Kombinacja operacyjna "Dziennika" przeciwko polityce gospodarczej.
11 lipca 2008 roku pisałem o kolejnej, bardzo szczególnej kombinacji operacyjnej, przeprowadzonej przez funkcjonariuszy, działających pod przykrywką "Dziennika". Podałem wtedy przykład złożonej techniki operacyjnej, zastosowanej do forsownej realizacji konkretnego zadania. Opisując tę operację, kierowaną przez Eryka Mistewicza, podzieliłem ją na parę kroków procedury „szczepienia” polskiej opinii publicznej na łajdactwo.
Najpierw oficer prowadzący przekazał dość paskudne informacje, kompromitujące środowisko dziennikarzy i polityków Platformy Obywatelskiej. Doczekali się oni wszyscy wzgardliwej oceny, sprowadzającej ich do roli ścierwojadów, żywiących się narracjami płynącymi z kancelarii Prezesa Rady Ministrów. W ten sposób Eryk Mistewicz, udzielając 4 czerwca 2008 wywiadu „Jak manipuluje się polską polityką”, przeprowadził test odporności polskiego organizmu społecznego na suspens.
Sprawdzał reakcję polskich elit, badał jak daleko może się posunąć. Oczywiście nie zawiódł się. Coś, co w każdym cywilizowanym kraju wywołałoby awanturę porównywalną z aferą Watergate, przeszło gładko. Drugim etapem tej operacji był artykuł: "Platforma robi propagandę za pieniądze rządu", z 9 lipca 2008 roku. Nie będę opowiadał starego tekstu, po raz drugi. Jest dostępny tutaj.
Wystarczy zauważyć, że literalne odczytane tych dwóch artykułów ukazuje instrumentarium polskiej polityki. Wszelkie komentarze są zbędne.
Fatalny jest tylko jeden wniosek. Polski mainstream dojrzał już do tego, aby znieść każde draństwo. Ani obelżywa gra całym środowiskiem mediów i sceny politycznej, ani jazda wprost po nazwiskach najważniejszych polityków PO nie doczekała się żadnych reakcji. Aby zbrodnia przestała niepokoić, trzeba ją przenieść w normalność. To jest jądro tej metody, najważniejszy jej cel. Zalegalizowanie draństwa. To budzi prawdziwą grozę. Dokładnie tak, jak mówił wtedy Eryk Mistewicz:
„Naboje będą zawsze. Najpierw będą płonęły rowery, później samochody, samoloty, później rakiety. Najpierw będzie oskarżenie, że ktoś ma zeza, później, że ktoś jest alkoholikiem, a jeszcze później będzie oskarżenie, że ktoś ma HIV i zaraził nim pół miasteczka.”
Należy tylko czekać na kolejne wrażenia, na noc długich noży, może nawet i czeka nas jakiś nowy wariant nocy kryształowej. Narratorzy pracują.
Jest jeszcze inny wniosek. Nie ma takiej sprawy, nawet najważniejszej, której nie można w tej grze sponiewierać. Polskie być albo nie być, sprawy bytu narodowego, wojny i pokoju, głodu i dobrobytu będą przerobione na szmaty, jeśli się to jakieś gównianej narracji przysłuży.
Ostatnio Prezydent Lech Kaczyński wygłosił orędzie poświęcone aktualnej pozycji Polski w jej interesach gospodarczych. Czy temat doboru najlepszej dla Polski strategii w obliczu światowego kryzysu gospodarczego nie jest tematem właściwym, szczególnie w czasie kampanii wyborczej?
To jest jeden z najważniejszych tematów z kategorii naszego narodowego być, albo nie być. To jest ten temat, który właśnie teraz został przerobiony na szmaty.
Dokładnie tak jak opowiadał to Eryk Mistewicz, już dnia poprzedniego została starannie przygotowana narracja, której jedynym celem było dokładne wyeliminowanie z publicznej dyskusji jednego z ważniejszych i najaktualniejszych wyzwań.
I pani Grysiak z TVN i Chlebowski z PO, jak jeden mąż i żona, ramię w ramię z najsłynniejszym łódzkim parazytologiem, w obrzydliwie obelżywym słowotoku jechali tym samym propagandowym hakiem, dokładnie opisanym przez Eryka Mistewicza: Dlaczego Orędzie jest wygłaszane teraz? W czasie kampanii wyborczej! Dlaczego teraz? Narracja była upierdliwie ćwiczona przez wszystkie jamy gębowe medialnej hydry. Dlaczego akurat w czasie kampanii wyborczej?
A co, do jasnej cholery! Czy nie jest to wystarczająco ważny temat, jak na kampanię wyborczą? Czy zdaniem Platformy Obywatelskiej, w czasie wyborów, trzeba tylko o duperelach dyskutować?
Innym chwytem, o którym 4 czerwca 2008 opowiadał Eryk Mistewicz, było przykrycie jednej afery inną aferą. Gdy pojawiał się temat niewygodny dla Platformy, zazwyczaj parę godzin później pojawiał się Palikot:
„Zawsze gdy Janusz Palikot występuje z czymś ostrym, fokalizującym uwagę opinii publicznej, należy się cofnąć o sześć godzin. Sprawdźmy, co się stało pół dnia wcześniej tak niekorzystnego dla PO, że musiał pojawić się na scenie. (…) Zastanówmy się, co przykrywa Palikot swoim pojawieniem się. Przez ostatnie pół roku był to zawsze moment, gdy coś Platformie się wymykało. Jakaś opowieść skręcała w niekorzystną stronę albo pojawiała się kontrnarracja”.(koniec cytatu)
Uważam, że idealnym wyborem zespołu Rafał Grupiński, Agnieszka Liszka i Tomasz Arabski był wybór kataryny, jako bohaterki afery osłaniającej niewygodny dla Platformy Obywatelskiej temat polskiej polityki gospodarczej. Już 4 czerwca 2008 roku polski Minister Propagandy Eryk Mistewicz powiedział czarno na białym, że siła blogosfery jest już bardziej znacząca od klasycznych mediów. Wtedy także wymienił nick kataryny. Dzisiaj, patrząc na Stronę Główną Salonu24, dostrzegam chyba tylko dwa wpisy, które nie są poświęcone sprawie kataryny. Nikt nie pamięta o orędziu Prezydenta.
Polskie Ministerstwo Propagandy osiąga jednocześnie kilka krótkoterminowych i długoterminowych celów w drodze do cynicznie antypolskiego totalitaryzmu.
- Do uporczywej wojny z wolnością słowa, do ogromnej serii brudnych prowokacji i gier operacyjnych dołącza nową jakość: wolność słowa z wartości bezdyskusyjnej, staje się wartością dyskusyjną. Kilku autorów, pisząc o sprawie kataryny, zauważyło już, że w cywilizowanym świecie, a szczególnie w USA, zbrodnia przeciwko wolności słowa, po pierwsze jest zbrodnią, a po drugie eliminuje z zawodu dziennikarskiego. Polscy dziennikarze wyglądają na tak odurniałych, albo na tak skorumpowanych, że właśnie brak wolności słowa uznają za stan normalny i dla nich osobiście cenny.
- Gwałci porządek moralny, bezczelnie identyfikując dwa rozłączne pojęcia pseudonimu i anonimu, a to wszystko tylko w tym celu, aby można było otworzyć nowy teatr wojenny przeciwko wolności słowa w Internecie, przy stabilnym poparciu sporej grupy dziennikarzy, którzy włączają się do tej wojny. Przy okazji, dziennikarz, w którego zakutym łbie wolność słowa nie jest wartością nadrzędną, nie może być dziennikarzem. Jest kimś innym. Jest funkcjonariuszem. A wszystkim debilom, którzy przyłączają się do tej ponurej wojny przypominam, że Bolesław Prus, to pseudonim autora „Lalki” i paru jeszcze, zapewne nic nie wartych głupot, które należy wyrzucić z polskiej literatury, ponieważ były napisane przez jakiegoś anonima, ukrywającego się pod pseudonimem.
- Jedno z najważniejszych geopolitycznych zagadnień polskiej strategii gospodarczej zostało odesłane do krainy nigdy nigdy. Absolutnie nie dziwię się, że Prezydent po raz kolejny zdecydował się ten temat poddać pod publiczny osąd. I nie dziwię się, że rząd Platformy Obywatelskiej zdecydował się na przeprowadzenie strategicznej kombinacji operacyjnej, aby ten temat zamordować. To polityczne morderstwo jest wystarczającą przesłanką, aby uznać, że celem tej polityki jest antypolski*) totalitaryzm.
_____________________________________________________________________________
Przypis:
*) Jednym z ważnych atrybutów każdej polityki państwa jest działanie z zamiarem możliwie najlepszego zaspokojenia dążeń, aspiracji oraz interesów obywateli tego państwa, nie wyłączając ich indywidualnych i zbiorowych interesów gospodarczych. Już odrobina rozsądnego zastanowienia pozwala na zauważenie, że polityka gospodarcza staje się najważniejszym celem i narzędziem strategii geopolitycznej każdego państwa. Dzieje się to także wewnątrz Unii Europejskiej i tylko głupcy mogą twierdzić, że interesy narodowe każdego z krajów Unii mogą być zaniedbane, wobec interesu wspólnego. Jest odwrotnie.
Takie są fakty. Kto nie walczy o swoje, ten ginie. Polska polityka, realizowana przez Platformę Obywatelską polega na zaniedbaniu tej walki. Jest więc antypolska. Można by na tym ten przypis zakończyć. Ale są jeszcze dwa ważne elementy:
<1> Polityka regionalna. Prezydent III RP prowadził autorską politykę sięgnięcia do polskiej polityki regionalnej, czerpiącej inspirację z najlepszych tradycji Rzeczpospolitej Obojga Narodów w jej warstwie kulturowej, definiującej „Pamięć i Tożsamość”. Do tej polityki sięgałem ostatnio, powołując się wprost na testament polityczny Jana Pawła II:
To papieskie podsumowanie definiuje współczesną polską geopolityczną misję kulturową. Jest to nietotalitarny wzór wielokulturowej demokracji i współistnienia wielu religii. Jest on w oczywisty sposób przeciwny trockistowskiemu wariantowi totalitarnej demokracji bez kultury i bez religii.
. <2> Gospodarcza polityka regionalna.
Politycy i politolodzy mają natrętny zwyczaj wracania do starych polityk, tkwiąc w przestarzałych stereotypach. Proponowana polska polityka gospodarcza jest nowym rozwiązaniem, rozbijającym te stereotypy. Przyjmuje jako oczywiste warunki początkowe realne ograniczenia i zasoby naszego regionu. Czerpanie z tradycji Rzeczypospolitej Obojga Narodów polega więc na pełnym wykorzystaniu jej siły kulturowej i nadanie jej współczesnego i bardzo realistycznego wymiaru gospodarczego. To jest polska odpowiedź na gospodarcze wyzwania XXI wieku.
Ten wariant jest w oczywisty sposób niemożliwy do zaakceptowania przez Platformę Obywatelską z dwóch ważnych powodów: Po pierwsze:
PO jest głupawym niewolnikiem idiotycznej syryjskiej doktryny, według której państwo nie ma prawa prowadzić polityki gospodarczej. Wynika to z aroganckiego pomylenia pojęcia liberalizmu gospodarczego z pojęciem polityki gospodarczej. Jest to sprawa nadająca się do poważnej dyskusji. Sprowadzę jednak rzecz do parteru: Hasło „im mniej państwa w gospodarce tym lepiej” jest słuszne. To jest hasło liberalizmu gospodarczego. Weźmy jednak taki przykład: Państwo jest prawodawcą. Jeśli jest prawodawcą niemoralnym, ograniczającym prawo własności i wolność gospodarczą, to już prowadzi politykę gospodarczą, nawet jeśli poza tym absolutnie do gospodarki się nie miesza. Spełnia wymagania syryjczykowego liberalizmu, ale jest prawodawcą budującym ustrój gospodarczy całkowicie do diupy. To po prostu jest za bardzo skomplikowana sprawa, aby doktrynerska zabawa jednym sloganem wystarczyła. Po drugie:
PO jest nieodpowiedzialnie anachronicznym niewolnikiem omszałych stereotypów geopolityki z czasów imperialnych końca XIX wieku i tragedii traktatu wersalskiego. Ten antypolski wymiar takiej geopolityki gładko łączy się we wspólnym, niezwykle stereotypowym przekonaniu Ribbentropa i Mołotowa o sezonowym istnieniu Polski, jako pokracznego bękarta traktatu wersalskiego. Saisonstaat. Aktualna polska postpolityka jest dziedzicem obu tradycji tego stereotypu. Jedynym praktycznym sposobem na jego przezwyciężenie jest klucz polityki gospodarczej. Jest tak, ponieważ 100% krajów na świecie dawno wie trzy następujące rzeczy:
a) Polityka i gospodarka stały się globalne. b) Polityka musi służyć interesom gospodarczym kraju. Kropka. c) Wszystko w gospodarce przez ostatnie 100 lat zmieniło się diametralnie, dlatego wszystko trzeba robić inaczej. Też kropka. Ani Tusk, ani Sikorski, ani też niestety Merkel nie mają o tym zielonego pojęcia. Uwaga do punktu c). Posłużę się cytatem:
Tradycyjna gospodarka cywilizacji Zachodu okopuje się zaściankach europejskiego protekcjonizmu i amerykańskiej waluty rezerwowej.
Sięgnięcie do poważnych analiz rozwoju gospodarczego, oraz, co ważniejsze, porównanie rozmiarów gospodarek i „intensywności rozwoju”, wskazuje, że środek ciężkości światowej gospodarki przenosi się na Daleki Wschód. Mówiąc w przenośni, światowe centrum gospodarcze i polityczne wynosi się ze strefy Atlantyku i przenosi nad Pacyfik. Europejscy czciciele snów o potędze imperium europejskiego nawet pojęcia nie mają, że europejskie obroty finansowe, to zaledwie od 3% do 5% światowych. To jest całkiem niezła miara europejskiego zaścianka. Wybrzeże Pacyfiku staje się ośrodkiem intensywnego rozwoju i rosnącej bardzo szybko wymiany gospodarczej. USA, Kanada, Chile, Japonia, Korea, Chiny z Singapurem i Hong-Kongiem, Malezja, Indie, Indonezja, Australia, Filipiny – to jest światowa agora, to jest teraz centrum światowego rynku. Rosja po wybudowaniu rurociągów gazowych i naftowych, prowadzących do wybrzeży Pacyfiku, już nie będzie potrzebowała europejskiego rynku zbytu gazu i ropy. Rosjanie są przekonani, że wtedy Europa nie będzie już Rosji potrzebna. Geografia jest nieubłagana – centrum światowego rynku jest dla nas, dla Europejczyków „za Ameryką” oraz „za Rosją”.
Aby „Otworzyć dla nas gospodarkę globalną, musimy przekroczyć bariery geograficzne” Tak czy inaczej, jest to jądro tej argumentacji, odpowiadającej na pytanie: Dlaczego akurat Chiny, Korea, albo Indie?
A dlaczego Polska? Jesteśmy „rozwijającym się rynkiem”, potrzebne jest nam większe tempo rozwoju, intensywniejsza wymiana i więcej inwestycji, szybszy rozwój, no i jesteśmy najbliżej. W przeciwieństwie do gospodarek wielu krajów objętych kryzysem, polski potencjał rozwojowy nie został wyczerpany.
Ten kontekst może i powinien być doskonalony oraz dobrze adresowany. Chodzi o „target”.
* * *
- michael - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
23 komentarzy
1. Podpisuję się oboma rękoma!!!
2. Michaelu
http://wola44.wordpress.com/ >>> http://dokumentalny.blogspot.com/
3. Odpowiedź na pytanie: - Co robić?
michael
4. b. dobry tekst, choć o wiele...
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
5. Realne nawiązanie współpracy przez stronę rządową ze stroną opoz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Aby zbrodnia przestała niepokoić, trzeba ją przenieść w normalno
7. polski potencjał rozwojowy nie został wyczerpany
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. "przedsiebiorstwa ciagna jeszcze na zapasach"
9. fiskus musi im zwrócic nadpłacony podatek
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. @ Triarius, nie zauważyłeś? Ja tu sobie kpinki z takich analiz
michael
11. To jest dopiero dramat
12. OK, zatem sorry i, jak to mówią, zwracam honor!
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
http://bez-owijania.blogspot.com/ - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
13. On by już dawno zaczął pisać, waha się jeszcze, gdzie
michael
14. Co by tu jeszcze ...
15. @ Anulo.Te skurczybyki atmosferę już dawno sobie przywłaszczyli
michael
16. Michaelu,
17. @ Anula. Zrobimy im "Galerię Grabieżców"
michael
18. Galeria grabiezcow
19. Mnie chodzi o te kajdany, na które sobie zasłużyli.
michael
20. Przypuszczam, że rozluźnienie jest przeciwieństwem wzwodu.
michael
21. @michael
22. SZMALCOWNIK i Cała prawda.
Nie my po raz pierwszy przywołaliśmy to słowo z zapomnianej pamięci. To ONI byli pierwsi. To ONI zasugerowali, że wszyscy Polacy ponoszą moralną odpowiedzialność za wymordowanie około 11 000 000 (słownie: jedenastu milionów ludzi)
To Oni wpadli na szatański pomysł, aby powiedzieć, że Polacy byli w czasie drugiej wojny światowej szmalcownikami. Nie mówili, że wszyscy Polacy. O nie!
Tyle "dziennikarskiej odpowiedzialności" jeszcze jeden z drugim ma. Wykapany "Dziennik". Oni tylko sugerują, że to tylko ten polski katolicki motłoch, polscy korporanci, dentyści, studenci, no i co tu ukrywać wszyscy Polacy, to pierdalani antysemici, żłoby nienawistne, które Cały swój zoologiczny antysemityzm zamienili w holocaust.
Gdyby nie ten powszechny, pleniący się jak pokrzywa żydożercy szał wszystkich Polaków, gdyby nie to polskie antżydowskie szalęnśtwo to pszeciesz ładgoeni i spokojnzoin jakch rzytschki... Przepraszam, niepotrzebnie się wkurwiam. A więc. Spokojnie. Wyciszam się.
...gdyby nie ten żydożerczy szał wszystkich Polaków, to przecież gestapo, ani ohydny nazistowski aparat, ani ten nędzny austriacki malarzyna, nie mieliby nigdy szans na rozrośnięcie się w światową potęgę mordu i krwawego holocaustu. Zastraszeni i przerażeni polskim zbrodniczym szałem porządni Niemcy, deportowani, wysiedlani, paleni żywcem w harcerskich ogniskach, mordowani przez Polaków i ich francuskich i belgijskich kolaborantów mieli szansę na wyzwolenie z polskiego koszmaru nienawiści dopiero w pierwszych dniach maja 1945 roku.
Cześć pamięci Oskara Dirlewagnera i Jürgena Stroopa, nieszczęśliwych ofiar polskich szmalcowników. Taka jest Cała prawda, "odpowiedzialnych dziennikarzy" europejskich.
No tak. I wtedy pojawiły się nieśmiałe głosy, nędzne piski takich ludzi jak Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce, Zvi Rav-Ner aktualny ambasador Izraela w Polsce, jacyś dziwni Żydzi, którzy poparli dziwne stanowisko niektórych Polaków, twierdząc, że w czasie drugiej Wojny Światowej Polacy, chyba byli po przeciwnej stronie, nie wszyscy mordowali Żydów, ale o zgrozo ratowali ich, a nawet wśród sprawiedliwych narodów świata jest ich najwięcej. Niewiarygodne. To nie może być prawda.
Cała prawda jest, taka jaka jest. Europejscy, "odpowiedzialni dziennikarze" to wiedzą. Cześć pamięci Oskara Dirlewagnera i Jürgen Stroopa, nieszczęśliwych ofiar polskich szmalcowników.Cezary Michalski jest jednym z tych "odpowiedzialnych europejskich" dziennikarzy. Der Spiegel, Axel Springer, Le Monde i L'Humanite, którym pojęcie SZMALCOWNIK kojarzy się z ponurym polskim antysemityzmem, a Cała prawda jest prawdą jedyną.
Mamy więc próbę zawłaszczenia słowa SZMALCOWNIK, które w moim polskim języku oznacza osobę najszkaradniejszą z możliwych. Pamiętam, gdy chodziłem do szkoły, na to słowo był szczególny zapis. Było zbyt obelżywe, aby można nim szastać. Można było powiedzieć do kogoś, w uczniowskim gniewie "hycel", albo "szkop", "hitlerowiec", "gnój" albo cała "kupa gnoju". Można było powiedziec o kimś "kurwa", ale "szmalcownik"? To było już za wiele.
Szmalcownictwo było czymś tak haniebnym, tak niezrozumiale poniżającym, tak nieludzko pogardzanym, iż w powszechnym odczuciu mojego szkolnego, uniwersyteckiego, towarzyskiego i wszelkiego polskiego otoczenia - szmalcownictwo wykluczało z ludzkiego gatunku. POWIEDZIEĆ O KIMŚ "szmalcownik" PRZEKRACZAŁO LUDZKIE POJĘCIE, PRZEKRACZAŁO WSZELKIE POJĘCIE. To była nadobelga
I gdy ktoś lekkim tonem powiada "Polacy byli w czasie wojny szmalcownikami" i to jest Cała prawda, to mnie po prostu szlag trafia. Wiem, że to nie jest prawda. Ponad wszelką wątpliwość. Jest to rozmyślne, sadystycznie polityczne kłamstwo.
Jest w tym ciekawa zbieżność wydarzeń. Der Spiegel opublikował tę obelżywą i całkowicie nieprawdziwą "Całą prawdę". Ktoś z Polski zwrócił się do ministra Sikorskiego z prośbą o interwencję. Sikorski odpowiedział, że to nie jest jego sprawa. To nie jest zadanie dla Ministra SZ. Bardziej kompetentny jest IPN. I wyjaśnił: W Niemczech jest wolna prasa. Der Spiegel kontynuuje. A blogosfera z protestuje. No to wtedy Axel Springer rzucił się na katarynę. I jak takiego bydlaka, parszywą mendę, dupka, wrednego złamasa określić? Przecież nie powiem SZMALCOWNIK. Trzeba to jakoś złagodzić, odróżnić od tego historycznego, absolutnie wyjątkowego szmalcownictwa. Zauważcie wszyscy! Oni to robią dla pieniędzy. Piszą za pieniądze. Zwykłe szmalcownictwo? Jednak nie. Dlatego normalnie wredniejsza od innych PUCZYMORDA, zdrajca intelektualny, zbuk myśli, aksjologiczny idiota to po prostu SZMALCOWNIK INTELEKTUALNY.
michael
23. Czy swiat oszalal?