Przymus posiadania broni przez płatników KRUS i inne pomysły ... (Grim Sfirkow)

avatar użytkownika Maryla

na Obronę Terytorialną (cały tytuł się nie zmieścił).

Decyzja USA o nieinstalowaniu wyrzutni przeciwrakietowych w Polsce działa trzeźwiąco. Obudził się polski przemysł zbrojeniowy, widząc szansę na produkcję własnej baterii przeciwlotniczej o możliwościach analogicznych dla rakiet Patriot. Oby również rząd otworzył oczy i zdał sobie sprawę, że w razie jakiegokolwiek konfliktu zbrojnego jesteśmy całkiem sami. Wobec jak najbardziej słusznej decyzji o stworzeniu armii zawodowej, pojawia się potrzeba stworzenia także obrony terytorialnej. Armia zawodowa ze swej natury (finansowej) nie może być zbyt wielka, gros jej budżetu pochłaniać będą wyspecjalizowane służby: lotnictwo, obrona przeciwlotnicza, broń pancerna, komandosi. Ostatnio prowadzone wojny pokazują, że armia taka musi być uzupełniana przez oddziały paramilitarne i że takie oddziały mogą sprawić bardzo wiele kłopotu przeciwnikowi dysponującemu zdawać by się mogło, ogromną przewagą w uzbrojeniu (Somalia, Irak, Afganistan).

Uważam, że szczególnie pouczająca powinna być dla nas lekcja gruzińska. Armia rosyjska posłużyła się tam wojskami regularnymi do natarcia na pozycje regularnej armii gruzińskiej. Pancerna pięść ruszyła wprost przed siebie, zgodnie z najlepszymi, sowieckimi wzorcami, jeszcze z czasów Żukowa. Ale jednocześnie pancernymi kolumnami ruszyły do walki "sojusznicze" oddziały miejscowych milicji, które zajęły się zajmowaniem ziemi, rugowaniem z niej Gruzinów, grabieżami i mordami.

O ile obrona terytorialna nic nie poradzi przeciw zmasowanemu atakowi pancernemu, o tyle mogła by się przeciwstawić się owym "luźnym kupom tatarskim", działającym nie na zasadzie regularnej wojny, ale raczej podjazdowej strzelaniny, bandycko - partyzanckiej. Oczywiście obrona terytorialna sprawiła by, że żołnierze regularnej armii także nie czuli by się za pewnie. Gdyby wyposażyć ją także w ręczną broń przeciwpancerną i przeciwlotniczą, wyszkolić w produkcji min, to ewentualny najeźdźca nie miał by łatwego życia. Uprzedzając uwagi na temat odgrzewania mitologii powstańczej: mam na myśli działania w czasie regularnej wojny, a nie partyzantkę w podbitym kraju. W przypadku przegranej, obrona terytorialna nie powinnan siedzieć w lesie, ani szykować powstania, ale powinna złożyć (ukryć) broń i czekać spokojnie na lepsze czasy.

Teraz najważniejsze: jak zorganizować taką obronę? Skąd na to pieniądze? Moim zdaniem należy sięgnąć do sprawdzonych wzorców. Skoro powstaje armia zawodowa, niejako drużyna dworska rządu, to potrzebne jest takie jej uzupełnienie, jak w czasach innych "drużyn dworskich", czyli w czasach średniowiecza. Pomysł stosowany w Polsce, a także w innych krajach był banalnie prosty: człowiek otrzymujący od władcy beneficjum, tj. nadanie ziemskie, zobowiązany był do służby wojskowej, proporcjonalnie do nadania. Dziś można by ten system powielić, oczywiście na nowych zasadach. Np. do służby w Obronie Terytorialnej i do zakupu broni za własne pieniądze, byli by zobowiązani płatnicy KRUS. Niech "żywią y bronią", skoro z nich takie chojraki. Alternatywne rozwiązania: za przynależność do OT i zakupu własnej broni - ulgi podatkowe. Warto zauważyć, że taki system byłby szansą dla krajowego przemysłu zbrojeniowego. Wymogiem OT byłby zakup określonego typu broni (standard broni byłby pożądany, ze względu na łatwość pozyskiwania amunicji). Posiadacz ziemski o większej ilości hektarów musiałby uzbroić oprócz siebie cały "poczet", albo sfinansować droższą broń. W tym systemie, największym płatnikiem na OT byłby największy właściciel ziemski w Polsce, czyli... Kościół Katolicki. A największe dochody Kościół czerpie, no skąd? Tak! Z dopłat rolniczych UE. Czyli w ten sposób, polska OT była by sfinansowana w dużym stopniu z pieniędzy wspólnotowych. Czyż to nie było by piękne?

To oczywiście tylko garść pomysłów jako żer dla dyskusji. Chciałbym tylko w podsumowaniu wymienić najważniejsze założenia, na których powinna opierać się OT: powinna być systemem możliwie rozproszonym, a nie centralnie sterowaną, rządową agencją. Powinna opierać się bardziej na zaciągu ochotniczym nastawionej patriotycznie ludności, a nie na przymusie. Przynależność do niej powinna być cennym przywilejem, a nie przykrym obowiązkiem. Powinna nastawiać się nie na finansowanie z budżetu państwa, ale raczej na dobrowolne finansowanie przez obywateli.

 

 

http://barbaria.salon24.pl/126355,przymus-posiadania-broni-przez-platnikow-krus-i-inne-pomysly
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz