Żubr ruszył (outsider221)
Ale za nim o Żubrze, to kilka słów o pasjonującej chwilami i bardzo też smutnej dyskusji polityków dziś rano w radiowej Trójce. Smutnej – pozostańmy przy tym łagodnym określeniu – bo jak inaczej czuć się po wypowiedzi J. Szmajdzińskiego, komentującego z nieskrywaną satysfakcją amerykańską decyzję o wycofaniu się z umieszczenia tarczy antyrakietowej w Polsce i Czechach, że to nauczka dla tych, „dla których rusofobia jest ważniejsza niż zdrowy rozsądek”.
Rusofobia!? Od 300lat, od bitwy pod Połtawą, stacjonowały na ziemiach polskich rosyjskie wojska ( z małymi przerwami w latach 1920-39 i obecnie ), wywożono na Syberię dziesiątkami i setkami tysięcy naszych przodków, dokonywano gwałtów, rzezi i ludobójstwa, torturami i groźbami łamano ludzkie sumienia, odbierano narodowi prawo do własnej historii, by w końcu próbować pozbawić go duszy. A przynajmniej ją mocno okaleczyć. A pan wicemarszałek Sejmu mówi o rusofobii! Po Westerplatte 2009 i rewelacjach premiera Putina, po wypowiedziach m.in politologa i historyka W. Tretiakowa ( „Niepotrzebnie was, u diabła, ratowaliśmy”, „uwierzcie historii….Rosjanie nie są pamiętliwi, i tak wam pomogą…” ), więc po jawnej gloryfikacji polityki imperialnej Rosji i oczywistym do niej powrocie. A przede wszystkim wobec faktu przyjęcia znowu przez Moskwę języka „wywłaszczonego z prawdy”, jak to świetnie ktoś kiedyś zauważył ( szkoda, że nie pamiętam kto ).
To nie jest rusofobia, to jest polska racja stanu, ufundowana na historycznych i współczesnych doświadczeniach. To jest w końcu obrona naszej z trudem uzyskanej niepodległości i odzyskiwanie pełnej podmiotowości. I nie ma tu nic do rzeczy rusofobia.
Ale powróćmy do naszego Żubra. Ugryzł go w d… J. Kaczyński, jak to swego czasu trafnie i dosadnie ujął J.M. Rymkiewicz i spokojne zwierzę ruszyło do galopu. Przez jakąś dłuższą chwilę miało się wrażenie, że utknął gdzieś w mateczniku i drepcze w miejscu, kompromitując profetyczne zdolności poety. Tymczasem jest i rozpędza się. Widać to było już wyraźnie przed uroczystościami 1 września. Rozpoczęła się niemal ogólnonarodowa dyskusja historyczna i coraz szersze kręgi społeczne zaczęły się czuć urażone i dotknięte w swoim poczuciu narodowej dumy. Więcej – sądzę, że poczuły się ugodzone w prawdzie. Niemałą w tym, paradoksalnie, ma zasługę Putin, który swoim wystąpieniem na Westerplatte postawił naród na nogi. Nasz naród. Pewnie, że nie cały, ale ta reszta, z Niesiołowskim na czele, dolewa tylko oliwy do ognia. Przekonałem się o tym dzięki Pawłowi Kukizowi i nie mam już wątpliwości – jego przejmujący song jest wyrazem złamania jakiegoś obowiązującego w pewnych środowiskach ( powiedzmy prawdę: potężnych środowiskach ) tabu. Że o naszej historii można, owszem, nawet o Katyniu, ale bez emocji wobec sprawców, bez sądów, bo przecież zbrodni komunizmu się nie osądza. Bo to takie niskie i nikczemne, by nie powiedzieć, kaczystowskie. Z podziwem parę tygodni temu patrzyłem, jak w jakimś programie Kazik, osaczony przez siedzących obok: Michnika, Lizuta, jakiejś pani redaktor i wokalisty Lipińskiego, nie dał się wciągnąć w antypisowską dyskusję. To też wymagało charakteru.
Więc dzieje się. I tego się już nie zatrzyma. Jak w poetyckiej wizji Gałczyńskiego: „A gdy wiatr zimny będzie dął/ i smutek krążył światem/ w środek Warszawy spłyniemy w dół/ żołnierze z Westerplatte”.
http://1312eksa46.salon24.pl/126140,zubr-ruszyl- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. Tylko życzyć ,żeby się nie