W sadach bez zmian
Czas plynie, a w sadach jest jak za PRL-u.
Smutno mi sie zrobilo, gdyz patrzylem na zamieszczane dzis w mediach zdjecie z Sadu Rejonowego dla Warszawy- Srodmiescie. Na lawce siedzi dr Jaroslaw Kaczynski ze swoim obronca, zas przed nimi przechodzi uroposel KO, Brejza z zona. On zadowolony, ona usmiechnieta. Wybitny polski polityk musial sie stawic na przesluchanie do prokuratury z powodu prywatnego aktu oskarzenia Brejzy. Postawiony zarzut dotyczy jednej wypowiedzi prezesa PiS na posiedzeniu sejmowej komisji sledczej ds. Pegaza. To byla sprawa wewnatrzsejmowa, a parlament ma byc miejscem do swobodnych wypowiedzi. Brejzie nie spodobala sie wypowiedz na temat podejrzanej aktywnosci jego samego oraz rownie sliskiego tatusia w inowroclawskim ratuszu. W marcu 2025 r. Sejm uchylil immunitet dr J.Kaczynskiemu i w ten sposob zdany jest on na laske sedziego, ktory jest synem dzialaczki PO, sekretarki znanego przyjemniaczka, Kierwy. Na zdjeciu brakowalo mi tylko agresywnego tlumku zwolennikow peowskiego zjeba, choc nie mozna wykluczyc, ze na sali sadowej w charakterze widzow pojawi sie Szczurek, Babcia Kasia i inne bydlaczki.
Jako zywo stanela mi przed oczami sytuacja sprzed jakies pol wieku. Tez tak sobie siedzialem na lawce patrzac na rozgrywajace sie przede mna sceny. Zaczelo sie niewinnie - w dzien wizyt szedlem do akademika Mat-fiz-chemu na lumumby w Lodzi, w ktorym mieszkala moja dziewczyna, dzis zona. Bylo ciemno, a ziemia byla sliska z powodu sniegu. W rece trzymalem mala torbe z butelkami czegos do wypicia. Katem lewego oka zauwazylem, ze na sniegu szamocza sie dwie postaci. Nie bylo tak interesujace, zeby zaraz przystawac i wpatrywac sie. Jednak zatrzymal mnie kobiecy glos: "Niech mi pan pomoze". Wtedy przyjrzalem sie baczniej i zdefiniowalem sytuacje. Na sniegu lezala mloda dziewczyna, a na niej jakis, moze 17-letni gowniarz. On staral sie ja obezwladnic, ona sie bronila. Natychmiast upuscilem torbe z zawartoscia i podskoczylem. Gowniarz sie poderwal i zaczal cos tlumaczyc. Sprawa byla jasna, wiec kazalem mu isc w strone drzwi akademika. Tam byl telefon, z ktorego chcialem skorzystac. Zrobil kilka krokow, pozornie podporzadkowujac sie mojemu poleceniu. Nagle zerwal sie do ucieczki, wiec znow niesione przez mnie butelki spadly na ziemie. Gonilem lebka co jakis czas fikajac na sniegu. W pewnym momencie zrezygnowal z ucieczki i zaczal mnie prosic: "Niech Pan mnie wypusci. Dam pieniadze". Nie skorzystalem z wspanialomyslnej propozycji i trzymajac sprawce przestepstwa za kark doprowadzilem do biurka cverbera pinujacego wejscia na schody prowadzace do pokoi studentek. Czlek jak mnie zobaczyl zdyszanego, zapytal:"Pobil pana?".
Przyjechal radiowoz MO i zabral nas wszystkich na ktoras z komend, moze Lodz-Srodmiescie? Milicjant zaopiekowal sie mna i przestepca. Szlismy w trojke do gory schodami i funkcjonariusz zapytal mnie: "Co zlapali cie?". Lebka wsadzili do celi zatrzyman. Tam byl juz jakis inny mlodzieniec i razem, rozbawieni, sobie pogadywali i wskakiwali na sciane. "Mozemy juz isc do domu?" - dowcipkowali.
Funkcjonariuesz na nocnej zmianie byli najwyrazniej znudzeni, wiec potraktowali przesluchanie poszkodowanej dziewczyny jako rozrywke, w zasadzie mnie ignorujac. Sytuacja gwaltu zawiera sporo smakowitych szczegolow, wiec mieli sie czym podniecac.
We wlasciwym czasie pojechalismy na rozprawe sadowa, ja i studentka matematyki z akademika. Na korytarzu siedlismy sobie na lawce i patrzylismy na to, co sie dzieje. Przede wszystkim, otaczala nas rodzinka sprawcy. Gdyby mieli taki kaprys, to pewnie mogliby nam wtrabic. Wyrozniala sie matka malolata. Dobrze ubrana paniusia (ja chodzilem w panterce) czula sie jak u siebie. W pewnym momencie, wraz z rozesmiana sedzina zniknely w jakiejs sali. Tak nienormalnie, na oczach ludzi. Tylko slepy nie zauwazylby w jakim kierunku to wszystko zmierza. No i sie sprawdzilo, sprawca dostal iles tam miesiecy w zawieszeniu. Rok pozniej dowiedzialem sie z prasy, ze tenze malolat zgwalcil studentke tuz przy petli tramwajowej kolo Osiedla Akademickiego przy ul. P.Lumuby.
- Tymczasowy - blog
- Zaloguj się, by odpowiadać

1 komentarz
1. Tymczasowy
ta sama kasta sędziowska z PRL-u króluje i rządzi ludzkim zyciem i dzisiaj, teraz to już resortowe córki , synowie i wnuki. A wszystko przez Okrągły Stół i ocenę jego jednego, szanowanego wtedy przez prawicę Autoryteta z branży, na jego sumieniu i rachunku do rozliczenia wisi szyld - "Sędziowie się sami oczyszczą". Przez takich Autorytetów jak Strzembosz i Wałęsa wielu ludzi zapłaciło słoną cenę krzywd.
"Inicjatywa "Wolne Sądy" opublikowała we wtorek wieczorem nagranie wideo, w którym b. prezes SN prof. Strzembosz zaapelował do premiera o dymisję ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
- Przypomnę, że prof. Strzembosz na początku lat 90. odpowiadał za polski wymiar sprawiedliwości, pełnił ważną funkcję w Ministerstwie Sprawiedliwości, był I prezesem SN (w latach 1990-1998 - PAP) i wówczas złożył takie solenne zobowiązanie, obietnicę wobec wszystkich Polaków, że on gwarantuje, iż środowisko sędziowskie się oczyści samo - mówił Ziobro w Tomaszowie Mazowieckim, odpowiadając na pytania dziennikarzy w sprawie tego apelu.
Jak podkreślił Ziobro, "człowiek honoru wywiązuje się ze swoich zobowiązań, a w każdym razie się z nich rozlicza". - Prof. Strzembosz bardzo lubi podkreślać ten aspekt swojego życiorysu, iż honor jest dla niego zawsze najważniejszy. To ja się pytam prof. Strzembosza, czy pan się rozliczył z tego zobowiązania, że wymiar sprawiedliwości się rozliczy, bo można powiedzieć, iż te słowa uśpiły polską demokrację - ocenił minister."
Maryla
------------------------------------------------------
Stowarzyszenie Blogmedia24.pl