Jak uciera się III,5 RP ( o bezpieczniackim etosie) (rosemann)
Maryla, pt., 17/07/2009 - 14:49
Obywatelu III RP ad 2009. Pewnie często zastanawiasz się co zrobić, by, jeśli jesteś na tyle pechowy, że dotknie ciebie nieszczęście w postaci obrabowanego mieszkania, zagarniętego auta, zniszczonej uprawy, uwiedzionej nastoletniej córki, sprawca tych zbrodni został przykładnie ukarany? Czy najlepszym wyjściem jest dobrowolne opodatkowanie się najwyższa istniejąca stawką na rzecz naszych organów ścigania? A może wykupienie milionowego ubezpieczenia? Czy też wręczenie komu trzeba wysokiej łapówki?
Dwa pierwsze sposoby litościwie przemilczę zaś ostatni zdecydowanie odradzam. Nie tylko dlatego, ze to brzydkie i bezprawne ale… ale o tym jakoś wyjdzie z treści. Jeśli chcesz stuprocentowej pewności to nie pozostaje Ci, Obywatelu szanowny nic innego tylko modlić się. Modlić się intensywnie o to, by ów złoczyńca okazał się politycznym konkurentem lub osobistym wrogiem naszego łaskawie panującego nam Premiera. Albo niech chociaż zostanie nim już po dokonaniu swych bezecnych czynów. Wtedy sukces gwarantowany! Nie wiem czy jestem odkrywczy w swoim spostrzeżeniu. Pewnie z punktu widzenia większości (cos koło 53%) Narodu tak. On pierwsze słyszy by w ten sposób… Ale jak popatrzeć wstecz to jest grupa ludzi, którzy od dawna wiedzą, że lepiej trzymać z Donaldem niż mu podskakiwać. I u nich Donald z PO od zawsze jest górą. I to jednogłośnie. Po prostu chłopaki się znają na rzeczy. Bo oni z tych, co wiedza doskonale co w trawie piszczy i co zrobić aby piszczeć przestało.
Inaczej z tymi, którzy myśleli, że znają „trzeciego tenora”. Że znają go na tyle, by lekceważyć albo traktować protekcjonalnie. A nawet zaatakować lub stanąć do rywalizacji. Było kilku takich. Teraz ich już nie ma albo obijają się na obrzeżach lub w jakichś egzotycznych politycznych niszach.
Tajemnicą owego szalonego sukcesu i niezwykłej skuteczności Tuska i jego formacji jest, co ujawniono niedawno a o czym dawno różne wróble ćwierkały, niezwykły etos Platformy. Ten, którego symbolem do niedawna była „szara eminencja” ekipy – Michał Boni ( ten sam, dla którego ratowania obalano rząd i puszczano w świat bajki o tajemniczych typach podpalających lasy w Kampinosie i stanie gotowości jednostek nadwiślańskich) głowa Cimoszewicza a ostatnio jeszcze operetkowy mundur Czempińskiego. Reszta operetkowa wcale nie jest.
Zastanawiające tylko, że po tym wszystkim są jeszcze tacy, którym chce się próbować stanąć na drodze owemu etosowi. Ostatnio spróbował dawny „młody wilczek” ze stajni Tuska. Paweł Piskorski, bo o nim oczywiście mowa, jest chodzącym przykładem zaprzeczającym starożytnym filozofom, którzy twierdzili, że do tej samej rzeki wejść się nie da. Okazuje się, ze da się. I że nurt sponiewiera jak już sponiewierał. Swoje pierwsze próby wyskakiwania ponad tuskowe „metr osiemdziesiąt z hakiem” przypłacił swego czasu politycznym autem, wtedy wyglądającym na definitywny. Jednak gdy tylko wylizał rany znów postanowił postawić się samcowi dominującemu. I co?
I nagle nasze służby ( nie wiem które i nawet nie ośmielam się zgadywać. Jak kto ciekawy odsyłam do naszego mistrza rozwiązywania nierozwiązywalnych łamigłówek, niejakiego Brochwicza) odniosły sukces, którego odnieść nie udawało się im od lat ponad dziesięciu. Czy też, gdyby liczyć od początku to nawet, bez mała dwudziestu. Oto nagle, znalazły się dowody, w tym zeznania świadków, wskazujące, że znany wszystkim, niesamowity przypadek fartu w hazardzie, jaki miał onegdaj ów wspomniany Piskorski, był fartem zdecydowanie bardziej fartownym. Okazało się że „pięć małych baniek” ( dawne 5 miliardów a dziś to byłoby pół miliona) ów Piskorski wygrał nie dzięki szczęśliwemu obstawieniu w ruletce lecz… 138 kolejnym obstawieniom. Takiego loosera to ja bym się zaczął panicznie bać! Bo albo to jakiś ulubieniec Boga albo zaprzedany szatanowi! W obu wypadkach ci, co mu staną na drodze maja przerąbane!
Mnie zaś tak na marginesie zastanawia co innego. Zatwardziałość owych świadków, których trzeba było rozmiękczać dziesięć lat oraz zestaw metod, które w końcu poskutkowały. Komuś, kto wytrzymał cała dekadę trzymając język za zębami musieli chyba nasi spece ze służb podłączyć jaja do prądu. Tak się to, sądząc z mądrych filmów i gazetowych przekazów, właśnie robi.
To, że te jaja podłączono akurat wtedy gdy ów dawny „młody wilczek”, teraz już nieco otłuszczony, rzucił swemu dawnemu pryncypałowi rękawicę to przypadek oczywisty! Wszak żyjemy w kraju oczywistych przypadków. Nagle świadkowie mówią z cała pewnością:
- Kasyno nigdy nie wystawiło takiego zaświadczenia. Jego śladu nie ma w dokumentach – zeznał dyrektor Jackpola (firma prowadząca kasyno, w którym Piskorski trafił ponoć 138 razy)
-–Taką wygraną na pewno byśmy pamiętali – zeznał dyrektor. I on, i krupierzy stwierdzili, że kwota blisko 5 miliardów zł – jaką przedstawił Piskorski – była w ogóle niemożliwa do wygrania.
Albo mamy do czynienia z nagłym, cudownym odzyskaniem pamięci ludzi, którzy przecież od 1996 roku przesłuchani być musieli albo chociaż powinni też blisko 5 miliardów razy(!) albo nasi prokuratorzy to przypadki beznadziejnych dup, które należy czym prędzej wypchać albo zalać formalina i przekazać do SmithsonianInstitution jako przykład wyjątkowo niezwykłych dziwów natury mogących śmiało konkurować z tymi, które zalęgają sale i magazyny tej szacownej instytucji.
Dla mnie w całej tej sprawie, która po raz kolejny pokazuje, ze rządzi nami jakaś bezpieczniacka hybryda przy której opiewana ciągle w mediach i klechdach różnych Karpinuków „złowrogość PiS” to „baśń o żelaznym wilku”, najciekawszy jest efekt zaczętej rozróby. Dotąd Donald i jego „drużyna na kółkach” mogli takie „finezyjne” rozwałki przeprowadzać bez najmniejszego ryzyka. Teraz, mam nadzieję, natną się i łatwo nie będzie. Nie żebym kibicował drugiej stronie. Absolutnie nie! Mam świadomość, że widzimy właśnie coś, co bliźniaczo odtwarza dawne boje „Puław” z „Natolinem”. Śmiertelną kłótnię w rodzinie. Tym razem cudotwórca Brochwicz musi zdawać sobie sprawę, że po drugiej stronie jest „Gromek” i Olechowski.
Ja mam nadzieję, że się te dwa stada wreszcie dokumentnie pozagryzają.
I w duchu tez bym chciał wreszcie obstawić skutecznie. Nie żeby zaraz 138 razy pod rząd. Wystarczy raz. Ale żeby było warto!
http://rosemann.salon24.pl/115562,jak-uciera-sie-iii-5-rp-o-bezpieczniackim-etosie
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
napisz pierwszy komentarz