Myśmy rebelianci
tu.rybak, czw., 08/10/2009 - 22:43
Właśnie wróciłem z Muzeum Powstania Warszawskiego z koncertu Myśmy rebelianci - piosenki Żołnierzy Wyklętych. Kapitalny.
Dziubek z De Press w rewelacyjnej formie, jak z dawnych piosenek o generałach co jak ich będą gonić to im będą dzwonić (ordery)...
Całość zaaranżowana w formie tzw. akademii, co normalnie raziłoby, ale tu, w sali pod Liberatorem i z tymi tekstami wydawało się być zupełnie naturalne. Kolejne numery De Press przeplatane były świadectwami osób biorących udział w tamtych wydarzeniach ("Jastrząb", "Lala") lub członków ich rodzin (Kurasia, Łukasiuka) na żywo bądź na ekranie.
Przyznaję, że ten eksperyment (podziękowania na ręce J. Ołdakowskiego dla autorów pomysłu) trafiony i całkowicie na miejscu, a na dodatek sporo widzów: od całkiem młodych (liceum) po całkiem starych (muzeum).
Dziubek w wywiadzie dla TVP powiedział, że najważniejsze były teksty. Zapewne prawda, ale należy dodać, że muzyka i wykonanie równie wspaniałe.
Drogą kupna wszedłem w posiadanie płyty (30 PLN) i już w samochodzie odsłuchałem kilka kawałków. Oczywiście nie można się przyczepić, ale więcej ognia było na żywo (w tym dosłownie: instrumentami Dziubka były szlifierka kątowa do robienia iskier i młot pneumatyczny, który robił za karabin maszynowy). Za to na płycie słychać dokładnie teksty oraz różne niuanse muzyczne niesłyszalne oczywiście na żywo...
Nie napiszę, że polecam koncert, bo już było, minęło. Ale płytę owszem mogę: świetna i na dodatek nieźle wydana, z tekstami piosenek oraz krótkimi opisami tamtych lat.
Podsumowując: De Press świetne, płyta świetna, koncert (akademia?) kapitalny.
Więcej o Żołnierzach Wyklętych na stronach fundacji Pamiętamy
Dziubek z De Press w rewelacyjnej formie, jak z dawnych piosenek o generałach co jak ich będą gonić to im będą dzwonić (ordery)...
Całość zaaranżowana w formie tzw. akademii, co normalnie raziłoby, ale tu, w sali pod Liberatorem i z tymi tekstami wydawało się być zupełnie naturalne. Kolejne numery De Press przeplatane były świadectwami osób biorących udział w tamtych wydarzeniach ("Jastrząb", "Lala") lub członków ich rodzin (Kurasia, Łukasiuka) na żywo bądź na ekranie.
Przyznaję, że ten eksperyment (podziękowania na ręce J. Ołdakowskiego dla autorów pomysłu) trafiony i całkowicie na miejscu, a na dodatek sporo widzów: od całkiem młodych (liceum) po całkiem starych (muzeum).
Dziubek w wywiadzie dla TVP powiedział, że najważniejsze były teksty. Zapewne prawda, ale należy dodać, że muzyka i wykonanie równie wspaniałe.
Drogą kupna wszedłem w posiadanie płyty (30 PLN) i już w samochodzie odsłuchałem kilka kawałków. Oczywiście nie można się przyczepić, ale więcej ognia było na żywo (w tym dosłownie: instrumentami Dziubka były szlifierka kątowa do robienia iskier i młot pneumatyczny, który robił za karabin maszynowy). Za to na płycie słychać dokładnie teksty oraz różne niuanse muzyczne niesłyszalne oczywiście na żywo...
Nie napiszę, że polecam koncert, bo już było, minęło. Ale płytę owszem mogę: świetna i na dodatek nieźle wydana, z tekstami piosenek oraz krótkimi opisami tamtych lat.
Podsumowując: De Press świetne, płyta świetna, koncert (akademia?) kapitalny.
Więcej o Żołnierzach Wyklętych na stronach fundacji Pamiętamy
- tu.rybak - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
2 komentarze
1. Coz...
2. Myśmy rebelianci