Tak jak trudno w szacunku dla Prezydenta RP dorównac panu Radosławowi Sikorskiemu tak w rozsądku i koncyliacyjności nie da się zblizyc do poziomu reprezentowanego przez pana Niesiołowskiego. To istotne o tyle, że ma ów poseł godzić zwaśniony światek polityczny w sprawie naszej historycznej pamieci.

Pan Niesiołowski postanowił w tej sprawie być koncyliacyjny do bólu. Tak bardzo, że raz na zawsze zdecydował zakończyć spór o to, w jakim celu i z jakich pobódej tysiacom Polaków strzelono w tył głowy. Jego wizja jest jasna.

Nie było to ludobójstwo. Ta miarą mozna oceniac tylko (jak uwaza Niesiołowski) zagładę Żydów i głod na Ukrainie. Czy Niesiołowski dostał polecenie by nie zaogniac stosunków z Turcją, Ruandą i Khmerami nie wiem ale jakos nie znalazłem w jego wypowiedzi nic o zagładzie Ormian z początku XX wieku, wzajemnym wyrzynaniu się przez Tutsich i Hutu ani o zdziesiątkowaniu własnego narodu przez Pol Pota. I o jeszcze kilku nieco mniej spektakularnych ludobójstwach.

Zaś ci znalezienie w lesie katyńskim to pewnie jakoś tam zasłużyli i nie można uznac, że zginęli z tego powodu, że byli Polakami.

Co więcej, ze słow Niesiołowskiego można sadzić, że sami sobie sa ci z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska winni bo  "Polscy oficerowie odmówili współpracy z komunistami i zostali zamordowani. Ci, którzy na nią poszli, przeżyli, jak Berling.". Jednym słowem trzeba było współpracować!

Pan Niesiołowski, ostoja rozsądku i mistrz gier politycznych tłumaczy oczywiście czemu nalezało "Being a Berling". Bo wówczas uniknęli byśmy "powaznych konsekwencji politycznych". Najlepiej więc, pane Niesiołowski uznać, że to byli jacuyś renegaci, kopnąc ich kości tak, by nie lezały na widoku. W ten sposób można tez poprawic stosunki z Niemcami. Co tam bedziemy się targowac o kilka milionów i jakies tam straty materialne. Najwazaniejsze, że unikniemy jakichś "politycznych komplikacji".

Nie wiem jaki chory czlowiek z ekipy "genialnych piarowców" wymyślił by w tak drażliwej sprawie inicjatywe oddac w rece człowieka emocjonalnie niezrównowazonego. Komu do chorego łaba przyszło, że potrafi on, w sprawie, która dotyczy zbrodni i ran tych, ktorzy z tą zbrodnią musza sie przez lata zmagac, zadziałac inaczej, niż w każdej innej, w której się wypowiada. Co za debil wreszcie zapomniał sprawdzić, na jakim poziomie zwykł był argumentowac pan Niesiołowski.

Pewnie teraz uzna się, że zawsze można przeprosić jakś, jak wyraził się Premier nie tak dawno "opinie publiczna'. W końcu to o głos "opinii publicznej" (czym tam ona w istocie nie jest...) zdaje się dbac ta ekipa najbardzie. Nie o zdanie obywateli.

Zas do koleżanek i kolegów mam konkretne pytanie. jak nie "ludobójstwo" to co? jak trafnie nazwać tysiące kul wprowadzonych w tysiące czaszek. Jak zastąpic ten niepoprawny i niewygodny eufemizm?

I jak przy okazji uczcic objawionego własnie kolejnego "wielkiego językoznawcę"?