Polska 3647- strategia (prezentacja Power Point) (rosemann)

avatar użytkownika Maryla
W 2931 roku linia szybkiego metra połączy Pacanów z Murowana Gośliną
W 3082 roku poziom wzajemnego zaufania obywateli osiągnie konsystencję lepką
W 3148 roku na jednego obywatela Polski przypadnie 2 koma 36 etatu prze co w miesiącach wiosennych i letnich konieczne będzie wydłużenie doby do 26 godzin.
W 3602 roku polecimy wreszcie na Ganimedesa. Wszyscy razem…
Przewidywanie dalekiej przyszłości to znakomita fucha. Jeśli do tego jeszcze dobrze płatna to żyć, nie umierać. Koszty praktycznie żadne bo wystarczy tylko bujna wyobraźnia i umiejętność sprawnego klecenia zdań a to się ma od Boga. Za friko. I do tego to zajęcie obarczone zerowym ryzykiem i żadną odpowiedzialnością. Komu za lat 30, 40 będzie się chciało ścigać i rozliczać autora najbardziej choćby poronionych prognoz.
Strategii powstaje w naszym kraju zapewne dziesiątki rocznie. Wśród nich są i takie, które poziomem przygotowania wręcz żenują a powody ich powstania spowija tajemnica wzmacniana różnymi plotkami o gigantycznych honorariach wziętych przez twórców a ochoczo wypłacanych przez adresata. Tak się bowiem składa że na wszelkie prognozy i inne „czary- mary” rynek zawsze był, jest i będzie. Wszak każdy biurokrata marzy o tym by dysponować cudowną różdżką, która jednym ruchem uzasadni wszelkie jego zarówno bardzo rozsądne jak i najbardziej absurdalne posunięcia (tę uwagę polecam przy puencie mojej notki).
Właśnie jestem po lekturze szeroko komentowanego dokumentu zatytułowanego „Polska 2030. Wyzwania rozwojowe”. Do lektury zasiadłem zachęcony zamieszczonymi we wstępie do dokumentu słowami Premiera Donalda Tuska: Zapraszam więc do uważnej lektury, otwartej debaty i poszukiwania rozwiązań, budujących wspólnotę działania”. Przyznam, że niedoceniałem szczerości tych słów rzucając się na materiał zwiedziony nie tylko nadużywanym przez komentatorów dokumentu słowem „strategia” ale i przekonany, że słowa twórców dokumentu, zawarte we wprowadzeniu: Polska chce uniknąć zagrożenia dryfem rozwojowym, to należy w nowy sposób zdefiniować determinanty i instrumenty polityki rozwoju.Trzeba to uczynić teraz, bo już dzisiaj zaczyna się przyszłość, mimo że obraz świata przesłaniają nam obecnie doświadczenia kryzysu.” (z wprowadzenia- str. 2) są oczywistą obietnicą uzyskania na owych prawie 400 stronach odpowiedzi przede wszytki na pytanie o owe „instrumenty”. Tym bardziej, że ich wskazanie sami twórcy uważają za pilne. Czy ów dokument spełnia pokładane przeze mnie nadzieje? W żadnym razie! Czym takim razie jest? Na pewno nie jest żadną poważną strategią. Określa rzecz jasna cele, które powinniśmy założyć jako państwo i społeczeństwo ale niestety ani nie ocenia szans ich osiągnięcia ani, co dla mnie dokument ten dyskwalifikuje jako przykład fatalnie wydanych środków publicznych, ani słowem nie sugeruje, jak owe cele maja być realizowane. Oczywiście poza stwierdzeniami typu „dynamicznie”, „równomiernie” czy innymi słowami- wytrychami. Czytając go przypomniałem sobie moja ostatnia wizytę na spotkaniu wyborczym gdy, lata temu kandydat (obecny poseł więc pominę dane) reklamował się hasłem zawierającym konkretne obietnice ( w tym budowę autostrad) z zaznaczeniem „TO JEST REALNE!”. Zapytałem go na owym spotkaniu za jakie pieniądze chce te realne inwestycje, w tym siec autostrad (gdzie one panie Pośle?!) prowadzić a on odpowiedział mi, że nad tym zastanawiać się jego partia będzie jak już wejdzie do sejmu. Przestałem chodzić na spotkania. Przestanę też pewnie czytać oficjalne strategie rządowe. Ale skoro już poczytałem to kilka fragmentów przytoczę.
„ Dlatego obok wspierania biegunów wzrostów (czyli procesów polaryzacyjnych), trzeba przede wszystkim stworzyć warunki dla dyfuzji – tego wszystkiego, co będzie sprzyjało wyrównywaniu szans edukacyjnych, zwiększało dostępność transportową każdego miejsca w kraju, likwidowało groźbę wykluczenia cyfrowego…”
Oto kamień filozoficzny modernizacji! Za jego dotknięciem przesuniemy się do 3 etapu rozwoju!. Tak w każdym razie sugeruje owa strategia. Gdyż chodzi w niej o to że: „Celem zawsze są: wzrost gospodarczy i poprawa jakości życia”. Słowem BY POLSKA ROSŁA W SIŁĘ A LUDZIOM ZYŁO SIĘ DOSTATNIEJ. Tylko po co miast tego zdania aż 400 stron? W tym wiele kompletnie niezrozumiałych lub użytych w kontekstach nie do pojęcia. Ot choćby taki kawałek: Dotyczy to także państw Europy Środkowej, w której rysuje się podział na kraje o „małych” i „dużych” rozmiarach rządu, a więc odpowiednio „niskich” i „wysokich” podatkach. Obie grupy różnią się też strukturą wydatków publicznych. Kraje o małych rządach, takie jak republiki bałtyckie czy Słowacja, relatywnie mniej subsydiują czas wolny gospodarstw domowych i mają mniej rozbudowany sektor publiczny.”
Zaś tak naprawdę ów tekst jest kompilacja całej masy materiałów opisujących zmiany zachodzące w ostatnich 20 latach oraz stan obecny naszego państwa. I wszelkie mało konkretne plany i koncepcje trzymane po szufladach w róznych rządowych agendach. Do tego dodane banalne i ogólne hasła mające sprawiać wrażenie odkrywczych i doniosłych.
Oto jedna z rekomendacji czyli „drogowskazów rozwoju” wymyślonych przez autorów : „System edukacyjny już od najmłodszych lat musi nie tylko przekazywać uczniom konieczne wiadomości, ale przede wszystkim przyzwyczajać ich do ciągłego zdobywania i wykorzystywania wiedzy oraz uczyć tych umiejętności”. Takie odkrywcze prawdy słyszę co dnia na zdecydowanie niższych szczeblach decyzyjnych począwszy od poziomu dyskusji w środku komunikacji masowej (autobus miejski). I podobnie o drogach, odnawialnej energii czy przestrzeni publicznej ( „Odwrócenie tendencji do prywatyzacji przestrzeni publicznej dzięki podnoszeniu jej atrakcyjności i zwiększaniu bezpieczeństwa publicznego,…”). Czasem konstatacje wręcz budzące wesołość : „Ubóstwo w Polsce jest silnie zróżnicowane” jako jeden z tytułów rozdziału. Wynikająca chyba ze zdumienia autorów że Polacy nie wszyscy są równie biedni (albo równie bogaci!). A może ich celem jest spłaszczeni (mój Boże!!!)  owych róznic?! Takich momentów humorystycznych jest wiele. Choćby zderzenie szerokich planów dotyczących infrastruktury transportowej, drogowej, kolejowej i wodnej (szybka kolej do Wrocławia i Poznania na przykład ale bez wyjaśnienie czemu nie do Gdańska czy Szczecina) z uwagą że : „Należy przeanalizować zasadność inwestowania w trzy środki transportu jednocześnie (kolej, drogi i drogi wodne) w sytuacji braku poważnych kalkulacji popytu i możliwości włączenia odnowionego systemu rzek i kanałów do sieci transportowej kraju.” Uwaga znakomita! Z rozmarzeniem wyobraziłem sobie zarastający trawą asfalt w sytuacji gdy cała Polska śmiga szybkimi kolejkami albo relaksuje się podczas upojnych podróży siecią dróg wodnych. Zaś wniosek z tego taki że: „Dostępność transportowa i komunikacyjna (w tym dostęp do szerokopasmowego Internetu) powinna być zwiększana tak, by stała się mnożnikiem rozwojowym” !!!!!!!!!!
Do tego język, którego odważnym określić się nie da. Sugestię: Kontynuacja zmian w systemie zabezpieczenia społecznego opartego na prymacie transferów międzypokoleniowych petryfikujących stan bierności. Reformy wymaga m.in. kierowanie świadczeń (renty, wcześniejsze emerytury) do tych osób, które choćby z racji swojego wieku powinny w ramach solidarności społecznej osiągać całość swoich dochodów z pracy.” Można przecież napisać krócej i bardziej wprost: należy skończyć z utrzymywaniem osób, które są w stanie utrzymywać się z pracy. Tylko że do tego trzeba albo więcej odwagi albo mniej naukowej powagi. Tej zaś chyba zespołowi „młodych zdolnych wilczków” Boniego akurat nie brakuje. Wręcz zdają się być największym „kapitałem ludzkim” jakim nasza kochana Ojczyzna dysponuje.
Przedstawiony wczoraj materiał nie jest niczym doniosłym ani niczym szczególnym. Czym zatem jest? Najobszerniejsza prezentacją w Power Poincie jaka w życiu widziałem. Bogato okraszona wykresami, mapkami (mój ulubiony to wykres przypominający mapę Antarktydy widzianej z perspektywy bieguna) czyli tym, co biurokraci lubią najbardziej. Nie wiem ile owa prezentacja kosztowała (może nie ma o co drzeć szat bo zapłaciła Bruksela w ramach jednego z funduszy co oczywiście zaznaczono na jednej z pierwszych stron) ani jak będzie dalej wykorzystywana. Na podstawie własnego doświadczenia wątpię by ktokolwiek z własnej woli chciał ją przeglądać (a już na pewno czytać ze zrozumieniem). Nie znalazłem choćby szacunkowych kosztów realizacji owej strategii ani, co chyba jeszcze bardziej pożądane, źródeł pozyskiwania na nie środków. A bez tego każdy okrzyk „TO JEST NAOPRAWDE REALNE, MOŻLIWE, KONIECZNE” będzie brzmiał błazeńsko bez względu na powagę i stopień skomplikowania znaczeń słów użytych do jego wzniesienia. A celowość planowania ocenia się przede wszystkim stopniem jego realności.  Jeśli miałbym wskazać jakiś oczywisty sens opublikowania owej megaprezentacji to widzę jeden. I tu, nie ukrywam, powoduje mną oczywista niechęć do patrona owej publikacji i wrodzona złośliwość. Jedyny sens tworzenia tych 396 stron widzę w możliwości umieszczenia na samym końcu zdania: „Fotografię premiera Donalda Tuska wykonał Rafał Latoszek.”. Zazdroszczę panu Latoszkowi promocji.
Cytaty za : http://www.polska2030.pl/
http://rosemann.salon24.pl/111232,polska-3647-strategia-prezentacja-power-point
Etykietowanie:

1 komentarz

avatar użytkownika Ksiundz Stryj

1. Piękne:)

Zwłaszcza to:Jedyny sens tworzenia tych 396 stron widzę w możliwości umieszczenia na samym końcu "zdania: „Fotografię premiera Donalda Tuska wykonał Rafał Latoszek.”.

Dziękuję Panno Wodzianno:)