Właśnie wracam spod KDT, gdzie nałykałem się trochę gazu, musiałem uciekać przed armatką wodną, ale za to miałem możliwość obserwowania przez kilka godzin pracy policji i rozmawiania z ludźmi, stanowiącymi według niektórych dziennikarzy „tłum kiboli”. Cała akcja wzbudziła moje daleko idące wątpliwości, co do zgodności z prawem i zamierzam się tymi wątpliwościami podzielić. Ale po kolei.
Około 12.30 przeczytałem na portalu onet.pl, że w KDT odbywa się bitwa między prywatną firmą ochroniarską, a kupcami oraz, że na miejscu gromadzi się tłum, który zablokował ulicę Marszałkowską. Natychmiast wsiadłem w metro i pojechałem zobaczyć na własne oczy, jak się sprawy mają.
Oto co udało mi się ustalić. Około godziny 8 rano do budynku KDT weszła na polecenie Komornika prywatna firma ochroniarska. Kupcy liczyli, że Komornik spotka się z nimi i zdołają jeszcze wytargować jakąś zwłokę. Nie spotkał się. Ochroniarze wywlekali kupców z boksów, bili pałkami teleskopowymi i używali gazu obezwładniającego. W czynnościach tych asystowała policja. Wedle relacji kupców wzywali oni policję na pomoc, jednak ta unikała angażowania się w bitwę, która jeszcze trwała, kiedy przyjechałem. To znaczy, że długo trwała, zdecydowanie za długo.
Dwoje pobitych kupców znalazło się w stanie ciężkim w szpitalu. I tu rodzi się pierwsza bardzo poważna wątpliwość prawna. Zgodnie z art. 765 par 3 kpc i wydanym na jego podstawie rozporządzeniem MSWiA z 28 stycznia 2002 roku policja asystująca przy czynnościach egzekucyjnych ma obowiązek zapewnić bezpieczeństwo wszystkim uczestnikom postępowania.
Nie żyjemy w państwie mafijnym. Firmy ochroniarskie nie mają prawa katować ludzi pałkami teleskopowymi. W ogóle nie mają prawa katować ludzi. Jeśli komornik napotyka na opór, wzywa policję na pomoc i tyle. Natomiast tutaj policja przez kilka godzin przyglądała się bitwie między kupcami, a prywatną firmą ochroniarską. Moim zdaniem jest to bardzo poważne zaniedbanie.
Dopiero zajęcie pasa drogowego ulicy Marszałkowskiej spowodowało stopniowe uaktywnienie się policji. Policjantów ściągało coraz więcej i od czasu do czasu atakowali oni zgromadzonych gazem łzawiącym i armatką wodną.
Pojawił się też radiowóz, z którego przez megafon informowano, że „zgromadzenie jest nielegalne” i grożono przeróżnymi sankcjami za przypatrywanie się pacyfikacji KDT.
I tu rodzi się kolejna poważna wątpliwość prawna. Zarówno prawo o stowarzyszeniach, jak i Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności przyznają ludziom prawo do swobodnego gromadzenia się.
Jeśli chodzi o wydarzenia pod KDT to akcja Komornika stanowi jedno zagadnienie, a zgromadzenie, które się z tego powodu utworzyło, to zagadnienie zupełnie inne. Zebrany tłum był zainteresowany obserwowaniem akcji Komornika, być może uważał też (jak np. ja), że obecność widzów zapobiegnie rozlewowi krwi.
To prawda, że polskie prawo wymaga powiadomienia władz co najmniej na 3 dni przed planowanym terminem zgromadzenia. Są jednak wypadki, kiedy zebrać się trzeba spontanicznie i nie jest możliwe dotrzymanie terminu 3-dniowego. Dochodzi wówczas do tak zwanych „zgromadzeń ad hoc”. Przykładem tego są manifestacje, jakie się odbywały spontanicznie po śmierci Jana Pawła II.
„Akcja KDT” też miała prawo wywołać spontaniczną reakcję ludzi. Jeśli dowiaduję się z mediów, że ktoś jest bity, że dzieje się coś złego, to odruchowo jadę tam, aby pomóc, lub choćby swoją obecnością zapobiec naruszeniom praw człowieka. Nie można domagać się od ludzi, żeby podchodzili do wszystkiego biernie i obojętnie. Jeśli budujemy społeczeństwo obywatelskie, to nie zbudujemy go na obojętności.
Kwestia „zgromadzeń ad hoc” była już przedmiotem korespondencji między Rzecznikiem Praw Obywatelskich, a Premierem Schetyną, który stał na stanowisku, że zgromadzenia takie są nielegalne.
Nie zgadzam się. Znana mi doktryna prawa dopuszcza możliwość zwoływani zgromadzeń ad hoc i w związku z tym zgromadzenie pod KDT należy uznać za legalne.
Policja rozbiła więc legalne zgromadzenie. I zrobiła to bez potrzeby. Ludzie najpierw zostali zaalarmowani toczącą się przez kilka godzin w centrum Stolicy bitwą, a potem zostali potraktowani jako „osoby naruszające porządek prawny”. Bez przesady. Bitwa była wynikiem niezdecydowanego zachowania policji, które doprowadziło do łamania prawa, a tłum zebrał się i dyskutował o tym , co widzi. W końcu zebrali się obywatele Państwa i mieszkańcy Stolicy, którzy mają prawo uczestniczyć w ważnych wydarzeniach.
Jednak w dniu dzisiejszym policja miała inne zdanie niż ja na udział obywateli w życiu publicznym. Tłum został zepchnięty spod KDT. Nie mieliśmy możliwości obserwowania akcji Komornika do końca. Pozostaje mi mieć nadzieję, że policja zapobiegła dalszym aktom przemocy i nikt już więcej nie ucierpiał.
Na koniec chciałbym jeszcze wspomnieć o jednej sprawie, która w całej akcji bardzo mnie uraziła. To nieobecność pani Hanny Gronkiewicz-Waltz. Moim zdaniem powinna przybyć na miejsce, gdzie odbywał się manifestacja. Ludzie domagali się jej przyjazdu. Podobno nie miała czasu, ale jakie można sobie wyobrazić ważniejsze wydarzenie niż niepokoje w mieście, w samym jego centrum, trwające kilkanaście godzin?
2 komentarze
1. co Ty pierniczysz koleś
2. "cukierek dla żydodurniów i chłopaczków z zomo"