Elegia na śmierć Marszałka (Godziemba)

avatar użytkownika Maryla
Piłsudski był niewątpliwie wielkim człowiekiem.
Poniewierała go i odpychała Polska. –napisał Stanisław Cat-Mackiewicz. Bracia rodzeni, autentyczni bracia nie rozumieli, nie chcieli, nie mogli. Najgrzeczniej to się nazywało: potępiali jego linie polityczną. Ten człowiek w naszej historii istotnie cierpiał, walczył i szarpał się za miliony. A siły każdych nerwów mają swój kres” .
 
Piłsudski chciał wielkości Polaków i miał odwagę jej żądać.
 
„Od pierwszych dni pracy konspiracyjnej, poprzez Legiony, rok 1914 i 1918, śmierć Narutowicza, Sulejówek, przewrót majowy, życie Piłsudskiego przepojone było poszukiwaniem imienia dla polskiej wielkości. Gdyż wiedział, że dla Polaków nie jest ona sprawą wyboru, ale wewnętrznego, głębokiego przymusu”  - napisał z kolei Gustaw Herling-Grudziński
 
Nie chcę jednak zajmować się osobą Marszałka, chcę jedynie napisać o jego pogrzebie.
 
12 maja 1935 roku w godzinach wieczornych w Belwederze przy łóżku śmiertelnie chorego  czuwała Marszałkowa wraz z córkami, ksiądz Korniłowicz, doktor Mozołowski oraz kilku najbliższych współpracowników.
 
W pewnej chwili Piłsudski otworzył szeroko oczy, zakasłał i podniósł rękę do ust.                                                                                                                             Ręka opadła.
Była godzina 8.45 wieczorem.
 
Jeszcze tego samego dnia Prezydent Mościcki ogłosił sześciotygodniową żałobę narodową.
Równocześnie Jan Szczepkowski, profesor warszawskiej Szkoły Sztuk Zdobniczych wykonał odlew gipsowy twarzy Marszałka. Znajduje się on w Instytucie Piłsudskiego w Nowym Jorku. W nocy dwóch lekarzy zabalsamowało zwłoki. Osobno złożono serce Piłsudskiego dla pochowania go na wileńskiej Rossie oraz mózg, który został przekazany do badań w uniwersytecie Stefana Batorego w Wilnie.
 
Marszałek od 13 do 15 maja leżał na katafalku w dużym salonie Belwederu w metalowej trumnie, w mundurze, przepasanym wielką wstęgą orderu Virtuti Militari. W ręku trzymał wizerunek Matki Boskiej Ostrobramskiej, nad głową stały sztandary wojskowe z 18131 i 1863 oraz sztandar legionowy.
Wartę honorową dzień i noc pełnili generałowie, oficerowie i żołnierze wojska polskiego.
 
Pogrzeb Piłsudskiego był czasem zjednoczenia narodu. Jego wielkość docenili także jego przeciwnicy i krytycy. W „Myśli Narodowej” w artykule pośmiertnym napisano: „Panował w tej postaci rys zasadniczy: siła indywidualności, żołnierska i władcza, siła mierząca swoje możności na zamiary (..) Na przeszkody zaś, które stawały na drodze zamiarom, ma on oręż w niepospolitym talencie taktycznym.” Autor zaznaczał też, że Piłsudski „umiał, choć uległość nie leżała w jego naturze, ustępować ze swych pierwotnych założeń, na rzecz oczywistego dobra narodu. I to były jego triumfy największe.”
W ludowym „Zielonym Sztandarze” nie przemilczając sporów ludowców z przywódcą sanacji stwierdzano: „Każdy czuje, że ubył mąż wielkiej miary, o wypróbowanym patriotyzmie, niezłomnej woli i potężnym doświadczeniu, nabytej w długiej służbie publicznej.”
 
 
Wieczorem 15 maja generałowie Śmigły, Sosnkowski, Fabrycy, Rómmel, Kasprzycki I Rouppert przenieśli trumnę na lawetę, zaprzężoną w sześć koni.
Kondukt prowadził przez zapełnione ulice kardynał Kakowski i biskup polowy Gawlina. Za trumną postępowała rodzina, Prezydent, marszałkowie obu izb, rząd i wojsko. Dzwony dzwoniły we wszystkich kościołach, bębny biły wojskowy werbel.
 
Gdy wieziono trumnę Piłsudskiego z Belwederu do katedry św. Jana, straszliwa cisza zawisła nad setkami tysięcy ludzi, którzy zalegli ulice pochodu. Słychać było tylko tupot butów żołnierskich, uderzenia kopyt i bębny.
 
Kazimierz Wierzyński napisał:
 
„Nasamprzód szła piechota, bił werbel kościsty,
Do ust podnieśli trąby, lecz fanfar nie było.
Księżyc stanął i patrzył; w pochodniach asysty
Pogrzeb przykrył się nocą, jak bratnią mogiła.
 
Potem szło konne wojsko, dzwoniły kopyta,
I drugi werbel podniósł się z ziemi odgłosem,
Dudnił grób i szumiała mogiła zakryta:
To naród stąpał ciężko, szedł za swoim losem”
 
Wraz z Piłsudskim Polacy żegnali swoją historię i miłość.
 
Wieczorem pochód doszedł do katedry, gdzie otwartą trumnę ustawiono na wysokim katafalku, obitym szkarłatem. Nad nim, wysoko, umieszczona była korona z orłów strzeleckich.
17 maja w katedrze odbyła się msza pontyfikalna, celebrowana przez kardynała Kakowskiego. Kazanie wygłosił biskup polowy Józef Gawlina, po czym członkowie rządu wynieśli trumnę i ustawili na lawecie.
 
Około godziny 12 rozpoczął się długi pochód na Pole Mokotowskie, gdzie zgromadziło się w wielkiej ciszy 300 tysięcy ludzi. Wśród wieńców i asysty wojska wtoczyła się laweta z trumną i zatrzymała się przed niewysokim kopcem usypanym w miejscu, gdzie Piłsudski odbierał defilady. Na ów kurhan wniesiono trumnę, a oddziały wojska ruszyły w ostatnim przemarszu, oddając hołd zmarłemu wodzowi.
Gdy ostatnie oddziały przeszły, gen. Orlicz-Dreszer złożył niemy raport przed trumną na znak, że defilada jest ukończona.
Potem generałowie otoczyli trumnę, zdjęli ją z kopca i ponieśli ku platformie kolejowej, na której miała odjechać do Krakowa, na Wawel.
Orkiestra zaczęła grać „Jeszcze Polska nie zginęła”, ludzie zaczęli powszechnie płakać.
Nieobojętny żal mieszał się z nieokreśloną trwogą. Każdy czuł, że skończyło się coś więcej niż jedno – nawet wielkie życie.
 
Wtem odezwało się także niebo. Wybuchła burza. Spadł ulewny deszcz z gradem i płatami śniegu. 
Przy grzmocie burzy oraz huku salw artyleryjskich platforma ruszyła z miejsca ciągniona przez generałów, aby połączyć się z pociągiem pogrzebowym.
Orkiestra zaczęła wtedy grać Pierwszą Brygadę. Przy jej dźwiękach trumna z Piłsudskim powoli oddalała się od Pola Mokotowskiego.
Zrobiło się zupełnie ciemno, deszcz zaczął padać z grzmotami błyskawicami. Tak Warszawa pożegnała Piłsudskiego.
 
Pociąg, z oświetloną reflektorami trumną, jechał przez całą noc do Krakowa.
18 maja odbyły się w Krakowie ostatnie uroczystości pogrzebowe.
Generałowie ponieśli trumnę na lawetę, zaprzężoną w sześć karych koni. Uformował się pochód, który wyruszył na Wawel. Za trumną kroczyła rodzina i delegacja ziemi wileńskiej, niosąca w szkatule ziemię z grobu matki Marszałka.
Gdy pochód wchodził na Rynek, zabrzmiał hejnał z wieży Mariackiej, a gdy podchodził na Wawel, zaczął bić „Zygmunt”.
U stóp katedr prezydent Mościcki pożegnał Marszałka słowami:
„Cieniom królewskim przybył towarzysz wiecznego snu. Skroni jego nie okala korona, a dłoń nie dzierży berła. A królem był serc i władcą woli naszej. Półwiekowym trudem swego życia brał we władanie serce po sercu, duszę po duszy, aż pod purpurą królestwa swego ducha zagarnął niepodzielnie cała Polskę.
Śmiałością swej myśli, odwagą zamierzeń, potęgą czynów z niewolnych rąk kajdany zrzucił, bezbronnym miecz wykuł, granice nim wyrąbał, a sztandary naszych pułków sławą uwieńczył..
Dał Polsce wolność, granice, moc i szacunek..”
 
Po zakończeniu przemowy prezydenta przy biciu „Zygmunta” generałowie wnieśli trumnę do katedry i ustawili ją na obitym czerwonym suknem katafalku. Rozpoczęła się msza pontyfikalna, celebrowana przez ks. Metropolitę Sapiehę. Po jej zakończeniu generałowie wzięli trumnę na ramiona, by zanieść ją do krypty św. Leonarda. W tym momencie znów odezwał się „Zygmunt” i zabrzmiało 101 wystrzałów dział, ustawionych na wzgórzu wawelskim, orkiestra grała „Mazurek Dąbrowskiego”, a potem „Pierwszą Brygadę”. Przed katedrą oddziały wojska prezentowały broń.
W tym momencie w całej Polsce zapanowała trzyminutowa cisza.
 
20 maja na uroczystej sesji Ligi Narodów, jej przewodniczący Maksim Litwinow, sowiecki minister spraw zagranicznych, podkreślił , że „Polska straciła męża, którego potężna osobowość złączona jest nierozerwalnie z historią wskrzeszenia Polski i rozwoju jej życia publicznego od chwili odzyskania bytu niepodległego. Marszałek Piłsudski zasłużenie został uznany Bohaterem Narodowym”.
 
Oddajmy ponownie głos Kazimierzowi Wierzyńskiemu:
 
Daję wam, co się we mnie do bólu natęża
I co zostanie dla was do zdobycia:
Moje góry ogniste, gdziem błyskał z oręża
I rozcinał nim przyszłość. Góry mego życia.
 
Siałem wiatry śmiertelne. Jestem czoło burzy.
Lecę na niej, świat niosę i żyję bezdomnie.
Mój mit kurzawę wzbija. Gromem się powtórzy –
Biada, jeżeli pustym! Pustym dźwiękiem – po mnie.
 
Nie dam wtedy pardonu. Kto odstał, niech ginie.
Jak zbójcę ześlę was wyrok po wyroku,
Napadnie was złoczyńcą i w ciemne jaskinie
Strąci, przeklnie i zniszczy. Uduście się w mroku.
 
Jeśli to będzie szatan – będzie sprawiedliwy,
Jeśli anioł – miecz włożę do ręki cheruba.
Konie moje, zadrżyjcie! Wysoki i mściwy,
Skazuję was na wielkość. Bez niej zewsząd zguba.
 
Wybrana bibliografia:
 
 
Wacław Jędrzejewicz – Kronika życia Józefa Piłsudskiego
Kazimierz Wierzyński – Wolność tragiczna
Henryk Cepnik – Józef Piłsudski, twórca niepodległego państwa polskiego.
Sławoj Składkowski – Strzępy meldunków.
Wacław Jędrzejewicz – Józef Piłsudski w czterdziestolecie śmierci.
Mieczysław Lepecki – pamiętniki adiutanta marszałka Piłsudskiego
Kazimiera Iłłakowiczówna – Ścieżka obok drogi
 
http://chris1991.salon24.pl/104747,elegia-na-smierc-marszalka
Etykietowanie:

napisz pierwszy komentarz