A po igrzyskach :"Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości"
19 lutego 2012 r. na spotkaniu partii i organizacji lewicowych z cyklu konwersatorium "Dialog i Przyszłość" Janusz Palikot oznajmił "Dziś przyszedł czas, by powiedzieć Polakom, że muszą się wyrzec swojej polskości"w kontekście roli Unii Europejskiej oraz roli, jaką powinna odgrywać w niej Polska.
Dzisiaj już bez ogródek, powiedziała to kanclerz Merkel, ponaglana przez Braka Obamę, który po raz kolejny oświadczył, że jest w stałym kontakcie z przywódcami krajów europejskich i na podstawie rozmów z nimi doszedł do wniosku, że mogą oni znaleźć wyjście z kryzysu."W sumie, chociaż rozwiązania tych problemów są trudne, te rozwiązania istnieją".
UE powinna się przekształcić w unię polityczną, tak by podział miedzy strefą euro a resztą Wspólnoty się nie powiększał. W wywiadzie dla niemieckiej telewizji Merkel powiedziała: Potrzebujemy nie tylko unii walutowej, lecz także unii fiskalnej i więcej wspólnej polityki budżetowej. Przede wszystkim jednak potrzebujemy unii politycznej
– To oznacza, ze krok po kroku musimy oddawać Europie kompetencje i przyznać jej zdolności kontrolne – dodała. Chodzi o przekazywanie uprawnień państw głównie w zakresie kontroli nad budżetami czy regulacjami na rynku pracy i w sferze bankowości. Berlin chce, by ten proces zachodził w ramach 27 państw, a nie 17 ze strefy euro.
Dodała przy tym, że taka unia, obejmująca m. in. wspólną politykę budżetową, nie musi obejmować wszystkich członków UE, a jedynie tych, którzy jej chcą i zastrzegła, że sprawy te wymagają czasu.
Wysocy przedstawiciele unijni pracują nad planami zacieśnienia integracji europejskiej zakładającą m. in. unię bankową, postrzeganą jako niezbędna dla utrzymania wspólnej waluty.
Merkel zamierza wykorzystać zbliżający się szczyt UE do forsowania swoich pomysłów. Oprócz unii bankowej, czyli wzmocnienia uprawnień kontrolnych Brukseli, zostanie również przyjęty plan działań w sprawie powołania unii politycznej. Spotkanie głów państw „27” odbędzie się po wyborach parlamentarnych we Francji i w Grecji.
Rozpad strefy rubla nastąpił po tym co historyk Stephen Kotkin opisał jako prawie niezamierzone rozmontowanie Związku Radzieckiego przez prezydenta Michaiła Gorbaczowa i jego rywala Borysa Jelcyna.To był krok, który doprowadził do dezintegracji liczącej 268 mln mieszkańców federacji. W strefie euro żyje 331 milionów ludzi.
Lekcja, która płynie z tego dla UE jest następująca. Należy przyglądać się bacznie temu co robią Niemcy i uważać na wszelkie wezwania do stworzenia mniejszej strefy euro lub „Europy dwóch prędkości” – uważa Iwan Krastew, przewodniczący Centre for Liberal Strategies w Sofii. Jego zdaniem unie nie rozpadają się ze względu na problemy na peryferiach. Unie rozpadają się od centrum.
Na dzisiaj każde rodzące się w Polsce dziecko ma do spłaty ponad 20 tysięcy złotychpolskich długów, zaciągniętych od 2007 r. przez Tuska i Rostowskiego.
Okazuje sie, że jest to pikuś, Pan Pikuś, bo po podpisaniu przez Polskę Paktu Fiskalnego i wdrożeniu planów Merkel, każde polskie dziecko dostanie do spłacenia długi bankrutów Unii Europejskiej liczone już w miliardy EURO. Dla samej Hiszpanii , która kolejna stoi na krawędzi bankructwa, MFW obliczył, że Bruksela musi pożyczyć aż 40 miliardów euro.
Tymczasem milion polskich dzieci żyje w ubóstwie, 1,3 mln - nie ma dostępu do podstawowych dóbr, niezbędnych do prawidłowego rozwoju - alarmuje UNICEF. Ta międzynarodowa organizacja opublikowała właśnie raport o ubóstwie wśród najmłodszych w krajach rozwiniętych. Polska w głównym rankingu znalazła się na 24. miejscu, wyprzedzając jedynie pięć krajów - między innymi Bułgarię i Rumunię. Co piąte dziecko w Polsce (20,9 proc.) nie może liczyć na spełnienie wszelkich potrzeb, zapewniających prawidłowy rozwój.
23 lata temu w prestiżowym Financial Times ukazał się pod datą 22 czerwca 1989 roku króciutki artykuł Edwarda Mortimera, Johna Lloyda, Petera Riddella i Lionera Barbera, przedrukowany niewiele później w polskim Forum pod datą 2.07.1989. Tekst informował o zaaprobowaniu w zasadzie przez ekspertów komunistycznego rządu Mieczysława Rakowskiego i „Solidarności” planu opracowanego przez światowego finansistę nowojorskiego Georga Sorosa. Plan ten, nazwany później "terapią szokową", zakładał rozwiązanie ekonomicznych i finansowych problemów Polski za pomocą drastycznych oszczędności połączonych z wprowadzeniem wymienialności pieniądza i szybką odbudową kapitalizmu.
Oprócz drastycznych wyrzeczeń socjalnych oczekiwanych od polskiego społeczeństwa, jego kluczowym założeniem był faktyczny rozbiór gospodarczy polskiego przemysłu państwowego w formule prywatyzacyjnej, dzięki temu iż, rząd polski (…) przekazałby wszystkie przedsiębiorstwa państwowej agencji likwidacyjnej, która przeprowadziłaby ich reorganizację w spółki akcyjne. Z 25-30 proc. kapitału stworzono by fundusze powiernicze zajmujące się obsługą zadłużenia kraju – ich szefów – mających prawo odsprzedaży tych akcji – mianowaliby wierzyciele.
Zaaprobowanie tego planu przez przedstawicieli ówczesnego rządu komunistycznego i postolidarnościowej grupy politycznej tzw. doradców na czele z nieżyjącym już prof. Bronisławem Geremkiem, było samo w sobie czymś zdumiewającym. Oznaczało to, że polski rząd poza granicami kraju i w tajemnicy przed własnymi obywatelami zawiera międzynarodowe uzgodnienia dotyczące nie tylko najważniejszych spraw gospodarczych i socjalnych, ale zasad zbycia całego majątku przemysłu narodowego, co po prostu nazywa się zdradą narodową.
- Maryla - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
57 komentarzy
1. o pakcie fiskalnym, o którym NIKT nie mówi
Tusk-Rathenau: suwerenności Polski pozbędę się pilnie, czyli 67.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
2. i przyjdzie czas bankructw i bezrobocia
Ukryte bomby pod Stadionem Narodowym
– rozliczenie budowy głównej polskiej areny turnieju.
Rozliczenie A2 , A4 i innych inwestycji na igrzyska.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
3. Czy tajniacy pokonają
Czy tajniacy pokonają Niepokonanych
wartościowego Narodu tubylczego rozmaitymi koko-koko-euro-spoko i innymi
narkotykami, ludzie zaczynają się orientować, że są robieni w bambuko.
Właśnie pan prezydent Komorowski podpisał ustawę o tak zwanej reformie
emerytalnej, która stworzyła pozory legalności dla obrabowania każdego mężczyzny
i każdej kobiety odpowiednio na 150 i na 100 tysięcy złotych, co jest oczywiście
sprawą znacznie ważniejszą niż uhonorowanie premiera Tuska nagrodą im. Waltera
Rathenau czy odkrytka od prezydenta Obamy - więc na wszelki wypadek nasi
okupanci podjęli operacje prewencyjne. Strategia naszych okupantów polega na
tym, by nie czekając na spontaniczny bunt, zawczasu zorganizować zbuntowanych,
stanąć na ich czele, a następnie tak pokierować wypadkami, by cała para poszła w
gwizdek, a interesy nie doznały żadnego uszczerbku.
Nasi okupanci ciągną z okupacji naszego nieszczęśliwego kraju korzyści za
pomocą aparatu państwowego. Ten aparat tworzony jest z udziałem agentury, jeśli
nie stuprocentowym, to w każdym razie znacznym, wskutek czego jest wobec naszych
okupantów całkowicie dyspozycyjny. W rezultacie tak zwany majestat prawa służy
najczęściej do maskowania szykan, a nawet pospolitego rabunku. Tak zorganizowane
państwo staje się z wolna największym problemem nie tylko dla gospodarki, ale
również dla obywateli. Toteż wielu z nich, którym samowola bezkarnej biurokracji
szczególnie dokuczyła, zwołało do Warszawy Kongres Niepokonanych, by w ten
sposób nie tylko zademonstrować swój sprzeciw wobec tego stanu rzeczy, ale
również podjąć próbę zmiany stanu prawnego, a właściwie bezprawnego. Ale i nasi
okupanci nie w ciemię bici - czego dowodem była obecność w Sali Kongresowej
Pałacu Kultury i Nauki im. Józefa Stalina posła Janusza Palikota obok innego
przedstawiciela jego dziwnie osobliwej trzódki parlamentarnej. Poseł Palikot
świetnie się do takich operacji nadaje, o czym mogliśmy się przekonać na
przykładzie parlamentarnej Komisji "Przyjazne państwo". Jeśli nie możesz ich
pokonać - przyłącz się do nich, a najlepiej nimi pokieruj. Obecność posła
Janusza Palikota na Kongresie Niepokonanych pokazuje, że taka właśnie - w
największym skrócie - jest strategia naszych okupantów. Czy próby przejęcia
ruchu przez osoby podstawione się powiodą - to inna sprawa, ale to właśnie jest
poważna poszlaka, że zostały podjęte. Dopiero w tym kontekście lepiej można
zrozumieć stanowczość, z jaką nie tylko Krajowa Rada, ale i niezawisłe sądy
kontynuują blokadę dostępu Telewizji Trwam do cyfrowego multipleksu; po co w
takiej sytuacji pozwalać na rozwój niezależnych mediów elektronicznych, które
mogłyby podnieść albo przynajmniej skutecznie przekazać głos protestu?
Polityczny rozejm ogłoszony z okazji koko-koko-euro-spoko oznacza, że
ewentualne rozliczenie błędów i wypaczeń oraz zastąpienie zjednoczoną lewicą
rządu Platformy Obywatelskiej nastąpi nie wcześniej niż po olimpiadzie - a w tej
sytuacji, w tak zwanym międzyczasie, trzeba liczyć się z intensywnymi próbami
agenturalnego przejmowania wszelkich inicjatyw godzących we władzę naszych
okupantów nad naszym nieszczęśliwym krajem albo przynajmniej ją ograniczających
- oczywiście niezależnie od "walki z terroryzmem", którą też można skutecznie
przykryć wiele kłopotliwych spraw.
Stanisław Michalkiewicz
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
4. Około 60 podwykonawców
Około 60 podwykonawców autostrady od Tarnowa do Dębicy domagało się
wypłaty kilkunastu milionów złotych od głównego wykonawcy tego odcinka -
konsorcjum firm PBG, Hydrobudowa i Aprivia. Dlatego pracownicy
podwykonawców zablokowali przejazd na krajowej "czwórce" w Dębicy.
Poinformowaliśmy protestujących, że tamowanie ruchu jest nielegalne.
Zastanawiamy się, czy wobec pikietujących wyciągnąć konsekwencje - mówi
Paweł Międlar, rzecznik podkarpackiej policji. - Zakończył się jakieś
1,5 h temu - mówił "Gazecie" przed 16.30 Międlar.
W środę podwykonawcy spotkają się z dłużnikami w siedzibie GDDKiA w Rzeszowie. - Będziemy się starali wypracować konkretny mechanizm spłaty długu. Ci ludzie oczekują konkretów, bo im już komornik puka do drzwi - zapowiedział mec. Zając.
Więcej... http://rzeszow.gazeta.pl/rzeszow/1,34962,11890425,Podwykonawcy_autostrady_zablokuja_dzisiaj__czworke__.html#ixzz1xFSxBZrM
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
5. Autostradowy
Autostradowy przekręt
Przed Euro 2012 były wielkie nadzieje i obietnice, że fundusze
z Unii Europejskiej nie tylko posłużą do budowy w Polsce dróg szybkiego
ruchu, ale i przyspieszą rozwój polskich firm oraz wzrost gospodarczy.
Dziś dziesiątki polskich firm z branży budowlanej i drogowej stoi przed
widmem bankructwa, a niektóre już je ogłosiły. Tragedie przeżywają
tysiące ludzi oraz ich rodziny. Właściciele firm stracili dorobek całego
życia, a mimo to są ścigani przez służby skarbowe.
Tylko w latach
2007-2013 na inwestycje infrastrukturalne, czyli przede wszystkim budowę
i modernizację dróg, autostrad i linii kolejowych, z unijnego programu
Infrastruktura i Środowisko zostało Polsce przyznane prawie 30 mld euro
(ok. 120 mld zł). Do tego dochodzą jeszcze fundusze na wkład własny,
które Polska musiała wygospodarować, aby móc wykorzystać unijne środki
na budowę dróg i autostrad. Na przykład w 2010 r. zarządzająca tymi
środkami Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad wydała na ten cel
20 mld złotych.
Bankructwo zamiast zysków
Niestety bardzo szybko nadzieje wielu polskich firm, liczących, że nie
tylko wesprą proces budowy tak ważnych dla komunikacji kraju dróg, ale i
same przyspieszą swój rozwój, zamieniły się w rozpacz.
Warszawska
firma Projekt Bud realizowała do niedawna pięć obiektów inżynieryjnych,
głównie skomplikowanych technologicznie wiaduktów, na odcinku Kowal -
Sójki na autostradzie A1. Sytuacja, jaka tam wystąpiła, jest próbką
tego, co dzieje się w skali całego kraju. Firma była podwykonawcą
konsorcjum, które wygrało przetarg na budowę odcinka, ale nie dokończyło
jego budowy, bo... ogłosiło upadłość. - Nasza sytuacja jest fatalna.
Ostatnio firma SRB, po ogłoszeniu upadłości 30 marca 2012 r. przez firmę
Budbaum [poprzedni główny wykonawca - red.], przejęła nasze środki w
połowie kwietnia z tytułu robót wykonanych w lutym br. w wysokości 1,6
mln złotych. W sumie straty na pracach wykonanych przez nas na tym
odcinku sięgają prawie 8 mln zł - wyjaśnia Marek Wyszyński, właściciel
Projekt Budu. Główny wykonawca wstrzymuje wypłatę pieniędzy za wykonane
prace, ponieważ firma Wyszyńskiego sprzeciwia się dalszemu przerzucaniu
na nią kosztów poprzednich głównych wykonawców oraz obecnego m.in. z
tytułu wynajmu szalunków potrzebnych do budowy betonowych wiaduktów.
- Brak środków powoduje wstrzymanie prac na budowie, co daje z kolei
pretekst SRB do odbierania nam niektórych robót (tylko rentownych) i
pozostawiania nas z coraz większymi stratami - wskazuje właściciel
firmy. Mająca nadzorować prace budowlane Generalna Dyrekcja Dróg
Krajowych i Autostrad umywa ręce, uważając, że to nie jej sprawa. Na
wezwania m.in. firmy Marka Wyszyńskiego o pilnowanie uczciwych rozliczeń
między głównymi wykonawcami a firmami zatrudnianymi przez nie w
charakterze podwykonawców, ma jedną odpowiedź: kieruje
przedsiębiorców... do sądów, aby tam dochodzili swoich roszczeń. -
Jesteśmy w trudnej sytuacji finansowej, nie stać nas teraz na zaczynanie
procesów - wyjaśnia zdesperowany Marek Wyszyński.
W podobnej
sytuacji znalazło się kilkaset małych polskich firm. 71 z nich zawiązało
Komitet Protestacyjny Przedsiębiorców Poszkodowanych przy Budowie
Autostrad. Reprezentują oni głównie przedsiębiorstwa wykonujące prace
budowlane, usługi transportowe, projektowe, geodezyjne, dostawców
materiałów (głównie piasku i innych kruszyw, betonu, asfaltu, stali,
drewna itp.) oraz firmy wynajmujące maszyny i urządzenia budowlane. W
apelu wystosowanym do rządu Donalda Tuska przedstawiciele komitetu
wytknęli, że swoją biernością i nieprzygotowaniem uczciwych procedur
regulowania należności finansowych między firmami wręcz faworyzują
wielkie zagraniczne firmy, które oszukują polskich podwykonawców.
"Uważamy, że dotychczasowy tryb faworyzowania międzynarodowych
konsorcjów budowlanych przez Rząd i podporządkowane mu instytucje jest
wysoce szkodliwy dla polskiej gospodarki, a w szczególności niszczy małe
i średnie polskie firmy działające na rzecz Głównych Wykonawców
wielkich inwestycji budowlanych, jak autostrady i stadiony, powoduje
również utratę zaufania do instytucji rządowych, działających w imieniu
Skarbu Państwa i dokonujących wyboru tych Głównych Wykonawców" -
podkreślono w apelu komitetu.
71 poszkodowanych firm nie otrzymało
za swoje materiały lub usługi w sumie ponad 37 mln złotych. Skala
problemu jest jednak znacznie większa, bo wielu przedsiębiorców jeszcze
nie weszło w skład komitetu i często próbują na własną rękę odzyskać
należne pieniądze. Poza tym poszkodowani podwykonawcy często są winni
pieniądze również innym firmom dostarczającym usługi i materiały. W
sumie straty na udziale w inwestycjach drogowych może dziś notować nawet
kilka tysięcy firm.
Oszukani przez rząd
Desperacką próbę samodzielnego dochodzenia należności podjął m.in.
właściciel firmy, która jako podwykonawca prowadziła prace przy budowie
autostrady A4. Z tego też powodu nie chce ujawniać nazwiska ani nazwy
swojego przedsiębiorstwa. Zdarzały się bowiem nie tylko przypadki gróźb
pod adresem właścicieli firm upominających się o zapłatę należnych
pieniędzy, ale nawet... nasyłanie na nich m.in. służb kontroli skarbowej
lub policji.
Przedsiębiorca nie ma wątpliwości, że nieprawidłowości
przy budowie dróg w Polsce to wcale nie "wypadek przy pracy", ale
stosowanie przekrętów na masową skalę. - Mechanizm jest prosty:
generalny wykonawca doprowadza do sytuacji, w której podwykonawca nie
jest w stanie kontynuować inwestycji i musi zejść z budowy. Wtedy jest
obciążany karami za niezawinione przez siebie wstrzymanie inwestycji, a
nie mając środków finansowych, nie jest w stanie udowodnić swoich racji
przed polskim sądem - wyjaśnia poszkodowany właściciel firmy.
Nie
chce ujawniać wielkości swoich dotychczasowych strat. - Główny wykonawca
nie zapłacił mojej firmie za większość wykonanych prac, w efekcie ja
nie mogłem dopełnić swoich zobowiązań wobec ZUS, urzędu skarbowego oraz
firm, u których zamawiałem towary i usługi. Tymczasem GDDKiA czy inne
podmioty publiczne nie sprawdzając, czy konsorcjum, które wygrało
przetarg, rozliczyło się z podwykonawcami, zleca mu nowy kontrakt - mówi
rozgoryczony przedsiębiorca. Jego zdaniem to, co obecnie obserwujemy,
to skutki przekrętów na masową skalę dokonywanych przez firmy
wygrywające przetargi, z którymi obecne władze wręcz współdziałają. - W
głowie się nie mieści to, co dzieje się w Polsce! To, co stało się z
upadłą firmą DSS [Dolnośląskie Surowce Skalne], pokazuje, że były
wyprowadzane ogromne pieniądze z inwestycji drogowych. Jeden z moich
kolegów, którego firma również była podwykonawcą, został oszukany na 200
tys., a drugi - na pół miliona. Tylko na jednym odcinku budowanym przez
duże zagraniczne konsorcjum wykończyło ono, stosując opisany mechanizm,
10 małych polskich firm pracujących w charakterze podwykonawców. W
całym kraju dzieje się to samo. Cierpią tysiące ludzi oraz ich rodziny -
podkreśla przedsiębiorca.
Za jaką cenę?
Poszkodowani przedsiębiorcy przyznają, że jednym z głównych powodów
nieuczciwych praktyk była sama konstrukcja przetargów rozpisywanych
przez Generalną Dyrekcję Dróg Krajowych i Autostrad. - Przyjęcie w
ustawie o zamówieniach publicznych jako najważniejszego kryterium ceny
to jedno wielkie nieporozumienie. Niektóre firmy oferowały wykonanie
robót objętych przetargiem nawet po cenie o połowę niższej niż kosztorys
GDDKi.0A. W efekcie potem, już po popisaniu umowy z podwykonawcą,
usiłowały przerzucić na nich jak największą część kosztów inwestycji -
wyjaśnia Marek Wyszyński.
Przyjęta formuła budowy dróg narzucała
firmom finansowanie tych inwestycji z własnych środków. Pieniądze od
zlecającego kontrakt, czyli głównie GDDKiA, miały otrzymać dopiero po
zakończeniu inwestycji. W sytuacji, gdy dana firma wzięła udział w kilku
inwestycjach jednocześnie, groziło to utratą przez nią płynności
finansowej.
Dodatkowym problemem był wzrost kosztów zarówno usług,
jak i materiałów budowlanych, ale przede wszystkim paliwa. W efekcie
okazywało się, że poniesione sumaryczne koszty przewyższały wartość
przetargu.
Zdaniem Marka Wyszyńskiego, dodatkowym problemem
podwykonawców było przerzucanie na nich kosztów poprzez układanie się
przez generalnego wykonawcę inwestycji np. z dostawcą szalunków. Główny
wykonawca zmuszał podwykonawcę do korzystania z usług takiej firmy,
windując za nie cenę. - W przypadku mojej firmy okazało się, że dostawca
szalunków żądał za ich wypożyczenie o jedną trzecią więcej niż średnia
cena oferowana przez inne firmy - wyjaśnia pan Marek. Podobną diagnozę
stawia były minister transportu, poseł PiS Jerzy Polaczek. - Od dwóch
lat przestrzegałem, że wykreowanie wielu zadań inwestycyjnych według
formuły "Projektuj i buduj" przez obecny rząd wymusza na całym rynku
budowlanym w Polsce wyścig w oferowaniu jak najniższej ceny za ich
wykonanie. W wielu wypadkach były one niższe nawet od kosztorysu GDDKiA.
To sprawiało, że firmy albo same oszukiwały, albo padały ofiarą
oszustw. Z tego powodu budowane inwestycje są "z niższej półki" -
wskazuje poseł Polaczek.
Rząd nie potrafił zapewnić nie tylko
uczciwych reguł rozliczeń między głównymi wykonawcami a podwykonawcami,
ale nawet przestrzegania jakości budowanych odcinków, o czym świadczą
liczne afery z powodu stosowania niewłaściwych materiałów do budowy
dróg. - Tym bardziej dziwi fakt, że w nadzorowaniu tych prac uczestniczą
przedstawiciele okręgowych oddziałów GDDKiA. Poza tym działał cały
łańcuch firm, wykonujących na zlecenie obecnego rządu funkcję tzw.
inżynierów kontraktu. Mieli oni nadzorować poszczególne fazy budów, od
fazy projektowania po zakończenie inwestycji. Tylko w latach 2008-2011
wydano na ten cel ok. 1,4 mld zł - podkreśla Jerzy Polaczek.
Kto ugasi pożar?
Skala problemów finansowych, jakie występują z powodu złej organizacji
przetargów i rozliczeń przy budowie dróg w Polsce, może pogrążyć cały
rynek firm budowlanych w naszym kraju, i to na długie lata. - Te
nieprawidłowości chwieją całym rynkiem budowlanym w Polsce, od małych
firm po duże spółki notowane na giełdzie. Sytuację pogarsza fakt, że w
najbliższych latach będzie się zmniejszać liczba inwestycji
infrastrukturalnych - zauważa poseł Polaczek. Z powodu obecnych
problemów zlikwidowane mogą zostać nawet tysiące małych polskich firm
budowlanych i drogowych. Wszystko to sprawia, że marnowana jest szansa
na powstanie dużych polskich firm, które po zakończeniu wielkich
projektów infrastrukturalnych w naszym kraju mogłyby wygrywać duże
kontrakty za granicą. Co gorsza, od 2009 roku rząd współfinansuje
projekty drogowe z długów zaciągniętych poprzez emisję obligacji.
Co
dziś można zrobić? - W tej sytuacji pozostaje tylko ograniczać skalę
pożaru wywołanego przez rząd PO - PSL - mówi krótko poseł Polaczek. Nie
ukrywa, że są duże wątpliwości, czy przyjęty w ubiegłym tygodniu w
ekspresowym tempie przez rząd projekt ustawy regulującej spłatę
niezaspokojonych należności przedsiębiorców za niektóre prace wykonywane
przy budowie autostrad i dróg wystarczy, aby zaspokoić roszczenia
wszystkich poszkodowanych przedsiębiorców.
Mariusz Bober
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120608&typ=my&id=my07.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
6. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Historia Świata, mówi nam, że wielkie cesarstwa upadały jak domki z kart przy najmniejszym podmuchu zefirku.
Upadło cesarstwo rzymskie, bizantyjskie, imperium Karola Wielkiego, imperium sowieckie, III, ponoć mająca istnieć tysiąc lat rzesza niemiecka, ta III upadła po 12 latach.
Tak samo upadnie urzędnicze państwo, współczesna Unia Europejska po latach piętnastu, a może szybciej.
Państwami , molochami zarządzać się nie da z jednego tronu, nie ukrywajmy tronu w Berlinie.
Ci co mówią o wyrzeczeniu się tożsamości Polski, to zdrajcy naszych narodowych interesów.Mam tu na myśli R. Sikorskiego, który w Berlinie mówi takim głosem, jaki mu zaprogramował Donald Tusk, B. Komorowski.
Palikot, to tylko nowa mutacja Tuska, który chce zasiąść a wszelka cenę na polskim nocniku
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
7. Szanowny Panie Michale
wyhodowano społeczeństwa konsumpcyjne, teraz mamy sprawdzian, czy niewolnik "mieć" jest także niewolnikiem mentalnym, czy chce też jeszcze "być".
Pozdrawiam serdecznie
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
8. Do Pani Maryli,
Szanowna Pani Marylo,
Cały współczesny Świat hoduje społeczeństwa konsumpcyjne.
Taka jest Ameryka,
taka jest Europa,
Tyle, że przywódcy tych krajów, działają dla dobra swego kraju , społeczeństwa,. Nasi administratorzy pracują na dobro obcych.
W Grecji, Hiszpanii, Portugalii, żaden lewak nie odważy się powiedzieć, by wyzbywano się tożsamości na rzecz innych, tu Berlina
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
9. ilu potrzeba Polaków na spłatę 40 mld euro?
MFW: hiszpańskie banki mogą potrzebować 40 mld euro
wysokości prawie 40 mld euro. Wynika to z opublikowanego w piątek w
Waszyngtonie raportu Międzynarodowego Funduszu Walutowego nt.
stabilności hiszpańskiego systemu finansowego.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
10. Zbigniew Kuźmiuk Już nie
Zbigniew Kuźmiuk
Już nie traktat fiskalny ale unia bankowa i unia polityczna
"Jeszcze dwa miesiące temu głównym instrumentem, który miał zaradzić
kłopotom strefy euro był pakt fiskalny. (...) Okazuje się, że to
wszystko mało, potrzebne są kolejne posunięcia integracyjne".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
11. Megalomania w Europie
Megalomania w Europie prowadzi do jej upadku
http://www.welt.de/debatte/henryk-m-broder/article106444084/Europas-Groe...
Euro i "Stany Zjednoczone Europy" to był niezły pomysł. Przystąpić do niego jednak można tylko przyznając się , że popełniono błąd, błąd który sprawia, że cofa się.
© DPA
Die Euro-Krise treibt überall Menschen auf die
Straße. Vielleicht müssen die Politiker jetzt einsehen, dass die
Vorstellung eines vereinten Europa eine Fiktion ist
tłumaczenie z googla
W 20 lub 30 lat, może nawet wcześniej, dramaty i rozprawy zostanie zapisany w jaki sposób Europejczycy na początku 21 Wiek nie zawiedli projekt "Europa". Świadkowie są podawane w telewizyjnych filmów dokumentalnych na temat wprowadzenia euro, a następnie zniesione.
Jest to kwestia winy się pytanie: Czy Niemców za mocne lub za słabe, inny? Gdyby katastrofa było uniknąć, gdyby uznał pismo na ścianie wcześniej? Chciałbym przewidzieć w tym momencie w historii i oferuje trzy wyjaśnienia.
Celowe przeciwwagą dla USA
Po pierwsze, megalomania prowadzi do zguby. Po
upadku Związku Radzieckiego i jego satelitów na europejskim horyzoncie
pojawiła się idea "Stanów Zjednoczonych Europy" jako przeciwwagę dla
Stanów Zjednoczonych Ameryki. Tam
już było wiele instytucji europejskich, takich jak Parlament Europejski
i Komisję Europejską, które powinny być wzmocnione konstytucji
europejskiej.
Tak
więc, "Traktat ustanawiający Konstytucję dla Europy" powstała, która
została podpisana w październiku 2004 r. podczas ceremonii w Rzymie
przez szefów państw i rządów państw członkowskich UE, ale nigdy nie
weszła w życie, bo nie on ratyfikowany przez wszystkie parlamenty
narodowe było.
Jakie
są przedstawiciele 27 krajów UE uzgodnili wersji pomniejszone, trzy
lata później, w grudniu 2007 r., został podpisany w Lizbonie i jako
"Traktat z Lizbony zmieniający Traktat o Unii Europejskiej i Traktatu
ustanawiającego Wspólnotę Europejską "W grudniu 2009 r. weszła w życie.
Narodziny giganta myszy
Ponieważ
nawet najwięksi europejscy fani nie byli w stanie zapamiętać takie
nazwiska, siedział przez krótki tekst: "Traktat o funkcjonowaniu Unii
Europejskiej." Obejmuje ona około 500 stron. Konstytucja
Republiki Federalnej Niemiec od 1949, nawet z 50 stron w Konstytucji
Stanów Zjednoczonych Ameryki złożone w 1787 roku 15 stron.
Można powiedzieć, że europejski góra pracowali i urodziła gigantycznej myszy he. Czy Amerykanie są ponad 200 lat temu wspólny język, umowa była o funkcjonowaniu Unii Europejskiej przygotowanego w 23 językach. "Stany Zjednoczone Europy" był fajny pomysł, niestety, miał tę wadę, że nie mogą być wprowadzone w życie.
Idea równości prowadzi do zguby
Po drugie, idea równości, pomyślał do logicznego wniosku, prowadzi do destrukcji. Czyli w czasach poprawności politycznej "dyskryminować" nie różni, ale degradacji i dyskryminacji. Pomysł,
że możemy zsynchronizować politycznego, gospodarczego i kulturalnego
życia Finów z Hiszpanów i Portugalczyków oraz wniesienia Polsce w
skrócie, mogą być tworzone tylko przez biurokratów.
Nie tylko osoby indywidualne, grupy etniczne mają także charakter. Będzie
można znaleźć wśród Żydów więcej utalentowanych szachistów jako
sztangista, z Niemcami, groźniejszym i poważni myśliciele niż wśród
Włochów, żaden program finansowania w świecie jest w stanie
zrekompensować muzycznej luki między muzykami bluesowymi w południowej
części Stanów Zjednoczonych oraz orkiestry dęte w Bawarii.
Ustalenie granic na temat rasizmu już. Próba homogenizować fail Europa musiała. Demokratyczne struktury mogą być budowane tylko z dołu do góry. Równość jest dekret z góry, powrót do oświeconego absolutyzmu.
Euro należy do wszystkich, więc nie
Po trzecie, euro jako swoją walutę należy do wszystkich, to znaczy: nie. Każdy,
kto kiedykolwiek mieszkał w mieszkaniu wiedzieć czego się spodziewać:
jak to wygląda w kuchni do ustalenia, nie regularny, ale zaniedbanie. Każdy opiera się na drugiej up czyste. Mieszkańcy
połączyć teraz, a następnie omówić podział zadań, ale w końcu to jest
zawsze taki sam / sama, wegbringt / śmieci i zmywa naczynia, bo on / ona
nie może znieść bałaganu.
Celem nie jest koniecznie do jego popularności wśród innych płaski mieszkańcy. Przeciwnie, kto tak przewyższa jako użyteczny idiota, staje się pośmiewiskiem innych. Był to także w NRD. Podczas gdy prywatne Budynki zostały utrzymane, własność wspólnoty została wydana na próchnicę. Nic
nie było więcej do życia w socjalizmie jako charakterystyczny, jak
brudne, klatki schodowe brudne, za które nikt nie czuł się
odpowiedzialny za sprzątanie, bo wszystko należało.
Wraz
z wprowadzeniem euro jako wspólnej waluty do wiązania swojej walucie,
miarą wartości produktu lub usługi została anulowana. Znak, gulden, frank miał coś konkretnego, euro to wirtualny zespół. Dziesięć lat po jego wprowadzeniu, oczekują cen dla wszystkich odbiorców w starej walucie. Tak więc, nie ma "tożsamość europejska". To tak, jakby zamienić wszystkie hymny przez hymnu europejskiego.
Ładne, ale nie realne pomysły
Idea zjednoczonej Europy jest fikcją, dodał: miły. Ogromny okrągły stół, gdzie wszystko może się odbywać, którzy chcą należeć. Nikt nie jest korzystne, nikt nie jest w niekorzystnej sytuacji. Każdy kraj jest reprezentowany przez Rzecznika, a także Niemiec na Malcie. Jest
prezydent, którego imię nikt nie wie, i wydziela zewnętrznej UE
Komisarz ds. stosunków, każde oświadczenie, że nikt nie bierze pod
uwagę.
Politycy, którzy zostali w domu ma być uratowany z pracy w UE od wpadnięcia w pracy i nieważne. Günther
Oettinger, EU Energy komisarz mianowany Edmund Stoiber, komisarz UE ds.
ograniczenia biurokracji, ostatnio ma także Karl-Theodor zu Guttenberg
otrzymał honorowe stanowisko w UE, będzie dbać o to, "jak internautów,
blogerów i działaczy cybernetycznych w autorytarnych krajach czas trwania mogą być wspierane ". Teraz każdy czeka w jakie hity Röttgen zdolności produkcyjnych w Brukseli.
Euro był fajny pomysł, niestety okazało się niepraktyczne. Trzymać się idei w imię idei, tylko przyznać się do nie muszą upewnić się, że błąd, błąd sprawia, że cofając. Jeśli chodzi o człowieka, który podróżuje pociągiem i włamał się do głośnego lamentu na każdej stacji. Pytany, co miał, odpowiedział: "siedzę w niewłaściwym pociągu, a przy każdym przystanku, podróż dłużej."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
12. Berlin "ratuje" euro Nasz
Wielu zastanawiając się nad sytuacją finansową strefy euro, nie do końca
rozumie istotę sporu, który toczy się wśród krajów Unii Europejskiej. Z pozoru
najbardziej sensowne wydają się propozycje Berlina, wszak w sytuacji ogromnego
zadłużenia oszczędności wydają się koniecznością. Ponieważ do tej pory
poszczególne państwa zadłużały się bez opamiętania, w związku z tym kontrola
budżetów poszczególnych krajów przez Brukselę też jawi się jako rzecz oczywista.
Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana.
To Niemcy najbardziej skorzystały na stworzeniu strefy euro, osiągając
gigantyczne nadwyżki eksportowe. Kraje słabsze nie mogą się obronić przed
napływem wysoko przetworzonych produktów niemieckich poprzez deprecjację własnej
waluty (wówczas towary greckie czy hiszpańskie stałyby się konkurencyjne cenowo
wobec drogich produktów niemieckich), gdyż własnej waluty po prostu nie
posiadają. Doszło do sytuacji, że wspólny system walutowy zablokował naturalne
wyrównywanie potencjałów gospodarczych poszczególnych podmiotów strefy euro.
Nieformalny układ wydawał się dość prosty: Niemcy mają największe zyski ze
strefy euro, pozostałe kraje w zamian za to mogą się bardziej zadłużać.
Oczywiście układ ten musiał się w końcu zakorkować. Jak mówią specjaliści,
dzisiaj nadwyżki eksportowe Niemiec przekraczają wartość zadłużenia krajów
strefy euro. Zatem wielu straciło na unii walutowej, Niemcy potężnie zyskały.
Wszyscy zatem wiedzą, że Berlin jest w stanie "uratować" euro. Angela Merkel
naturalnie godzi się na to, ale za cenę przyspieszenia budowy superpaństwa.
Berlin doskonale zdaje sobie sprawę, że jest to przełomowy czas - albo uda się
szybko doprowadzić do stworzenia rządu gospodarczego w Europie, albo dojdzie w
jakiejś perspektywie do rozpadu strefy euro. Paradoks polega na tym, że euro
było wprowadzone na zasadzie ideologicznej. Nie da się utrzymać wspólnej waluty
bez państwa, które jest jej gwarantem. Waluta euro miała w perspektywie wymusić
na suwerennych państwach narodowych budowę Stanów Zjednoczonych Europy, co
dzieje się na naszych oczach. Nie da się na jakimś terytorium utrzymywać systemu
walutowego, któremu nie towarzyszy władza polityczna w postaci realnego rządu.
Dlatego Angela Merkel zapowiada na koniec czerwca ustalenia w sprawie budowy
"unii politycznej". Mówiąc krótko: Berlin jest w stanie sfinansować długi strefy
euro w zamian za rezygnację z suwerenności państw narodowych na rzecz Brukseli.
Oczywiście Niemcy są przygotowane na dwa warianty, nade wszystko dążąc do
zrealizowania projektu numer jeden, tj. stworzenia Stanów Zjednoczonych Europy.
W sytuacji, gdy wszyscy uczestnicy takiej unii toną w długach, największym
udziałowcem przyszłej politycznej spółki muszą stać się Niemcy, które będą mieć
największą władzę w superpaństwie.
Opór prezydenta Francji Fran÷ois Hollande´a nie jest więc bezzasadny. Wołanie
o możliwość rozkręcenia europejskiej gospodarki poprzez kolejne zadłużenie (np.
za pośrednictwem tzw. euroobligacji) ma na celu, kosztem osłabienia wspólnej
waluty, wyrównanie kosztów kryzysu, tym razem na niekorzyść Niemiec. Napięcie
jest zatem bardzo silne i różne podmioty będą się starały skupić wokół siebie
drobniejszych sojuszników. Francuzów najprawdopodobniej poprą Włosi czy
Hiszpanie, w ślad za eurosceptycznymi Anglikami poszli Czesi, a rząd polski, o
dziwo, popiera projekt niemiecki. Zatem w Europie szykuje się wielka rozgrywka,
której celem jest zbudowanie nowego systemu dominacji. Trzeba jasno stwierdzić,
że to Niemcy mają największe atuty w tej wielkiej europejskiej grze.
Mieczyslaw Ryba
Autor jest wykładowcą na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana Pawła II
oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=1144763
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
13. no to POzamiatane
Prośba Hiszpanii spełniona. Strefa euro poratuje jej kulejące banki kwotą 100 miliardów euro
Strefa euro porozumiała się w sobotę podczas telekonferencji ministrów
finansów co do wsparcia kulejącego sektora bankowego Hiszpanii kwotą do
100 mld euro w formie pomocowych kredytów - podał szef eurogrupy
Jean-Claude Juncker po prawie 3-godzinnych rozmowach.
Madrytowi udało się w sobotę wytargować ważny kompromis z Niemcami i
innymi krajami unijnej Północy, która zwykle forsują coraz mocniejsze
zaciskania pasa. Wbrew obawom wielu Hiszpanów pożyczkom dla sektora
bankowego nie będzie bowiem towarzyszyć żaden nowy program naprawczy
powiązany z koniecznością dodatkowych oszczędności budżetowych (Madryt
musi tylko kontynuować swe obecne plany naprawiania budżetu). Warunkiem
pomocy będzie wyłącznie uzdrawianie sektora bankowego. Reformy
bankowości będą nadzorowane przez ekspertów MFW, czyli do Madrytu nie
będą jeździć trojki (misje KE-EBC-MFW) popychające - jak w Atenach czy
Lizbonie - rząd do kolejnych cięć za pomocą gróźb zamrożenia pomocy.
Obietnica eurolandu co do ratowania sektora bankowego w Hiszpanii nie
uchyla dramatycznego pytania, czy Madrytowi to wystarczy. Za tydzień
odbędą się wybory w Grecji, które w razie wygranej lewicowej SYRIZ-y
(obiecuje zerwanie programu naprawczego UE-MFW) zwiększą ryzyko wyjścia
Aten ze strefy euro i tym samym kryzysowego domina strachu na rynkach
finansowych. Istnieje spore ryzyko, że w takim czarnym scenariuszu
koszty obsługi długu Hiszpanii wzrosną tak bardzo, że będzie potrzebować
pełnego bail-outu (nie tylko dla banków) - a ten jest szacowany na
450-500 mld euro, czyli na granicy obecnych wolnych zdolności
pożyczkowych funduszy ratunkowych eurolandu.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
14. NIEMCY JUŻ SIĘ CZUJA U SIEBIE, NAZYWAJĄ AUTOSTRADY W POLSCE
"Die Welt": A2 imienia króla, który "uratował Zachód"
łączącą Berlin z Warszawą autostradę A2 w Polsce nazwać imieniem kr...
czytaj dalej »
Ponad 500-kilometrowa podróż daje czas, by zastanowić się nad zmienną
historią polsko-niemiecką" - pisze publicysta dziennika Michael
Stuermer w artykule zatytułowanym "Go East".
"Uderzył jak grom"
Dziennik przypomina
również słowa byłego prezydenta Niemiec Christiana Wulffa, który
stwierdził kilka lat temu, że dziś "także islam należy do Niemiec".
"Islam należy do Niemiec? Bez Polaków dziś mówiono by: >>Niemcy
należą do islamu<<" - napisał "Welt".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
15. "Unijnymi pieniędzmi palimy w
"Unijnymi pieniędzmi palimy w piecu. A paczki z Brukseli niedługo się skończą"
Fundusze
unijne wspierają tylko popyt krajowy, zamiast budować innowacyjną
gospodarkę. To palenie pieniędzmi w piecu, mówią niektórzy ekonomiści. »
Bank of China na razie przyjrzy się u nas potrzebom rynku
Dziś działalność operacyjną rozpoczyna polski oddział Bank of China,
jednej z największych instytucji finansowych Państwa Środka. Będzie to
pierwszy chiński bank w naszym kraju.»
"FT": Roubiniego i Fergusona plan dla eurostrefy
Nowojorski
ekonomista Nouriel Roubini i harvardzki historyk Niall Ferguson sądzą,
że plan ratunkowy dla eurostrefy powinien obejmować trzy elementy:
bankowość, reformy strukturalne i wspólną odpowiedzialność za dług.»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
16. IV Rzesza tuz tuż
Minister finansów W. Brytanii: euro zabija ożywienie naszej gospodarki
opublikowanym w artykule zamieszczonym w sobotę na stronach "Sunday
Telegraph", że kryzys strefy euro "zabija" kruche ożywienie gospodarcze w
jego kraju.
Amerykańskie pomysły na kryzys w strefie euro
Ferguson sądzą, że plan ratunkowy dla eurostrefy powinien obejmować trzy
elementy: bankowość, reformy strukturalne i wspólną odpowiedzialność za
dług.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
17. Berlin "ratuje"
Berlin "ratuje" euro
Mieczyslaw Ryba
Wielu zastanawiając się nad sytuacją finansową
strefy euro, nie do końca rozumie istotę sporu, który toczy się wśród
krajów Unii Europejskiej. Z pozoru najbardziej sensowne wydają się
propozycje Berlina, wszak w sytuacji ogromnego zadłużenia oszczędności
wydają się koniecznością. Ponieważ do tej pory poszczególne państwa
zadłużały się bez opamiętania, w związku z tym kontrola budżetów
poszczególnych krajów przez Brukselę też jawi się jako rzecz oczywista.
Tymczasem rzeczywistość jest o wiele bardziej skomplikowana.
To
Niemcy najbardziej skorzystały na stworzeniu strefy euro, osiągając
gigantyczne nadwyżki eksportowe. Kraje słabsze nie mogą się obronić
przed napływem wysoko przetworzonych produktów niemieckich poprzez
deprecjację własnej waluty (wówczas towary greckie czy hiszpańskie
stałyby się konkurencyjne cenowo wobec drogich produktów niemieckich),
gdyż własnej waluty po prostu nie posiadają. Doszło do sytuacji, że
wspólny system walutowy zablokował naturalne wyrównywanie potencjałów
gospodarczych poszczególnych podmiotów strefy euro. Nieformalny układ
wydawał się dość prosty: Niemcy mają największe zyski ze strefy euro,
pozostałe kraje w zamian za to mogą się bardziej zadłużać. Oczywiście
układ ten musiał się w końcu zakorkować. Jak mówią specjaliści, dzisiaj
nadwyżki eksportowe Niemiec przekraczają wartość zadłużenia krajów
strefy euro. Zatem wielu straciło na unii walutowej, Niemcy potężnie
zyskały.
Wszyscy zatem wiedzą, że Berlin jest w stanie "uratować"
euro. Angela Merkel naturalnie godzi się na to, ale za cenę
przyspieszenia budowy superpaństwa. Berlin doskonale zdaje sobie sprawę,
że jest to przełomowy czas - albo uda się szybko doprowadzić do
stworzenia rządu gospodarczego w Europie, albo dojdzie w jakiejś
perspektywie do rozpadu strefy euro. Paradoks polega na tym, że euro
było wprowadzone na zasadzie ideologicznej. Nie da się utrzymać wspólnej
waluty bez państwa, które jest jej gwarantem. Waluta euro miała w
perspektywie wymusić na suwerennych państwach narodowych budowę Stanów
Zjednoczonych Europy, co dzieje się na naszych oczach. Nie da się na
jakimś terytorium utrzymywać systemu walutowego, któremu nie towarzyszy
władza polityczna w postaci realnego rządu. Dlatego Angela Merkel
zapowiada na koniec czerwca ustalenia w sprawie budowy "unii
politycznej". Mówiąc krótko: Berlin jest w stanie sfinansować długi
strefy euro w zamian za rezygnację z suwerenności państw narodowych na
rzecz Brukseli. Oczywiście Niemcy są przygotowane na dwa warianty, nade
wszystko dążąc do zrealizowania projektu numer jeden, tj. stworzenia
Stanów Zjednoczonych Europy. W sytuacji, gdy wszyscy uczestnicy takiej
unii toną w długach, największym udziałowcem przyszłej politycznej
spółki muszą stać się Niemcy, które będą mieć największą władzę w
superpaństwie.
Opór prezydenta Francji Fran÷ois Hollande´a nie jest
więc bezzasadny. Wołanie o możliwość rozkręcenia europejskiej
gospodarki poprzez kolejne zadłużenie (np. za pośrednictwem tzw.
euroobligacji) ma na celu, kosztem osłabienia wspólnej waluty,
wyrównanie kosztów kryzysu, tym razem na niekorzyść Niemiec. Napięcie
jest zatem bardzo silne i różne podmioty będą się starały skupić wokół
siebie drobniejszych sojuszników. Francuzów najprawdopodobniej poprą
Włosi czy Hiszpanie, w ślad za eurosceptycznymi Anglikami poszli Czesi, a
rząd polski, o dziwo, popiera projekt niemiecki. Zatem w Europie
szykuje się wielka rozgrywka, której celem jest zbudowanie nowego
systemu dominacji. Trzeba jasno stwierdzić, że to Niemcy mają największe
atuty w tej wielkiej europejskiej grze.
Autor jest wykładowcą na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim Jana
Pawła II oraz w Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej w Toruniu.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120609&typ=po&id=po15.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
18. Analiza Ofensywa Tuska na
Analiza
Ofensywa Tuska na Euro
Jeśli nie teraz, to kiedy - musi myśleć Donald Tusk,
doświadczany od początku roku spadkiem popularności w sondażach opinii
publicznej. Rozpoczęte wczoraj Euro 2012 może być dla premiera ostatnią
szansą na odwrócenie nieprzychylności wyborców.
> Więcej <
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
19. Pozory stabilności
Pozory stabilności unijnej
Dr Philipp Bagus ekonomista
W strefie euro wiele rządów może finansować
swoje deficyty, a dzięki temu także swoje wydatki, poprzez system banków
centralnych eurolandu. Jak mogą to robić? Rządy mające deficyt finansów
publicznych po prostu drukują rządowe obligacje, których dużą część
skupują następnie banki, wykorzystując je jako zabezpieczenie nowych
kredytów z Europejskiego Banku Centralnego (a dokładnie z europejskiego
systemu banków centralnych). W ten sposób banki komercyjne otrzymują
nowe rezerwy finansowe i mogą nadal zwiększać akcję kredytową. Wzrasta
podaż pieniądza i presja na wzrost cen, a deficyt jest pośrednio
monetaryzowany.
Ta monetarna machinacja nie jest niczym szczególnym,
jeśli działa w podobny sposób we wszystkich współczesnych systemach
finansowych. Szczególne jest to, że w strefie euro nie jeden, ale wiele
rządów może wykorzystywać ten mechanizm do finansowania swoich wydatków
publicznych.
Kiedy grecki rząd "produkuje" deficyt, emituje
obligacje, które kupujące je banki wykorzystują do otrzymywania nowych
rezerw z EBC. W efekcie rośnie podaż pieniądza i cen, ale już nie tylko w
Grecji, lecz w całej strefie euro. Grecki rząd może dzięki temu
uzewnętrzniać, przerzucać część kosztów swojego deficytu w formie
zwiększenia cen w innych krajach. Bodźce systemu przypominają wspólną
tragedię, jak to pokazałem w swojej książce "Tragedia euro" (dostępna
również w języku polskim). Zachęcają one bowiem do utrzymywania wyższego
deficytu niż inne kraje, dzięki czemu najbardziej korzysta się na
należącym do wszystkich zasobie: sile nabywczej euro.
Przerzucanie kosztów
Wydatki rządowe mogą być wykorzystywane też do kupowania głosów. W
krajach strefy euro część kosztów monetaryzacji deficytu jest
przerzucana na obywateli innych państw, którzy przecież nie głosowali za
tym, aby obcy rząd prowadził taką politykę. W ten sposób bezpośrednim
efektem tej tragedii euro jest zachęta do zwiększania rządowych wydatków
i deficytu, jeśli uda się przerzucić koszty tej polityki na mieszkańców
innych państw strefy euro.
Choć władze korzystają na zwiększaniu
deficytu, zwłaszcza w okresie recesji, gdy spadają wpływy budżetowe, to w
ten sposób dochodzi do kumulacji długu publicznego. Innymi słowy, nasz
obecny największy kryzys zadłużenia jest pośrednio skutkiem tragedii
euro. Mimo to jest jeszcze jeden efekt wykorzystywania wyższych wydatków
rządowych, mianowicie brak konkurencyjności w krajach, które mają
najwyższy deficyt finansów publicznych.
Wydatki rządowe pozwalają
władzom na utrzymywanie niekonkurencyjnych gospodarek. Rządy państw
peryferyjnych strefy euro zwiększały zasiłki dla bezrobotnych,
wprowadzały wcześniejsze i hojniejsze świadczenia emerytalne, zwiększały
zarobki i zatrudnienie w administracji publicznej itd. Skutkiem takiej
polityki jest sztuczne utrzymywanie zbyt wysokich wynagrodzeń
wynikających z nieelastycznego rynku pracy lub wpływów związków
zawodowych, a jest to możliwe dzięki temu, że większe wydatki rządowe
łagodzą ich negatywne skutki dla gospodarki.
Zarówno problemy
nadmiernego zadłużenia, jak i braku konkurencyjności są po prostu
skutkami uwydatniającymi problem złego pojmowania i traktowania euro
jako waluty: wiele rządów może finansować swoje wydatki poprzez EBC, a w
dodatku mogą one liczyć na to, że ich rachunki zapłacą władze innych
krajów (które ostatecznie finansują swoje wydatki poprzez druk pieniędzy
przez EBC).
Pakt fiskalny ma być lekiem na te symptomy, usiłując
zredukować deficyty poszczególnych krajów i wymusić poprawę
konkurencyjności ich gospodarek. Aby zmierzyć się z problemem spadku
konkurencyjności, Komisji Europejskiej i Radzie UE przyznano uprawnienia
wymuszania na krajach członkowskich reform strukturalnych poprzez
stosowanie Procedury Nadmiernego Deficytu. Ponadto kraje członkowskie
zgodziły się podjąć działania, "które są istotne dla zapewnienia
prawidłowego funkcjonowania strefy euro w dążeniu do osiągnięcia celu,
jakim jest poprawa konkurencyjności, promocji zatrudnienia, poprawa
zdolności utrzymania stanu finansów publicznych oraz wzmocnienie
finansowej stabilności".
W odniesieniu do długu i deficytu pakt
fiskalny przewiduje m.in. ograniczanie rocznego strukturalnego deficytu
do 0,5 proc. PKB. Te "hamulce finansowe" mają być wprowadzone do
narodowych konstytucji lub równorzędnych aktów prawnych. Państwa
członkowskie, których dług publiczny przekroczy 60 proc. PKB, będą
musiały redukować go o 1/20 w ciągu kolejnych trzech lat. Jeśli zaś dany
kraj będzie miał deficyt powyżej poziomu 3 proc. PKB, KE zaproponuje
podjęcie jego ograniczenia poprzez wszczęcie Procedury Nadmiernego
Deficytu. Jej zastosowanie w celu ukarania danego państwa może być
wstrzymane tylko przez kwalifikowaną większość państw członkowskich.
Kary uznaniowe
Choć cel wydaje się słuszny, to jednak szczegóły regulacji sprawiają, że pakt fiskalny staje się... problemem.
Pierwszy to fakt, że już obecnie funkcjonujący Pakt Stabilności i
Wzrostu miał na celu ograniczenie publicznego zadłużenia i deficytu. To
się jednak nie udało. Zabrakło sankcji automatycznie nakładanych na
kraje naruszające jego postanowienia. Głównym problemem było to, że
winowajcy kryzysów byli sędziami w swoich sprawach, a decyzje o
nakładaniu sankcji były podejmowane na szczeblu politycznym. Niestety,
sankcje czy inne konsekwencje nadal nie są wprowadzane automatycznie.
Przed wprowadzeniem obecnych reform potrzebna była kwalifikowana
większość głosów do wszczęcia Procedury Nadmiernego Deficytu. Teraz
kwalifikowana większość może ją wstrzymać. W ten sposób kary nadal
pozostają w domenie decyzji politycznych, dając wiele miejsca na
interpretację i stosowanie politycznego "wet za wet".
Głównym
problemem paktu fiskalnego jest to, że jego celem jest walka jedynie z
symptomami wskazującymi na problem niewłaściwego pojmowania i
traktowania euro, podczas gdy nadal nie usunięto bodźców zachęcających
polityków do nierespektowania postanowień paktu. Wygląda to tak, jakby
pakt stworzono po to, aby uciszyć pierwszą, ostrą krytykę ze strony
inwestorów, którzy oczekiwali na rozwiązanie problemu nadmiernego
zadłużenia.
Bardziej ukrytym, ale długoterminowym problemem
wynikającym z paktu fiskalnego jest przekazywanie kompetencji z państw
narodowych na poziom UE. Harmonizacja regulacji i stawek podatkowych
może ograniczyć ich regulacyjne i fiskalne uprawnienia. W rzeczywistości
to plany wprowadzenia podatku od transakcji finansowych w UE sprawiły,
że Wielka Brytania odmówiła podpisania porozumienia w sprawie paktu
fiskalnego. Konflikt może znowu odżyć, gdy UE spróbuje znowu narzucić
takie regulacje albo swoją politykę fiskalną krajom członkowskim Unii,
zwłaszcza tym nowo przyjętym z Europy Wschodniej, które niedawno
odzyskały niepodległość po upadku komunizmu. Z powodu tych obaw Czechy
jako drugi kraj członkowski nie zgodziły się na podpisanie paktu
fiskalnego.
tłum. Mariusz Bober
Autor jest absolwentem Wydziału Ekonomii Uniwersytetu w Muenster
(RFN), wykładowcą na Uniwersytecie Króla Juana Carlosa w Madrycie.
Specjalizuje się w polityce walutowej, teorii kapitału i cykli
koniunkturalnych. Jest autorem książek z dziedziny ekonomii.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?dat=20120609&typ=my&id=my09.txt
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
20. Jak Polaków pozbawić
Jak Polaków pozbawić własności
Jan Maria Jackowski
W Polsce znaczna część społeczeństwa jest właścicielem bądź
współwłaścicielem nieruchomości. Według danych Eurostatu, na 100
mieszkań w Polsce 69 jest zamieszkałych przez ich właścicieli. Przy czym
europejski instytut demoskopijny nie uwzględnia w swoich danych ponad
2,5 mln mieszkań, do których przysługuje prawo spółdzielcze. Polacy
coraz częściej są właścicielami, gdyż troska o własny dach nad głową
wynika z naszej mentalności i aspiracji. Mamy bowiem z powodu
doświadczeń historycznych większy imperatyw do wyrzeczeń w celu
uzyskania prawa własności do nieruchomości niż osoby mieszkające w
krajach starej UE.
Jesteśmy społeczeństwem na dorobku, nasz kraj był rujnowany przez wojny,
Niemców i komunistów, a w wyniku księżycowej gospodarki socjalistycznej
w okresie PRL popadliśmy w zacofanie cywilizacyjne i technologiczne.
Jednak mimo tych niesprzyjających warunków zdecydowana większość
właścicieli dochodziła do własnego domu czy mieszkania kosztem ogromnej
determinacji, wyrzeczeń, pomocy rodziny i przyjaciół, budowania całą
rodziną przez lata "systemem gospodarczym", zapożyczenia się na
pokolenie. W PRL większość mieszkańców wsi mieszkała we własnych domach,
a w miastach proces pozyskiwania na własność nieruchomości w wyniku
budownictwa indywidualnego, wykupu mieszkań komunalnych, a następnie
przekształcania prawa spółdzielczego, działalności deweloperów przez
lata przyniósł lawinowy wzrost grupy właścicieli nieruchomości.
Gdy wreszcie wielu Polaków doszło do własnego M, to w czasach PRL żyli w
strachu, że będzie domiar albo konfiskata, a w tak zwanej wolnej Polsce
od połowy lat 90. nieustannie słyszą o pracach nad podatkiem
katastralnym. Ten podatek naliczany procentowo od wartości nieruchomości
przy stawce np. 1 proc. rocznie byłby w polskich realiach podatkiem
wywłaszczeniowym. Przecież ludzie doszli do własnego mieszkania lub domu
ciężką pracą i wieloletnimi wyrzeczeniami, poza tym inwestowali w nie z
dochodów, które już raz zostały opodatkowane, więc taki podatek to w
gruncie rzeczy podwójne drakońskie opodatkowanie obywatela. Przeciętne
mieszkanie w Warszawie jest wyceniane na 500 tys. zł - 1 proc. to 5000
zł rocznie, czyli konieczność ponoszenia dodatkowo ponad 400 zł
miesięcznie kosztów utrzymania mieszkania. Wiadomo, co taki dodatkowy
podatek oznacza dla większości gospodarstw domowych - na początek
obciążenie hipoteki, a w konsekwencji wywłaszczenie.
I choć kolejne władze dementują zamiar wprowadzenia podatku od wartości
nieruchomości, to ostatnio okazało się, że coś jest na rzeczy, bo rząd
PO - PSL w jednym z dokumentów proponuje "zreformowanie systemu podatku
od nieruchomości". Został już powołany przez Donalda Tuska Zespół ds.
Rządowego Programu Rozwoju Zintegrowanego Systemu Informacji o
Nieruchomościach (ZSIN), a więc zdublowany poza księgami wieczystymi
państwowy rejestr nieruchomości i ich wartości, który jest podstawowym
instrumentem do wprowadzenia podatku katastralnego.
Widzimy, jak rząd Donalda Tuska, który specjalizuje się w oszukiwaniu i
grabieniu społeczeństwa (np. emerytury), zabiera się za kolejny obszar.
Mocodawcy tego rządu dobrze wiedzą, że bez własności nie ma wolności, i
dlatego kombinują jak najlepiej Polaków pozbawić ich mieszkań i domów.
Umożliwi to spekulantom z zagranicy masowy wykup nieruchomości za pół
darmo, a Polaków zamieni w półniewolniczą biedotę.
http://www.naszdziennik.pl/index.php?typ=dd&dat=20120609&id=main
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
21. Rosjanie hurtem wykupują
Rosjanie hurtem wykupują rafinerie w Europie. "To był plan"
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
22. niewolników potrzeba !
Rosja próbuje przekierować gospodarkę ze słabnącej Europy na silną Azję
Prezydent Rosji Władimir Putin – a z nim kilkunastu prezesów dużych
koncernów, m.in. Gazpromu, Rosnieftu, Rosatomu i Transnieftu – przybył
wczoraj z trzydniową wizytą do Chin.»
W Niemczech brak rąk do pracy
Aby
niemiecka gospodarka mogła w pełni wykorzystać potencjał, powinna
przyjmować co roku co najmniej 200 tys. specjalistów. W tej chwili firmy
naszych zachodnich sąsiadów poszukują 500 tys. fachowców z różnych
dziedzin.»
G7: Pomoc dla Hiszpanii to krok ku dalszej integracji euro
Państwa
G7 są zadowolone z przyznania przez eurogrupę sektorowi bankowemu
Hiszpanii 100 mld euro pomocy; to ważny krok ku dalszej integracji
fiskalnej regionu - głosi komunikat grupy wydany przez ministerstwo
skarbu USA w Waszyngtonie.»
Lewandowski: Unijny budżet dla najlepszych i najuboższych
Trudno uzasadnić cięcia funduszy strukturalnych. One odpowiadają za odporność antykryzysową Polski. »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
23. Hiszpania jak po wojnie
Hiszpania jak po wojnie
sytuacją po wojnie na kontynencie europejskim, ostrzega Julio Beamonte, dyrektor
Caritas w Madrycie. Hiszpania odnotowuje jeden z najwyższych wskaźników
bezrobocia w swojej historii. Trudna sytuacja wyzwala wzajemną solidarność
Hiszpanów. W minionych trzech latach kryzysu liczba osób, jakimi opiekuje się
Caritas w tym kraju, wzrosła o 150 proc. - z 400 tys. do miliona.
Kryzys ekonomic...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
24. NARADA DWÓCH, CO REZYGNUJĄ Z SUWERENNOŚCI
Donald Tusk spotka się z premierem Hiszpanii
Gdańsku, premier Donald Tusk spotka się z szefem hiszpańskiego rządu
Mariano Rajoy. Politycy rozmawiać będą o sytuacji gospodarczej w
Europie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
25. Hubner: Zmierzamy w kierunku
Hubner: Zmierzamy w kierunku unii fiskalnej. Europie brakuje tylko kropki nad i
- Dziś opinia publiczna, ale także politycy są
zmęczeni przeciągającym się kryzysem. To powinno ich zmobilizować do
działania. Nie ma jeszcze ostatecznego rozwiązania, ale mimo to
wyczuwam, że wytworzyła się...
»
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
26. Plany rewolucji w unii
Plany rewolucji w unii walutowej?
unii walutowej, który zakłada m.in., że kraje strefy euro nie mogłyby
samodzielnie decydować o zaciąganiu nowych długów - informuje w
najnowszym wydaniu niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
27. koment z ONET POD 'REWOLUCJĄ'
~do boju do ~wb: Ta rewlucja to zwykłe oszustwol. Rządy nie będą mogły zaciągać kerdytu, ale prywaciarze finansowy tak. Deutche Bank, BNP Paribank udzeli kredyt komercyjnym bankierom a potem ich straty będą regulować podatnicy całej Europy przez Europejską Kasę Stabilizacyjną. Właśnie tak się dzieje już w tej chwili w Królestwie Hiszpańskim.
Skutki będą podobne do bolszewickiej rewolucji, ale tym razem dyktatura bankierów zamiast dyktatury proletariatu. Wygląda na to, że tylko powszechny ogólnoeuropejski opór może powstrzymać eurotyranów, bankierów i przekupionych przez nich eurokomissarów, przywódców politycznych państw członkowskich zwiń
http://biznes.onet.pl/spiegel-plany-rewolucji-w-unii-walutowej,18493,515...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
28. kosztowne igrzyska
Rok po Euro. Bilans zysków i strat
Dokładnie
rok po meczu otwarcia z Grecją wiemy, że zapowiadany skok cywilizacyjny
okazał się częściowy, a organizacyjny sukces Euro 2012 przyćmił
niedomknięty dach na "basenie narodowym"
Na fali euforii
Po mistrzostwach zaczęto mówić głośno o cywilizacyjnym skoku. Po roku
wiemy już, że okazał się on częściowy, a organizacyjny sukces turnieju
przyćmił później byle niedomknięty dach. Wniosek: reputację buduje się
długo, a stracić ją można w jednej chwili.
Choć może to zbyt duże uproszczenie. W końcu UEFA przyznała Warszawie
organizację finału Ligi Europy w 2015 roku, na przestrzeni kilku kolejny
lat będziemy też gospodarzami innych dużych imprez
sportowych - mistrzostw świata w piłce siatkowej, a później w piłce
ręcznej. Złapaliśmy też wiatr w żagle. Uwierzyliśmy, że potrafimy. I
chcemy więcej – choćby Kraków, który głośno zgłasza swoje aspirację do
organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2022 roku. No i mamy
kilometry nowych dróg, lotniska, kolejowe dworce przestały już straszyć
podróżnych. No i chyba najważniejsze, wreszcie mamy stadiony na
najwyższym poziomie, choć jeszcze nie potrafimy ich zapełnić kibicami.
W kwestii stadionów. UEFA jeszcze przed mistrzostwami zwracała nam
uwagę, że nie mamy pomysłu, jak wykorzystać nowe obiekty, kiedy turniej
się już skończy. Żeby nie generowały strat (na razie przynoszą – red.),
albo żeby nie trzeba było ich wyburzać, jak np. po mistrzostwach w
Portugalii. Teraz historię budowy stadionów prześwietla Najwyższa Izba
Kontroli. Końcowy raport z kontroli ma być znany po wakacjach, ale już
NIK ujawnił, że koncert Madonny z sierpnia ubiegłego roku był
nieopłacalny. Ministerstwo Sportu miało dopłacić do niego ponad 5 mln
złotych.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
29. Jan Pietrzak w "Sieci": "Ta
Jan Pietrzak w "Sieci": "Ta władza nieustannie nam komunikuje, że powinniśmy się polskości wyrzec"
"To, co się wokół nas dzieje, to jest ciągle ta sama napaść, tyle
że tym razem przede wszystkim w kulturowym wymiarze, przeprowadzana za
pomocą mediów. To rodzaj agresji, to wojna medialna i psychologiczna.
Trzeba ją widzieć w perspektywie historycznej, to dalszy ciąg tej samej
pracy zaborców."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
30. Tygodnik "wSieci": Ćwierć
Tygodnik
"wSieci": Ćwierć wieku temu Donald Tusk stwierdził, że „Polskość to
nienormalność". Dziś jego rząd wciela to hasło w życie
"Donald Tusk nie rozwinął się jako myśliciel, zapragnął władzy.
Dwie dekady po sformułowaniu tezy, że „polskość to nienormalność”, jako
premier polskiego rządu rozpoczął realizację szeroko zakrojonego
programu uzdrowienia krajan z owej niechcianej i nienormalnej
przypadłości. Czyli leczenia Polaków z polskości."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
31. jak daleko umowy Tuska poszły, ze po Sikorskim, Palikocie Wałęsa
Wałęsa dla rosyjskiej agencji: "Polska i Niemcy powinny być jednym państwem"
Czas stworzyć nowy porządek świata, z innymi programami i strukturami - mówi Lech Wałęsa w wywiadzie dla rosyjskiej agencji ITAR-TASS. I proponuje: - Powinniśmy stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo
Wywiad - którego były prezydent udzielił w Gdańsku - cytuje serwis internetowy Rmf24.pl. - Świat jest źle zorganizowany. ONZ, NATO i Rada Europy - to idee starej epoki - mówi w nim Wałęsa. I dodaje: - Moja walka doprowadziła do zjednoczenia Niemiec. Granice rozbiliśmy. Na horyzoncie globalizacja. To wszystko wymaga innych programów i struktur.
Jakich? Wałęsa mówi, że ludzi na całym świecie przekonuje do "dyskusji nad nowym porządkiem świata.": - Tak daleko doszliśmy w ramach technicznej modernizacji, że już nie mieścimy się w naszych krajach. Musimy rozszerzyć ekonomiczne, obronne i różne inne struktury, stworzyć z Polski i Niemiec jedno państwo: Europa.
Przeprowadzający wywiad dziennikarze dociekali też, jak legenda "Solidarności" ocenia stosunki polsko-rosyjskie: - Nie można ich nazwać dobrymi. Niemcy przyczynili nam znacznie więcej zła, a stosunki mamy z nimi znacznie lepsze, niż z Rosją. Dlaczego? Bo Niemcy po wojnie przyznali się do wszystkich swoich świństw. Należy raz na zawsze powiedzieć, co kto komu złego zrobił i postawić kropkę. Póki tego nie zrobimy, rana się nie zagoi - odpowiada Wałęsa. Dodał, że jedną ze spraw, które utrudniają relacje Polski i Rosji jest obecnie katastrofa smoleńska. - Są tacy ludzie, którzy żyją historią, przeszłością, specagentami. Oni nie umieją wymyślić nic innego. Dlatego nie wolno im dawać powodu. Takie tematy należy usuwać- podsumował były prezydent.
Wałęsa dla rosyjskiej agencji.
"Zrobić z państw Polski, Niemiec jedno państwo Europa"
czytaj dalej »
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
32. SLD - Olejniczak
Olejniczak: Polska stanie się częścią europejskiej federacji
- Integracja europejska to zjawisko pozytywne, tak więc możliwe, że w przyszłości powstanie europejskie państwo federalne – mówi w rozmowie z Onetem Wojciech Olejniczak. – Korzyści ze współpracy są obopólne. My mamy nowe drogi, a Niemcy sprzedają nam maszyny, przy pomocy których te drogi są budowane – dodał eurodeputowany SLD, odnosząc się do pomysłu Lecha Wałęsy dotyczącego zacieśnienia związków pomiędzy państwami europejskimi.
Z potrzebą zacieśnienia integracji w ramach szerokiego europejskiego projektu zgadza się także Wojciech Olejniczak. Eurodeputowany SLD zaznacza, że "postulat integracji, która miałaby ograniczać się do połączenia tylko Polski i Niemiec, byłby szkodliwy dla idei Europy federalnej".
- Polska i Niemcy to tylko dwa elementy większej europejskiej układanki. Możliwe, że w przyszłości powstanie europejskie państwo federalne, w skład którego wejdzie kilkanaście lub nawet kilkadziesiąt innych państw – w tym, oczywiście, także Polska i Niemcy – ocenia Olejniczak. Jak jednak dodaje, nie jest to postulat "ani na dziś, ani na jutro".
Zdaniem polskiego europosła, pogłębiająca się integracja europejska to "pozytywna tendencja" z uwagi przede wszystkim na harmonizację na poziomie usług społecznych oraz podatków. - Zależy mi na tym, ażeby europejski model socjalny był rzeczywiście jednym wspólnym modelem, a nie zbiorem 28 modeli krajowych. Sądzę, że również Polacy oczekują, że członkostwo w Unii Europejskiej przyniesie podobne standardy w edukacji czy służbie zdrowia, jakie obowiązują w Niemczech, Francji, czy w Szwecji – dodaje.
Olejniczak, zapytany o możliwą opozycję poszczególnych państw wobec tworzenia europejskiej federacji, odpowiada, że w interesie Starego Kontynentu leży pogłębiona współpraca. Jako przykład takiej kooperacji polityk Sojuszu wymienia właśnie Polskę i Niemcy.
- Niemieckie społeczeństwo cały czas łoży na rozwój infrastruktury w Polsce. Polska jest największym beneficjentem unijnej polityki spójności, jej owoce widać w każdej polskiej miejscowości. Przypomnę, że 20 proc. unijnego budżetu pochodzi właśnie z Niemiec, co oznacza, że każdy kilometr polskiej autostrady został w jednej piątej sfinansowany przez niemieckiego podatnika – podkreśla Olejniczak w rozmowie z Onetem.
Eurodeputowany SLD zaznacza, że "korzyści z europejskiej integracji są obopólne". - My mamy nowe drogi, a Niemcy sprzedają nam maszyny, przy pomocy których te drogi są budowane. Na integracji zyskują więc wszyscy – stwierdził Olejniczak. – A najlepszą odpowiedzią na obawy o eurosceptycyzm były ostatnie wybory w Niemczech, w których zwyciężyły partie proeuropejskie – dodaje.
http://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/olejniczak-polska-stanie-sie-cz...
Michał KarnowskiKiedy spiskowa teoria staje się rzeczywistością. "Zadziwia upór z jakim Wroński zaprzecza tym oczywistym oczywistościom"
"Lech Wałęsa uczciwie nazwał politykę zagraniczną obecnej ekipy:
chodzi o przyłączenie Polski do Niemiec. A ile byłoby krzyku gdyby to
ktoś z naszych redakcji napisał, że władzy chodzi przerobienie nas na
landy...".
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
33. 10. Whsp_Dzieci Zamojszczyzny
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
34. Palikot: Uznajemy odrębność
Palikot: Uznajemy odrębność etniczną Ślązaków
- Jestem za autonomią, Polska na niej zyska, jeśli to
nie będzie kosztem jej rozbicia, bo Polski dzielnicowej nie chcemy -
stwierdził w Katowicach Palikot
Europejski Kongres Żydów z pomocą byłego Prezydenta Polski- Aleksandra Kwaśniewskiego żąda wyrzeczenia się przez Europejczyków swojej cywilizacyjnej tożsamości!
http://grandeurope.wordpress.com/2013/11/12/europejski-kongres-zydow-z-pomoca-bylego-prezydenta-polski-aleksandra-kwasniewskiego-zada-wyrzeczenia-sie-przez-europejczykow-swojej-cywilizacyjnej-tozsamosci/
Aleksander Kwaśniewski i Moshe Kantor
17 września b.r. Prezydent Europejskiego Kongresu Żydów Moshe Kantor i
były Prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski, wezwali Unię Europejską –
za pośrednictwem założonej przez siebie Europejskiej Rady ds. Tolerancji i Pojednania (ECTR)
– do stworzenia „krajowych jednostek nadzoru” które miałaby się
zajmować profilaktycznym monitorowaniem wszystkich obywateli 27 krajów
UE celem wyłapywania jednostek podejrzanych o „nietolerancję”.
Przygotowany przez nich raport Framework National Statute for the Promotion of Tolerance[1] proponuje
min., aby ów „specjalne jednostki administracyjne” działały w ramach
Ministerstw Rządowych poszczególnych państw i zajmowały się
implementacją zapisów dyrektywy w życie.
European Dignity Watch (EDW), pozarządowa organizacja non-profit z siedzibą w Brukseli stojąca na straży wolności osobistych & odpowiedzialności, fundamentalnych praw i rodziny ostrzega w swoim komunikacie, iż zaproponowana przez szefów ECTR dyrektywa nakłada rządową kontrolę na społeczne i ekonomiczne funkcjonowanie obywateli w najszerszym tego słowa znaczeniu.[2] Ponadto zwraca uwagę na podwójne standardy światopoglądowe zaprezentowane w owym dokumencie:
Mianowicie, z jednej strony raport stanowi (Sekcja 4(f)), iż: nie ma powodu, aby wykazywać się tolerancją wobec osób nietolerancyjnych, przynajmniej w zakresie swobody do ekspresji ich poglądów. Natomiast z drugiej definiuje „tolerancję” (Sekcja 1) jako… poszanowanie i akceptację swobody wypowiedzi, zachowania i rozwoju odrębności jakiejś grupy.
Prócz tego, projekt statutu mówi dalej, że oszczercze komentarze
wypowiedziane publicznie i skierowane przeciwko jakiejś grupie celem jej
oczernienia, narażenia na śmieszność, bądź o charakterze fałszywych
oskarżeń winny być klasyfikowane jako zniesławiające i w związku z tym, traktowane jako akty nietolerancji, oraz tzw. hate crimes (czyli
na tle nienawiści, karane na mocy min. polskiego kk). Niestety, w
tekście statutu nie znajdziemy odniesienia do tego, jak ów zapisy mają
się do swobody wypowiedzi, która jest jednym z fundamentalnych wartości
na jakich zbudowana jest UE, biorąc pod uwagę, że mogą być stosowane
wybiórczo, a sankcję w nim przewidziane, wymierzane wyłącznie wobec
ideologicznych przeciwników środowisk marksistowsko-lewicowych,
prowadząc nawet do np. delegalizacji ugrupowań konserwatywnych pod
pretekstem homofobii (za przejawy której mogą być poczytane np. marsze w
obronie tradycyjnie pojmowanej rodziny), czy nacjonalizmu i rasizmu (za
które z kolei, mogą być poczytane deklarację o np. dumie z bycia
Polakiem, Francuzem itd.). Innymi słowy: dopuszczalne stanie się
wyłącznie manifestowanie poglądów twórców dyrektywy – natomiast
wszystkie pozostałe, szczególnie te stojące w opozycji do nich, zostaną
prawnie zdelegalizowane jako myślozbrodnia – tworząc tym samym fundament pod nowy totalitaryzm- Reżim Politycznej Poprawności.
Na marginesie warto zaznaczyć, iż oczywiście w historii działania obu
organizacji (tzn. ŚKŻ i ECTR) trudno doszukać się jakichkolwiek
przejawów krytyki pod adresem supremacjonistycznych środowisk
żydowskich, rasistowskiego nauczania rabinów (zobacz: Prawdziwe korzenie antysemityzmu),
czy polityki samego Izraela na rzecz którego osobno działają, a
będącego prawdziwym duchowym spadkobiercą ideologii zawartej min. w
nazistowskich Ustawach Norymberskich (zobacz: Podwójne standardy Syjonistów).
Ponadto we wspomnianym dokumencie znajdujemy jeszcze perełki pokroju: integracja jakiejś mniejszości w ramach danego narodu nie musi oznaczać konieczności jej asymilacji.
Skoro Panu Kantorowi (i Kwaśniewskiemu) z Europejskiego Kongresu Żydów
(będącego odnogą Światowego Kongresu Żydów) tak bardzo podobają się
niezasymilowane hordy muzułmańskich fanatyków w Europie, które jego
zdaniem „wzbogacają poszczególne narody”, pytaniem pozostaje, dlaczego
nie walczy o zniesienie umocowanego w ustawodawstwie Izraelskim
„rasistowskiego” trzeba by powiedzieć – idąc tym tokiem rozumowania –
zapisie o żydowskiej naturze Izraela (konstytucyjnej zasadzie na
podstawie której wszelkie mniejszości w tym państwie traktowane są
niczym Żydzi w III Rzeszy)? Czy można wskazać przykład większej
hipokryzji? (zobacz: Podwójne standardy Syjonistów)
W Sekcji 6 – poświęconej implementacji postanowień statutu –
znajdujemy zapis o „obowiązku” państwa do zapewnienia mniejszościom
„specjalnej protekcji”, w tym (!) „preferencyjnego traktowania”
wykraczającego poza zwykły „szacunek oraz tolerancję”- co rzekomo wynika
z „historycznego doświadczeń”. Jak należy rozumieć ów zapis i co może z
niego w praktyce wyniknąć? Na przykład konieczność sfinansowania
manifestacji homoseksualistów ze środków państwowych, jeżeli Ci sobie
tego zażyczą, oraz jednoczesny zakaz dla analogicznej manifestacji w
obronie tradycyjnie pojmowanej rodziny – co przecież może obrazić
pierwsza, „mniejszościową” grupę, którą należy traktować na zasadzie
„preferencyjnej”. Pytanie tylko co będzie następne, parada zwolenników
pedofilii i obniżenia ustawowego wieku kontaktów płciowych do 6 lat?…
Mało tego, omawiany statut nakłada także na rząd obowiązek (Sekcja 8)
zapewnienia już od „szkoły podstawowej” po „uniwersytety”
indoktrynacji w ideologicznym duchu lewicowego liberalizmu i
tolerancji, a także kursy dla dorosłych i przedstawicieli służb
mundurowych! Ponadto (Sekcja 9): żąda się, aby mass media publiczne (w
tym Internet), jak i prywatne propagowały ów wartości, oraz …tłumiły
przekazy przeciwstawne, nad czym czuwać ma specjalna komisja powołana
specjalnie do tego celu!
Zaprawdę, brakuje już tylko zapisu o wideo ekranie w każdym domu i zaułku, plakatów z napisem: Wielki Brat patrzy!, oraz Wojna to pokój. Wolność to niewola. Ignorancja to siła…
EDW definiuje te starania jako element szerokiego dziś trendu, domagającego się ustanowienia takich idei jako oficjalnej polityki UE. Ponadto ostrzega: podejście to [tzn. wynikające z zaleceń omawianego dokumentu] może
prowadzić do sytuacji nieuzasadnionych podejrzeń co do jednostki lub
grupy. Oparte na przynależności religijnej grupy i szkoły, wyznawcy
danej religii, czy nawet rodzice chcący uczyć dzieci pewnych
tradycyjnych dla danej narodowości wartości, mogą stać się podejrzanymi o
szerzenie nietolerancji ze wszystkimi tego konsekwencjami.
Co gorsza, zaadoptowanie ów rozwiązań jako oficjalnej linii UE
może doprowadzić do stawiania komuś zarzutów na niejasnym fundamencie.
Pociągnie to za sobą dramatyczne naruszenie podstawowego prawa do
ekspresji [osób nie mieszczących się w kluczu dopuszczalnych poglądów], ponieważ jednostki i grupy będą się samocenzurować z obawy o oskarżenie o naruszenie zasad niedyskryminacji […] Z
pewnością zaadoptowanie tych rozwiązań, z ich dojmującym, wszechobecnym
rygorem nadzoru stanie się czarnym dniem europejskiej demokracji.
Jak widać Aleksander Kwaśniewski, prominentny członek PRL-owskiego
establishmentu, syn antypolskiego oficera NKVD Izaaka Stolzmana
(1921-1990), wyssał, chciałoby się rzec: z mlekiem ojca, przekonanie o
konieczności masowej regulacji faktów celem stworzenia nowego
marksistowskiego reżimu (Marksizmu Kulturowego) w Europie – Unii
Europejskiej; będącej narzędziem, obok Stanów Zjednoczonych w rękach
Żydowskich Supremacjonistów.
Marksizm Kulturowy, jak każdy inny reżim musi zacząć bowiem, od
penalizacji krytyki pod swoim adresem. Dlatego, dziś największym
zagrożeniem dla świata jest nie kilka tzw. zbójeckich państw pokroju
Korei Północnej, Iranu, czy organizacji takich jak Al-Kaida – co usiłuje
się nam wyperswadować – a Syjonistyczny, plemienny imperializm pragnący
kontroli nad polityką, ekonomią i mass mediami wszystkich narodów w
celu zapanowania nad nimi, oraz wypełnienia odwiecznej żydowskiej
aspiracji stania się narodem ponad inne narody- narodem prawdziwie
wybranym.
[1]http://www.europarl.europa.eu/meetdocs/2009_2014/documents/libe/dv/11_revframework_statute_/11_revframework_statute_en.pdf, 12 XI 2013.
[2] http://www.europeandignitywatch.org/day-to-day/detail/article/double-standards-on-tolerance-promoted-in-european-parliament.html, 12 XI 2013.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
35. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Bolek już kompletnie zmysły postradał.
Bolek; Kzysztof Wyszkowski napisał tylko część twego życiorysu.
Ja napisze o dziadkach !
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
36. Kulczyk prawie jak Palikot:
Kulczyk prawie jak Palikot: Nasze przywiązanie do kultury, ziemi i języka, obciąża Europę
Jan Kulczyk postanowił najwyraźniej nawiązać do przesłania Janusza Palikota o „wyrzeczeniu się polskości.
CZYTAJ WIĘCEJ: Palikot wyrzeka się polskości. „Czasem trzeba podziękować nawet przeciwnikowi politycznemu’
Najbogatszy Polak podczas panelu dyskusyjnego „Migracje we
współczesnej Europie – pułapka czy szansa” który odbył się w Katowicach,
mówił o polskiej mentalności, która - zdaniem biznesmena - przeszkadza w sukcesie przedsiębiorczym.
— podkreślał.
Kulczyk bagatelizował też problem emigracji Polaków.
— ubolewał.
W jego opinii nie da się pogodzić polskiej tożsamości z wyzwaniami, jakie stoją przed nami w XXI wieku.
— zakończył Kulczyk.
http://wpolityce.pl/polityka/194711-kulczyk-prawie-jak-palikot-nasze-prz...
Kulczyk 'człowiekiem wolności" GW i TVN24
Już są! Mamy finalistów plebiscytu "Ludzie Wolności". Spośród tysięcy kandydatów zostało 25 wspaniałych
Czekamy na Państwa głosy - to one zadecydują, kto zostanie człowiekiem wolności. Głosować można do 31 maja.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/0,0.html#TRNavPoz#ixzz319Xz6Py8
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
37. Do Pani Maryli
Szanowna Pani Marylo,
Palikot to tylko jeden z wielu posłów.
O wyrzeczeniu się tożsamości mówił w Berlinie minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Jego stanowisko w Polsce poparli B. Komorowski i D Tusk.
Moim zdaniem to zdrada
Ukłony moje najniższe
Michał Stanisław de Zieleśkiewicz
38. Palikot proponuje reformy
Kandydat Twojego Ruchu przekonywał również, że konieczne jest
przekształcenie Polski w państwo świeckie. Księża muszą płacić takie
same podatki jak wszyscy obywatele - uważa Palikot. Państwo nie może łożyć na kościoły i finansować lekcji religii. Zapewnił, że jeśli zostanie prezydentem, wycofa lekcje religii ze szkół.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
39. 16:24 "Mówią: trzeba ginąć
"Mówią: trzeba ginąć za Polskę". Antywojenna mowa Palikota
W sobotę odbyła się konwencja wyborcza kandydata na
prezydenta Janusza Palikota. Lider Twojego Ruchu uderzył mocno w tony...
czytaj dalej »
Lider Twojego Ruchu
uderzył mocno w tony antywojenne mówiąc, że - jako prezydent Polski -
"nigdy nie pozwoli na to", żeby w działaniach wojennych zginął choć
jeden polski obywatel. - Strasznie trudno jest powiedzieć "nie, nie chcę
umierać dla Polski. Chcę żyć dla Polski" - mówił.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
40. Niemiecka prasa atakuje
Niemiecka prasa atakuje polski rząd. „Nacjonaliści w Polsce rozbijają państwo”
Komentatorzy niemieckich gazet ostro krytykują w sobotę polskie
władze w związku z opinią wydaną przez Komisję Wenecką na temat
Trybunału Konstytucyjnego w Polsce. „Sueddeutsche...
Szydło przekaże opinię Komisji Weneckiej do Sejmu. „Prace powinny podjąć wszystkie kluby”
– W związku z tym, iż rozwiązanie tej sytuacji wymaga współpracy
wszystkich sił politycznych w Polsce, pani premier Beata Szydło,
traktując z powagą opinię Komisji i szanując...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
41. tego kłamcy Frasyniuka nie warto w d.. kopnąć
"Z Polski powinien pójść sygnał: Angela, nie pozwolimy, by PiS odbudowało mur berliński" (http://www.tvn24.pl)
Jesteśmy w Unii Europejskiej i mamy prawo oczekiwać od niej reakcji. Wiele pokoleń walczyło, by żyć w wolnym państwie - powiedział. W jego opinii elementem wolnego państwa jest obecność w UE. - Oczekujemy twardej reakcji. Z Polski powinien pójść bardzo mocny sygnał: Angela, nie pozwolimy, by PiS i Jarosław Kaczyński odbudowali mur berliński - podkreślił.
Jak ocenił, Jarosław Kaczyński próbuje przeprowadzić Polaków z powrotem do Europy Wschodniej, natomiast osoby biorące udział w manifestacjach organizowanych przez Komitet Obrony Demokracji chcą, by Polska została w Europie Zachodniej. - Walczymy o nasze prawa i swobody - podkreślił Frasyniuk. Zapytany, czy określenie, że w Polsce mamy stan wojenny, nie jest zbyt ostre, bo w 1981 r. protestujących aresztowano i zamykano w więzieniach, odpowiedział: - Wychodzimy na ulice i radykalizujemy swoje wypowiedzi, żeby nas nie zamykano do więzienia. Jak dodał, do organizatorów marszów KOD docierają już jednak informacje, że służby pukają do drzwi uczestników o 6 rano. - Pytanie, kiedy zapukają po nas - pytał Frasyniuk.
Uważam, że po drugiej stronie jest tak nieprawdopodobne chamstwo, które nas zalewa, że część ludzi z marszów jest trochę bezradna - ocenił. - Za chwilę na ulicach pojawi się okrzyk "Kaczor KOD-u nie pokona, raczej skończy jak ta wrona" - powiedział, nawiązując do słynnego hasła "Orła wrona nie pokona". Zapytany, czy taka radykalizacja języka jest dobra, powiedział, że lepiej jest dziś mówić w sposób radykalny, niż jutro wykrzykiwać takie hasła zza murów więziennych. - Słucham o kompromisie (proponowała go ws. ustawy o TK premier Szydło partiom opozycyjnym - red.). To tak, jakby grupa przestępcza przyszła do prokuratury i powiedziała: zalegalizujcie nasze działania, a my wypuścimy trzech waszych - stwierdził. Zwrócił się też do prezesa PiS: - Jarku, stoisz nie tam, gdzie stało ZOMO, ale gdzie został Putin albo Łukaszenka. Będziemy krzyczeć: zdradziłeś ludzi z Armii Krajowej, zdradziłeś "Solidarność", zdradziłeś własnego brata - powiedział.
http://www.tvn24.pl/frasyniuk-wladza-wprowadza-stan-wojenny,626919,s.html
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
42. smutne,za takich ludzi,nasi Przyjaciele kiedyś szli do więzienia
teraz jedni przymierają głodem na ubogich emeryturach,jeśli takowe dostali a Ono ,ono szydzi z nas i naszych marzeń o Wolnej Polsce,Polsce niezależnej,dostatniej i sprawiedliwej... frasyniuk ,przestań jątrzyć i powoływać się na Autorytety,bo ty do nich na pewno nie należysz...
fałszywa legenda,sprzedajne pomysły...
gość z drogi
43. Do dzisiaj
głęboko oddycham z ulgą, że się nie wygłupiałam: http://blogmedia24.pl/node/58567
I nie poszłam do więzienia :)
44. a być może tak niewiele brakowało :)
pamiętam Twoją opowiedzianą kiedś przygodę ....we Wrocławiu :)
gość z drogi
45. warszawski korespondent "Süddeutsche Zeitung" (SZ) Florian Hass
ZeitOnline opublikował rozmowę z prezesem TK. Andrzej Rzepliński zdecydowanie zaprzeczył temu, że w Polsce panuje kryzys konstytucyjny. Zaznaczył, że w myśl przepisów polskiej konstytucji premier Beata Szydło jest zobowiązana do opublikowania wyroku z 9 marca 2016 w Dzienniku Ustaw, "jej odmowa jest nie do zaakceptowania", a sam Rzepliński nie zamierza dyskutować na temat jakichkolwiek kompromisów w tej sprawie.
Na pytanie, czy nowy rząd dąży do likwidacji TK lub pozbawienia go uprawnień, Andrzej Rzepliński przyznał, że nie potrafi przepowiedzieć, co jest celem tego działania. Ocenił, że "to, o co zabiega obecna władza jest prawną anarchią".Przewodniczący TK przyznał, że czuje się zagrożony, ale pomimo tego, będzie nadal orzekać. Według Rzeplińskiego trwa "kampania zniesławiania" jego osoby. Świadczy o tym jego zdaniem porównanie do irańskiego ajatollaha, stojącego ponad parlamentem i prezydentem, jakiego użył wobec niego szef MSZ.
"Polityka nie odpowiada mojej osobowości"
Kłamstwem określił sugestie prezesa PiS, który w jednym z w wywiadów stwierdził, że głównym problemem w sporze rządu z TK jest jego przewodniczący, "szkodzący społeczeństwu i działający jak polityk, a nie sędzia" oraz, że ma on "zakusy na prezydenta Polski". - Nigdy nie byłem politykiem, to nie odpowiada mojej osobowości. Jestem uniwersyteckim profesorem - powiedział Rzepliński.
Na pytanie, czy wie o planach zwolnienia wszystkich sędziów Trybunału Konstytucyjnego, przewodniczący TK odpowiedział, że są takie plany, a nawet odpowiedni projekt. - W myśl tego wszyscy sędziowie zostaliby naraz zwolnieni i zastąpieni nowymi. W mojej opinii jest to niezgodne z konstytucją - podkreślił Rzepliński. Zapewnił, że gdyby do tego doszło, zaakceptuje to i "nie będzie wnosił skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu".
Zapytany, czy po zakończeniu kadencji - w grudniu - wróci na uniwersytet, Rzepliński wyznał: - Marzę o tym, by znowu przesiadywać w bibliotece uniwersyteckiej i zajmować się pracą akademicką.
"Rzepliński symbolem walki"
Również "Süddeutsche Zeitung" w artykule zatytułowanym "Znowu sparaliżowany" zajmuje się obecną sytuacją polskiego Trybunału Konstytucyjnego oraz relacjami przewodniczącego TK i prezesa PiS .
"Andrzej Rzepliński przewodniczący Trybunału Konstytucyjnego stał się symbolem walki przeciwko rządowi, który usiłuje pozbawić TK władzy"- pisze warszawski korespondent "Süddeutsche Zeitung" (SZ) Florian Hassel.
Opisuje on obszernie tło konfliktu, wspomina początki znajomości Andrzeja Rzeplińskiego i Jarosława Kaczyńskiego, sięgające końca lat 60-tych. Nawiązuje też do okresu, kiedy obaj ponownie zetknęli się w latach 90-tych, w czasie kiedy partia Porozumienie Centrum Jarosława Kaczyńskiego opracowała propozycję zmian konstytucji. Wtedy nie przewidywały one w ogóle istnienia Trybunału Konstytucyjnego.
"Süddeutsche Zeitung": Rzepliński przewidział ruch Kaczyńskiego
W 2007 roku, przypomina gazeta, Jarosław Kaczyński przygotował projekt ustawy przewidujący ograniczenie kompetencji TK. Nie weszła ona w życie, gdyż rząd PiS po dwóch latach upadł. Jak pisze dalej opiniotwórczy dziennik z Monachium, Andrzej Rzepiński przewidywał problemy. - Już przed rokiem miałem pewność, że jeśli Kaczyński wróci do władzy, pierwsze co zrobi, to wystąpi przeciwko Trybunałowi Konstytucyjnemu - cytuje słowa przewodniczącego TK.
- Kaczyński i jego poplecznicy wierzą w szaloną ideę nieliberalnej demokracji. Chcą nas odsunąć od Europy, bo nie są w stanie jej zrozumieć - ocenił Rzepliński.
Niedawno w TOK FM prof. Andrzej Zoll, b. prezes TK, też przypomniał, że już w 2007 roku PiS miało plany sparaliżowania TK. Przygotowało wtedy bardzo podobną nowelę ustawy o Trybunale do tej właśnie uchwalonej. - To powtórzenie tego, co PiS zamierzał zrobić za czasów swoich pierwszych rządów. PiS planował likwidację kompetencji TK i czy samej niezależności Trybunału - mówił Zoll.
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,19816102,rzeplinski-w-ni...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
46. W „GW” już otwarcie zwalczają
W „GW” już otwarcie zwalczają polskość. Władze radia złe, bo puszczają… „Rotę”
„Dziś jej treść budzi kontrowersje, głównie za sprawą trzeciej
zwrotki, która zaczyna się od słów: ‘Nie będzie Niemiec pluł nam w
twarz’”.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
47. Kwaśniewski: to koniec
Kwaśniewski: to koniec Wielkiej Brytanii, to wielka zmiana dla UE
To jest koniec Wielkiej Brytanii, to jest wielka zmiana dla Unii
Europejskiej - tak b. prezydent Aleksander Kwaśniewski skomentował
prognozy wyników brytyjskiego referendum w sprawie członkostwa w UE.
Komorowski: po Brexicie Polska powinna wspierać głębszą integrację UE
w ogromnym stopniu osłabia Unię Europejską, a słaba UE to też słabsza
pozycja Polski, dlatego Warszawa powinna skorygować swoją politykę wobec
Brukseli i dążyć do zacieśniania integracji - powiedział w piątek były
prezydent Bronisław Komorowski.
Trump: Brytyjczycy odzyskali kontrolę nad swoim krajem. To wielka rzecz
się o nominację Republikanów w listopadowych wyborach prezydenckich w
USA Donald Trump oświadczył w piątek, że głosując w referendum za
opuszczeniem Unii Europejskiej Brytyjczycy "odzyskali...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
48. Co Brexit oznacza dla Polski?
--------------------------------------
Kto zdecydował o Brexicie? Zandberg wskazuje: To oni pokazali światu środkowy palec
Zandberg: Porzucona klasa robotnicza zdecydowała o rozpadzie UE
2. "To oni zapłacili cenę za likwidację przemysłu i przywileje londyńskiego City"
3. Jeden z liderów partii Razem pisze też o niedawnej wizycie na wyspach
Adrian Zandberg komentuje wynik referendum w Wielkiej Brytanii. Jeden z liderów Razem niedawno był na wyspach, gdzie - jak relacjonuje - "panowała atmosfera zbliżającej się katastrofy".
"Tam,
gdzie życiowa stabilizacja skończyła się wraz z przemysłem, przestrogi,
że Brexit zagrozi stabilności, przyjmowano z ironicznym uśmiechem.
Referendum stało się okazją do symbolicznego przytarcia nosa 'tym na
górze'" - pisze Zandberg.
Otwarta droga do neoliberalizmu
Jego
zdaniem o wyniku referendum zdecydowały głosy wyborców z dawnych,
robotniczych twierdz Partii Pracy. "Sprowadzeni do roli odbiorców
kurczących się zasiłków pokazali światu środkowy palec. W praktyce
niestety otworzyli zapewne drogę do dalszych cięć wydatków socjalnych i
neoliberalizmu pożenionego z ksenofobią, żywiącego się szczuciem na
imigrantów z Europy Wschodniej" - podsumowuje gorzko.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
49. RozmowaSikorski: Widzimy
Rozmowa
Sikorski: Widzimy efekt tchórzostwa brytyjskich polityków i szczucia na Unię
Paweł Wroński: Zaskoczony wynikiem referendum?
Radosław Sikorski, były szef MSZ: W zeszłym tygodniu sondaże
były złe, ostatnio tendencja odwróciła się, więc poszedłem spać w
błogiej nieświadomości. Obudziłem się w sytuacji, gdy Unia Europejska
otwarta na kierunek atlantycki i anglosaski, zapewniający równowagę,
bezpieczeństwo i dobrobyt już nie istnieje.
Co do tej sytuacji doprowadziło?
- To efekt wieloletniego procesu szczucia na Unię Europejską w
brytyjskich gazetach i tchórzliwej, eurosceptycznej narracji brytyjskich
polityków.
Pan dobrze zna Davida Camerona. Co nim kierowało, gdy podejmował decyzje o referendum? Był pewny, że je wygra?
- Wiem to z całą pewnością, że gdy podejmował referendum, był
przekonany, że przegra następne wybory parlamentarne i nie będzie musiał
decyzji i referendum wykonywać. To był cyniczny, oportunistyczny akt
zarządzania eurofobami we własnej partii. Okazało się, że wybory wygrał i
obietnicy musi dotrzymać. Zapewne nie zdawał sobie sprawę, że zapewnia
sobie w ten sposób miejsce w historii.
Ale nie tylko Brytyjczycy mówią, że konieczne jest zreformowanie Unii.
- Unię trzeba reformować. Próbowano uczynić ją bardziej
transparentną i zapewnić większy wpływ obywateli na jej działanie. Dwa
nieodpowiedzialne referenda w Holandii i we Francji pogrzebały projekt
konstytucji dla Europy.
To, że Unia jako dzieło człowieka nie jest doskonała, wszyscy
wiemy, ale stopień fałszywej świadomości wśród obywateli brytyjskich na
jej temat jest niebywały. Tydzień temu "Financial Times" opublikował
tabelkę dotyczącą podstawowych danych ekonomicznych, jak skala handlu z
Unią czy Chinami i Brazylią. Okazało się, że wiedza Brytyjczyków na ten
temat jest dramatycznie sprzeczna z rzeczywistością i to na niekorzyść
Unii Europejskiej. Brytyjczycy przez swoją klasę polityczną i medialną
przez lata byli po prostu zniechęcani do UE.
Jakie będą pierwsze efekty dla Polaków?
- Dla Polaków na Wyspach? Już pojawiają się pierwsze informacje,
że po wyjściu z Unii Europejskiej będzie przeprowadzana "łagodna
repatriacja" imigrantów. Zapewne chodzi o imigrantów z Europy Środkowej.
Cóż to za paradoks, że nasi imigranci w Wielkiej Brytanii głosowali na
eurosceptyczne PiS, Kukiza i Korwina.
Mówię raczej o naszej polityce. Czy pana
zdaniem dokument "założenia polskiej polityki zagranicznej", który
zakładał, że Wielka Brytania jest naszym sojusznikiem strategicznym na
rok 2016, jest zdezaktualizowany?
- Ja już w rozmowie z "Wyborczą" bezpośrednio po wystąpieniu
ministra Witolda Waszczykowskiego uznawałem, że wskazanie Wielkiej
Brytanii jako strategicznego sojusznika to kardynalny błąd. W kontekście
zapowiadanego referendum tego rodzaju deklaracja brzmiała jak słowa
Józefa Becka z 1939 roku, że traktat Ribbentrop-Mołotow nie zmienia
naszej sytuacji. Teraz widzimy, co był wart nasz strategiczny sojusz w
kontekście Unii Europejskiej. Za tego rodzaju błędy się płaci.
Uważam zresztą, że to jest wielki przykład dla naszych polityków
z PiS. W Wielkiej Brytanii takie nacjonalistyczne, godnościowe
ględzenie doprowadziło do zniechęcenia obywateli i wyjścia z Unii.
Przestrzegam od lat: uważajcie, o czym marzycie. Sytuacja, gdy
wszyscy inni w Europie, z Niemcami na czele, mają być wspólnotowi, a my
przy nacjonalistycznej retoryce chcemy ugrywać nasze partykularne
interesiki, nie jest stabilna. Nasza polityka "wyrwać, co się da z Unii,
i w krzaki" może się skończyć tak jak w Wielkiej Brytanii.
W jaki sposób ta sytuacja wpłynie na Unię Europejską.
- Tego jeszcze nie wiemy. David Cameron podał się do dymisji.
Jest niemal pewne, że kolejny premier wychodzącej z Unii Wielkiej
Brytanii będzie jeszcze bardziej eurosceptyczny. Tu skutki są
nieprzewidywalne. Rozwód może być aksamitny, ale często rozwody bywają
burzliwe, a najczęściej kosztowne. Mogę sobie wyobrazić, że kolejny
premier Wielkiej Brytanii zadeklaruje: OK, od dzisiaj nie płacimy
składki do budżetu unijnego. W reakcji Unia Europejska wprowadzi cła i
restrykcje handlowe dla Wielkiej Brytanii.
Wielka Brytania podjęła zobowiązania co do
budżetu unijnego. Można przypuszczać, że przynajmniej przez dwa lata
powinna na niego łożyć.
- Oczywiście, że powinna. Wieloletni budżet UE powstał przy
aktywnym udziale Wielkiej Brytanii i z jej powodu został obniżony, co
David Cameron uznał za zwycięstwo. Tylko ja nie wiem, jaka będzie
reakcja, jeśli państwo uroczyście "ogłasza niepodległość". Można uznać
to zobowiązanie za nieważne. Nie znamy poziomu nieodpowiedzialności
kolejnego rządu.
Czy oznacza to mniej pieniędzy dla Polski?
- Fundusze europejskie po wyjściu Wielkiej Brytanii na pewno nie wzrosną, a raczej pewne jest, że się zmniejszą.
W trybie pilnym w niedzielę zbiera się
grupa państw założycieli Unii Europejskiej. Wybrano tę formułę, by
ograniczyć udział takich państw jak Polska? To początek budowy twardego
jądra UE i marginalizacji innych państw?
- Moim zdaniem jest to rezultat naszej polityki osłabiania Unii.
Byliśmy krajem w ramach Trójkąta Weimarskiego, którzy dzięki tej
współpracy reprezentował członków założycieli w naszym regionie. Przy
naszym potencjale graliśmy ponad wagę, ale pazurami trzymaliśmy się w
tym gronie, by mieć wpływ na decyzję. Do tego jednak wymaga się, by
zawodnik grał zgodnie z zasadami gry i proponował rozwiązanie korzystne
dla wszystkich. Nie zaprasza się niesfornego bobasa, który nie umie się
zachować i gra na osłabienie klubu.
I co powie ta "karolińska Europa"?
- "Karolińska Europa" powie, że jest potrzebny nowy scenariusz i
nowy pomysł na Europę, i zacznie go realizować. To jest ostatni moment,
by nasz rząd próbował przeprosić się z Europą. Innym wyjściem jest
psioczyć na Unię, pyskować, pyskować i doprowadzić do kolejnego rozpadu.
Rezultat może być podobny do brytyjskiego, czy sami się
zmarginalizujemy. Skutek dla Polski będzie gorszy. Brytyjczycy mają
bombę atomową, mają finansowe centrum City of London i są na wyspie. Oni
sobie poradzą.
Cały tekst: http://wyborcza.pl/1,75398,20296181,sikorski-to-co-sie-stalo-to-efekt-wieloletniego-procesu-szczucia.html
Sikorski: Brexit to efekt nacjonalistycznego ględzenia. W Polsce powinniśmy o tym pamiętać
Z ostatniej chwili:
-
Nacjonalistom nie wystarcza wyobraźni. Uważają się za wyjątkowych i dla
nich naturalnym stanem rzeczy jest, że inni są wspólnotowi,
altruistyczni, a oni mogą grać wyłącznie na siebie. Tylko tak nie chce
być w realnym życiu. Nacjonalizm budzi inne nacjonalizmy, a na końcu
wszyscy tracą - mówi Radosław Sikorski, były minister spraw
zagranicznych, w rozmowie z Romanem Laudańskim.
Niemieccy politycy przedstawili szokujący plan nowej Europy: rząd europejski, przyjmowanie…
Wicekanclerz Niemiec wspólnie z Martinem Schulzem przedstawili
dzisiaj „Plan 10 punktów”, który prezentują jako antidotum na Brexit. Słowem kluczem w planie niemieckich polityków jest transnarodowość. Z całego
opracowania bije bowiem myśl, że należy raz na zawsze skończyć
z państwem narodowym oraz zastąpić jego instytucje sterowaniem
centralnym z Brukseli (czytaj: z Berlina). Schulz i Gabriel twierdzą,
że to przez państwa narodowe (sic!) dzisiaj na naszym kontynencie jest
tak niebezpiecznie. Postulują, że „trzeba zakończyć to skupianie się
na małych, pojedynczych państwach.” I dodają: „W średniej perspektywie
czasu doprowadzi to do utworzenia europejskiego FBI.”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
50. marna kopia Palikota Rychu Swetru
Unia Europejska będzie się integrować przede wszystkim w ramach strefy euro - stwierdził w "Kropce nad i" lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Jego zdaniem, Polska powinna rozpocząć debatę na temat przyjęcia europejskiej waluty i zademonstrować w ten sposób chęć dalszej integracji. - Dla nas fundamentem jest to, abyśmy uczestniczyli w tym, jak UE ma wyglądać później - ocenił.
Zdaniem Petru po Brexicie integracja będzie postępować w węższym kręgu, najprawdopodobniej w ramach strefy euro, czyli - jak stwierdził - państw, które chcą i "mogą się dogadać". Ocenił, że powstanie Europa nawet nie dwóch prędkości, ale trzech. - Pierwsza prędkość to będzie strefa euro. Druga to będą kraje, które są blisko strefy euro, nie mają euro, ale blisko współpracują, np. takim krajem jest Dania. I trzecia prędkość, czyli prawie na oucie Polska i Węgry - ocenił. Petru tłumaczył, że "na oucie" oznacza podejrzenie, że "Polska może być kolejnym krajem, który wyjdzie" z Unii Europejskiej ze względu na eurosceptyczny rząd. - Jeżeliby szukać kraju, który jest najbardziej eurosceptyczny po Wielkiej Brytanii w Unii Europejskiej, to niestety jest Polska - przekonywał. Rząd na spalonym Petru stwierdził, że przyjaźń z Wielką Brytanią i obranie jej przez rząd PiS na sojusznika było "fundamentalnym, strategicznym błędem". - Witold Waszczykowski w swoim expose w sprawie polityki zagranicznej powiedział, że to jest nasz główny sojusznik w Unii Europejskiej. I to jest przykład, jak polityka zagraniczna naszego rządu została złapana na spalonym. Bo to jest spalony - ocenił. Trzeba wyciągnąć wnioski, uderzyć się w pierś i powiedzieć: Wielkiej Brytanii nie ma, wracamy do poprzednich wspólnych znajomych i staramy się uczestniczyć w debacie, a nie - że się obrażamy - powiedział. - Nie będziemy przy stole decyzyjnym, nawet nie wiemy, co tam się dzieje - zauważył, mówiąc o prowadzonych rozmowach nt. przyszłości Unii. Odwołać Tuska? "Absurd" Petru podkreślił, że apele Jarosława Kaczyńskiego i innych polityków PiS, by opracować nowe traktaty zostało na Zachodzie odebrane jako "propozycja eurosceptyczna". - Propozycja traktatu jest w drugą stronę niż Unia idzie - ocenił. I dodał: - Żeby takie rzeczy przeprowadzić, trzeba z kimś rozmawiać. Z tego, co wiem, Jarosław Kaczyński nie rozmawia z przywódcami unijnymi. I druga kwestia: on proponuje traktat, którego nikt nie chce - powiedział. Lider Nowoczesnej za "absurdalne" uznał propozycje, by odwołać przewodniczących Rady Europejskiej Donalda Tuska i Komisji Europejskiej Jean-Claude'a Junckera. - Oczywiście, to nie jest sukces, że Wielka Brytania wychodzi, ale oni muszą teraz tym pasztetem się zająć - oświadczył. (http://www.tvn24.pl)
http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/petru-boje-sie-europy-trzech-pr...
Zapłacimy za mrzonki o Międzymorzu czy Grupie Wyszehradzkiej. W chwili
próby, gdy UE będzie definiowana na nowo, nikt nie zadzwoni do Warszawy z
zapytaniem, jaki mamy pomysł na obecny kryzys" – powiedział w wywiadzie
udzielonym gazecie "Newsweek" Radosław Sikorski.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
51. Co oznaczają deklaracje Schetyny ze szczytu EPP w Helsinkach?
na kongresie Europejskiej Partii Ludowej w Helsinkach zapowiedział,
że gdy jego partia powróci do władzy, zaproponuje wejście Polski
do strefy euro.
— powiedział delegatom Europejskiej Partii Ludowej.
To o tyle
ciekawa zapowiedź, że badania opinii publicznej w Polsce jasno
wykazują, że Polacy są - na dziś - przeciwni takim decyzjom, pomysłom,
propozycjom. W zależności od sondażu, 50, 60, a nawet 70 procent
pytanych jest na „nie” (a dodatkowo - trend w ostatnich latach jest
raczej negatywny). Polacy umieją zerkać na Grecję czy Włochy i wyciągać
wnioski: jak to ujął ostatnio Jacek Czaputowicz, samo wejście do eurozone nie daje nam pewności wzrostu znaczenia, decyzyjności, suwerenności. A może okazać się, że jest wprost przeciwnie.
— zastanawia się na łamach „Polski The Times” Piotr Zaremba.
Skąd
więc taka, a nie inna deklaracja Schetyny? Powodów może być kilka.
Po pierwsze, i najważniejsze, takie są oczekiwania ze strony
europejskich partnerów i koalicjantów Platformy, a zwłaszcza Niemiec.
I Angela Merkel, i inni dzisiejsi przywódcy UE chcieliby zapewne
otrzymać taką obietnicę od dużego, a dziś przecież krnąbrnego kraju UE.
Dałoby to dzisiejszej UE chwilę oddechu, a brukselskim elitom niezły
wizerunkowy zastrzyk. Teza o presji znajduje również potwierdzenie też
w nieformalnych rozmowach rządów Polski i Niemiec (z tego roku),
w trakcie których Berlin naciskał, by Warszawa zadeklarowała jakąś formę
wstąpienia choćby do unii bankowej (w zamian na przykład
za odpuszczenie grillowania Polski w Brukseli). W PiS rozważano ten
temat, ale - jak na razie - nie zyskał on odpowiedniej dynamiki.
Po drugie,
temat strefy euro mógłby być dla Platformy - mimo wszystko - niezłą
kartą przy wyborach europejskich, a te przecież już za moment. Jakieś
30-35 procent Polaków jest zwolennikami przyjęcia euro, i choć
to mniejszość, to jeśli temat zostałby odpowiednio opakowany i sprzedany
(powiedzmy, jako „za” lub „przeciw” integracji europejskiej w ogóle,
jako deklarację, że nie jest się za „Polexitem”), to kto wie, czy
Koalicji Obywatelskiej nie udałoby się dzięki temu urwać dodatkowe
3-4 punkty procentowe, kluczowe z perspektywy walki o kolejne mandaty
do Parlamentu Europejskiego.
Warto również zwrócić uwagę
na jeszcze jeden aspekt w wypowiedzi lidera Platformy ze szczytu EPP.
Schetyna stwierdził - również w Helsinkach -, że dzięki powstaniu
Koalicji Obywatelskiej udało się zatrzymać „ofensywę Kaczyńskiego”
i dalsze zdobywanie władzy przez PiS w wyborach samorządowych.
Co ciekawe, w podobnym tonie wynik ostatnich wyborów samorządowych
zaprezentował na łamach „New York Timesa” Sławomir Sierakowski.
To o tyle
charakterystyczne, że przecież nawet pobieżne wyniki wyborów wskazują,
że to PiS zdobyło kilka kolejnych przyczółków swojej władzy. Czy można
było osiągnąć więcej, to pytanie na osobny tekst (sam uważam, że tak),
ale opowieści, że PiS „po latach dominacji stracił wyborców w wielkich
miastach” mają się nijak do rzeczywistości.
Niemniej jednak
zapewne ktoś tam w Brukseli czy Berlinie, nie wchodząc głębiej w dane
i szczegółowe rezultaty, bo nikt na to nie ma czasu i ochoty, uwierzy
Schetynie i Sierakowskiemu, że ostatnie wybory są symptomem wielkiej
zmiany, jaka czeka Polskę w roku 2019. Na podstawie takich
oderwanych od realiów „analiz”, deklaracji gorliwości ws. strefy euro
czy podziękowań dla KE i PE za jednoznaczną postawę ws. polskiego rządu
(Schetyna podziękował za to na wspomnianym szczycie w Helsinkach)
Platforma zapewne otrzyma glejt słuszności od europejskich elit.
Strategia to obliczona na krótkotrwały, kruchy efekt, ale w tym
znaczeniu skuteczna. A że nieprawdziwa? To kwestia wtórna wobec walki
o schedę na opozycyjnej stronie w Polsce.
Grzegorz Schetyna
odkrył w Helsinkach kilka swoich wyborczych kart. I choć co prawda nie
są one zaskakujące, to powinny być przedmiotem refleksji, bo na ich
podstawie można odczytać, jaką strategię przyjmie Platforma (i cała KO)
na najbliższe wybory. Schetyna po skonsumowaniu Nowoczesnej i jako takim
uporządkowaniu sceny opozycyjnej, obrał kurs na Europę. Będzie zapewne
jeszcze więcej przestróg przed Polexitem i jeszcze większa presja
na kurs zbliżenia z Brukselą. To ruch strategicznie ciekawy, ale
i ryzykowny; tym bardziej gdyby miało dojść do głębszego przetasowania
na unijnej arenie po wiosennych wyborach. Niemniej jednak - wypowiedzi
szefa PO trzeba odnotować.
https://wpolityce.pl/polityka/420378-co-oznaczaja-deklaracje-schetyny-ze-szczytu-epp-w-helsinkach
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
52. I ten człowiek był
I
ten człowiek był prezydentem RP?! Komorowski: "Cały świat wyrobił sobie
opinię, że Polska jest dzikim, nacjonalistycznym krajem"
na miejscu min. Brudzińskiego zacząłbym od podziękowań skierowanych
do policjantów i żołnierzy (…) za to, że w takim gigantycznym chaosie
decyzyjnym ze strony całej sfery politycznej. Zdołali opanować ten
gigantyczny żywioł
— powiedział w programie „Kropka nad i” były prezydent Bronisław Komorowski.
— zaznaczył.
— atakował rozmówca Moniki Olejnik.
— dodał.
Jak zaznaczył:
Odnosząc się do spalenia flagi UE, powiedział:
Jednocześnie Komorowski nie widział niczego niestosownego w maszerowaniu z czekoladowym orłem.
— grzmiał były prezydent.
Odnosząc się do postawy Andrzeja Dudy, stwierdził:
Jak zaznaczył:
Jednocześnie Komorowski zauważył:
Prawdziwa jazda bez trzymanki nastąpiła jednak w finale wywodu Bronisława Komorowskiego.
— grzmiał gość TVN24.
Po tych słowach nikogo nie powinno dziwić, dlaczego Bronisław Komorowski nie jest już prezydentem.
gah
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
53. Niemcy chcą bronić swoich
Niemcy chcą bronić swoich interesów unijną armią? Merkel: Musimy stworzyć oddziały europejskie
Powinniśmy pracować nad tym, by pewnego dnia mieć
prawdziwą europejska armię – mówiła w środę w PE w Strasburgu kanclerz
Niemiec Angela Merkel. Te słowa wywołały wiele emocji na sali plenarnej.
Merkel mówiła w PE o tym, że UE potrzebuje więcej solidarności. Wśród
najważniejszych obszarów, w których UE jej zdaniem powinna być
zjednoczona, wymieniła m.in. politykę zagraniczną i bezpieczeństwo.
Jak powiedziała, w tym obszarze kraje powinny zrezygnować z
jednomyślności tam, gdzie pozawalają na to traktaty. „Musimy stworzyć
oddziały europejskie. (…). Powinniśmy pracować, by pewnego dnia mieć
prawdziwą europejska armię” – zaznaczyła.
Po tych słowach rozległy się oklaski oraz buczenie na sali. Sytuację uspokajał szef PE Antonio Tajani.
Jak dodała kanclerz, wspólna europejska armia mogłaby pokazać światu,
że wśród państw europejskich nie będzie wojny. Dodała, że taka armia
nie byłaby przeciwko NATO i że „nikt nie chce kwestionować klasycznych
sojuszy”. Zaznaczyła, że powinny istnieć wspólne szkolenia wojskowe.
W Parlamencie Europejskim niemiecka kanclerz przedstawia swoją wizję
przyszłości Unii Europejskiej w debacie z europosłami i przewodniczącym
Komisji Europejskiej Jean-Claudem Junckerem. Parlament przeprowadził do
tej pory jedenaście debat na temat przyszłych kierunków integracji
europejskiej z udziałem jednego z szefów państw lub rządów Unii, w tym z
premierem Mateuszem Morawieckim.
Merkel: Mamy niestety Europę dwóch prędkości. To decyzja niektórych krajów UE
Niemiec Angela Merkel mówiła w PE, że Europa dwóch prędkości jest
niestety dziś faktem. Jak tłumaczyła, wynika to z tego, że nie można
zmusić krajów do wejścia do Schengen czy np. Polski do przyjęcia euro.
Juncker o wizji Europy: "Zgadzam się z tym, co powiedziała kanclerz Merkel"
Szef
Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker powiedział w PE w Strasburgu,
że całkowicie zgadza się z wizją Europy przedstawioną przez kanclerz
Niemiec Angelę Merkel. Jego zdaniem miała ona rację, gdy w...
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
54. Merkel: Państwa narodowe
Merkel: Państwa narodowe powinny być gotowe do oddania suwerenności
narodowe powinny być obecnie gotowe do oddania suwerenności" -
zaapelowała kanclerz Niemiec Angela Merkel w niedawnej debacie w
Berlinie. Zastrzegła jednak, że powinno to się odbyć w sposób
uporządkowany i z niezbywalną rolą krajowych parlamentów.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
55. En passant napisał tekst:
Doktryna Breżniewa-Timmermansa, zwana „zasadą ograniczonej suwerenności” – to sowiecka doktryna stwierdzająca, że w krajach Unii Europejskiej "obowiązuje" ograniczenie niepodległości państw członkowskich na rzecz interesów "wspólnoty". Tłumaczono zatem, że interwencja w państwie członkowskim nie jest agresją lecz obroną przed ingerencją wrogiej ideologii. Była stworzona nie dla usprawiedliwienia interwencji w Czechosłowacji 20 sierpnia 1968 (operacja "Dunaj" [link]), ale na potrzeby ideologiczne. Po raz pierwszy treść tej doktryny była opublikowana 26 września 1968 r. w artykule S. Kowalowa pt. „Suwerenność i międzynarodowe zobowiązania państw socjalistycznych”, na łamach „Prawdy”. Szerzej przedstawiona przez ministra spraw zagranicznych ZSRR Andrieja Gromykę na sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, 3 października 1968.
Współcześnie doktryna Breżniewa-Timmermansa sformułowana jest w bardzo nieostrej formule prawnej artykułu 7 TUE [link], powołującym się na praktycznie niezdefiniowane pojęcia "wartosci europejskich" wyliczonych w artykule 2 TUE [link]. Sformułowania prawne artykułów 2 i 7 Traktatu o Unii Europejskiej [link] są na tyle ogólnikowe, iż zawsze dają pretekst do interwencji przeciwko Niepodległości każdego państwa członka UE.
[link] Docent zza morza pokazał wypowiedź pana Jean Moneta jako jedno z wielu ostrzeżeń. Taki jest szatański plan realizowany przez środowiska europejskiej władzy politycznej i finansowany wielkimi pieniędzmi. Jeśli mamy pozostać Polską w Chrystusie - musimy działać skutecznie, musimy działając - myśleć strategicznie.
michael
56. Kwaśniewski: Wzrasta fala
Kwaśniewski: Wzrasta fala nacjonalizmu, niektórym wręcz marzy się polexit, oby lewica przygotowała się do eurowyborów
wybory do Parlamentu Europejskiego będą najważniejszymi od wielu lat,
bo w Europie wzrasta fala populizmu i nacjonalizmu – ocenił w piątek b.
prezydent Aleksander Kwaśniewski podczas spotkania europejskiej lewicy w
Krakowie.
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl
57. Polska lewica chce, żeby
Polska lewica chce, żeby modlitwa stała się myślozbrodnią. "Nie będziemy mogli spokojnie modlić się nawet w kościołach"
To wydaje się prawdziwą „obietnicą wyborczą“.
Katarzyna
Kotula, posłanka Lewicy na Sejm, napisała, że jej partia, gdy dojdzie
do władzy, zakaże modlitwy przed szpitalami i klinikami aborcyjnymi.
— napisała Kotula w sieciach społecznościowych, komentując wiadomość z Wielkiej Brytanii.
W Wielkiej
Brytanii zakazano modlitw w okolicy budynków, w których przeprowadzane
są aborcje. To bardzo kontrowersyjna decyzja, o którą cały czas toczą
się zaciekłe dyskusje. CZYTAJ RÓWNIEŻ: „Nie” dla życia. „Ustawa wymierzona w organizacje katolickie uczestniczące w modlitwach przed hiszpańskimi szpitalami”
Na obszarze
150 metrów wokół klinik aborcyjnych zabronione jest wyrażanie uczuć
religijnych. Nawet cicha modlitwa. Dwie osoby, które odważyły się
zatrzymać na chwilę na tym „chronionym” terenie i pomodlić się, zostały
już zatrzymane. Są to aktywistka pro-life Isabel Vaughan Spruce i ksiądz
Sean Gaugh. Oboje zostali aresztowani w Birmingham za modlitwę, której
nawet nie odmówili na głos.
W ten sposób modlitwa
do chrześcijańskiego Boga stała się pierwszą oficjalną „myślozbrodnią”
na Zachodzie. Spełniła się wizja George’a Orwella z jego
arcydzieła „1984”.
Długo zajęłoby nam wyliczenie wszystkich
powodów, dla których decyzja władz w Wielkiej Brytanii jest błędna.
Między innymi zagraża swobodom obywatelskim i religijnym oraz stanowi
niebezpieczny precedens dla społeczeństwa demokratycznego.
Pani
poseł Kotula jednak wcale się tym nie martwi. Wszystkie te wątpliwości
rozwiązałaby w prosty sposób - zakazem. I zrobiłaby to zgodnie
z tradycją polityczną partii, do której należy. Tradycja, w której
represje wobec katolików są preferowaną metodą.
Polska według „totalsów”
I właśnie
taka będzie Polska, którą obóz totalnej opozycji już dla nas
przygotowuje, pewny swojego zwycięstwa w nadchodzących wyborach. Polska,
gdzie modlitwa w miejscu publicznym będzie przestępstwem. Jednocześnie
nie będziemy mogli spokojnie modlić się nawet w kościołach, bo zawsze
będzie istniała możliwość, że Msza św. zostanie przerwana przez jakiś
działaczy lewicowych.
Którzy, oczywiście, nie zostaną za to ukarani.
Tak jak ukarani nie zostali lewaccy aktywiści z Poznania.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Wdarli
się do kościoła, zastawili ołtarz transparentami podczas Mszy Świętej,
ale sąd ich uniewinnił! Powód? „Nie zrobili tego złośliwie”
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl