10 lutego 2009
Kupuj polskie towary!
Współczesny, światowy kryzys każe przyjrzeć się historii. Jak walczono z kryzysem w przeszłości? Czy recepty szukano w "ucieczce do przodu", czyli liberalizmie czy przeciwnie - odwoływano się do roli państwa i jego interwencjonizmu? Zawsze to drugie! Teraz USA i Europa Zachodnia nie muszą "wymyślać Ameryki". Faktycznie naśladują własne doświadczenia z lat 30. oraz - te zapomniane już - z lat 50. XX wieku. Wówczas państwo, nie tłumiąc inicjatywy obywateli, stawało się głównym organizatorem życia gospodarczego i to ono brało się z kryzysem za bary. Nie zwalało odpowiedzialności na organizacje pracodawców czy związki zawodowe - co obserwujemy nagminnie w ostatnich 14 miesiącach w Polsce. Gdy u nas następuje systematyczna "ucieczka od państwa", u naszych bliższych i dalszych sąsiadów państwo wraca w świetle jupiterów jako realna siła w walce z gospodarczą zapaścią.
W czasach kryzysu: po I wojnie (wtedy jeszcze naiwnie zwaną Wielką Wojną...), na przełomie lat 20. i 30. oraz po II wojnie światowej mocno odwoływano się także do narodowej solidarności. Narodowa jedność miała pomóc przetrwać ciężkie czasy.
Ale był jeszcze jeden szczególny aspekt towarzyszący narodom w dobie kryzysu gospodarczego. To patriotyzm ekonomiczny. To postawienie na interes narodowy w gospodarce. To uznanie, że przed wszystkim trzeba chronić własne firmy, krajowy przemysł, miejsca pracy dla swoich obywateli. To również moralny nakaz... kupowania towarów wyprodukowanych w kraju. Właśnie z takim apelem: "kupuj amerykańskie" zwracał się do rodaków prezydent USA Franklin Delano Roosvelt w latach 30., ale też po wejściu Stanów Zjednoczonych w wojnę w grudniu 1941 roku, po ataku Japonii na Pearl Harbor. Ale do tego samego: wspierania rodzimych producentów namawiali swój naród (narody) politycy brytyjscy. Hasło "kupuj brytyjskie" towarzyszyło aż do połowy lat 50. gwałtownie zbiedniałemu w wyniku II wojny światowej społeczeństwu Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej. A był to czas, gdy w tym wielkim europejskim kraju, zwycięzcy w wojnie światowej, obowiązywały... kartki na żywność, niczym w Polsce 30 lat później!
Polska reaguje na kryzys zupełnie inaczej niż w zasadzie wszystkie inne większe kraje europejskie. Ale rządy Francji, Niemiec czy Anglii nie są zakładnikami wąsko pojętego liberalizmu, jak rząd Tuska. Ostatnio nowy prezydent Barack Hussejn Obama zaczyna mówić o kupowaniu amerykańskich produktów i wspieraniu rodzimych firm. Czas najwyższy, aby w Polsce patriotyzm gospodarczy stał się nakazem chwili, a rząd przestał kombinować z receptami antykryzysowymi, których nie wciela nikt (!) na świecie. A hasło: „kupuj polskie towary” jest jak najbardziej adekwatne do wyzwań chwili. Na dziś, na jutro, na zawsze.
- Ryszard Czarnecki - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać
1 komentarz
1. buyać to MY a nie Nas