Antyterroryści od terroru
kokos26, śr., 03/06/2009 - 10:06
Artykuł Eli Barbura „POGROMCA OD POGROMÓW” uzmysłowił mi, że Żydzi wiedzeni jakimś niezrozumiałym masochizmem zamieszkali w Rzeczpospolitej wśród zezwierzęconych Polaków i trwali tam niczym ogłupiałe ćmy lecąc wprost do śmiercionośnego światła i żaru.
Zawsze uczciwi, zawsze prawi i sprawiedliwi, zawsze lojalni wobec narodu, wśród którego zamieszkali. I cóż ich tu spotkało?
Do grona krwawych i morderczych antysemitów dołączył właśnie dzięki niezmordowanemu Eli Barburowi, hetman polny Stefan Czarniecki, polska ikona patriotyzmu, znany każdemu choćby ze słów hymnu narodowego.
W 2006 roku zaczęła się nagonka na Drogę Krzyżową w Kalwarii Zebrzydowskiej, kiedy swoje zaniepokojenie wyraził dyrektor Centrum Wiesenthala ds. zagranicznych Shimon Samuels stwierdzając, że „Droga Krzyżowa w Kalwarii Zebrzydowskiej była obrzędem o antysemickim wydźwięku”.
Samuels uważał, że podczas procesji, w której brały udział osoby ubrane w stroje z epoki, Żydzi zostali przedstawieni w sposób stereotypowy. Uważał, że wydarzenie naruszyło zobowiązania Polski wobec UE i ONZ.
Teraz słusznie należy spodziewać się zaskarżenia hymnu narodowego Polski i usunięcie z niego antysemity Czarnieckiego.
I tak w kraju antysemickich modlitw i pieśni religijnych, zdemaskowanych i wytrwale tropionych przez Eli Barbura i organizacje żydowskie, antysemickich jasełek, antyżydowskich dróg krzyżowych, takich jak ta w Kalwarii Zebrzydowskiej. W kraju takich zdemaskowanych antysemitów jak ojciec Maksymilian Kolbe, założycielka Żegoty Zofia Kossak- Szczucka, Powstańcy Warszawscy, powojenne podziemie niepodległościowe. W kraju, którego wszystkich mieszkańców ostatnio zdemaskowała Alina Cała, jako zbiorowo współodpowiedzialnych za holokaust.
W kraju tym przyszło żyć przez wieki wspaniałej i nieskazitelnej ludności żydowskiej.
Pozazdrościłem Eli Barburowi tego, że reprezentuje tak pozbawiony jakichkolwiek win naród, co zapewne musi się przekładać na wyjątkowość jego historycznych bohaterów. Dlatego właśnie postanowiłem bliżej przyjrzeć się trzem z nich.
Chciałem poprzestać tylko na komentarzu zamieszczonym pod artykułem autora, ale mając w pamięci to, że były one na starym salonie systematycznie przez niego usuwane, a następnie właściciel bloga całkowicie zablokował mi możliwość komentowania, postanowiłem skreślić tych kilka słów.
Posługując się słowami redaktora Barbura –„Po prawdzie we łbie by mi nie postało, żeby się nimi zajmować”gdyby nie artykuł o „pogromcy od pogromów”, Stefanie Czarnieckim.
Jerozolima
Jest upalny dzień 22 lipca 1946 roku. W pewnym momencie miastem wstrząsa potężna eksplozja. W powietrze wylatuje hotel King David. Ginie 91 niewinnych osób, a 45 zostaje rannych. Za zamach jest odpowiedzialna żydowska tajna organizacja terrorystyczna Irgun Cwai Leumi zwana Ecel. Na jej czele stoi bohater narodowy Izraela, bojownik o państwo Izrael Menachem Begin.
Deir Jassin to zwykła palestyńska wioska w pobliżu Jerozolimy.
9 kwietnia 1948 wkracza do niej żydowska grupa terrorystyczna Lahomei Herut Israel (Bojownicy o Wolność Izraela) zwana Lehi lub bandą Sterna. Grupą tą dowodzi niejaki Icchak Isernicki (pseudonim Szamir) późniejszy premier Izraela w latach 1983-84 i 1986-92. Wymordowanych zostaje 254 kobiet, mężczyzn i dzieci.
Sabra i Szatila
Po południu 16 września 1982 roku 150 izraelskich czołgów, 100 pojazdów opancerzonych i 20 buldożerów otoczyło obozy uchodźców palestyńskich Sabra i Szatila w zachodnim Libanie. Przebywali tam tylko starcy, kobiety i dzieci.
Wcześniej po 88 dniach nierównej walki wycofały się na mocy porozumienia oddziały palestyńskie wraz z Arafatem.
Tak rozpoczęła się akcja o kryptonimie „Stalowy mózg”, której ukoronowaniem była pierwsza po 40 latach, współczesna likwidacja getta, tym razem palestyńskiego. Cztery tysiące niewinnych i bezbronnych ludzi zostało w bestialski sposób wymordowanych. Nie oszczędzono nawet psów kotów i koni.
Rzeź trwała do rana.
Buldożery burzyły domy i spychały zwłoki do dołów. Niestety dla obecnego w Bejrucie Ariela Szarona i ówczesnego ministra obrony oraz laureata pokojowej nagrody Nobla, Begina prawdy nie udało się ukryć.
Cudem ocaleni, falangiści i liczni wówczas w Bejrucie dziennikarze wyjawili, że wśród oprawców byli przebrani w libańskie mundury Izraelczycy i Żydzi w cywilnych strojach, a cała akcja odbywała się z udziałem i aprobatą izraelskiej armii, która również oświetlała miejsce kaźni.
Nie udało się zwalić całej winy na libańską falangę. Od tamtej pory wielki „mąż stanu” i „Arik król Izraela” jak zwali go jego wielbiciele otrzymał kolejny przydomek-„rzeźnik z Bejrutu?”
Oburzenie światowej opinii publicznej spowodowało powstanie w izraelskim Knesecie komisji do wyjaśnienia kulisów tej zbrodni.
Komisja Kahana nazwana tak od nazwiska jej przewodniczącego uznała generała Szarona pośrednio winnym masakry czterech tysięcy niewinnych kobiet, dzieci i starców i za karę zabroniła mu dożywotnio zajmowania stanowiska ministra obrony.
Na tą wieść w kochającym pokój Izraelu na ulicę wyszła ludność z transparentem „Szaron powinien dostać nagrodę Nobla”.
Niewielu już dziś pamięta o tamtej rzezi.
Są przecież takie zbrodnie, o których trzeba szybko zapomnieć, aby w ludzkiej pamięci pozostały tylko te, które powinny.
Ariel Szaron dla Żydów to taki nasz hetman polny i rycerz bez skazy.
Dla młodzieży izraelskiej są to bohaterowie i herosi, a jeżeli ktoś przypomina ich zbrodnie to są to oczywiście tylko zwykłe, nikczemne antysemickie ataki na żydowskich bohaterów i mężów stanu.
Maria Fieldorf- Czarska, córka zamordowanego generała „Nila” już po raz drugi w swoim życiu wystąpiła z listem otwartym, w którym zawarła piękną inicjatywę.
Oto fragment apelu do historyczki Aliny Całej z Żydowskiego Instytutu Historycznego
Gdańsk, 28 maja 2009 roku
Uczcijmy Żydów
ratujących Polaków
List otwarty Marii Fieldorf-Czarskiej do dr Aliny Całej
z Żydowskiego Instytutu Historycznego
"Kiedy myślę o Józefie Ulmie, polskim rolniku, zamordowanym przez Niemców 24 marca 1944 roku w Markowej - razem z żoną Wiktorią w błogosławionym stanie i sześciorgiem małych dzieci oraz ośmiorgiem ukrywanych przez siebie Żydów - to zastanawiam się, co ci zamordowani Żydzi powiedzieliby Pani, gdyby dziś mogli przemówić? Co by powiedzieli na temat "przyjaźni" niemiecko-żydowskiej obserwowanej w naszych czasach, kosztem Polaków - "pomocników Hitlera"?
Staram się zawsze kończyć moje spory z różnymi ludźmi propozycjami pokojowymi, pozytywnymi. Także teraz mam propozycję, by pomogła mi Pani w realizacji pewnego pomysłu. Moim zdaniem, należy podziękować wszystkim Żydom, którzy po wojnie pomagali polskim patriotom, prześladowanym i mordowanym przez sowieckie siły "bezpieczeństwa publicznego" tylko, dlatego, że chcieli Polski wolnej, suwerennej. Żydzi mieli duże możliwości pomagania, ponieważ wielu z nich zajmowało wysokie stanowiska w aparacie partyjnym i policyjnym Polski sowieckiej. Co prawda, mojemu ojcu nie pomogli, ale uczestniczyli w mordzie sądowym; pisali akt oskarżenia i wydali dwa razy wyrok śmierci na ojca, wysługując się Związkowi Sowieckiemu za stanowiska i ordery. Ale ja, z powodu Auscalera, Merza, Wajsblecha czy Górowskiej nie mogę sobie wyrabiać opinii o całym narodzie żydowskim.
Zapewne zna Pani, jako historyk, liczne przykłady pomocy udzielonej Polakom przez Żydów. To jest istota mojej propozycji, którą sformułowałam w liście otwartym do Adama Michnika już w styczniu 2001 roku, opublikowanym w "Naszym Dzienniku", zignorowanym przez "Gazetę Wyborczą". Niestety, do dziś nie dostałam odpowiedzi. Pora wrócić do sprawy.
Zorganizujmy wspólnie - Polacy oraz Żydowski Instytut Historyczny - akcję upamiętniania Żydów, którzy z narażeniem życia ratowali Polaków z rąk NKWD-UB i KGB-SB w latach 1939-1989, szczególnie w okresie okrutnej sowieckiej okupacji Kresów oraz w pierwszym dziesięcioleciu po wojnie. Mam nadzieję, że teren niezbędny do sadzenia drzew, upamiętniających szlachetne czyny, zostanie udostępniony przez odpowiednie władze. Szlachetność i odwaga ludzka winny być zauważone i nagrodzone nie tylko przez Izrael, ale i przez Polskę. Pani, jako Żydówka z polskim obywatelstwem na pewno to rozumie.
Jeśli chodzi o motto całej akcji, to zapewniam Panią, że w Ewangelii znajdzie się wiele pięknych myśli o wymowie zbliżonej do tych o ratowaniu świata przez dobre uczynki pojedynczych ludzi".
Tak się zastanawiam, kto mógłby być tą pierwszą osobą, która będzie miała swoje drzewko, najlepiej płaczącą wierzbę, w ogrodzie upamiętniającym żydowskich współbraci ratujących Polaków?
Jedyne, co mi przychodzi na myśl to Jakub Berman nadzorujący aparat represji w stalinowskiej Polsce. To on koordynował przygotowywania licznych procesów politycznych, prześladowaniami kilkusettysięcznej rzeszy członków AK, BCh i NSZ.
Choć ma na swoim sumieniu śmierć wielu polskich patriotów to raz jeden zachował się po ludzku. W przeciwieństwie do Aliny Całej, nie uznawał Zofii Kossak-Szczuckiej za antysemitkę, lecz osobę ratującą Żydów z narażeniem życia.
Odszukał ją za pomocą swojego aparatu i sieci agentów w mojej rodzinnej Częstochowie, gdzie ukrywała się pod zmienionym nazwiskiem. Wspaniałomyślnie ten oprawca żydowskiego pochodzenia umożliwił polskiej patriotce i przedstawicielce zasłużonej dla ojczyzny rodziny wyjazd z jej własnego kraju i ocalenie życia. Ludzkie i poczciwe chłopisko z tego Bermana.
Ona musiała wyjechać, on niestety pozostał.
- kokos26 - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
6 komentarzy
1. No to Cała dr ma problem.
2. Dla mnie brzmi to
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
3. Cymbał Barbur
4. jlv2
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
5. @Lancelot
6. Pan E. Barbur