Transakcja wymuszona, czyli dzień, w którym skończyła się demokracja. (Magda F)

avatar użytkownika Maryla

Jedni nazywają to reanimacją czy liftingiem, inni przekupstwem, a nawet szantażem. Bezprawnie wprowadzone, w formie protokołu do traktatu, „irlandzkie poprawki", dały oczekiwany przez Brukselę wynik w referendum. Mimo odmiennych, przedreferendalnych sondaży, 67,1% Irlandczyków opowiedziało się na TAK za przyjęciem traktatu, zadowalając się  obietnicami, że  Traktat z Lizbony nie będzie wchodził w irlandzkie kompetencje dotyczące zakazu aborcji, neutralności kraju, polityki podatkowej, a  ponadto Dublin utrzyma stanowisko komisarza w Komisji Europejskiej.

Ponownie przeprowadzone  referendum jest kpiną z demokracji i wcześniejszych ustaleń. Jest manipulacją,  policzkiem wymierzonym Irlandczykom i dowodem na skuteczność unijnej „resocjalizacji".


Każdy kolejny traktat, z wyjątkiem pierwszego Traktatu Rzymskiego z 1957 roku, był rozwinięciem i zmianą traktatów wcześniejszych, mającą na celu  przesunięcie procesu integracji europejskiej w kierunku większej unifikacji i centralizacji, a co za tym idzie, osłabienia pozycji i kompetencji państw członkowskich.  Przełomowym traktatem miał być Traktat Konstytucyjny z 2004 roku - zwany Konstytucją Europejską.  Był dokumentem odmiennym, zarówno pod względem treści (ogromna liczba zmian), jak i formy (był tekstem całkowitym, który zastępował wszystkie wcześniejsze umowy). Doprowadziło to - wraz z użyciem słowa Konstytucja w jego tekście i nazwie - do tego, że do jego zatwierdzenia wymagane było w wielu krajach powszechne referendum. Traktat ten został w 2005 roku odrzucony przez obywateli Francji i Holandii.


W ramach niemieckiej prezydencji UE w pierwszej połowie 2007 roku, kanclerz Angeli Merkel udało się przekonać państwa członkowskie, że "wadami" Traktatu Konstytucyjnego były jedynie:


- jego forma, ponieważ Konstytucja została napisana jako tekst całościowy. Dzięki temu można było ją przeczytać i zrozumieć;

- kilka zanadto „kłujących w oczy" kwestii, które przypominały, że Unia Europejska staje się państwem (flaga, hymn, prezydent, święto narodowe, itd.) i przestaje być organizacją międzynarodową.


Dlatego zaproponowała przepisać Traktat Konstytucyjny jako zupełnie inny tekst, w formie poprawek do istniejących traktatów, zastępując też nazwę „konstytucja" - „traktatem".  Ta metoda została przyjęta w czerwcu 2007 roku, a ponieważ tekst był dopracowywany jeszcze w drugiej połowie 2008 r. roku w ramach prezydencji portugalskiej, otrzymał nazwę Traktatu Lizbońskiego.
Ten "nowy" traktat nie jest jedynie częściowym a już z pewnością nie małym, dodatkiem (nowelizacją) do istniejących umów. Różni się w sposób fundamentalny. Mimo to, na poziomie elit politycznych uzgodniono, że wszystkie kraje będą starały się zatwierdzić ten traktat w parlamentach (aby przypadkiem obywatele ponownie nie odrzucili traktatu w referendach). Co więcej, traktat był zatwierdzany w większości krajów niezwykle szybko i jest potwierdzone, że w niektórych krajach parlament przyjął go wcześniej, aniżeli jego tekst zaistniał w rodzimym języku. Sam premier Tusk przyznał się po ratyfikowaniu, że nie czytał traktatu ani jego streszczenia, ale jest „za".
Traktat Lizboński jest w swej istocie odrzuconym traktatem konstytucyjnym. Wszystko, co najważniejsze, w nim pozostało. Wyraźnie potwierdził to główny negocjator Traktatu Konstytucyjnego, były prezydent Francji Giscard d'Estaing: - Różnica między pierwotną Konstytucją a niniejszym Traktatem Lizbońskim dotyczy raczej w podejścia, niż treści" ('The Independent" z 30 października 2007 roku).


Traktat Lizboński na szeroką skalę przenosi kompetencje z poszczególnych krajów członkowskich do "Brukseli", czyli na organy UE. Chodzi też o bardzo wrażliwe obszary polityki społecznej, energetyki, podatków pośrednich, sprawiedliwości, bezpieczeństwa, spraw wojskowych, polityki zagranicznej itd. (Powstanie np. europejska policja, która będzie mogła interweniować na terytorium wszystkich państw członkowskich).



Traktat ustanawia prawo jak gdyby chodziło o państwo typu federalnego (jednakże nie obejmujące gwarancji typowych dla konstytucji państw federalnych. Wprowadza kategorię wyłącznych kompetencji Unii, które są nadrzędne względem kompetencji państw członkowskich. Jeśli dotychczas zasadniczą cechą był "podział kompetencji" lub podział suwerenności, to zamiast niego powstaje suwerenność "europejska". Ponadto, wprowadza się tzw. uprawnienie Unii do wsparcia, które pozwala UE na interwencję w takich dziedzinach, jak „ochrona i poprawa zdrowia ludzkiego, przemysł, kultura, turystyka, edukacja, szkolnictwo wyższe, młodzież, sport, obrona cywilna ... ". UE będzie posiadała moc interweniowania w państwach członkowskich w zasadzie we wszystkich sprawach. Jest to wzmocnione także z tego powodu, że Traktat Lizboński bynajmniej nie wspomina o jakichkolwiek "wyłącznych kompetencjach" państw członkowskich, a zatem o wykazie obszarów, w których UE w żadnym wypadku nie śmiałaby interweniować.


Traktat w ponad pięćdziesięciu obszarach wprowadza głosowanie większościowe, choć dotychczas konieczne było w tych kwestiach podjęcie decyzji w sposób jednomyślny. Państwa członkowskie w taki sposób utracą jeden z atrybutów swej suwerenności (możliwość zablokowania inicjatywy, której nie popierają).
Jest przewidziana osobowość prawna Unii Europejskiej, co jest bliskie powstaniu nowego państwa.


Zmniejsza się waga głosu mniejszych krajów, a wzmacnia większych. Pomija się zasadę równości państw, większego znaczenia nabiera liczba obywateli.


Tzw. klauzula przejściowa pozwala, aby sama Rada Europejska (27 szefów państw lub rządów) podjęła decyzję o możliwości decydowania większością głosów, chociaż chodzi o obszary, w których powinno się podejmować decyzję jednomyślnie.
Traktat obejmuje bardzo szeroko pojętą Kartę Praw Podstawowych UE. Będzie ona miała podobną moc, jak sam Traktat Lizboński, a zatem jej roszczenia i pierwszeństwo będą stawiane przed konstytucjami poszczególnych krajów członkowskich.


Traktat Lizboński jest krokiem wstecz względem odrzuconej Konstytucji Europejskiej. Jest dokumentem, który oznacza wyraźne przesunięcie od Europy państw do Europy jednego europejskiego państwa. Oznacza przejście od dobrowolnej, stale uzgadnianej i potwierdzanej współpracy państw europejskich w tysiącu konkretnych kwestii do jednej raz na zawsze obowiązującej dominacji organów i instytucji unijnych nad organami i instytucjami poszczególnych państw członkowskich. Traktat prowadzi do pogłębienia deficytu demokracji.


Zaraz po irlandzkim referendum Donald Tusk powiedział, że liczy, że teraz prezydent Lech Kaczyński, zgodnie z zapowiedzią, Traktat szybko podpisze. Nie wiadomo co z Czechami, bo prezydent  Vaclav Klaus nie chciał powiedzieć, jaką podejmie decyzję. Dodał, że nie może go podpisać przed zakończeniem procedury badania zgodności dokumentu z konstytucją w Trybunale Konstytucyjnym. Traktat został przyjęty przez obie izby czeskiego parlamentu i uznany przez Trybunał w Brnie, ale we wrześniu grupa czeskich senatorów ponownie złożyła wniosek o zbadanie zgodności dokumentu z czeską ustawą zasadniczą. Z formalnoprawnego punktu widzenia ani prezydent RP, ani Czech nie są niczym zobowiązani do podpisania traktatu, bowiem ten wynegocjowany w 2007 roku nie zawierał żadnych "gwarancji" dla Irlandii. Każda poprawka do ustawy, nawet w formie załącznika czy protokołu,  zobowiązuje parlament do nowego procedowania. A zatem: Traktat po liftingu z gwarancjami nie jest tym samym Traktatem, który wynegocjowały i ratyfikowały państwa członkowskie UE. W przeciwnym razie nie mogłoby odbyć się drugie referendum w Irlandii, dotyczące tego samego traktatu. Całą procedurę ratyfikacyjną powinno się zatem wszędzie powtórzyć, uwzględniając dokonane korekty.

http://mf2008.bloog.pl/?ticaid=68de2
Etykietowanie:

2 komentarze

avatar użytkownika Agamemnon

1. Pojecie "prawa" nie znane jest

włodarzom Uni, stąd ustawy unijne będą funkcjonować zamiast praw. Narody Europy znów znajdą się w objęciach totalitaryzmu. Widziałem stare zbrodnie, nowe i stare światy Ubrane w szaty świeże, dobrze skrojone porcięta, na koszulach krawaty Królują w brukselskim ugorze, Miliony pseudopraw oszołom brukselski namnożył Spisane na milionowych stronach, brukselskim papierze – jak bóstwa Wirującym tańcem a ich koniec ten sam co przed lat tysiącem Krew, szmal i pustka i otwarte oszustwa ! Zgrzybiali, robaczywi, pełni napoju i wszelkiego sadła Brzuchy ich pełne piwa z duchem wylniałym Ustąpcie młodym duchom - zgłodniałym nie jadła Lecz siły ducha zgłodniałym! http://przestepczoscwladzy.blogspot.com/

Agamemnon ........................... Nieodpowiedzialny, kto głupiemu losy państwa powierzył.

avatar użytkownika Lancelot

2. "...czyli dzień, w którym skończyła się demokracja..."

Jak mogło się skończyć coś, czego nigdy w Europie nie było???? Tym bardziej we współczesnej!! Pzdr

 RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ  /Józef Piłsudski/