ANTYKOMUNIZM – BROŃ UTRACONA - 3 (Aleksander Ścios)

avatar użytkownika Maryla

Gdyby zadać pytania: na jakiej podstawie komunizm oparł swoją rację bytu, czym zdobywał kolejne strefy wpływów i co decydowało później o sile Związku Sowieckiego –zapewne udzielono by wielu różnych odpowiedzi, typując: ideologię, propagandę, operacje dezinformacyjne i militarne, terror czy działania służb specjalnych.

Wszystkie wymienione przyczyny byłby zgodne ze stanem faktycznym, ale jestem przekonany, że tylko jedna z nich definiuje najgłębiej realną podstawę władzy komunistycznej.

To siła militarna – armia i struktury siłowe – z których komuniści uczynili fundament swojej władzy i rzeczywiste narzędzie ekspansji. Fundament na tyle trwały, że wystarczył na długie 70 lat dominacji i zapewnił możliwość transferu komunizmu w czasy współczesne. Jeśli spojrzymy na historię rozplenienia komunizmu, bez trudu dostrzeżemy, że wszystkie jego europejskie zdobycze zostały osiągnięte dzięki aktywności militarnej. Tam gdzie żołnierz „Czerwonej Armii” postawił stopę, tam sięgało jego dominium. Tę bandycką normę zaakceptowały państwa Zachodu, dokonując według jej wskazań podziału powojennej Europy.

Podobnie - trwanie komunizmu na obszarach zagarniętych już przez armię sowiecką zostało oparte na mechanizmach siłowych – obecności wojsk, podporządkowaniu armii państw okupowanych, rozbudowie aparatu terroru, strukturach policji politycznej.  

Uznanie tej dość oczywistej prawdy – zgodnej z tym, co widzieliśmy i odczuwaliśmy przez lata sowieckiej okupacji - ma poważne konsekwencje, gdy chcemy zrozumieć dlaczego komunizm nie mógł „umrzeć” na początku lat 90-tych. Nie mógł, ponieważ w żadnym momencie naszej najnowszej historii nie zniszczono militarnych podwalin, na których zbudowana została władza komunistów. Zainicjowane przez Sowietów liczne „ruchy pacyfistyczne” w krajach Europy Zachodniej i Ameryki, działania agentury ulokowanej w rządach tych państw oraz umiejętnie prowadzona „polityka rozbrojeniowa” – doprowadziły do skutecznego sparaliżowania wszelkich doktryn politycznych, opartych na konfrontacji militarnej i uczyniły ze społeczeństw „wolnego świata” bezbronne zbiorowisko, karmione komunałami o „pokojowym współistnieniu” i „polityce odprężenia”. W czyim interesie leżała taka polityka – można było zrozumieć, gdy obserwowaliśmy rzekomy „upadek komunizmu”.

Wycofanie z Europy Wschodniej wojsk sowieckich i demontaż zewnętrznej struktury policyjnej, umożliwiło państwom dotąd okupowanym odzyskanie niepodległości i (w różnym stopniu) podmiotowości państwowej – lecz nie uwolniło ich ze sfery wpływów komunistycznych. Ten pozorny paradoks można wytłumaczyć tylko zmianą dotychczasowych mechanizmów, gdy totalny, militarny nadzór zamieniono na wpływy pośrednie, oparte w równej mierze na agenturze (działającej również w państwach Zachodu), jak na politycznych naciskach i ekonomicznym uzależnieniu. Przetrwanie tych wpływów gwarantowali ludzie umocowani w nowych strukturach władzy, wewnętrzne umowy i ustalenia („okrągły stół” w Polsce) oraz działalność rozlicznej agentury (w tym agentury wpływu), ulokowanej we wszystkich obszarach życia publicznego. Dokonany po roku 1990 „nowy” podział Europy zdawał się brać pod uwagę te okoliczności, a państwa pozostające dotąd pod sowiecką okupacją zaliczono do szczególnej kategorii „Europy B” i zaakceptowano konieczność uwzględnienia interesów Rosji, w kontekście decyzji podejmowanych w tym regionie.

Czy to oznacza, że Rosja jest jedynym państwem, w którym zogniskowały się interesy komunizmu? Oczywiście – nie. Identyfikowanie komunizmu z Rosją (podobnie jak w przypadku ZSRR) byłoby błędem. Komunizm w Rosji nie realizuje interesów rosyjskich i nie służy rosyjskiej mocarstwowości. Wykorzystuje jedynie te dążenia dla własnych celów. Jednak tylko w Rosji (i w Chinach) pozostały widoczne wszystkie atrybuty władzy komunistycznej, a w szczególności jej militarno-siłowy fundament. 

Sama Rosja – wyłaniając się z hybrydy Związku Sowieckiego, nie straciła na procesie zwanym „transformacją ustrojową” żadnych walorów militarnych. Ta sama armia, strzegąca dotąd interesów grupy oznaczonej jako Biuro Polityczne KC KPZR stała się siłą zabezpieczającą ekipę Jelcyna, a później „siłowników” Putina. Bez jakichkolwiek zmian (a za takie nie można uznać nazewnictwa i strukturalnych przetasowań) zachowano ogromny aparat bezpieczeństwa, a od czasu dojścia do władzy generała KGB, na ludziach tego aparatu oparto całą wewnętrzną politykę rosyjską. I choć potencjał militarny Rosji został zachwiany – głównie za sprawą ekonomicznych skutków „uśmiercania” komunizmu – jego stan dzisiejszy nadal gwarantuje Rosji zasadne prawo kreowania się na mocarstwo. Przebieg wojny w Gruzji, a w szczególności reakcje państw NATO – zdają się potwierdzać tę tezę.

Byłoby rzeczą niezmiernie ciekawą prześledzić źródło, powstałych po roku 1991 nowych koncepcji geopolitycznych, zgodnie z którymi dotychczasowy dwubiegunowy układ sił uległ rozkładowi i skonfrontować je ze stanem faktycznym. Niewykluczone, że opisana przez Golicyna strategia podstępu i dezinformacji znalazłaby w tym wypadku zastosowanie.

Zachowanie w stanie nienaruszonym militarnego fundamentu komunizmu, znajduje potwierdzenie w celach, jakie ZSRR, a obecnie Rosja uznaje za priorytetowe. Tym celem - niezmiennie od lat kilkudziesięciu, jest militarne i polityczne pokonanie Stanów Zjednoczonych Ameryki. Wyeliminowanie USA ze światowej gry dominuje nad pozostałymi rosyjskimi celami. To całkowicie zrozumiałe, ponieważ tylko to państwo jest w stanie powstrzymać ekspansję komunizmu. Z tego też punktu widzenia, zainteresowanie Rosji sprawowaniem kontroli nad krajami pozostającymi w jej bezpośrednim sąsiedztwie ma drugorzędne znaczenie.

Przed dwoma laty Jeffrey R. Nyquist pisał o przygotowaniach wojennych Rosji, podkreślając, że mają one ścisły związek z zawiązanym w latach 90-tych rosyjsko - chińskim sojuszem militarnym. Od ponad 10 lat Rosjanie dostarczają Chińczykom technologię i systemy broni, traktując tę transakcję jako najważniejszy środek strategiczny. Również od połowy lat 90. Chiny i Rosja zapoczątkowały liczne, wspólne programy zbrojeniowe, które służą umocnieniu sojuszu. „Przypuszczać, że Rosja i Chiny są wrogami – pisał Nyquist - to jest przestarzałe myślenie. Trzeba wreszcie przyjąć do wiadomości, że oba państwa są drugorzędnymi mocarstwami, w walce o supremację ze Stanami Zjednoczonymi. Jedyną sensowną strategią jest dla nich zjednoczenie przeciw Amerykanom. I to dokładnie robili przez ostatnich dziesięć lat.” Autor podkreśla również, że w sierpniu 2007, Rosjanie i Chińczycy odbyli wspólne ćwiczenia militarne, na południowym Uralu. Jednocześnie miały miejsce strategiczne operacje powietrzne z użyciem rosyjskich bombowców nuklearnych. Kombinacja ćwiczeń sił lądowych z ćwiczeniami bombowców, jest charakterystyczna dla sowieckiej teorii wojny jądrowej, wedle której żołnierze powinni być użyci dla poparcia ataku nuklearnego. Identyczny cel mają największe od kilkudziesięciu lat wspólne manewry wojskowe Rosji i Białorusi, które właśnie się rozpoczęły i potrwają do końca września. W pobliżu granicy polskiej skoncentrowane zostały siły ponad 220 czołgów, 500 transporterów i 200 rodzajów różnych dział. Użytych zostanie ponad 60 samolotów, 600 komandosów i kilkadziesiąt śmigłowców Do manewrów włączono resorty siłowe oraz rosyjską flotę. Miejsce i kierunek ćwiczeń wskazują, że w charakterze przeciwnika występują połączone siły NATO. W manewrach wezmą udział strategiczne bombowce Tu-160 i Tu-95, to zaś oznacza, że ćwiczyć się będzie nawet wykorzystanie broni jądrowej.

