Co to jest Trzeci Świat & How We Can Make it Happen in Our Lifetim, cz.5
Joanna Mieszko-..., czw., 05/03/2009 - 08:54
Hinduska pisarka Arundhati Roy znana ze swego obywatelskiego zaangażowania opublikowała kilka lat temu na Zachodzie długi artykuł na temat wprowadzonej po amerykańskim 11 września drakońskiej ustawy rządu hinduskiego znanej ze skrótu POTA (Akt o prewencji antyterrorystycznej) stosowanej wobec jakiegokolwiek oporu.
Podaje m.in. przykład prowincji Tamil Nadu, gdzie rząd ustawą POTA niszczy w zarodku jakąkolwiek krytykę, prowincji Jharkhand, gdzie aresztowano 3200 członków miejscowej biednej ludności Adivasi, bo rzekomo są oni rebeliantami maoistowskimi; prowincji Uttar Pradesh, gdzie ustawę zastosowano wobec aktywistów organizujących demonstracje przeciwko rabunkowi ziemi, oraz prowincji Gujarat i Mumbai, gdzie w brutalny sposób pacyfikuje się z jej pomocą ludność muzułmańską.
W Gujaracie – pisze Roy – gdzie w roku 2002 w organizowanym przez państwo pogromie zabito 2000 muzułmanów, a 150 000 wypędzono z domostw postawiono przed sądem 287 osób oskarżonych z tytułu antyterrorystycznej ustawy POTA. 286 z nich było muzułmanami i jeden Sikh. POTA pozwala policji hinduskiej wymuszone torturami zeznania używać przed sądem jako dowody oskarżenia. Jest to tania i szybka metoda uzyskiwania efektów przez policję
Arundhati Roy wzięła udział w trybunale ludowym badającym skutki i metody stosowania POTA. Fakty, z którymi się zapoznała nawet w czytelniku z drugiego końca kuli ziemskiej budzą grozę: wachlarz tortur stosowanych na posterunkach policji jest szeroki: od wyzwisk i upokorzeń, rozbierania do naga, zmuszania do picia uryny, przypalania papierosami, czy znanymi nam już z ze słynnego w swoim czasie więzienia w Iraku wprowadzania sztab żelaznych do odbytu, do elektroszoków, kopania i bicia aż do śmierci.Ani jedna osoba nie została dotąd postawiona w stan oskarżenia i skazana za stosowanie tego rodzaju tortur.
Arundhati Roy zdumiewa się, że pomimo takiego rozwoju komunikacji i informacji w 21 wieku nikogo na świecie na dobrą sprawę te fakty nie interesują, a Indie na arenie międzynarodowej uchodzą za nieomal wzorową demokrację na kontynencie azjatyckim. Faktycznie, bez Indii obecny globalny kapitał miałby o połowę mniejsze zyski.
*
Czym zatem jest człowiek w Trzecim Świecie? Właśnie „czym” a nie „kim”.
Kompletny brak podmiotowości jest typowy dla podziału światów. Po pierwsze - człowiek jest tanią siłą roboczą, po drugie - problemem, którego nie da się rozwiązać, choć się o nim z troską mówi, oraz – po trzecie – człowiek jest terrorystą lub potencjalnym terrorystą.
Człowiek „trzecioświatowy” nie musi mieszkać w Burkina Faso, Brazylii czy na Filipinach. Równie dobrze może mieszkać w USA, Japonii albo Polsce. Wszędzie bowiem, nawet w Burkina Faso i na Haiti, czyli w najbiedniejszych krajach – wszędzie istnieje segregacja społeczna. Niski status niesie ze sobą dyskryminacyjne konsekwencje.
Wzrastająca na świecie bieda oznacza ni mniej ni więcej, tylko rosnącą reprodukcję niskiego statusu. Najważniejszą jego cechą jest brak wykształcenia.
Wykształcenie jednak przestało być już patentem na poprawę statusu. Dowodzi tego przykład Niemiec, gdzie wprowadzona z początkiem 2005 roku „reforma” zasiłku dla bezrobotnych, tzw. Hartz IV (Niemcy, pomimo jednej z czołowych pozycji w Europie w dochodzie narodowym na głowę przeżywają obecnie kryzys gospodarczy porównywalny z tym, co się w tym kraju działo w czasach Republiki Weimarskiej) zglajchszaltowała wszystkich bezrobotnych – inżynierów, lekarzy, prawników, ekonomistów, informatyków, dziennikarzy i żebraków do tego samego minimalnego poziomu. Wykształcenie, dotychczasowe zarobki lub staż pracy nie mają żadnego znaczenia.
Równocześnie wprowadzane sukcesywnie pomimo studenckich protestów opłaty za bezpłatne dotąd studia na państwowych uczelniach zamykają drogę do wykształcenia całym rzeszom młodych ludzi. Przenoszenie rentownych produkcji do Chin lub Słowacji lub nieokiełznane ekscesy znanych dotąd tylko z hollywoodzkich filmów tzw. Hedge-Fonds wykupujących znakomicie funkcjonujące fabryki i zamykających je rujnuje całe miejscowości w pierwszej chwili – ekonomicznie, następnie społecznie. (Tego konia trojańskiego, który winien jest wielkiego kryzysu w Azji w roku 1997 i całkowitego załamania się gospodarki w Indonezji Niemcy wpuścili do siebie w styczniu 2004).
Procesy destrukcyjne tym są łatwiejsze, że współczesne społeczności na całym świecie, a szczególnie w wysoko uprzemysłowionych krajach, nie są wspólnotami.(Tu warto zrobić sobie pauzę, żeby się nad tym głębiej zastanowić). Ich struktury ekonomiczne, polityczne i prawne zawierają tylko słabe wskazówki dla kulturowej tożsamości jednostek. Ich systemy funkcjonowania – kapitalistyczno-socjalistyczno-wolnorynkowa ekonomia pieniądza, narodowo-państwowa organizacja polityczna, wyznaczone przez szkolnictwo wychowanie – traktują jednostki jako siły robocze, konsumentów, pacjentów, uczniów, przedmioty jurysdykcji i – gdy przychodzi na to czas – wyborców. Role są przydzielane z góry w zależności od potrzeb władzy. I nie chodzi bynajmniej wyłącznie o władzę administracyjną czy parlamentarną. Nawet nie przede wszystkim.
Cywilna armia Blackwater operuje nie tylko za granicami USA
Człowiek jest wypierany z życia przez cywilizację w ten sposób, że zostaje zatomizowany, rozłożony na rozmaite funkcje cząstkowe, które ze swojej strony są optymizowane jako absolutne cele same w sobie – ostrzegał francuski socjolog biednych Pierre Bourdieu.
Zatomizowany obywatel nawet się nie spostrzeże, kiedy i on z poziomu Drugiego, albo i Pierwszego Świata spadnie do Trzeciego.
A jeżeli nawet to dostrzega i organizuje się w przeróżne oddolne ruchy antyglobalizacyjne i antydestrukcyjne, nie jest w stanie zatrzymać tego gigantycznego powszechnego zlodowacenia, które zmiecie go z powierzchni ziemi, tak, jak niegdyś inne zlodowacenie zmiotło dinozaury.
Na naszych oczach powstaje sztuczny, nieludzki i kruchy świat, który niszczy wszelką żywiołowość i przez to sam siebie – napisał w jednym z esejów wnikliwy krytyk naszej rzeczywistości Noam Chomsky. (W tym miejscu wszyscy ślepi na prawe oko oburzą się, że cytuję lewicowego naukowca. Z góry informuję, że zacytowałabym nawet diabła, gdyby tylko miał rację).
Mocarstwa, takie, jak USA niosą na ratunek Trzeciemu Światu demokrację. Zaprowadzają ją właśnie w Afganistanie i Iraku. Zaprowadzili ją m.in. w Liberii, na Haiti i w Sudanie, gdzie wybuchła kolejna wojna ( właściwie trwa ona już od 27 lat). Czy więc demokracja zbawia?
Odpowiedź na to daje Otfried Höffe, profesor filozofii politycznej Uniwersytetu w Tybindze:
„W demokracji obywatel jest nie tylko poddanym Prawa, lecz jego panem. Zatem nie tylko podlega prawu, lecz również – pośrednio lub bezpośrednio - jest on członkiem instancji ustalającej prawo. Instancje te mają prawno-moralne zadanie pomóc sprawiedliwości zaistnieć w rzeczywistości. Faktycznie jednak w polityce to władza decyduje o tym, co jest sprawiedliwe, a co nie, np. wygrywając rozmaite interesy przeciwko sobie nawzajem lub opanowując media , czy to intelektualnie, czy emocjonalnie. Władza może wyrażać partykularną interpretację sprawiedliwości, często jednak wyraża ona jedynie partykularne interesy. Musi temu przeciwdziałać ogólne poczucie sprawiedliwości.
Tzw. liberalizm laissez-faire przemilcza ten problem. Po pierwsze uważa on interesy za zjawisko pozytywne, a jeszcze bardziej pozytywna jest konkurencja zorganizowanych interesów, dzięki której powstaje równowaga władzy, której nie da się ocenić żadną normą sprawiedliwości. Dzięki temu państwo może się ograniczyć do zadań sędziego polubownego. Faktycznie jednak wszelakie interesy i zapatrywania wolą się organizować w grupy i korporacje, wolą skutecznie oddziaływać na administrację i zaznaczać swój wpływ w mediach, co daje im ponadproporcjonalny zakres ważności. W ten sposób powstaje fenomen, który w przeciwieństwie do demokratycznej większości oddziałuje poprzez jakościowo silniejszą mniejszość.”
Trzeci świat. Nawet najnowocześniejsze społeczeństwa najbogatszych krajów podobne są do najuboższych – wszystkie podlegają uciskowi konkurencyjności, we wszystkich występuje ( z różnym natężeniem) strukturalne bezrobocie, likwidacja zabezpieczeń socjalnych, marginalizacja lub wręcz wykluczenie szerokich rzesz ludności, a wszystko to wzmocnione wskutek wycofywania się państwa z odpowiedzialności za dobrobyt swoich obywateli. Na to wszystko nakłada się wzrastająca deregulacja ekonomiczna, zapaść kulturalna i – last but not least – ustawy antyterrorystyczne, które nastawione są na kontrolę społeczeństwa.
*
Czemu i komu służy zatem Trzeci Świat, skoro zamiast się kurczyć rozszerza się? Na czym polegają zadania Trzeciego świata?
Są one ściśle wytyczone: usługi dla bogatych narodów i elit, tania siła robocza, surowce, rynki zbytu, możliwości inwestycyjne, eksport śmieci i odpadów radioaktywnych, pranie pieniędzy i turystyka.
Jak będzie wkrótce wyglądało społeczeństwo przyszłości ? Trzeci świat się rozszerza, rozlewa się po całek kuli ziemskiej, jak ropa z dziurawego tankowca, zagraża nam wszystkim bardziej niż pandemonium ptasiej grypy. Trzeci świat to ocean nędzy i upodlenia, to spacyfikowani ludzie, kontrolowani (wkrótce z elektronicznymi chipami pod skórą), podsłuchiwani i obserwowani przez miliony kamer zainstalowanych na fasadach demokracji - z wyspami luksusu dostępnymi 10 procentom wybranych.
Chyba, że będą zdolni przejąć na czas swój los w swoje ręce. W imię poczucia sprawiedliwości.
Koniec
- Joanna Mieszko-Wiórkiewicz - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
Etykietowanie:
1 komentarz
1. Trzeci świat to ocean nędzy i upodlenia, to spacyfikowani ludzie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl