Strategia wyborcza, gra polityczna i w Gorącej Wodzie Company
Tak sobie analizuję, rozważam i próbuję. Mam w głowie jedno kryterium. Przyszłość. Odległa przyszłość Polski, nasza przyszłość, nasze szanse... Rozważania o przeszłości, obserwacja teraźniejszości są tylko i jedynie zasobem analitycznym do budowania obrazu najlepszej narodowej geopolityki adresowanej w przyszłość.
I odwrotnie. Dzisiejsze, najaktualniejsze zachowania z politycznej rzeżączki czy bieżączki obserwuję prawie wyłącznie z punktu widzenia strategii politycznej.
Gdy zauważyłem w TVN kretyna z "Platformy Obywatelskiej" wyśmiewającego antyniemieckie fobie, widzę jego zachowanie jako element ciągu albo szeregu zdarzeń, mających swój początek, a także swoją granicę, swój cel w odległej przyszłości.
Początek współczesnej narodowej polityki niemieckiej biegnie gdzieś od połowy XIX wieku, nabierał kolorów w czasach Otto von Bismarcka i jest jak ustabilizowany strumień wody ze strażackiego hydrantu, aż do dzisiaj. Czytając artykuły Joanny Mieszko-Wiórkiewicz, której jestem stałym, milczącym czytelnikiem, widać naturę tej konsekwentnej i celowej polityki, która jest jak rój meteorów. Ma swój radiant, biegnie razem od początku historii Prus, konsekwentnie, jednoznacznie,... I tak jak rój meteorów, ma przed sobą jasno wyznaczony wspólny cel. Chata Wuja Toma. Rozwalić tę budę.
To jest proces polityczny o kilkusetletniej tradycji. Umowny radiant tej polityki to pokój oliwski. Sam proces ma sporo parametrów [cywilizacyjnych, kulturowych, aksjologicznych...], ciągów zdarzeń [niezależnych, współbieżnych, zależnych,...] połączonych albo nie połączonych mrowiem różnych relacji.
Tagi: Kultura, tradycja, Pamięć i Tożsamość, cywilizacja turańska, Toynbee & Koneczny.
Współczesne obserwatorium polityczne, zwane sceną polityczną, widzi politykę w kilku stereotypowych, odcinkach czasu. Tak jak pewna dama pokazywała kiedyś lubieżnemu staruchowi rwącemu się do "rączki uuję": Stąd - dotąd! Góra do łokcia. To jest odcinek.
Tak jak lubieżny staruch nie ma zielonego pojęcia o budowie kobiety, tak współczesny dupek polityczny nie ma pojęcia o wyobrażeniu polityki. Każdy z nich jest jak robot zaprogramowany na swój "odcinek" czasu.
Znamy następujące stereotypowe odcinki czasu politycznego. Pierwsze primo: Czas postpolityczny, dla politycznych głupków stanu charakterystyczny. Czas trwania: do trzech dni, maksymalnie 71 godzin. Pamięć polityczna tego typu głąbów nie przekracza ważności jednego przekazu narracji autorstwa ludzi S. Nowaka. Czyli jest to długość plastikowego organu Josepha le Chatbrûlée.*) Typowy przykład: poseł Chlebkowski, który każdego dnia mówi zdecydowanie i twardo cóś zupełnie innego. Widzimy Chlebkowskiego, a słyszymy Liszkę.
Drugie primo: Czas wyborczy dla politycznych dupków stanu. Nie dłuższy niż średni czas kampanii wyborczej. 100% czasu i akcji wlepione w procenciki demoskopów i bezczelne metody oszukiwania wyborców. Byle tylko wyłudzić jeszce trzy głosy. Vote for moja żona. Czas trwania: góra trzy miesiące. A co potem, może nawet bomby i wojna, a w pustej głowie, tylko urlop na Majorce.
Trzecie primo: Czas polityczny satrapów stanu. Cała myśl i wszystkie działania skupione w horyzoncie czasowym jednej kadencji. Początek świata i historii, to początek kadencji, koniec świata, to koniec tej samej kadencji. Cztery lata, może więcej trochę, wszystko dla osobistej kariery. Tyle i nic więcej. Co z narodem i jego potem, takiego szalbiercy zupełnie nic nie obchodzi. Cel strategiczny: wygrać następne wybory. Cel rezerwowy: Wysokie stanowisko w ważnej organizacji międzynarodowej.
Do czego zmierzam? Czas wyborczy do Parlamentu Europejskiego widzę jako czas próby. Patrzę na trendy. Widać jak opadają maski. Niejednego polityka rzeczywistość całkiem nieźle przegoni przez zaklęte rewiry ich własnego przerośniętego ego. Nieoczekiwany koniec kariery. J. Przybora, J. Wasowski. Nieoczekiwany koniec lata. Siódmego czerwca. Hi.
Ten czas widzę przede wszystkim jako oczyszczenie przedpola, w naprawdę ważnej dla nas kampanii. Od długiego czasu ujawnia się kto jest kto, a także komu o co chodzi. Wiele spraw i traktowanie polskiej przyszłości widać jak na patelni. Widać i czasem rzygać się chce. Dupki stanu, głupki stanu, to mało. Wrogowie stanu.
Osobistym dla mnie probierzem była reakcja na orędzie prezydenta. 190% reakcji pieściła**) się w "pierwszym primie". Napaść na wolność słowa pod pretekstem linczu na katarynie całkowicie zdjęła z politycznej wokandy sprawę przyszłości polskiej gospodarki. Trzydniowa perspektywa, horyzont czasowy do dnia wyborów całkowicie przesłonił jednodniowym jętkom politycznym strategiczną grę o polski interes narodowy. Po pierwsze gospodarka, głupku.
Od kilku tygodni pokazuję teksty już nie tyle zapowiadające prezentację strategicznych rozwiązań, ale już zawierające konstruktywne propozycje tych rozwiązań. Robię to w bardzo oględnej formie, ale jest to już jazda wprost. Tekst o pamięci i tożsamości - na ten przykład. Robię to bardzo oględnie i powoli, właśnie ze względu na diagnostyczny czas przed wyborami. Większość jętek politycznych widzi siebie na urlopie już od poniedziałku 8 czerwca. Vivat Monsieur le Chatbrûlée.*) Jest także tekst zawierający in extenso propozycję otwarcia konkretnego długoterminowego działania, którego początkiem są dwa zdarzenia. 1. Orędzie Prezydenta. 2. Stanowcza wola poparcia i współpracy w tej sprawie, zawarta w oświadczeniu parlamentarnym Premiera. Rękawica została rzucona, Premier ją podjął. No cóż, uważam, że tę grę warto pociągnąć, warto nadać tempo. Jest to początek kampanii o następne dziesięciolecie. A ta rękawica, to oczywiście jeden z detali. Podstawa wyjściowa, jak mówią sierżanci. A początek tego geopolitycznego projektu wywodzi się z copyright maryla&michael, jeszcze z maja 2007. Jest to program ku pokrzepieniu polskich serc, tratowanych przeklętą kolonialną mentalnością polskich elit. Czas sięgnąć do tego, co jest w naszej polskiej tradycji najlepsze, czerpać garściami z tego co jest prawdziwą ostoją mocy i trwałości Rzeczypospolitej. Mamy jeszcze bardzo poważną misję przed sobą.
_____________________________________________________________
Przepis:
*) Joseph to chyba imię Paula Goebbelsa, a później coś po francusku.
**) mieściła się czy pieściła się - to nie jest literówka. Tak ma być. Dlaczego? Tak ma być i już.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
10 komentarzy
1. Chyba skończyłem pisać i redagować najnowszy tekst. Michael.
michael
2. Michaelu
3. Zbrodnie ukarane. Norymberga. Radiant polityki Niemieckiej.
michael
4. Michael
5. Michael
6. Maryla
7. @benenota ;))
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. @Maryla
9. "razem powiekszymy metraz".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Kolaboracja administracji Salonu24 z polityką braci Kaczyńskich.
Absolutnie słusznie zauważasz, konieczna jest Budowa Marzeń. Mówiłem często o "pokrzepieniu serc", chodzi o to samo. Kiedyś w XIX wieku to sienkiewiczowskie hasło miało wyraźnie patriotyczną orientację, chodziło wręcz o budowę mitu Rzeczypospolitej, który budowałby i konsolidowałby siłę polskich marzeń o niepodległości. Nawiązuję do tego skojarzenia, bo sytuacja, u progu XXI wieku, jest podobna.
Dlaczego nareszcie? Nawiązując wprost do "copyright maryla&michael" wskazuję nie tylko początki, sięgające z maja 2007. To trwa już dość długo. Odsyłam do wpisu i dyskusji pod tym wpisem z 3 maja 2007. tutaj
Pisząc wyżej, zaznaczam, że ostatnio ujawnam konstruktywny program, starając się czynić to oględnie. Robię to, chcąc pokazać idee tego projektu niewielkiej grupie osób. Wcale nie zależy mi na rozpowszechnieniu tych idei, nie chcę aby zbyt szybko dotarły do takich ludzi, jak Tomasz Lis czy Jan Hartman. Jan Hartman od czasu tej publikacji jest dla mnie symbolicznym uosobieniem kolonialnej mentalności polskich elit najgorszego sortu. Jest uosobieniem polityki i propagandy obrzydzenia do polskości.
Stali czytelnicy powolutku znajdą co trzeba, nie mam obaw. Teraz, przed czerwcowymi wyborami zbyt wiele nie powinno dotrzeć do obozu politycznego naszych przeciwników spod znaku sierpa i młota, dla których Polska jest obrzydliwym bękartem traktatu wersalskiego. Tak rozumiem ich obrzydzenie do tradycyjnej idei polskości, tak rozumiem ich zachłyśnięcie ideą Ribbentropa i Mołotowa.
Administracja Salonu24 jak widzę, doskonale rozumie moją intencję i uczyniła wszystko, aby wiadomość o ukazaniu się mojego postu nie dotarła do nikogo. Samo dno Salonowych piwnic. Serdecznie dziękuję i pozdrawiam.
_______________________________________________________ To jest głos skopiowany z dyskusji w Salonie 24michael