Jak Friedman dogadał się z Marksem (menda)

avatar użytkownika Maryla

Te wszystkie "ochy" i "achy" nad "dalekosiężną strategią Platformy" polegającą na wciąganiu na swoje listy lub popieraniu osób "z różnych stron politycznej barykady" są jeno próbą ukrycia smutnego faktu, że partia rządząca nie tylko nie posiada żadnych rzeczywistych poglądów politycznych, ale jedynym spoiwem łączącym jej członków są interesy a nie idee.

Partia liberalna gospodarczo, jaką mieni się Platforma z definicji winna stać w opozycji do poglądów socjalnych, których emanacją jest idea związków zawodowych. Między ideą a praktyką jest, rzecz jasna, spory rozdźwięk, tak gdy idzie o liberalizm, jak i socjalizm. Dlatego też co bardziej złośliwi uważają, że poglądy byłych KLD-wców da się bardziej streścić dewizą, że "pierwszy milion trzeba ukraść" niż zasadą "niewidzialnej ręki rynku", czego doskonałym przykladem jest choćby kolega pana premiera Tuska z trójmiejskiej Platformy, pan Jacek Karnowski, który także chciał ukraść swój pierwszy milion i nie został za to nawet wyrzucony ze struktur partyjnych, zaś poręczyła za niego cała plejada platformianych i okołoplatformianych autorytetów.

Z kolei chlubna idea zwiazków zawodowych, majacych stać na straży praw pracowniczych przed zakusami przedsiębiorców chcących w imię gospodarczego liberalizmu obniżać koszty poprzez pogarszanie pozycji pracowników, w Polsce realizowana jest w ten sposób, by zapewnić zwiazkowcom stałe, jak najwyższe wynagrodzenie i różnego rodzaju przywileje socjalne, bez względu na jakość i wydajność ich pracy. Słowem, mimo, że idee: liberalna i związkowa są przeciwstawne, to w polskiej praktyce obie służą jednemu: napchaniu sakwy, bezkarnej kradzieży pierwszego miliona, a potem kolejnych.

Egzemplifikacją spotkania owych idei, jest propozycja startu w wyborach do Parlamentu Europejskiego, jaką Platforma kapitalistów złożyła socjaliście, byłemu szefowi największego związku zawodowego w kraju, Marianowi Krzaklewskiemu. Gdyby przyjąć, że za tą propozycją stoją poglądy, to należałoby uznać partię Tuska za socjalną, a przecież to PiS jest socjalny, zaś Platforma - wręcz przeciwnie - wierzy w Miltona Friedmana. No ale nie kto inny, tylko autor  "Wolnego wyboru" pisał o związkach zawowodych, że "osiągają korzyści dla swoich członków kosztem innych pracowników”. Co, jak co, ale pogląd, by mądry i dobry premier Tusk popierał osiąganie korzyści przez jedną grupę społeczną kosztem grabienia innej, jest nie do pomyślenia. Skoro więc nie poglądy rządzą w Platformie, to pozostaje nam tylko jedna odpowiedź: interesy.

Tylko takie wytłumaczenie przychodzi na myśl, gdy zastanawiamy się po kiego grzyba partia o rzekomo "solidarnościowym rodowodzie", sięgająca po "prawicowego oszołoma" Krzaklewskiego, wciąga na swe listy bolszewizującą członkinię PZPR, urzędnika w rządzie Leszka Millera, panią Danutę Hubner. Jaki jest wspólny mianownik łączący Krzaklewskiego i Hubner? Interes. Interes Platformy obywatelskiej w postaci zagarnięcia jak największej ilości elektoratu.

Inną sprawą jest dylemat, jaki może powstać przed tak zwanym przeciętnym wyborcą, który z jednej strony będzie miał do wyboru najbardziej obciachowego polityka ubiegłej dekady, a z drugiej komunistkę. Ale tym już zajmą sie niezależne media, które wytłumaczą ludowi dlaczego należy głosować na lewicowo-prawicowo-środkowicową partię liberałów związkowych. Skoro więc może istnieć coś takiego jak Platforma Obywatelska i posiadać poparcie połowy społeczeństwa, to co stoi na przeszkodzie, by pogodzić Friedmana z Marksem? W Polsce się to udało mądremu i dobremu premierowi Tuskowi.

 

http://menda.salon24.pl/393948.html

Etykietowanie:

3 komentarze

avatar użytkownika michael

1. Trzy minuty temu gadałem z synem o koktajlu Marksa z Friedmanem

Stało się to w USA, przy okazji współczesnej dyskusji o przyczynach teraźniejszego kryzysu. Lewica twierdzi, że przyczyną kryzysu jest podła działalność tych przebrzydłych kapitalistów, którzy wykorzystujac paskudną i złą wolność gospodarczą doprowadzili świat do ruiny. Jedynym sposobem jest więc nasilenie państwowej interwencji, zaostrzenie nadzoru i kontroli, oraz powiększenie wydatków państwa na różne "niezbędne w kryzysie cele". Trzeba więc drukować pieniądze. Keynesizm? Prawica twierdzi, że to nie kapitaliści zawinili, ale arogancko prowadzone interwencje państw, rządów i banków centralnych, że właśnie łamanie reguł wolności rynku, że państwowy protekcjonizm i przeregulowanie są źródłem zła i "rozstrojenia gospodarki". Czytaj o opinii Taylora w tej sprawie, syn podesłał mi link: http://wyborcza.pl/1,88975,6427650,Obama_gorszy_niz_Bush.html?as=2&ias=4&startsz=x No i prawica dochodzi do wniosku, że w tej sytuacji potrzebne jest powiększenie wydatków państwa na różne "niezbędne w kryzysie cele". Trzeba więc podnosić podatki, by nie drukować pieniędzy. Czy świat oszalał? Paweł z Gawlem w jednym stali domku...
avatar użytkownika michael

2. Myśl o poglądach Tuska i jego politycznej familii jest bez sesu

Wszelka dyskusja o poglądach,przekonaniach albo ideach tego ugrupowania jest absurdem. Ich ideą jest prowadzenie postpolityki. To wszystko wyjaśnia. Ich ani sukces polityczny ani gospodarczy kraju ani jego obywateli nic nie obchodzi. Takimi sprawami ani paria ani rząd programowo się nie zajmuje. To jest właśnie ten liberalizm, o którym rozmawiamy. Polacy, róbta co chceta, a my też, już od dawna, robimy co chcemy.
avatar użytkownika Maryla

3. Trzeba więc podnosić podatki, by nie drukować pieniędzy.

Michaelu, koktajl dla ciemnego ludu. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl