Dziennikarze do lustracji
tosz, pt., 27/03/2009 - 09:30
Jutro w „Polsce” ukaże się mój artykuł o jednym dziennikarzu-konfidencie. Reakcja „bohatera” mego tekstu, człowieka bardzo znanego w środowisku, jest dowodem na poziom histerii dziennikarskich szpicli.
Od kilku tygodni ten człowiek robi wszystko, aby publikację wstrzymać – domaga się autoryzacji całego (!) tekstu (wcześniej nie chciał) , straszy prawnikami i na koniec przysłał takie coś:
„Oświadczam, że nie zgadzam się na publikację zdań, które red. Szymborski włożył w moje usta. Oświadczam, że odmówiłem mu składania jakichkolwiek wyjaśnień w jego artykule.
Oświadczam wyraźnie, że nie godzę się na jakąkolwiek publikację dotyczącą mojej osoby i podnoszonych przez autora zagadnień. W mojej ocenie przedmiotowe zagadnienia wchodzą w sferę prywatną i naruszają moje dobra osobiste. Wnoszę zatem o podanie podstawy prawnej publikacji.
W szczególności pragnę podkreślić, że sposób pozyskiwania informacji przez autora, proponowane formy autoryzacji bez ujawniania treści artykułu w istocie uniemożliwiają zarówno rzetelne przedstawienie rzeczywistości, jak i mojego stanowiska. Podkreślam to, gdyż zachowanie takie sprzeczne jest ze sztuką dziennikarską i podważa zaufanie co do rzetelności publikacji. Nadto zaś zdaje się ukazywać faktyczne intencje autora poszukującego materiału możliwie najbardziej sensacyjnego.”
Pośrednio z tą sprawą łączy się tekst w „Dzienniku”, który pisze dziś o sprawie ministra w Kancelarii Prezydenta Mariusza Handzlika. Pomijam, że tytuł artykułu „To dziennikarz werbował Handzlika” jest lekkim nadużyciem.
Z katalogu IPN dotyczącego M. Handzlika:
„Objęty kontrolą operacyjną w ramach KE zarejestrowanego 27.08.1984 pod nr. 9407 przez Wydz. IV WUSW w Bielsku-Białej. Pozyskany do współpracy 19.05.1987 i zarejestrowany 26.05.1987 jako TW ps. „Piotr” do SO krypt. „Wawel”. Zakończono 26.01.1989 z powodu odmowy współpracy. Materiały złożono pod nr. 6718/I w archiwum Wydz. „C” WUSW w Bielsku-Białej.”
Dlaczego tytuł artykułu red. Butkiewicza jest nadużyciem? Otóż Krzysztof Oremus, kiedy chciał z Handzlika zrobić agenta SB nawet nie marzył o tym, że zostanie kiedyś dziennikarzem.
Oremus w MSW spędził 4,5 roku. Odszedł, bo - jak twierdził w raporcie - nie dostał mieszkania. Przebieg jego kariery w SB bez trudu można sprawdzić w katalogu IPN tu.
Z opinii służbowej K. Oremusa wynika, że w 1985 roku „Dokonał pozyskań 3 TW i jednego lokalu kontaktowego. Jego pozyskania są trafione i przynoszą korzyści operacyjne”. Dwa lata później „pracował już z 11 TW”.
Oremusa znam. Kiedyś pracowaliśmy w jednej redakcji. Gdy „Newsweek” jakiś czas temu ujawnił, że ten znany na Podbeskidziu (i nie tylko) dziennikarz pracował w SB, byłem zaskoczony. Bardziej mnie jednak zaskoczyło, że był funkcjonariuszem Wydziału IV, zajmującego się Kościołem. Zajmował się „inwigilacja środowisk kościelnych i związków wyznaniowych nie rzymsko-katolickich”. Podobno szefowie redakcji, w których pracował, o jego zawodowej przeszłości wiedzieli. Podobno.
Przykłady podane wyżej wskazują, że bardzo dużym błędem było wyłączenie środowiska dziennikarskiego z obowiązkowej lustracji.
- tosz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
7 komentarzy
1. A co powiecie o redaktorze Kwiatkowskim?
2. Dzięki takim wpisom
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
3. Lancelocie, ja już dawno gdzieś tam wspominałe o
4. Fighterze
RACJA JEST JAK DUPA, KAŻDY MA SWOJĄ /Józef Piłsudski/
5. Lancelocie,
6. moje trzy grosze
7. w sferę prywatną i naruszają moje dobra osobiste
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl