sejmu.
– czytamy w opisie filmu.
Po raz
pierwszy słowa „pucz” w odniesieniu do działań opozycji użył Jarosław
Kaczyński w rozmowie z Michałem i Jackiem Karnowskimi na łamach
tygodnika „wSieci”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Film "Pucz" przywraca
Film "Pucz" przywraca podstawową dla demokracji kategorię: prawdę. I jest potężnym aktem oskarżenia agresorów [RECENZJA]
Telewizja Polska wyemituje film dokumentalny Ewy Świecińskiej w niedzielę (dziś) o 20:20 na antenie TVP1.Jest paradoksem, że ważnym elementem filmu Ewy Świecińskiej
„Pucz” są nagrania dokonywane przez organizatorów tych wydarzeń, mające
pierwotnie nakręcać emocje i budować przekonanie iż siłowe obalenie
wyniku z 2015 roku jest tuż za rogiem. Dziś, po kilku zaledwie
tygodniach, stają się potężnym aktem oskarżenia. Dowodzą
nieprawdopodobnego wręcz braku kultury, agresji i dążenia
do uruchomienia przemocy. Zwłaszcza poseł Sławomir Nitras wyrasta
na postać wszystko to symbolizującą. Ale inni niewiele lepsi.
W filmie Ewy Świecińskiej wydarzenia ostatnich tygodni oglądamy niejako od wewnątrz. Wspólnie z posłami PO i Nowoczesnej
chodzimy po Sejmie i widzimy jak w skandaliczny sposób atakują posłów
Prawa i Sprawiedliwości, jak grożą im, że za chwilę z nimi skończą.
Widzimy dziką radość posłą Nitrasa, że demokratycznie wybrani politycy
zostali zablokowani w gmachu parlamentu przez wściekły tłum. Cytat:
„pilnują bram, prezes nie ma jak wyjechać. Tak trzymać!”.
Słyszymy
wezwania do akcji, która spowoduje iż będą „wyskakiwali przez okna”.
Przypominamy sobie wezwania reporterów stacji komercyjnych i sugerowanie
jakiegoś przełomu („Kaczyński bierze na siebie ogromną odpowiedzialność
za to, co może się wydarzeć dziś wieczorem w Polsce”).
Widzimy wściekłe, świadomie podkręcane, agresywne i wulgarne tłumy i bojówki.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Miesiąc później lepiej widać,
Miesiąc później lepiej widać, że mógł zostać zrealizowany scenariusz kolejnego krwawego „polskiego…
Łatwo sobie wyobrazić scenariusz z Donaldem Tuskiem jako tym,
który czuwa nad odsuwaniem od władzy tych, których oskarżono by o
przelew polskiej krwi.
To wszystko miało się potoczyć inaczej. I było sporo możliwości, by wydarzenia zapoczątkowane 16 grudnia 2016 r., czyli równo miesiąc temu, miały dramatyczny, a wręcz tragiczny przebieg, a potem byłoby już tylko gorzej. Po miesiącu można się już zdobyć na pewien dystans i chłodny opis. Wtedy, 16 grudnia, zabrakło tylko jednego: prawdziwej krwi i ofiar. To byłaby pożywka, która nadałaby próbie puczu realnego wymiaru. Trudno powiedzieć, jak to się stało, że nie doszło do rozlewu krwi. Może zapobiegły temu wszechobecne kamery i wykorzystywane w tej roli przez wiele osób smartfony. Ale były takie próby. Był na przykład lewicowy performer Wojciech Diduszko, który położył się na ulicy pod Sejmem, udając rannego. Nieprzypadkowo położył się tuż obok rzuconej przez jednego z zadymiarzy świecy dymnej. Tę świecę dymną zaraz nazwano gazem łzawiącym, użytym jakoby przez policję. To oczywiste kłamstwo powtórzył polski korespondent Reutersa, powołując się na znajdującego się w tym czasie w budynku Sejmu posła Nowoczesnej Jerzego Meysztowicza, a więc na kogoś niemającego pojęcia o tym, co zaszło na zewnątrz. Ale przecież nie chodziło o prawdę, tylko o stworzenie odpowiedniej dramaturgii. A tej dramaturgii najbardziej potrzebne były ofiary i głównie po to różne osoby kładły się i rzucały pod wyjeżdżające z Sejmu auta, w tym samochód premier Beaty Szydło.
Kilka dni temu, już na chłodno, opisałem na Twitterze (skrótowo, bo to medium ma ograniczenia), o co mogło chodzić puczystom. Skądinąd ten mój tweet, obok wpisów innych osób, pojawił się w filmie „Pucz”. Powtórzę więc tamte pięć punktów. Po pierwsze – „wywołać awanturę z byle powodu, by zablokować uchwalenie budżetu”. Po drugie – „przenieść zadymę na ulice, nakręcić emocje, doprowadzić do dramatu, np. przelewu krwi”. Po trzecie – „zakłócić nadawanie TVP, żeby dostępny był tylko przekaz antyrządowy, wzywający wojskowych, policjantów, urzędników, samorządowców do buntu wobec rządu PiS”. Po czwarte – „rozkręcić histerię za granicą, by pucz w Polsce przedstawić jako majdan przeciw opresyjnej władzy”. Po piąte wreszcie – „w wyniku zamieszek, buntu aparatu, presji zagranicy i mediów, paraliżu Sejmu i rządu doprowadzić do zmiany władzy”. Punkt pierwszy został w pełni zrealizowany. Dla pełnej realizacji punktu drugiego zabrakło tylko przelewu krwi. Punt trzeci też został zrealizowany prawie w całości, choć odzew był znacznie słabszy niż oczekiwano, głównie ze względu na niezrealizowanie najważniejszego elementu opisanego w punkcie drugim. Punkt czwarty zaczął być gorliwie realizowany, a gdyby doszło do planowanej eskalacji, zostałby zrealizowany w pełni. Punkt piąty, obalenie legalnych władz RP, nie został zrealizowany z tego względu, że w kilku poprzednich zabrakło jakichś elementów. Ale z perspektywy miesiąca, jaki upłynął od 16 grudnia 2016 r., wszystko układa się w spójny scenariusz. I jest to bardzo czarny scenariusz.
Jednym z ważnych elementów tego czarnego scenariusza była obecność 17 grudnia we Wrocławiu wielkiego obrońcy demokracji, przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska. Formalnie przyleciał on na zakończenie funkcjonowania Wrocławia w roli Europejskiej Stolicy Kultury. I od Tuska usłyszeliśmy m.in. takie słowa: „Dziś jestem wzruszony, to moje pierwsze publiczne wystąpienie w Polsce od dłuższego czasu. Przygotowałem sobie wystąpienie, ale nie pierwszy raz historia płata mi figla i muszę zmienić wystąpienie z oczywistych względów. (…) Po wczorajszych wydarzeniach w Sejmie i na ulicach Warszawy, mając w osobistej pamięci, co znaczą grudnie w naszej historii, apeluję do tych, którzy realnie sprawują władzę w naszym kraju, apeluję o respekt i szacunek wobec ludzi, wobec zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur i dobrych obyczajów. A tym, którzy gotowi są, pokazują od wielu miesięcy, że chcą trwać przy europejskich standardach demokracji, tu w Polsce, chciałbym serdecznie podziękować i wyrazić najwyższe uznanie”. Tusk wypowiedział te słowa wiedząc już dokładnie, jak przebiegły wydarzenia w Sejmie i jego okolicach. Ciekawe, jak bardzo i w jakim kierunku Donald Tusk zmieniłby swoje wystąpienie ze względu na to, „co znaczą grudnie w naszej historii”, gdyby w nocy z 16 na 17 grudnia doszło do prowokacji z przelewem krwi? W każdym razie bardzo widoczny jest ogromny cynizm w słowach byłego premiera, który 17 grudnia był w Polsce i w razie potrzeby mógłby stanąć na czele obrońców demokracji. Dość łatwo można sobie wyobrazić scenariusz z Tuskiem jako tym, który czuwa nad odsuwaniem od władzy tych, których oskarżono by o przelew krwi, a nie tylko o łamanie „zasad i wartości konstytucyjnych, ustalonych procedur”.
Nie zamierzam rozwijać czarnego scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”, warto mieć jednak świadomość, że jakiś scenariusz istniał, bo dość precyzyjnie można go zrekonstruować. A wiele elementów już zadziałało tak, żeby mogła zostać zrealizowana fatalna wersja tego scenariusza. Nie ma pewności, kto był autorem tego czarnego scenariusza i na ile poszczególni gracze byli świadomi, w czym uczestniczą. Nie trzeba jednak być wtajemniczonym czy w pełni świadomym, żeby dobrze odegrać narysowane przez kogoś innego role. Ten scenariusz był bliski zrealizowania, a przynajmniej bliski wejścia w bardzo niebezpieczną fazę, gdy nie dałoby się już kontrolować wydarzeń. A wtedy byłby wręcz klasykiem w arsenale środków wojny hybrydowej. Nie można o tym zapominać miesiąc po wydarzeniach z 16 grudnia i dzień po emisji w TVP filmu „Pucz”, który je przypomniał. Doszło w Polsce do groźnej zabawy z ogniem i byłoby wielką krótkowzrocznością, a wręcz głupotą nie wyciągnąć wniosków ze scenariusza kolejnego „polskiego grudnia”. Tym razem nie zrealizowanego, ale główni gracze wciąż działają i mogą spróbować „naprawić” to, co miesiąc temu im się nie udało.
http://wpolityce.pl/polityka/323470-miesiac-pozniej-lepiej-widac-ze-mogl...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl