I znów mamy się zamknąć?

avatar użytkownika toyah
Miałem bardzo szczery zamiar nie odezwać się słowem ani na temat planowanego zabójstwa, ani też ostatecznej egzekucji Eluany Englaro. Z dwóch powodów. Pierwszy to taki, że ja po prostu – i zupełnie dosłownie – nie mam siły wchodzić w dyskusję z ludźmi, dla których okazja przyłożenia ręki do pozbawienia zycia człowieka chorego, czy jedynie słabego, jest tak atrakcyjna, że na tym poziomie oni po prostu ze swoim człowieczeństwem sobie nie radzą. Drugi powód to ten, że nie mam najmniejszych wątpliwości, że wśród ludzi wrażliwych na świętość ludzkiego życia jest wystarczająco dużo osób bardziej kompetentnych i wymownych ode mnie. I że oni o wiele bardziej przekonująco wyrażą to wszystko, co w tych smutnych chodzi po mojej biednej głowie. I pewnie miałem rację. Przez minione dni bardzo uważnie słuchałem i czytałem wypowiedzi ideowo bliskich mi osób, najpierw proszących o litość dla dziś już zmarłej kobiety, a ostatnio już tylko apelujących o opamiętanie na przyszłość. A przyszłość ta nie rysuje się bardzo jasno. Jeszcze kilka lat temu, zwolennicy teorii mówiącej, że to zdrowi i silni mają pierwszeństwo w kolejce do uroków życia, prowadzili bardzo energiczną akcję na rzecz aborcji na początku tego życia i eutanazji na jego końcu, z tym zastrzeżeniem, że im chodzi zaledwie o jakość życia osób poddawanych eliminacji. Obecnie obserwujemy sekwencję prowadzącą raczej do poprawiania jakości życia tych, którzy pozostają. Proszę zwrócić uwagę. Eluana Englaro nie musiała być sztucznie podtrzymywana przy zyciu. Ona nie musiała być stymulowana zewnętrzną aparaturą, która nie pozwalała jej umrzeć. Jej nie podawano specjalnych środków, które umożliwiały jej oddychanie, trawienie, czy jakiekolwiek inne życiowe czynności. Ją tylko trzeba było nakarmić, gdy była głodna i dać pić, kiedy była spragniona. Bo sama tego robić nie potrafiła. No i trzeba pewnie było do niej czasem mówić, licząc na to, że uda nam się do niej dotrzeć. Bo to że myśmy nie słyszeli, co ona mówi do nas, to już wiemy. Okazało się, że i to było dla świata zadaniem zbyt obciążającym. Więc umarła. Dlaczego postanowiłem, mimo wcześniejszych postanowień, napisać ten tekst? Otóż zainspirowały mnie tu trzy zdarzenia. Pierwsze, to wczorajsze wystąpienie Kazimiery Szczuki, którą powiedziała, że na wieść o śmierci Włoszki, ona jest „szczęśliwa”. Drugie, to dzisiejszy wstęp do pewnego wpisu w Salonie i słowo „ulga”. Trzecie zdarzenie, to dzisiejszy tytuł na pierwszej stronie Gazety – „Kościół nie chce grać w spektaklu Berlusconiego” i wyjaśnienie, że - szczęśliwie - sprawa zabójstwa Eluany Englaro jest już powoli wyciszana, bo właśnie Kościół nie chce brać udziału w czymś – z punktu widzenia Gazety – brudnym i nieszczerym. Te trzy przesłania nagle mi uświadomiły, jak dalekośmy już przez całe te nowoczesne czasy doszli. Jesteśmy tak samo źli, jak byliśmy tysiące lat temu, tak samo okrutni i tak samo samolubni, tyle że chwalimy się już czymś zupełnie innym. Nasze zło i nasza bezwzględność już nie są powodem do chwały. I to już wiemy. Więc o tym już nie mówimy. Teraz zabijamy i prosimy ciszę. Jesteśmy źli i nawet jeśli dzięki temu złu, czujemy radość i ulgę, to wolimy się z tym za bardzo nie wynosić. Nasze szczęście wolimy konsumować w milczeniu. I to jest coś zupełnie świeżego. Na to warto zwrócić uwagę. Warto przysłuchać się tej ciszy. Ale jest jeszcze jeden powód, dla którego jeszcze raz postanowiłem zabrać na ten temat głos. Uczennica szkoły, w której pracuje Toyahowa zmarła niedawno w wypadku na snowboardzie. Miała 18 lat, w tym roku miała zdawać maturę i zginęła. Oglądamy sobie własnie jej zdjęcia ze studniówki i jest nam okropnie przykro. A ja sobie myślę, że gdyby ten wypadek był mniej tragiczny, to może ona by żyła. Może by żyła tak jak przez 17 lat żyła, zamordowana przez cywilizowany świat, Włoszka. Wszyscy my, którzy wciąż jesteśmy pod tak okropnie przejmującym wrażeniem tej młodej śmierci, byśmy z nią byli. Najpierw byśmy próbowali ją uzdrowić, a gdyby okazało się, że współczesna medycyna wciąż nie jest wystarczająco gotowa, dawalibyśmy jej jeść i pić, gdybyśmy tylko się domyślali, że tego od nas chce. I dalej byśmy z nią byli, mówilibyśmy do niej, spędzalibyśmy z nią czas i żałowalibyśmy tylko, że jesteśmy zbyt głupi, żeby zrozumieć co ona do nas mówi. Aż wreszcie, za ileś tam lat, przyszedłby ktoś, kto by powiedział, że już ma dość tego czekania, a za nim przyszedłby ktoś inny i powiedział, że on już nie może się doczekać tego szczęścia i tej ulgi, a na końcu przyszedłby jeszcze ktoś i powiedział, że on nam wszystkim może to, czego nam potrzeba, załatwić. I by załatwił. Tak sobie właśnie pomyślałem. I już na sam koniec, pomyślałem sobie jeszcze o jednym. Nie wiem, czy się to bardzo niektórym z Was spodoba, ale jednak to powiem. Wczoraj usłyszałem, że Eluana Englaro nie umarła z głodu. Ona umarła na zawał serca. A wszystko zaczęło się tak. Przyszli dobrzy ludzie i zwilżyli jej usta, żeby jej za bardzo nie spierzchły z pragnienia. I dali jej środki przeciwbólowe, gdyby - umierając - miała poczuć jakiś dyskomfort. I tak, przez parę dni, zwilżali jej te usta i znieczulali ten ból umierania z głodu i pragnienia. I w pewnym momencie pękło jej serce…
Etykietowanie:

9 komentarzy

avatar użytkownika Maryla

1. I w pewnym momencie pękło jej serce…

Toyah, to samozadowlenie z materialnego sukcesu i to trawienie kolejnych cymesów i to szukanie nowych doznań.... Te napedzane sztucznie twory, które nazywaja sie jeszcze ludźmi nie zdaja sobie sprawy z tego, ze żadne bogactwo ani wykwintnośc nie ocali od podobnego końca. To odpychanie od siebie "spraw brzydkich i trudnych" - gdyby Eluana Englaro była małym sympatycznym misiem w ZOO - wszyscy by chcieli, zeby ja sztucznie utrzymywac przy zyciu i by płakali, gdyby sie nie udało. Zamiana świata wartości - dzieje sie to dzień po dniu, niezauważalnie spece od inżynierii socjotechnicznej poprzez świat obrazków zmieniają wrażliwość. Aż w pewnym momencie pęknie nam serce… przestaniemy kochać. pozdrawiam

Maryla

------------------------------------------------------

Stowarzyszenie Blogmedia24.pl

 

avatar użytkownika kryska

2. jej serce pękło

a Kazia Szczuka poczuła ulgę swiat oszalał,pozdrawiam
pozdrawiam -Przeciwność uczy rozsądku,dobrobyt go odbiera- SENEKA Młodszy
avatar użytkownika kazef

3. toyah, Maryla

Brak slow. Dziekuje
avatar użytkownika hak

4. @

piekny wpis, obys wiecej takich nie musial plodzic
hak
avatar użytkownika poalicja

5. Grzech

Wydaje się że grzech pierworodny jest niczym wobec grzechu przeciwko przykazaniu "nie morduj" jaki popełniają wszyscy którzy przyczyniają się do aborcji i eutanazji.Pod "szpitalem" w Udine powinni stanąc do modlitwy kapłani i wierni wyznający Chrystusa na czele ze swoimi purpuratami.To są właściwe miejsca modlitwy i spotkań wiernych a nie różne hucpy takie jak Swiatowe dni młodzieży,spotkania w Taize czy wreszcie,(co zaboli wielu uważajacych się za katolików) pielgrzymki do Częstochowy.Jestem pewien że Pan Jezus i Jego Matka czekają na modlitwy w intecji niewinnych ofiar zbrodni aborcji i eutanazji z miejsc gdzie one się dokonują a nie z miejsc gdzie modlitwa jest okazją do tańców i śpiewów. Ps.Nie znam kościoła we Wrocławiu gdzie modlono by się bez przerwy w intencji mordowanej okrutnie Włoszki.
poalicja
avatar użytkownika Pelargonia

6. Maryla, Toyah

Stokroć dziękujemy za to, co napisaliście. Myślę, ze tak wiele zła, które się teraz dzieje niszczy niejedno ludzkie serce. Nie zabijajmy się wzajemnie - to takie nieludzkie. Pozdrawiamy

"Ogół nie umie powiedzieć, czego chce, ale wie, czego nie chce" Henryk Sienkiewicz

avatar użytkownika Joanna K.

7. Poalicja, przegiąłeś albo zgoła nie masz pojęcia gdzie jest

miejsce modlitwy. Otóż kościół dlatego jest tym miejscem, że jest tam Najświętszy Sakrament w Tabernakulum i wybacz nie znajdziesz tego w Udine pod szpitalem. Co najwyżej można by odprawić tam egzorcyzmy nad lekarzami, którzy podjęli sie zabicia śp.Eluany. Pękło jej serce, zawał... Boże. Co na to Włosi, którzy teraz bedą pracować nad ustawami w sprawie zakazu podobnych "lekarskich praktyk"? A niejaka p.Szczuka niech lepiej szybko odszczuka swoje słowa o uldze na wieść o mordowaniu, bo jej holokaust przypomnę ....

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski

avatar użytkownika toyah

8. Joanna K.

Ulga to Azrael. Szczuka była szczęśliwa.
toyah
avatar użytkownika Joanna K.

9. Toyah to prostuję wypowiedź :):)

niech nie będzie szczęśliwa kiedy mordują, bo jej przypomnę holokaust i będzie jej głupio (mam wątpliwości, czy będzie) ale niech zna pana ....

Są w życiu rzeczy ważniejsze, niż samo życie.

                              /-/ J.Piłsudski