Zaplątani...

avatar użytkownika intix

.

 

Uprzedzam:)… refleksja z sarkazmem pisana…

Jeżeli Ktoś woli inną nazwę… to powiem… pół serio-pół żartem…

Mimo, iż jak zawsze…  daleko mi do żartowania…

Bo jak Wielu z Nas… bardzo leży mi na Sercu

Naród Polski i Ojczyzna Ukochana…

 

***

 

Zaplątani…

w… My… i ONI…

ONI są be

MY jesteśmy cacy

o NICH… piszemy wszystko…

MY o NAS… nie chcemy prawdy…

I tak trzeba pisać…

jeżeli pisać tak… ktoś potrafi...:

o NICH całą prawdę…

o NAS tylko półprawdy

Dążyć wspólnie do poprawy

też nie potrzeba…

Tacy, którym na tym zależy…

 są niemile widziani…

Bo po co to i komu…?

Narażać się… też  nikomu nie trzeba…

tym bardziej Domownikom

w Polsce… we własnym (jeszcze?)… Domu…

To zbyt lekkomyślne postępowanie…

po drugie… po co przedłużać agonię…

szybsze będzie Polski…

Narodu Polskiego… konanie…

Niepotrzebne jest nikomu „Zmartwychwstanie’

Lepiej więc… wzajemnie sobie lukrować

i na wkradające się w Nas samych, Zło…

w milczeniu przymykać oko…

Niech Zło świeci przykładem…

Zła nie potrzeba ganić…

tym bardziej,

że niektórzy „SWOI”… mają nieżłą zabawę,

gdy przy okazji depczą tych,

którym zależy… aby nastąpiła w DUCHU poprawa…

tych, którzy wszelkie naprawy

zaczynają od siebie samych… od BAZY…

Tacy są niepotrzebni...

takich łokciami… albo zdeptać…

bo przecież MY jesteśmy cacy…

Odnowa Narodu w DUCHU... niepotrzebna…

Poza tym… BYŁO POWIEDZIANE

że w czasach ostatecznych

Zło będzie coraz śmielej przenikać

do ludzi dotąd dobrych…

Było powiedziane…

Nie warto więc zwracać na Zło uwagi…

To, co BYŁO POWIEDZIANE…

bez przeszkód niech się sprawdzi…

Piszmy więc tak dalej…

Jeżeli pisać tak… ktoś potrafi…:

„ONI… zawsze be…

 MY… zawsze cacy…”

 

Tylko wtedy…

nie płaczmy więcej

nad Naszym Polskim Losem…

Nie dziwmy się też… gdy tak wiele Zła

przynosi zewsząd każdy dzień…

niszcząc Polskę…

 

 

 

***

 

**********************************************

/”Zaplątani…” – J.B.K. -23.02.2013r./

 

 

***

 

PRAWDA ??? ...

Próba odpowiedzi...

Interpretacja… ale czy prawdziwa...?

 

 

 

 

 

10 komentarzy

avatar użytkownika guantanamera

1. @intix

Twoja refleksja jest trafna w stu procentach i zgadzam się z nią całkowicie.
Piszesz:
o NICH… piszemy wszystko…
MY o NAS… nie chcemy prawdy…
I tak trzeba pisać…
jeżeli pisać tak… ktoś potrafi...:
o NICH całą prawdę…
o NAS tylko półprawdy…

Ja przecież od dawna twierdzę, że o NICH trzeba pisać jak najmniej. Gdy zajmujemy się NIMI nimi zamiast ważnymi sprawami tracimy czas... Oczywiście ONI robią wszystko, żeby o NICH pisać, bo to jest właśnie ICH metoda... I to co robią trzeba widzieć i oceniać błyskawicznie. Ale nie tracić na NICH czasu!

Kiedy piszę ONI nie mam na myśli ludzi pogubionych. Myślę o tych, którzy zwodząc ludzi prowadzą ich na manowce. Także te głośne grupy inspiratorów i prowokatorów niemal każdego dnia godzących w Dekalog. I nie chcę być w ICH zbiorze.
Oczywiście. Trzeba się modlić za pogubionych i nawet za tych, którzy ich na manowce wywiedli. Trzeba się modlić o to, żeby iść NASZĄ drogą. NASZA cierpliwość jest wystawiana przez NICH na próbę nieustannie. Każdego dnia. Świadomie i celowo.
Ale trzeba też działać. Bronić NASZYCH świętości, wartości i praw. Bronić ich godnie. Wskazywać dobro.
Od NICH pogubieni ludzie już się odwracają. Teraz chodzi o to, żeby mieli gdzie pójść. Źeby mieli gdzie przyjść. Żeby NASZA wspólnota mogła być dla nich Domem. Żeby poczuli się z NAMI jak w Domu... Ten Dom trzeba zorganizować - jasno określić, co w tym Domu znajdą, a czego na pewno nie doświadczą. Stworzenie takiego Domu naprawdę nie jest dzisiaj łatwe. Zniszczenia są wielkie. I trzeba to brać pod uwagę. Ale i tak trzeba trwać...

