Co jest z tymi standardami !?

avatar użytkownika stagaz1
Jeszcze do momentu wydania książki „Lech Wałęsa a SB” mogłem się od biedy jakoś z tymi standardami połapać. Były one mianowicie zwyczajne pojedyncze, a co najwyżej podwójne i jako takie potępiały je wszystkie opcje polityczne i światopoglądowe zgodnym chórem. Jednak od tamtej pory, czyli chyba gdzieś od połowy 2008 roku, standardy zaczęły się nam mnożyć jak króliki i jeśli tak dalej pójdzie, to wkrótce trzeba będzie powołać jakiś urząd do nadawania miar i standardów poszczególnym osobom i instytucjom. Najnowszą historię miar i standardów w III RP najlepiej prześledzić można na osobie Lecha Wałęsy i jego perypetii z Gazetą Wyborczą w tym temacie - z tego prostego względu, że nie ma chyba żyjącej osoby publicznej w Polsce, która przeżyłaby tyle zmian standardów, jakie wobec niego stosowano w różnych okresach. Jak zwykle cały rejwach rozpoczęła w lipcu ubiegłego roku „Gazeta Wyborcza” tekstem Adama Michnika, w którym zaapelował do wszystkich pętaków, żeby się odpieprzyli od Wałęsy. Nie byłoby nic nadzwyczajnego w kolejnym wezbraniu fali charyzmy redaktora GW, gdyby nie fakt, że tym samym zapoczątkował cały galimatias. Otóż napisał on wówczas dosłownie, że „Lech Wałęsa, przywódca "Solidarności", nie był pętakiem. Nie był też agentem SB. Dlatego trzeba mierzyć go inną miarą”. Oczywiście, jest wiele zasłużonych dla Polski osób, które znają Wałęsę równie dobrze, a może i lepiej niż Michnik, a które twierdzą, że jest on pętakiem i to dość podłego gatunku, ale nie o to mi chodzi. Chodzi mi o chaos poznawczy, jaki zapoczątkował redaktor, nie podając kryteriów przyznawania odpowiednich miar poszczególnym osobom. Bo przecież nie może być tym kryterium opinia Michnika wyrażona na łamach GW – nie wierzę, żeby zespół z Czerskiej aż tak bardzo się posunął. Tym bardziej, że już wkrótce potem zespół z Czerskiej odebrał ten przywilej Wałęsie, gdy ów zakwestionował uczciwość naukową Sławomira Cenckiewicza z powodu nieprawego pochodzenia od dziadka ubeka. Został wtedy Wałęsa surowo i pryncypialnie upomniany przez redaktora Stasińskiego, jak zwykły moher radiomaryjny, albo jakiś oszalały zwolennik lustracji z PiS-u. Już nie mędrzec europejski, który z definicji przecież nie jest pętakiem. Czy to nie są dwie różne miary ? Teraz słyszę znowu o jakimś pętaku Zyzaku, co spostponował Wałęsę, a ma dopiero 26 lat, ale ponieważ obsługiwał kserokopiarkę w IPN, to trzeba zlikwidować IPN. I zaraz znalazł się gorliwy syndyk upadłości w osobie premiera, a nie minął dzień i już zgłosił się Kwaśniewski na pomocnika likwidatora. A poseł Dzikowski usłużnie przedstawił nadbudowę ideologiczną całej operacji – IPN powinien spełniać oczekiwania polityków. Taki standard. A jak kiedyś organ komunistów przedstawił fałszywą lojalkę Jarosława Kaczyńskiego, to Tusk z Kwaśniewskim nie krzyczeli, żeby zlikwidować szmatławca. Jeszcze ciekawszy standard wynalazł kiedyś Władysław Frasyniuk specjalnie dla europosła Geremka, gdy ten odmówił złożenia oświadczenia lustracyjnego – „niektórym ludziom pewnych pytań się nie zadaje, do takich należy prof. Geremek”. I tyle, motłochu, szczegóły nie dla ciebie. Całkiem niedawno narzekał na dwie miary Piotr Semka. Okazuje się, że na jednej z uczelni miał spotkanie ze studentami Wojciech Jaruzelski, gdyż jak powiedział rektor, „studenci to przyszły establishment i maja czerpać wiedzę także z kontrowersyjnych źródeł”. No i dobrze, taka miara. Tylko potem już gorzej, bo na innej uczelni nie zastosowano tej samej miary i nie pozwolono na spotkanie z kapłanem „Solidarności” i autorem książek o lustracji w kościele, ks. Isakowiczem – Zaleskim. Gdzie indziej znowu odbyła się promocja książki członka Komunistycznej Partii Polski o sukcesach Chin Ludowych, a nie dopuszczono do sesji historycznej z udziałem publicysty z Radia Maryja. Znowu dwie miary. Czy miary można zmieniać jak rękawiczki ? Swoja drogą to bardzo interesująca sprzeczność w postępowaniu GW– gdy chodzi o kontakty Wałęsy z esbecją w latach siedemdziesiątych, to trzeba go mierzyć inną miarą ze względu na późniejsze zasługi; gdy chwilę potem ten sam Wałęsa neguje wiarygodność historyka z powodu ubeka w rodzinie, to jest natychmiast stawiany do pionu przez GW i rugany jak dzieciak bez mała. W tym przypadku nie liczą się zasługi, już GW nie pamięta, że on jeden nas wyciągnął z ziemi bolszewickiej, z domu niewoli ? To może w ogóle nie chodzi o dziadka Cenckiewicza ani dobre imię Wałęsy ? Może chodzi o innych dziadków całkiem innych osób ? http://wyborcza.pl/1,76842,5427362,Zla_przeszlosc_i_psy_goncze__czyli_odpieprzcie_sie.html http://blog.rp.pl/semka/2009/03/11/dwie-miary/

1 komentarz

avatar użytkownika Tymczasowy

1. Prawda etapu

Dzialasz inspirujaco. Gdybym mial jutro zaczac pisac doktorat na przyklad z nauk politycznych czy znacznie lepiej, z filozofii, to pewnikiem bym sie tym tematem zajal. Samo sformulowanie: "wzglednosc standardow" jest kapitalne. Nie Twoje, to moje. Chociaz troche Twoje. Ale w ostatecznej instancji, jednak moje. A na habilitacje: "Wzgledny charakter Absolutu". a promotorem bylby na przyklad duch Hegla. PS A moj niedoszly ziec, ktory sie z Hegla doktoryzowal i szaleje po swiecie gloszac mysli Mistrza, byl na grobie Hegla. Bardzo sie wzruszyl. Ilez to wody razem wypilismy z Jay,em, pijac i dyskutujac do bladego switu. Mocno spolonizowalem tego syna holenderskiej hippiski i hinduskiego guru. A po rozwodzie Mamy, drugim tata zostal zydowski lekarz z Manhattanu, ktory przez kilka lat byl osobistym lekarzem Sophie Loren. Tak to biwa!