Polska - Państwo nie poważne.
Wróciłem z dalekiej podróży. Obudziłem się nękany dziwnym koszmarem. Pytam dziecka, zapatrzonego w monitor, czy wie, co to jest turpizm? Tak, dziecko wie.
Słyszę z daleka, jakiś profesor w telewizji twierdzi, że wszystko zależy od decyzji KRS, cała Polska czeka na odpowiedź, jaki będzie dalszy los Farfała. Znowu pytam, jaki to był profesor Kowalski - Stanisław, czy Tadeusz? Niestety, dziecko nie wie. Pytam dziecka, czy Olechowski już objął w Polsce władzę?
Przywołuję z pamięci obrazy. Gdzieś z daleka widziałem przepełnione głęboką miłością i wręcz seksualnym oddaniem wilgotne oczy Moniki Olejnik, wpatrzone w uśmiechniętą twarz Andrzeja Must-Olechowskiego. Niestety, mówię dziecku, widziałem ten obraz na ogromnym wyświetlaczu, seks Moniki był wielki jak kamienica, ale nie słyszałem ani słowa z tej, zapewne niesłychanie ważnej gry wstępnej. Pamiętam także obraz Pana Olechowskiego stąpającego po jakimś pomoście, widziałem wyraźnie metalowe barierki, obok których dudniły jego twarde kroki. Na pasku, na dole ekranu widać było przewijający się napis: "Olechowski opuszcza Platformę" Dziecko odpowiedziało mi niegrzecznie pytaniem, na pytanie: Może Ona, ta Monika, to jakaś pedałka?
A były prezydent, Lech Wałęsa wygłosił fantastycznie mądre przemówienie na uroczystej odprawie posłów, z okazji dwudziestolecia pierwszej sesji Odrodzonego Senatu. Piszę to absolutnie poważnie. Przenikliwe wizjonerstwo tej wypowiedzi było niezwykle bliskie historycznej prawdy. Mówił o wielkim cywilizacyjnym znaczeniu polskiej geopolitycznej misji przeniesienia uniwersalnego charakteru chrześcijańskich wartości, od stuleci zakotwiczonych w tradycji polskiej demokracji, która powinna być wniesiona do współczesnej, globalnej rzeczywistości. Tradycji, która powinna być wzorem. Parę razy wymknęły się naturalne byłemu Prezydentowi kiksy, ale wymowa całości - niesamowita. A na Stronie Głównej polskiego Sejmu, zasiadający kwiat polskich elit z Marszałkiem Borusewiczem na czele, zionął obojętnością. Typowe dla polskich elit. Nawet dziecko to wie. Olechowski opuścił Platformę, Wałęsa znowu głupi.
______________________________________________________
Dziecko upiera się przy twierdzeniu, że ten rumiany wąsacz znowu zmienił autora swoich wypowiedzi. Cholerny cynik.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
11 komentarzy
1. NIK jako narzędzie w walce politycznej? Gdzie my jestesmy?
„Twarze bezpieki” wbrew prawu
NIK uznała, że starostwo w Stalowej Woli złamało przepisy, organizując wystawę „Twarze rzeszowskiej bezpieki”
Powód? Plansze z podobiznami byłych ubeków i esbeków znajdowały się na chodniku i trawniku należącym do drogi powiatowej. NIK uznała, że zorganizowanie wystawy nie należy do zadań własnych powiatu. Starostwo nie miało też zezwolenia na wystawienie plansz w miejscu publicznym i powinno uiścić stosowną opłatę.
„Czyn ten stanowi naruszenie dyscypliny finansów publicznych” – ocenia NIK. Winnymi w ocenie kontrolerów są starosta i podlegający mu dyrektor Zarządu Dróg Publicznych.
– To jakiś absurd – mówi oburzony starosta Wiesław Siembida. – Nie mogę uwierzyć, że tak poważna instytucja zajęła się taką błahostką, a wnioski wprawiają w osłupienie.
– Jednym z zadań IPN jest edukacja społeczeństwa i samorządy zabiegają o takie wystawy – dodaje szefowa rzeszowskiego IPN Ewa Leniart.
– Przepisy są po to, by ich przestrzegać. Była skarga i przeprowadziliśmy kontrolę – odpowiada dyrektor delegatury NIK w Rzeszowie Stanisław Sikora.
Rok temu starostwo w porozumieniu z rzeszowskim oddziałem IPN zorganizowało w Stalowej Woli wystawę „Twarze rzeszowskiej bezpieki”. Przez miesiąc kilkadziesiąt plansz z podobiznami ubeków i esbeków było wystawionych przy ul. Popiełuszki. Zajmowały część chodnika i trawnika należącego do tzw. pasa drogi powiatowej. W związku z tym jeden z radnych złożył skargę do NIK.
– Przez półtora miesiąca kontrolerzy sprawdzali w starostwie, jakie szkody powstały z tego tytułu – opowiada starosta. Przed kilkoma dniami dostał z NIK wystąpienie pokontrolne podpisane przez dyrektora Sikorę.
NIK wyliczyła, że starostwo powinno zapłacić podległemu mu Zarządowi Dróg Publicznych 3720 zł. „Nie ma znaczenia, że środki z opłaty stanowią dochód budżetu powiatu” – uznali kontrolerzy.
– To nie była reklama kosiarek czy wódki – odpowiada starosta. Nie zgadza się z ustaleniami kontroli i zapowiada odwołanie. – Może to jakaś walka między IPN a dyrektorem NIK i ja stałem się jej ofiarą? – zastanawia się. Chodzi o to, że pion śledczy IPN w Rzeszowie skierował do sądu wniosek stwierdzający, że dyrektor delegatury NIK Stanisław Sikora skłamał w oświadczeniu lustracyjnym. Z zebranych dowodów wynika, że miał być tajnym współpracownikiem SB o pseudonimie Robin.
– Nic nie wiem o żadnym doniesieniu – mówi dyrektor.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. Marylo
3. @FYM - choć może to kwestia czasu
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Jedynym mądrym komentarzem jest powołanie się na opary absurdu
michael
5. Prawo jest cynicznym grymasem na twarzy moskiewskiego stupajki.
michael
6. Dać gębę tego Stanisława Sikory na plansze "gęby bezpieki"
Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.
/-/ J.Piłsudski
7. O prawie ! do durnoty !
8. @Wikat
9. Kto mianował
10. Cyniczny grymas na twarzy moskiewskiego stupajki
michael
11. Polecam - Unicorna: "Czy dziennikarze są komunistami"
michael