avatar użytkownika Michał St. de Zieleśkiewicz

2. Do Pani Intix

Szanowna Pani Joanno,

Ponownie zaprezentowała Pani wielką i piękna poezję !
Palce lizać






Ukłony

Michał Stanisław de Zieleśkiewicz

avatar użytkownika intix

3. @guantanamera

...Zniszczenia są wielkie. I trzeba to brać pod uwagę...

W pierwszej kolejności odnowy w DUCHU potrzeba...
Bo przez wiele lat... TU największe zniszczenia...
A bez TEGO... wiele zrobić się nie da...

Trudne to, bo każdego dnia jesteśmy prowokowani...
Taki jest system walki z Naszymi Duszami...
O Dusze...

***
Pozwolę sobie w tej naszej rozmowie gorąco polecić Zainteresowanym
Słowo Boże z II Niedzieli Wielkiego Postu, C  >>>Tabor
***
Dziękuję... i Dobrej Nocy życzę...


avatar użytkownika intix

4. Szanowny Panie Michale

I cóż ja mam Panu odpisać
Gdy pisze Pan, że palce lizać...?
Miło mi, że spodobalo się Panu moje przesłanie
W treści refleksji... myśli zapisane...
Mogę się domyslać, że Pan je odczytał
Mimo, że o tym nie napisał...

Dziękuję... że kolejny raz, znalazł Pan cenną chwilę...
Dziękuję za wszystko...
Pozdrawiam serdecznie

avatar użytkownika intix

5. Bądź zimny albo gorący

Pozwolę sobie, zapisać  Katechezę, którą znalazłam...
Mimo, iż  z 2008r. ... myślę, że zawsze aktualna...

***
Albośmy to jacy tacy...
Bądźcie jacy tacy,
żeby Was rozpoznali.
Nie bądźcie nijacy,
bo to nie wiadomo - co to
i skąd to,
a mówiąc pobożnie,
to powtarzam słowa listu
od Anioła Kościoła w Laodycei:
Wiem, że nie jesteś zimny
ani gorący. Obyś wreszcie był
zimny albo gorący.
Ponieważ jesteś letni,
pocznę cię wypluwać
z ust moich (por. Ap 3, 15-17).
To straszne!

Mam jeszcze mocniejsze
ostrzeżenie z listu do Anioła
Kościoła w Efezie:
Znam twoje udręki
i twoją wytrwałość...
Jedno mam ci za złe,
żeś odszedł od pierwszej
gorliwości.
Pamiętaj, skąd spadłeś
i postępuj jak ongiś.
Jeśli się nie nawrócisz,
przyjdę i usunę twój świecznik
z miejsca, na którym stoisz...
(por. Ap 2, 4-7).
To bardzo mocne!

Jest czas Wielkiego Postu.
Jest to czas, kiedy nam trzeba
głośno mówić o nawróceniu.

Te ostrzeżenia Apokalipsy
są bardzo mocne.
Dotyczą one każdego z nas.
Jesteś letni - brzydzę się,
będę cię wypluwał z ust moich
(por. Ap 3, 15).

Odszedłeś od pierwszej
gorliwości, więc nawróć się,
bo jeśli nie, to przyjdę
i zwalę twój świecznik
z miejsca, na którym stoisz (por. Ap 2, 5).

Nawrócenie to trudna rzecz.
Każdy z nas ma swój
sposób myślenia, swoją
przemyślaną, wykalkulowaną
drogę - plan swojego życia.
Mam swoje ambicje, swoje Everesty
i swoje Westerplatte,
swoje dążenia.
I słusznie, tylko...

Czasem tak mi się w życiu
wszystko pokrzyżuje.

Kiedy Pan Jezus szedł
ostatni raz do Jerozolimy,
apostołowie byli pewni,
że teraz obwoła się królem,
że teraz przywróci
Królestwo Izraela.

