Polskie chłopstwo, stalinizm i inżynierowie dusz III RP (rekontra)
Maryla, wt., 16/06/2009 - 10:43
...skąd się wzięła ta toksyczna elita, jak gdyby stanęli krok od przepaści, zajrzęli w jej otchłań i cofnęli się. Ja również się cofnę” - napisał Krzysztof Klopotowski.
http://rekontra.salon24.pl/110863,polskie-chlopstwo-stalinizm-i-inzynierowie-dusz-iii-rp
natomiast Kaśka Pyzol napisała:
„Wojny, zabory, powstania, wreszcie hekatomba elit ( pochodzenia glownie szlacheckiego!) w czasie IIWW oraz okresu stalinizmu spowodowaly, ze Polska chlopska stala sie liczebnie wiodaca sila demograficzna, ktora, w dodatku uzyskala bezprecedensowo latwy dostep do awansu poprzez mozliwosc oddania sie w rece komunistycznego rezymu. Przeglad formacji MO,jak rowniez tzw. bezpieki w pierwszych latach powojennych zdumiewa iloscia polanalfabetow, ktorym to wlasnie PRL dala okazje, jakiej wczesniej nie dal im nikt, praktycznie niczego w zamian nie wymagajac poza sluzalcza dyspozycyjnoscia.”
Jako osoba, która od wielu lat studiuję ten okres dziejów – okres instalowanie komunizmu w Polsce i okres stalinizmu – i mogę powiedzieć, że przeczytałem prawie wszystko co warto było przeczytać na ten temat - zadziwia mnie pewność z jaką postawiłaś te tezy.
Moja teza jest całkowicie inna – to, że Polska nie dała się zniewolić, to przede wszystkim zasługa Kościoła oraz we znacznym stopniu polskiego chłopstwa (te dwa czynniki się łączą). Oczywiście dla potrzeb tych uwag, nie analizuję (nie zatrzymuję się) przy udziele przedwojennych polskich elit (szeroko rozumianych).
„Zasługi” opozycjonistów lewicy laickiej, zasługi rewizjonistów – byłych stalinistów, to zasługi w granicach błędu statystycznego. To co oni odkrywali, te „prawdy” o komunizmie znała każda praczka i każdy szewc.
Kaśka - dokonujesz przeglądu formacji MO i bezpieki – i odkrywasz zdumiewającą ilość chłopów, półanalfabetów.
Czy możesz podać tytuły prac, na których opierasz swoje widzenie sprawy – wiodąca siła demograficzna opanowała w znacznym stopniu bezpiekę i MO ?
Nie tak dawno Stefan Chwin stawiał tezę:
„Ale to nie generał Jaruzelski wprowadził stan wojenny.
On tylko puścił w ruch maszynerię, która zadziałała bez zarzutu.
Stan wojenny wprowadziły dziesiątki tysięcy zwykłych, polskich chłopców z Gdańska, Rawy Mazowieckiej, Wrzeszcza, Kutna i Elbląga - stoczniowców, ślusarzy, rolników, magazynierów, górników, tramwajarzy i pracowników supermarketów, maturzystów - ubranych w zimowe mundury Ludowego Wojska Polskiego. To oni, nie żaden generał Jaruzelski czy ubecy, własnoręcznie wprowadzili stan wojenny. To oni - chłopcy z Wejherowa, Oliwy, Sopotu, Nowego Targu i Gorzowa Wielkopolskiego - pacyfikowali zakłady strajkujące, taranowali gąsienicami swoich czołgów bramy hut i stoczni, i samym swoim widokiem terroryzowali polskie miasta. To właśnie ich dziełem był stan wojenny.”
On tylko puścił w ruch maszynerię, która zadziałała bez zarzutu.
Stan wojenny wprowadziły dziesiątki tysięcy zwykłych, polskich chłopców z Gdańska, Rawy Mazowieckiej, Wrzeszcza, Kutna i Elbląga - stoczniowców, ślusarzy, rolników, magazynierów, górników, tramwajarzy i pracowników supermarketów, maturzystów - ubranych w zimowe mundury Ludowego Wojska Polskiego. To oni, nie żaden generał Jaruzelski czy ubecy, własnoręcznie wprowadzili stan wojenny. To oni - chłopcy z Wejherowa, Oliwy, Sopotu, Nowego Targu i Gorzowa Wielkopolskiego - pacyfikowali zakłady strajkujące, taranowali gąsienicami swoich czołgów bramy hut i stoczni, i samym swoim widokiem terroryzowali polskie miasta. To właśnie ich dziełem był stan wojenny.”
Dostrzegam pewną analogię w tych dwóch punktach widzenia. Winien Jaruzelski, czy polscy „chłopcy” którzy samym swoim widokiem terroryzowali polskie miasta.
Winna stalinizmu i okupacji Polski, winna „służalczej dyspozycyjności” jest kadra kierownicza Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego, czy półanalfabeci. Proszę o dane źródłowe, ewentualnie powołanie się na opracowania historyczne.
Kaśka Pyzol pisze stawia jeszcze jedną tezę:
„Ta ludnosc jeszcze 150 lat temu nie posiadala - w stopniu masowym - swiadomosci narodowej. Byla po prostu "tutejsza" i - katolicka. Okreslala sie wiec bardziej przez teren i wiare, niz swiadoma przynaleznosc narodowa.”
Tutejsza i katolicka – w mniejszym stopniu polska.
Od wielu lat toczy się dyskusja o „żydokomunie” oraz o współudziale Żydów w okupacji Polski po wojnie. Środowisko Gazety Wyborczej zdaje sobie sprawę, że ciągle ukrywa w swojej redakcyjnej szafie nie jeden szkielet.
Dwa dni temu przeczytałem w GW rozważania profesor Śliwowskiej – sam tytuł mówi wszystko - „Dr Jekyll i Mr IPN” - w których czytam: „Ileż atramentu wylano na temat słabości "pryszczatych" w pierwszych powojennych latach!”
Oczywiście autorce nie powinno chodzić o pryszczatych w ścisłym rozumieniu – o żarliwych komunistów stalinistów Woroszylskiego i Konwickiego, Bocheńskiego i Wirpszę, Bratnego, Brauna i ich mentora Borowskiego, chodzi zapewne również o Ważyka i Żółkiewskiego, o Brandysów i Kotta, chodzi o Szymborską i Miłosza – przynajmniej powinno chodzić.
Kto jest bardziej winien – chłop, który się zaplątał w bezpiece, czy naczelnik wydziału, półanalfabeta Kaśki, czy inżynier dusz?
Kaśka pisze: „Polska chlopska stala sie liczebnie wiodaca sila demograficzna” i „uzyskała bezprecedensowy łatwy dostęp do awansu.
Gdzie dzisiaj widzisz tych chłopów w UB? Porobili kariery? Bardzo niebezpieczne i zwodnicze są takie uogólnienia. Nie wiem Kaśka jaki procentowo jest udział chłopów w stalinowskim aparacie bezpieczeństwa, ale od wielu lat toczy się dyskusja o stereotypie „żydokomuny” i udziale Żydów w UB.
Krystyna Kersten (Polacy -Żydzi-Komunizm. Anatomia półprawd 1939-1968 ) szacuje, że w l1945 r. w UB pracowało tylko 1,7 proc. osób narodowości żydowskiej. Na stanowiskach kierowniczych zaś odsetek ten wzrastał do 13 proc.
Andrzej Paczkowski podczas prelekcji zatytułowanej „Żydzi w UB" powiedział, że w latach 1944-1956 w centrali resortu bezpieczeństwa publicznego na 447 osób pełniących funkcje kierownicze (od naczelnika wydziału wzwyż) było 131 Żydów (ponad 29 proc.).
Ponieważ dyskutuję opierając się na źródłach – sięgam do „Aparat bezpieczeństwa w Polsce” Kadra kierownicza – tom pierwszy 1944 – 1956 i cytuję:
„W okresie największego terroru i bezprawia w Polsce, w latach 1944-1954, na 450 osób pełniących najwyższe funkcje w MBP (od naczelnika wydziału wzwyż) aż 167 było pochodzenia żydowskiego (por. tabelka 1). Biorąc pod uwagę, że po wojnie Żydzi i osoby pochodzenia żydowskiego stanowili niespełna l proc. ludności kraju, to ich 37-procentowy udział w kierownictwie MBP stanowi trudną do ukrycia nadreprezentację osób jednej narodowości. Niższy, lecz nadal znaczny, był odsetek pełniących najwyższe funkcje kierownicze w jednostkach terenowych. Ze 161 szefów i zastępców szefów WUBP/WUdsBP, aż 22 (13,7 proc.) było pochodzenia żydowskiego.” I przeglądam
Na koniec Kaśka pisze:
„Tej ignorowana, wyszydzana Polske trzeba wydobyc z niebytu, opisac, zrozumiec i pomoc uwolnic od wszystkich demonow, ktore utrudniaja jej spojrzenie szersze, siegajace poza wlasna miedze.”
W pełni się zgadzam – szczególnie ze stwierdzeniem o uwolnieniu Polski od wszystkich demonów. Tylko jest zasadne pytanie – które demony są niebezpieczne? Najbardziej toksyczne?
Czy dziwią postulaty likwidacji IPN płynące z łamów Gazety Wyborczej? Dziwi tytuł z sobotniej Gazety wyborczej „Dr Jekyll i Mr IPN”?
Pan Krzysztof Kłopotowski pisze o prelekcji Fedyszak i artykule FYMA:
„Niestety, oboje nie poświęcili należnej uwagi pytaniu, skąd się wzięła ta toksyczna elita, jak gdyby stanęli krok od przepaści, zajrzęli w jej otchłań i cofnęli się. Ja również się cofnę”
Ja się nie cofam – ta toksyczna elita (trzymając się definicji „elity” profesor Fedyszak) napłynęła ze wschodu, i zgadzam się z Kaczyńskim - korzeniami sięga KPP i w znacznym stopniu okupuje świadomość społeczeństwa. I mogę upraszczając i pomijając postawić tezę – najtrudniej jest okupować polskie chłopstwo, mające korzenie w katolicyzmie.
I wkleję fragment swojego wpisu w POLIS o 1956 roku:
W Polsce stalinowskiej Jasna Góra była miejscem wyjątkowym, schronieniem w którym skupiały się nadzieje Polaków. Jasna Góra kryła w sobie szczególną tradycję o której Polacy pamiętali. Była trybuną dla wszystkich, którzy chcieli bronić wolności religijnej. (…)
26 VIII 1956 r. odbyła się największa od czasu wojny manifestacja społeczeństwa – ponad milion osób składało uroczyste ślubowanie. Sięgnę do pracy Damiena Thirleta „Marks czy Maryja? Komuniści i Jasna Góra w apogeum stalinizmu – podrozdział „Nowe oblężenie”.
„Uroczystości jubileuszowe 26 sierpnia odniosły sukces przekraczający wszelkie oczekiwania. (…)
Już nocą 25 sierpnia pielgrzymi zajęli park u stóp klasztoru, aby zdobyć dobre miejsca na następny dzień. 26 sierpnia dołączyły do nich kolejne grupy wiernych. Było ich tak wielu, a tłum tak gęsty, że kronika klasztorna nazywa to „nowym oblężeniem". Zgromadzeni ludzie stali tak ciasno, że paulini musieli zrezygnować z zapuszczania się w tłum.
W ciągu trzech dni uroczystości rozdano 500 tyś. komunii (300 tyś. na Jasnej Górze i 200 tyś. w innych kościołach Częstochowy), lecz najprawdopodobniej większość pielgrzymów przybyłych 26 sierpnia nie mogła przystąpić do komunii. Według niektórych świadectw nie można było podejść do Jasnej Góry bliżej już od mostu kolejowego, Aleję Najświętszej Marii Panny zajęła zaś rzesza pielgrzymów na odcinku 1,5 kilometra!”.
Tekst Ślubów Jasnogórskich oraz depeszę od papieża Piusa XII wobec nieprzebranych tłumów i pustego fotela prymasa odczytał biskup Klepacz. Podniosły i głęboko religijny nastrój manifestacji uświadomił szerokim masom społeczeństwa, że wartości nadrzędne - odwaga i rozwaga w obronie godności oraz praw człowieka i narodu - które starał się podtrzymać Kościół w okresie stalinizmu, nie zginęły.
Podczas uroczystości odśpiewano Boże, coś Polskę,akcentując znów „Ojczyznę, wolność racz nam wrócić, Panie".
Kościół wygrał zatem walkę. 26 sierpnia 1956 roku stał się prawdziwym momentem zwrotnym w konfrontacji i to na skalę całego kraju.
Thirlet pisze dalej: " Jasna Góra zatem nadal prezentowała się jako ostatnia ostoja „prawdziwej Polski", Polski katolickiej, jaką stworzyli polscy królowie w wieku XVII. Była to ostoja tej Polski, którą pragnął zniszczyć reżim pozostający na usługach wrogiego sąsiedniego mocarstwa. Paradoksalnie, nawet aresztowanie Prymasa Polski wzmocniło autorytet Jasnej Góry. Do tej chwili to kardynał Stefan Wyszyński ucieleśniał rozumny opór wobec reżimu. Stając otwarcie w jego obronie, Jasna Góra zajęła miejsce na pierwszej linii walki - co więcej w oczach Polaków, gdy biskupi skapitulowali, stała się ostatnim szańcem wiary - nawet jeśli rzeczywistość była bardziej złożona."
4 czerwca, Jasna Góra, papieska homilia:
„Stawaliśmy na tym świętym miejscu, przykładaliśmy niejako czujne pasterskie ucho, aby usłyszeć, jak bije serce Kościoła i serce Ojczyzny w Sercu Matki. Jasna Góra jest przecież nie tylko miejscem pielgrzymek Polaków z Polski i całego świata. Jasna Góra jest sanktuarium narodu. Trzeba przykładać ucho do tego świętego miejsca, aby czuć, jak bije serce narodu w Sercu Matki. Bije zaś ono, jak wiemy, wszystkimi tonami dziejów, wszystkimi odgłosami życia. Ileż razy biło jękiem polskich cierpień dziejowych! Ale również okrzykami radości i zwycięstwa! Można na różne sposoby pisać dzieje Polski, zwłaszcza ostatnich stuleci, można je interpretować wedle wielorakiego klucza. Jeśli jednakże chcemy dowiedzieć się, jak płyną te dzieje w sercach Polaków, trzeba przyjść tutaj.”
ps. zapraszam do POLIS na bardziej uporządkowane widzenie i opisanie przeze mnie odpowedzalności faktycznych instalatorów stalinizmu w Polsce.
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
2 komentarze
1. Polska byla jedynym krajem bloku
2. Tuba tylko nadaje...