Przed kilkoma dniami rosyjska Duma nadała prezydentowi prawo do wysyłania wojsk poza terytorium Rosji – „również w celu: odparcia ataków na rozlokowane tam oddziały rosyjskich sił zbrojnych; odparcia agresji przeciwko państwu trzeciemu lub zapobieżenia jej; obrony rosyjskich obywateli przebywających za granicą; walki z piratami”. W praktyce oznacza to tyle, że rosyjska armia będzie mogła w dowolny sposób, w każdym miejscu kuli ziemskiej podjąć interwencję, o ile uzna, że sytuacja zagraża „równowadze międzynarodowej”. Przykłady można oczywiście mnożyć – jest ich aż nadto. Problem nie dotyczy wskazania faktów, potwierdzających tezę o tożsamości militarnych priorytetów Sowietów i Rosji, a zdaje się polegać na braku prawidłowej oceny tych zdarzeń, a często zamykaniu na nie oczu.

Jasne stanowisko w tej kwestii przedstawiono w raporcie BBN z ubiegłego roku, zatytułowanym „Kierunki rosyjskiej polityki zagranicznej”. Mogliśmy tam przeczytać: Rosja nie godzi się na piastowanie przez USA statusu jedynego supermocarstwa, prowadzącego unilateralną politykę zagraniczną. Ponieważ jednak powrót do systemu bipolarnego na razie nie jest możliwy, Rosja popiera system wielobiegunowy. [...]W ciągu dwóch lat coraz wyraźniej widoczne jest pogarszanie się stosunku Rosji do USA Przez pryzmat kontaktów z USA widziane są również stosunki z Polską (problem tarczy antyrakietowej). Z powodu USA Rosja dokonuje posunięć, które wywołują konsternację i zdziwienie polityków oraz politologów. chodzi głównie o zacieśnienie stosunków z Chinami, aż do sugestii z rosyjskiej strony o tworzeniu sojuszu militarnego”.

Jeszcze mocniejsze akcenty znajdują się w tegorocznym raporcie Brytyjskiej Izby Gmin, zatytułowanym: „Rosja: Nowa konfrontacja?” Stwierdza się tam wprost: „Reżim Putina wykazuje podobieństwa z byłym ZSRR i systemem carskiej Rosji” [...]FSB, inne agencje bezpieczeństwa i wyżsi oficerowie wojska, odgrywają obecnie kluczowe rolę w zarządzaniu wyższymi szczeblami administracji państwowej.

Jednoznacznej ocenie poddano „Strategię Bezpieczeństwa Narodowego Rosji do roku 2020”, zatwierdzoną w maju br., której celem jest „osiągnięcie dominującej przewagi w sferze wojskowej w pierwszej kolejności w strategicznych siłach nuklearnych”. Zagrożenia wynikającego z rosyjskiej doktryny wojskowej upatruje się w „ jednostronnym tworzeniu globalnego systemu obrony przeciwrakietowej i militaryzacji przestrzeni kosmicznej, które mogą doprowadzić do nowej spirali wyścigu zbrojeń, a także rozwoju technologii jądrowej, chemicznej i biologicznej oraz do produkcji broni masowego rażenia”.

Na tym samym poziomie działań, świadczących o tożsamości celów komunizmu z priorytetami rosyjskimi, znajdziemy cały szereg decyzji politycznych i ekonomicznych, służących osłabieniu USA oraz redukcji wpływów Ameryki w różnych regionach świata. Wszystko, co Rosja robi w zakresie polityki europejskiej służy izolacji USA i dezintegracji struktur NATO. Również tworzenie podziałów, głównie opartych na zróżnicowaniu interesów ekonomicznych wśród krajów UE, znajduje głębokie uzasadnienie w celach rosyjskiej strategii. Ideologiczne skłonności wielu polityków rządów UE (odziedziczone po tzw. eurokomunizmie), są przez Rosję świadomie wykorzystywane do przyśpieszania procesu zwanego integracją europejską – będącego w istocie dążeniem do zniszczenia państw i więzi narodowych, oraz groźnej dla poczucia tożsamości unifikacji prawa. 

W wielu obszarach polityki doszło do zastąpienia gróźb militarnych (właściwych dla Sowietów) różnymi formami uzależnień, szantaży i presji ekonomicznych, a rosyjska ropa i gaz odgrywa we współczesnej Europie rolę nie mniejszą, niż „Armia Czerwona” w czasach ZSRR. Choć środki nacisku uległy zmianie (co wynika głownie z pragmatyzmu dzisiejszych komunistów, a nie ich ucywilizowania) – niezmienne pozostały cele.

Wolno je zdefiniować jako podbój i dominacja - tak w sferze militarnej, jak ekonomicznej i politycznej.

Cele te są ściśle skorelowane z polityką komunistycznych Chin. Przypadek Państwa Środka dobitnie dowodzi, jak dalece komunizm jest w stanie rozstać się ze swoją rzekomą ideologią i partyjnymi dogmatami, byle tylko zapewnić sobie przetrwanie i doprowadzić państwa „wolnego świata” do ekonomicznego uzależnienia. Ekspansja gospodarcza Chin oraz otwarcie przed państwami kapitalistycznymi ogromnego rynku inwestycji – służy również asymilacji komunizmu, ,„oswojeniu” z nim partnerów biznesowych oraz tak głębokim zaangażowaniu ich we współpracę, by zrelatywizować rzeczywiste oblicze komunizmu.  Wytworzenie obszarów wolnego rynku, przy jednoczesnym zachowaniu twardych, totalitarnych metod terroru wobec własnego społeczeństwa, świadczy o dostosowawczym charakterze komunizmu i wskazuje na potencjalne kierunki jego przemiany. Ponieważ Rosja prezentuje typ „komunizmu tajnego”, podczas gdy Chiny kontynuują model „jawnego komunizmu” – układ tego rodzaju – przy wspólnocie celów, stwarza doskonałe warunki do prowadzenia rozlicznych, globalnych gier politycznych, symulowania konfliktów, rozgrywania potencjalnych sojuszników i neutralizacji wrogów.

           W każdy z procesów, związanych z realizacją podstawowych celów komunizmu zaangażowane są służby specjalne. To im, przed ponad 40 laty partia komunistyczna powierzyła zadanie wykreowania „transformacji ustrojowej” i odegrania spektaklu „upadku” komunizmu oraz wyposażyła w potężną broń dezinformacji. Ich władza w samej Rosji – wciąż rozszerzana pod pozorem zagrożeń terrorystycznych świadczy, że ludzie tych służb przejęli całkowicie kontrolę nad państwem rosyjskim i są faktycznym decydentem we wszystkich sprawach dotyczących polityki zagranicznej i wewnętrznej Rosji. Władza „siłowników”, jest w swojej koncentracji i budowie analogiczna do panowania partii komunistycznej. Dowodzi również, że na obecnym etapie komunizm potrzebuje ludzi posługujących się niejawnymi narzędziami sprawowania władzy, którzy w obronie własnych interesów nie cofną się przed przemocą, szantażem czy skrytobójstwem. Dlatego strategia działania KGB jest wspierana przez zorganizowane grupy przestępcze, handlarzy narkotyków i bronią oraz działania wrogich Ameryce państw i organizacji – w tym również terrorystycznych. Ten ostatni czynnik jest cynicznie i z premedytacją wykorzystywany przez „siłowników” do rozgrywek na arenie międzynarodowej, służy również do wyeliminowania potencjalnej opozycji wewnątrz Rosji i zdławienia ruchów niepodległościowych w dawnych republikach azjatyckich.

           Na koniec, warto zadać pytanie: jak, wobec tak zdefiniowanej sytuacji i celów komunizmu powinna wyglądać postawa antykomunistyczna? W moim rozumieniu – dla jej uświadomienia, można posłużyć się przykładem postaw trzech wybitnych Polaków, którzy swoim życiem i działalnością dali dowód mądrego stosunku wobec komunizmu.

Z jednej strony będzie to: Rafał Gan-Ganowicz - żołnierz i dziennikarz, walczący z bronią w ręku wszędzie tam, gdzie Sowieci próbowali instalować komunizm; z drugiej – pułkownik Ryszard Kukliński – który swoim bohaterstwem ocalił Polskę przed interwencją sowiecką, a świat przed nuklearną zagładą i dowiódł dogłębnego zrozumienia istoty komunistycznego militaryzmu; wreszcie – Józef Mackiewicz – doskonały pisarz i człowiek wielkiego umysłu, świadczący własnym życiem i twórczością, że antykomunizm jest postawą bezkompromisową i godną człowieka wolnego.

Każdy z nich, w inny sposób postrzegał służbę dla wolnej Polski i odmiennie widział swoją rolę w walce z komunizmem. Wspólna im wszystkim wydaje się głęboka świadomość – czym jest komunizm i jakie, realne zagrożenia niesie dla współczesnego świata. Myślę też, że wspólna była refleksja, iż pokonanie komunizmu w drodze ewolucyjnych, pokojowych procesów jest niemożliwe. Refleksja ta wynikała ze zrozumienia, iż trwałość komunizmu wsparta jest na sile militarnej i przestępczych działań niejawnych, a czerpie swoją ekspansywność ze wspólnoty interesów i sukcesji pokoleniowej.

Polski antykomunizm, reprezentowany w różny sposób i w wielu środowiskach, wydaje się postawą dość rozpowszechnioną. Bardziej jednak jest emocjonalnym stosunkiem do przeszłości i krytyką bieżącej polityki, niż w pełni świadomą, wspartą na rzetelnej wiedzy postawą. Gdy pozbawimy go patriotyczno – ojczyźnianej ornamentyki i stałego zasobu niektórych pojęć - okazuje się bezsilny i pozbawiony głębszej myśli. Stanowi raczej element folkloru, niż dojrzałą koncepcję. Z tej przyczyny jest podatny na rozliczne manipulacje, a z powodu intelektualnej słabości stanowi łatwy cel, nawet dla niewprawnych krytyków. W tej sytuacji, nie może stwarzać jakiegokolwiek, realnego zagrożenia dla interesów komunistycznych, nie może również być alternatywną – głownie intelektualną – dla ludzi młodych. Warto o tym pamiętać, gdy szukamy odpowiedzi na pytanie o charakter postawy antykomunistycznej.

Wiemy też, że antykomunizm nigdy nie będzie jednym z fundamentów polskiej racji stanu – tak, jak był nim w czasach II Rzeczpospolitej. Nie jest też i nie będzie dla elit politycznych III RP punktem odniesienia, mającym wpływ na politykę zagraniczną państwa i sposób myślenia o Polsce. 

Możemy jedynie zabiegać, by stał się wzorem mądrej, powszechnej postawy sprzeciwu wobec otaczającej nas, zafałszowanej, przesyconej komunizmem rzeczywistości i wzbudzał wolę bezkompromisowej walki. Powszechnej – czyli kultywowanej w rodzinach i własnych środowiskach, bez lęku i poczucia winy. Mądrej – bo posługującej się adekwatnymi środkami, których nie ograniczy zabobonny „pacyfizm” i „polityczna poprawność”. Antykomunizm może wówczas stać się konkretnym czynem i programem – a nie tylko imperatywem moralnym.

Józef Mackiewicz, którego nieugięty antykomunizm, wsparty na racjach intelektu musi budzić szacunek, zakończył książkę „Zwycięstwo prowokacji” słowami, które nic nie straciły na aktualności:

Być może przyjdzie czas upragniony, gdy to wszystko zostanie zapomniane, i ta książka zostanie zapomniana dawno, a komunizm starty z powierzchni ziemi; i my wszyscy powrócimy do starych sporów, sprzed czasów jego istnienia. Tak właśnie przechodzi wielka choroba, zapada w nicość zaraza i śladu po niej nie zostaje. I ludzie już nie pamiętają i pamiętać nie chcą. Ale bywa też, że choroba nie wymiera sama przez się, a musi być naprzód zwalczona dużym wysiłkiem. Bywa też, że zwycięża. Ja piszę w dniach wielkiej choroby”.

 

                                       .........................................................................

 

 

Źródła:

 

http://wydawnictwopodziemne.com/2007/10/09/niezaprzeczalne-przygotowania-wojenne-rosji/

http://kresy24.pl/showNews/news_id/8286/

http://www.bbn.gov.pl/download.php?s=1&id=889.

http://www.publications.parliament.uk/pa/cm200809/cmselect/cmdfence/276/27602.htm

 

 

http://cogito.salon24.pl/125591,antykomunizm-bron-utracona-3
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Sceptyk

1. Siła

militarna - zgoda, ale nie mniej ważna jest zbudowana, na zajętych terytoriach, ogromna siatka agentów wpływu. Maleńki przykład ich możliwości: mamy 2009 rok i nie ma żadnej siły mogącej spowodować np. rozebranie ordynarnego pomnika w Skaryszu na warszawskiej Pradze! Nie ma żadnej możliwości na usunięcie, ba nawet na przesunięcie, Czterech Śpiących! Pozdrawiam