Tymczasem Pan Jezus mówi
uczniom o tym,
że będzie wydany w ręce grzeszników,
że ubiczują Go, oplują, zabiją,
lecz trzeciego dnia zmartwychwstanie.
Tego ostatniego zdania
jakby nie chcieli usłyszeć,
ale poruszyło ich to,
że zabiją Go.
Piotr wziął Pana Jezusa na osobność
i powiedział: Nie mów tak!
A co z nami?
Pan Jezus powiedział Piotrowi
straszne słowa:

Zejdź mi z oczu, szatanie!
Jesteś mi zawadą.
Wciąż myślisz po ludzku,
nie po Bożemu (por. Mt 16, 23).

Nawrócenie to jest
- zacząć znów myśleć po Bożemu,
nauczyć się myśleć
i żyć po Bożemu.

Nawróćcie się!
To jest Janowe wołanie:
Ludzie!
Zacznijcie inaczej myśleć,
inaczej decydować,
inaczej postępować,
bo Bóg przychodzi!

***
Mam też dwa inne powody,
aby mówić o nawróceniu.
Wczoraj, w dniu 25 stycznia, było święto
nawrócenia świętego Pawła Apostoła,
a dziś - 26 stycznia: wspomnienie
świętych Tymoteusza i Tytusa
- biskupów i umiłowanych uczniów
Apostoła Pawła.

Szanuję, czczę i kocham
każdego Świętego, ale porusza
mnie bardzo każde nawrócenie,
zwłaszcza nawrócenie Świętego.

Źle szedłem,
źle myślałem, czyniłem.
Trzeba wrócić, zawrócić,
trzeba się nawrócić.
Stałem plecami do Boga,
muszę się odwrócić do Niego twarzą,
wyznać grzech, żałować
i prosić o przebaczenie:

Ojcze, zgrzeszyłem przeciwko
niebu i przeciwko Tobie.
Bądź miłościw mnie grzesznemu
(por. Łk 15, 18).
Jeszcze trzeba zadośćuczynić.
Trudne jest to człowiecze nawrócenie,
ale piękne!

Mam takich ewangelijnych
konwertytów.
Opowiadanie o nich
zawsze mnie wzrusza.

1. Magdalena. Prostytutka.
Obyczajówka schwytała ją
na gorącym uczynku,
a takie panie - kamienowano.
Dużo było chętnych
kamieniarzy-łajdaków,
którzy zgłosili się do pracy.
I byliby ukamienowali,
gdyby nie stanął Obrońca.
Pisał coś palcem na piasku.
Ponoć pisał grzechy
kamieniarzy-łajdaków.
Potem zarządził:
Panowie,
kto z was jest bez grzechu,
niech wali w nią kamieniami.

Nikt nie rzucił.
Upuścili kamienie.
Odeszli.
Ci to jeszcze mieli sumienie.
Inaczej jak współcześni.
Ukamienowali biskupa
i nawet im pióro nie drgnęło.
Fachowcy.

Nikt cię nie potępił?
Nie, Panie!
Ale co Ty ze mną zrobisz?
Ty możesz mnie zabić,
bo ty o mnie wszystko wiesz.
Dziecko!
I ja cię nie potępiam,
idź do domu, więcej nie grzesz
(por. J 8, 1-11).

Magdalena nigdy nie zapomni tego
Jezusowi.
Oszaleje z Jego powodu.
To ona będzie obmywać łzami
nogi Jezusa, ocierać włosami
i namaści je wonnym olejkiem
na uczcie u Szymona.

Po co to?
Zgorszył się Judasz.
Gdyby on wiedział,
kim jest ta pani.
Wszyscy się zgorszyli.
Gorszy się gorszy.

Szymonie,
mam ci coś do powiedzenia.
Ty jesteś profesor, towarzysko obyty.
Wszedłem do twego domu
i nie dałeś mi pocałunku pokoju,
nie dałeś mi wody do umycia nóg,
a ona...

Szymonie,
kto z was więcej Mnie kocha,
Ty czy ona?
Profesor spuścił głowę.
Ona!
A wiesz, dlaczego?
Bo jej wszystko przebaczyłem.
Ten kocha więcej,
komu się więcej przebacza.

Ona zostanie pod krzyżem.
Szalona,
oddana Chrystusowi na przepastne.

Piotr ucieknie, apostołowie,
a ona będzie łzami umywać
stopy Jezusa i całować Je z miłością,
bo On mi wszystko przebaczył.

Nie koniec.
Ona, Maria Kleofasowa i Salome,
bardzo rano, przed wschodem słońca,
poszły do ogrodu, aby namaścić Ciało Jezusa,
zawinąć w świeże prześcieradła
i uczciwie pochować.
Zdrętwiały.

Kamień odsunięty,
pieczęci zerwane,
strażnicy uciekli.
Dranie, wykradli Go!

Ktoś we mgłach porannych,
chodził jeszcze w ogrodzie.
Pewnie ogrodnik.
Magdalena podbiegła
i zapytała tajemniczo:

Może ty Go zabrałeś?
Powiedz, gdzie Go położyłeś,
ja Go zabiorę.
Mario!
Rabbuni, Nauczycielu kochany!

Oj, Magdaleno Piękna.
Ty, jak już kochasz,
to na przepadłe!

***
2. Mam jeszcze drugiego
ewangelijnego konwertytę.
- Tomasza Apostoła.
Gdy się to wszystko Apostołom
na łeb zawaliło
już od Ogrójca,
uciekł i Tomasz.
Ja myślałem,
że On jest Bogiem?
Pokrzyżowało mi się
wszystko w życiu.

W niedzielę wieczorem,
gdy przyszedł Jezus do wieczernika,
nie było Tomasza.
Opowiedzieli mu potem Apostołowie:
Tomaszu, On tu był.
Wszedł przez zamknięte drzwi.
Zlękliśmy się, ale uspokoił nas.
Pokój Wam! Nie bójcie się!
(por. Łk 24, 36)
Potem tchnął na nas Ducha
i kazał nam ludzi rozgrzeszać.
a Tomasz na to:

Panowie, z taką mową
to nie do mnie.
Dokąd nie włożę palca
w Jego przebite ręce
i ręki w Jego przebity bok,
nie uwierzę! (J 20, 25).

Uwierzysz Tomaszu, uwierzysz!

Za tydzień przyszedł Pan Jezus
jakby wprost do Tomasza.
Dziś jest to Niedziela Miłosierdzia,
więc chyba w każdym kościele
przychodzi Jezus Miłosierny
do każdego z nas.

Tomaszu,
przyjdź i włóż palce
w Moje przebite ręce
i rękę w Mój przebity bok
i nie bądź, chłopie, niedowiarkiem
(por. J 20, 27),
bo to dziś mówić, że nie wierzę,
to albo głowa popękała,
albo sumienie stanęło.

Teraz nie przyjdę,
ale gdy będzie Podniesienie,
upadnę wobec całego Kościoła
i wyznam Warszawie,
Brukseli i światu:
Pan mój i Bóg mój! (J 20, 28)

Oj, Tomaszu,
patronie niedowiarków.
Ty to jesteś albo zimny,
albo gorący!
Powiedz tym letnim,
że wystarczy uwierzyć,
a reszta jest prosta.

***
3. Mam jeszcze trzeciego konwertytę.
On już nie z Ewangelii,
ale z Dziejów Apostolskich
- To Szaweł z Tarsu,
później święty Paweł Apostoł.
Niesamowity to człowiek.
Szaweł urodził się w Tarsie
w Cylicji, około 8 r. po Chrystusie.
Była to znacząca rodzina w mieście
ze względu na podwójne
obywatelstwo - żydowskie i rzymskie.
Szaweł był obrzezany.
W rodzinie obserwowano Prawo
i zwyczaje judaizmu.
Miał wykształcenie judaistyczne
i helleńskie.
Znał język aramejski i grecki.
Był w Jerozolimie uczniem
wielkiego Gamaliela.

Nienawidził chrześcijan.
Z lubością patrzył na
kamienowanie Szczepana.
Uzyskał listę chrześcijan,
którzy z Jerozolimy uciekli
do Damaszku. Jechał po to,
aby ich zgładzić.
Jechał w towarzystwie
straży świątynnej
Drogą Morską (Via Maris),
która prowadziła
z Egiptu do Mezopotamii.

Niedaleko bram Damaszku
jakaś niezwykła światłość
oślepiła Szawła.
Szaweł padł na ziemię
i usłyszał w języku aramejskim
pytanie: Szawle, Szawle,
dlaczego Mnie prześladujesz?
Kim jesteś, Panie,
co do mnie mówisz?
Jam jest Jezus Nazareński,
którego ty prześladujesz.

Szaweł to zapamięta.
Chrześcijanie - to Chrystus!

Panie, co mam czynić?
Idź do miasta
na ulicę Prostą,
tam ci powiedzą, co masz czynić.
W domu Judy Ananiasz
udzielił Szawłowi pouczeń i chrztu,
a ten stał się najgorliwszym z Apostołów.

Dokuczali Pawłowi Żydzi,
dokuczali mu chrześcijanie.
Bronił się biedny, a mocny:
Żydami jesteście? - Ja też.
Synami Abrahama? - Ja tym więcej.
Chrześcijanami jesteście
- To nie naigrywajcie się ze mnie!
Jestem jak płód poroniony,
bom prześladował Kościół Boży,
ale ja znamiona Męki Chrystusa
noszę we własnym ciele.

Ten też oszalał dla Chrystusa.
Ten nie był letni, był gorący.
Odbył trzy wielkie podróże misyjne.
Spośród nawróconych
wybierał kogoś, kto był mądry
i cieszył się dobrą opinią,
czynił go prezbiterem.
Tymoteusza w Efezie.
Tytusa na Krecie.

Paweł wiedział o problemach
młodych Kościołów.
Czasem wracał do nich.
Częściej pisał listy,
które są wśród ksiąg
Nowego Testamentu.

Niektóre są bardzo uczone.
Inne pasterskie,
jeszcze inne serdeczne,
prawie ojcowskie, osobiste.

Paweł potrafił być serdeczny.
Wesele i korono moja,
dniem, nocą myślę o was
(por. 1 Tes 2, 20).
Ale potrafi też być mocny
jako świadek Chrystusa:
O wy, głupi Galaci!
Co Was tak urzekło?
Zaczynaliście od ducha,
a skończyliście na uczynkach ciała
(por. Gal 3, 1.3).

Trzydzieści lat po wydarzeniu
pod Damaszkiem
upracowany Paweł
jest po raz drugi w rzymskim
więzieniu na Mamertynie.
Stamtąd już nikt żywy nie wychodził.

Paweł kochał Tymoteusza.
Dlatego drugi list do niego
jest jakby testamentem.

Tak bardzo chciałbym cię zobaczyć,
pamiętając o twoich łzach,
by uradować się twoją wiarą,
którą ci dała twoja babka Lois
i twoja matka Eunice...
Ożywiaj ten dar Boży, który
otrzymałeś przez włożenie moich rąk.
Strzeż depozytu wiary.

Koniec mojego życia nadchodzi.
Toczyłem piękną walkę,
bieg ukończyłem.
Teraz czeka mnie już tylko
zasłużony wieniec zwycięstwa,
który mi wręczy Pan
- Sędzia Sprawiedliwy (por. 2 Tm).

Został ścięty za Bramą Ostyjską,
według tradycji, w tym samym dniu,
kiedy na wzgórzu watykańskim
ukrzyżowano świętego Piotra.

O, jak nam dziś potrzeba
takich Szaleńców,
co by podnieśli
ten upadły świat.
Bóg ich da w swoim czasie.

***
To wszystko piękne,
nawet wzruszające,
ale po co to mówić o nawróceniu
w Roku Pańskim 2008?
Przecież grzechu nie ma.
Grzeszników nie ma.
Nawet - Boga nie ma.

Właśnie dlatego ten nasz świat
tak bardzo potrzebuje nawrócenia.
Oj, tego się już nie odwróci,
nie zawróci, nie nawróci.

Nie boję się
tych, którzy walczą z Bogiem.
Boję się tych letnich - nijakich.
Posłuchaj jeszcze cierpliwie
o jednym wydarzeniu
biblijnym w Księdze Rodzaju.

Izaak miał dwóch synów.
Błogosławieństwo ojcowe z majątkiem
należało się pierworodnemu.
Jednak matka bardziej kochała
przystojnego Jakuba,
bo Ezaw był włochaty.
Podstępem Jakub uzyskał
błogosławieństwo pierworodnego,
ale bał się zemsty Ezawa,
bo błogosławieństwo ojcowe było
nieuczciwie kupione.

Jakub nie miał spokoju sumienia.
W ucieczce śniła mu się drabina,
wstępujące i zstępujące Anioły.
Jakub namaścił kamień
i nazwał to miejsce Betel
(Brama Niebios).

Ale jeszcze inna przygoda.
Przyszedł do Jakuba nieznajomy
i wypowiedział mu walkę.
I tak walczyli całą noc.
Nieznajomy, widząc, że go
nie pokona, ranił go w biodro.
Jakub z całą mocą chwycił
nieznajomego i powiedział:
Nie puszczę Cię, dokąd mi
nie powiesz, jakie jest twoje imię?
Ja jestem aniołem Pana.
A Ty odtąd nie będziesz się nazywał
Jakub - tylko Izrael,
to znaczy ten, który walczył z Bogiem.
Jakub to miejsce nazwał Penuel:
tu walczyłem z Bogiem,
ale On ocalił mi życie
(por. Rdz 32, 25-31).

To jest dotknięcie Boga.
Kiedyś sobie to przypomnisz,
że walczyłeś z Bogiem,
a Pan Bóg ocalił ci życie.

Będzie kiedyś taki świat Boży,
nawrócony, uładzony, dobry?
Będzie!
Kiedy nie będziemy letni.
Jeszcze zło musi być dobrem pokonane,
a nam trzeba zacząć walczyć miłością
(K.K. Baczyński).

Za tydzień już będzie Wielki Post.
Będą rekolekcje, czas pokuty
i nawróceń.
Ja noszę w pamięci
moje, ojcowe rekolekcje:
Józek, gdybyś był taki gorliwy
jak wtedy, gdy byłeś ministrantem,
byłbyś już wielkim świętym.

Tak, tata.
A ja zostałem Ci biskupem
i masz kłopot.

Trzeba wrócić do pierwszej gorliwości.
Trzeba się nawrócić,
bo inaczej Pan Bóg zwali ze świecznika.

A na koniec Tygodnia Modlitw
o Jedność Kościoła
z Tuwimem będę się modlił:

Jeszcze się kiedyś rozsmucę,
jeszcze do Ciebie powrócę - Chrystusie!
I z taką wielką żałobą
będę się korzył przed Tobą,
że duch mój przed Tobą klęknie
i wtedy serce mi pęknie - Chrystusie!

Łatwo jest wygłosić
katechezę o nawróceniu,
ale jak trudno jest nawrócić się.
Tak mi potrzeba łaski,
pomocy Boga.

Katecheza JE księdza biskupa Józefa Zawitkowskiego
wygłoszona w Radiu Maryja 26 stycznia 2008 r.

Za: Nasz Dziennik - Wtorek, 5 lutego 2008, Nr 30 (3047)


avatar użytkownika guantanamera

6. @intix

Oj, pamiętam tę katechezę ks. bpa Józefa Zawitkowskiego mimo że kilka lat minęło...
Letniość o której mowa na początku, to temat, który przyciąga moją uwagę...
Dzisiaj też idąc za Twoimi drogowskazami (czerwony szlak) trafiłam na ten Twój wiersz:

Czasami trzeba mówić szeptem...
Żeby być bardziej słyszalnym...
Czasami trzeba stanąć w oddali...
Żeby być bardziej widzialnym...

(Chyba Ci zazdroszczę, że tego sama nie napisałam...:)
Ale nie o tym chcę teraz mówić, tylko że Benedykt XVI właśnie to uczynił... Stanął w oddali żeby być bardziej widzialnym. Moim zdaniem On wysłał do nas wszystkich wezwanie: Niewiele można uczynić w biegu... O wiele więcej - modlitwą! Odchodzę żeby się modlić. Czekam na to, że będziecie się modlić w jedności ze mną... Wierzę, że usłyszycie moje wezwanie...
Pozdrawiam.

avatar użytkownika guantanamera

7. Intonacja Twojego wiersza

przypomniała mi strofę z hymnu George'a Herberta:

Człowiek może patrząc na szybę
widzieć w odbiciu siebie,
Lub - gdy zechce patrzeć przez szybę,
ujrzeć anioły w niebie.
(Też mu zazdroszczę...:)

avatar użytkownika guantanamera

8. Dzisiaj

od Siostry zakonnej dostałam ulotkę z modlitwami do Dzieciątka Jezus płaczącego krwawymi łzami w Cava de Tirreni we Włoszech. Jego przesłaniem jest: ratowanie i ocalenie k a ż d e j ludzkiej duszy ...
Nie wiedziałam o tym...
Więcej wiadomości:
http://ksadam.wordpress.com/2011/12/16/krwawe-lzy-dzieciatka-jezus/

avatar użytkownika gość z drogi

10. "idąc czerwonym szlakiem ..." :)

"Czasami trzeba mówić szeptem...
Żeby być bardziej słyszalnym...
Czasami trzeba stanąć w oddali...
Żeby być bardziej widzialnym..."

serdeczności @Intix
serdeczności @Guantanamero i Wszycy ...Tu zaglądający :)

gość z drogi